-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant15
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać419
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2016-07-22
2015-09-13
2015-06-11
2015-06-16
2015-05-10
2015-05-05
2015-01-17
2014-12-28
2014-11-25
2014-10-11
2014-08-21
2014-07-10
Nie widziałam jeszcze filmu. Wolałam w pierwszej kolejności zabrać się za książkę. I bardzo dobrze. Spodziewałam się flaków wylewających się z kartek "Ojca Chrzestnego", bezsensownego przelewu krwi towarzyszącemu bieganiu z punktu A do B pod pretekstem wyrównywania mafijnych rachunków. Tymczasem z powieści tej można wynieść o wiele więcej niż z większości innych. Mamy tu do czynienia ze wspaniałymi ludźmi, którzy wierzą w - zdawałoby się już przestarzałe - przeznaczenie. Którzy do własnego przeznaczenia dojrzewają. Przyjaźń jest nagradzana, brak lojalności spotyka się z karą. Sztuczne zasady mafijnego świata mocno kontrastują z ogólnie przyjętą etykietą, stawiając ją w złym świetle. To jest powieść o dążeniu do dobra, choć nie tego czysto prawnego dobra, które odzwierciedla czysta kartoteka.
Nie widziałam jeszcze filmu. Wolałam w pierwszej kolejności zabrać się za książkę. I bardzo dobrze. Spodziewałam się flaków wylewających się z kartek "Ojca Chrzestnego", bezsensownego przelewu krwi towarzyszącemu bieganiu z punktu A do B pod pretekstem wyrównywania mafijnych rachunków. Tymczasem z powieści tej można wynieść o wiele więcej niż z większości innych. Mamy tu do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Utknęłam w połowie dwieście czwartej strony, w połowie zdania, nawet w połowie słowa. Moja frustracja tą książką urosła do rozmiarów tak ogromnych, że w tym właśnie momencie ją zamknęłam i odłożyłam raz na zawsze. Mnóstwo adekwatnych słów już padło na tym portalu. Najbardziej zgadzam się z tym, że książka nie przetrwała próby czasu. To, co jest w niej zapierającym dech w piersiach cudem techniki, dla mnie jest codziennością i to od czasów podstawówki. Sama historia też niesamowicie płaska, kobiecy bohater o osobowości opisanej wręcz jakimś idealnym, matematycznym wzorem i bohaterka-nikt. Sama nie wiem, kto bardziej mnie denerwował. Do głównego bohatera kolega-diler zwraca się "Jakubku" nawet wtedy, gdy podaje mu skręta. Do tego wszędzie te chemiczno-informatyczno-bógwiejakie wywody, które autor wcisnął wszędzie. Podczas krótkiego epizodu z powieścią, miałam również okazję posłuchać o kokainie, marihuanie, niepełnosprawności, wyżej wymienionych naukach, alkoholu, wielu rodzinach, wielu dzieciach. Polski Paulo Coelho. Czasem jednak lepiej napisać niewiele a mądrze, niż próbować skomentować wszystko. Najbardziej chyba denerwuje w tej książce, że - mam takie wrażenie - nