-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant3
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński33
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać407
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-05-11
2024-05-02
2024-04-20
2024-03-07
2024-02-03
2023-11-26
2023-05-11
2022-10-11
2022-07-04
2022-05-15
2022-03-22
2021-11-27
2021-10-05
2021-08-20
Wiele słyszałam o tej książce, zarówno złego, jak i dobrego, bodajże w gimnazjum miałam chyba nawet omawiany jej fragment na lekcji języka polskiego. Teraz postanowiłam przeczytać całość. Uff, ciężko było, ale jakoś przez to przebrnęłam.
Akcja powieści rozgrywa się w 1327 roku. Do znanego opactwa benedyktynów w północnych Włoszech przybywa wykształcony angielski franciszkanin, Wilhelm z Baskerville. Towarzyszy mu nowicjusz Adso z Melku, który jest jego uczniem i sekretarzem. W klasztorze panuje przygnębiający nastrój - kilka dni wcześniej zmarł jeden z mieszkających w nim mnichów. Opat w tajemnicy zwraca się do przybysza z prośbą o rozwikłanie tej zagadki. Nie dają mu spokoju tajemnicze okoliczności tego zdarzenia. Sprawa jest pilna, ponieważ za kilka dni w opactwie ma się odbyć bardzo ważna debata o charakterze teologicznym. Mają w niej wziąć udział różni dostojnicy kościelni, z wielkim inkwizytorem Bernardem Gui na czele(zresztą Wilhelm i Adso sami na nią przybyli). Tymczasem w klasztorze dochodzi do kolejnych morderstw. Dociekliwy Anglik orientuje się, że wyjaśnienie mrocznego sekretu może znajdować się w klasztornej bibliotece. Jednak sale mieszczący bogaty księgozbiór, tworzą prawdziwy labirynt. Intruz może w nim nie tylko łatwo zabłądzić, ale i postradać zmysły. Czy uda im się rozwikłać wszystkie zagadki, jakie skrywa klasztor?
Ciekawostką dla mnie był sam układ tekstu w powieści. Umberto Eco odszedł w niej od tradycyjnego podziału na rozdziału, a zamiast nich pojawiły się poszczególne dni, które Wilhelm z Alsem spędzili w klasztorze. Te zaś podzielono na poszczególne etapy przeciętnego dnia w klasztorze. Dzięki temu czytelnik ma szansę i możliwość, poznać specyfikę funkcjonowania średniowiecznych ośrodków duchowych. Jak dla mnie ciut za dużo łaciny, ale rozumiem ten zabieg. W końcu był to język ówczesnego duchowieństwa.
Wiele słyszałam o tej książce, zarówno złego, jak i dobrego, bodajże w gimnazjum miałam chyba nawet omawiany jej fragment na lekcji języka polskiego. Teraz postanowiłam przeczytać całość. Uff, ciężko było, ale jakoś przez to przebrnęłam.
Akcja powieści rozgrywa się w 1327 roku. Do znanego opactwa benedyktynów w północnych Włoszech przybywa wykształcony angielski...
2021-05-09
Dziewięć lat... Tylko tyle dane było spędzić na Ziemi małemu Manuelowi Fodera z Włoch. Większość tego czasu spędził na szpitalnym oddziale, walcząc z nowotworem wieku dziecięcego - neuroblastomą. Jednak jak sam twierdził - jego choroba była darem od Boga, dzięki któremu miał ewangelizować swoje otoczenie.
Manuel był najmłodszym dzieckiem Enzy i Peppe Fodera. Do czwartego roku życia rozwijał się jak dzieci w jego wieku. Jednak pewnego letniego dnia chłopiec zaczął odczuwać dokuczliwy ból w nodze, do tego dochodzi gorączka. Szereg badań nie pozostawia złudzeń - to nowotwór i tylko 10% szans na wyleczenie. Dla Manuela rozpoczyna się uporczywe, wyniszczające leczenie. Kolejne cykle chemioterapii nie tylko wyniszczają jego drobne ciało, ale i uniemożliwiają mu np. chodzenie do szkoły. On jednak ma swoją "tajną broń" - to modlitwa i opowiadanie wszystkim dookoła o dobroci Pana Boga względem każdego człowieka. Przynajmniej raz dziennie stara się zajść do szpitalnej kaplicy, aby poadorować Najświętszy Sakrament, w miarę możliwości każdego dnia przyjmuje Komunię Świętą. Sam układa modlitwy, które następnie rozdaje dzieciom leżącym w szpitalu, ich rodzicom i znajomym. Koresponduje z wieloma biskupami, a nawet papieżem Benedyktem XVI, nazywając ich swoimi przyjaciółmi. Zaś swoje cierpienie ofiarowuje za tych, którzy tego najbardziej potrzebują.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zapowiedź książki o Manuelu i przeczytałam jej fragment, całym sercem zapragnęłam ją mieć. Tym bardziej, że zadziwiające jest, iż tak małe dziecko może być aż tak dojrzałe pod względem swojej wiary. Do swojej Pierwszej Komunii Świętej przystąpił w wieku 6 lat, do bierzmowania - zaledwie dwa lata później. Po każdym przyjęciu Ciała Chrystusa pogrążał się w długiej rozmowie z Bogiem, podczas której dostawał od niego wskazówki odnośnie swojej "misji Światła". Pisał rozważania i listy zachęcające do rozmowy z Bogiem. A z drugiej strony, jak każdy mały, chory chłopiec, miewał i chwile trudności, robił psikusy, droczył się z mamą. To autentyczna historia, która działa się stosunkowo niedawno - dzielny "wojownik Świata" zmarł dekadę temu, w lipcu 2010 roku, zaledwie miesiąc po swoich dziewiątych urodzinach.
Chociaż na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to książka przepełniona cierpieniem, to muszę Was zmartwić - zdecydowanie przeważa w niej miłość i zaufanie do Boga i do planu, jaki przygotował Manuela. Aż chciałoby się po jej lekturze powiedzieć, bez odrobiny przesady, Manuela, który był świętym już za życia.
Dziewięć lat... Tylko tyle dane było spędzić na Ziemi małemu Manuelowi Fodera z Włoch. Większość tego czasu spędził na szpitalnym oddziale, walcząc z nowotworem wieku dziecięcego - neuroblastomą. Jednak jak sam twierdził - jego choroba była darem od Boga, dzięki któremu miał ewangelizować swoje otoczenie.
Manuel był najmłodszym dzieckiem Enzy i Peppe Fodera. Do czwartego...
2021-03-23
2021-03-13
2020-11-19
Pielgrzymowanie po rzymskich kościołach pasyjnych w okresie Wielkiego Postu, aż do pierwszej niedzieli po Wielkanocy(dzisiejszej Niedzieli Bożego Miłosierdzia). Tradycja ta narodziła się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa(zwyczajowo szacuje się, że było to pierwsze tysiąclecie). Generalnie w każdy kolejny dzień sprawowano Liturgię(bądź Liturgię Słowa, jak w przypadku Wielkiego Piątku) w innym, z góry wyznaczonym kościele. Ten piękny zwyczaj został niejako zapomniany w XX wieku po to, aby w kolejnym, XXI, zostać odkrytym na nowo.
Autorzy książki zabierają nas w podróż przez wszystkie rzymskie kościoły pasyjne z podziałem na tygodnie, a te zaś zostały podzielone na poszczególne dni. Pozycja ma stałą, schematyczną formułę. Każdy dzień otwierają "namiary" na czytania, które są przewidziane na ten dzień. Następnie zostało napisane obszerne wyjaśnienie teologiczne zawartych w nich treści. Nie jest to jednak nudna, napisana fachowym językiem formuła, ale napisane zrozumiałym językiem ciekawostki, które bez problemu przyswoi większość czytelników. Każdy opis danego dnia zwieńczono krótką charakterystyką kościoła, który tego dnia powinien być odwiedzony.
Chociaż na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że książka jest typowym przewodnikiem po wybranych rzymskich kościołach(chociaż i za taki cel może bez problemu służyć) to jednak ma też głębszy przekaz, jakim jest wielkopostna pielgrzymka naszych serc i dusz. Jak bowiem wspomniałam, został w niej opisany każdy z ponad 40 dni(wraz z niedzielami, kiedy niedziele są jakby wyłączone z okresu Wielkiego Postu), całe Triuudum Paschalne oraz każdy dzień oktawy wielkanocne wraz z przemyśleniami duchowymi na każdy z nich. Całość uzupełniają piękne fotografie z prezentowanych miejsc.
Pielgrzymowanie po rzymskich kościołach pasyjnych w okresie Wielkiego Postu, aż do pierwszej niedzieli po Wielkanocy(dzisiejszej Niedzieli Bożego Miłosierdzia). Tradycja ta narodziła się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa(zwyczajowo szacuje się, że było to pierwsze tysiąclecie). Generalnie w każdy kolejny dzień sprawowano Liturgię(bądź Liturgię Słowa, jak w przypadku...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-09
O książce Abrahama Heschela zatytułowanej "Prorocy" pierwszy raz usłyszałam podczas rorat akademickich w 2022 roku. To na jej podstawie prowadzące je ksiądz opracowywał kazania, podczas którym przybliżał ich uczestnikom sylwetki niektórych starotestamentalnych proroków. Chociaż była godzina 6:30 rano, to słuchałam ich z zaciekawieniem. Jednak sam tytuł książki gdzieś mi uciekł w bieganinie codzienności. Powrócił jednak do mnie w dość ciekawy sposób - podczas rekolekcji wielkopostnych. Uznałam to za znak, że powinnam po nią w końcu sięgnąć i ją przeczytać. Kiedy zobaczyłam objętość książki, trochę się przestraszyłam, że nie dam rady jej przeczytać. Moje obawy okazały się jednak bezpodstawne, ponieważ poszczególne strony czytało mi się bardzo sprawnie, a co za tym idzie - w miarę szybko.
Pozycja, będąca pracą doktorską autora, została podzielona na dwie części, które zostały wyraźnie od siebie oddzielone. Pierwsza z nich wychodzi od odpowiedzenia sobie na pytanie jakim w ogóle człowiekiem jest prorok i czym tak właściwie różni się od przeciętnego człowieka. Następnie opisano w niej wybranych proroków pojawiających się na kartach Starego Testamentu, takich jak Amos, Ozeasz, Izajasz, Micheasz, Jeremiasz, Habakuk oraz drugi Izajasz. W poszczególnych podrozdziałach przedstawioni nie tylko ich sylwetki, ale i sposób, w jaki przybliżono, w jaki sposób objawiali oni im współczesnym prawdę o Bogu, wraz z jej teologiczną interpretacją. W tej części przedstawiono też genezę bożej kary i sprawiedliwości.
Druga część książki skupia się na porównaniu Boga pojmowanego przez Naród Wybrany, a tym samym przedstawianym przez proroków i bogów w rozumieniu starożytnych Greków oraz Rzymian. Bez problemu można wyłapać nie tyle marginalne podobieństwa (bo takie są, wbrew pozorom), ale przede wszystkim - zasadnicze różnice. Poruszono w nim zagadnienie m.in. boskiego gniewu, religii współodczuwania, ekstazy, a nawet poetyckiego natchnienia czy też psychozy.
Chociaż na pierwszy rzut oka "Prorocy" mogłyby odstraszać swoją objętością oraz tematyką, to tak naprawdę są to tylko pozory. Książka została napisana niesamowicie przejrzystym i zrozumiałym językiem, co oznacza, że czytelnik nie potrzebuje teologicznej wiedzy, aby zrozumieć jej treść. Co ważne, trudniejsze zagadnienia zostały wytłumaczone w równie logiczny sposób w przypisach. Nie wiem, czy to oryginalny pomysł Abrahama Heschela, czy też inicjatywa tłumacza, ale dzięki temu lepiej można zrozumieć treść książki. Książka pokazuje też spojrzenie na kwestię starotestamentalnych proroków od strony żydowskiej, która wbrew pozorom tak bardzo nie różni się od pojmowania ich przez katolików. Pozycję polecam całym sercem - chociaż nie jest cienka, to jednak zawiera niezwykle wartościowe treści.
O książce Abrahama Heschela zatytułowanej "Prorocy" pierwszy raz usłyszałam podczas rorat akademickich w 2022 roku. To na jej podstawie prowadzące je ksiądz opracowywał kazania, podczas którym przybliżał ich uczestnikom sylwetki niektórych starotestamentalnych proroków. Chociaż była godzina 6:30 rano, to słuchałam ich z zaciekawieniem. Jednak sam tytuł książki gdzieś mi...
więcej Pokaż mimo to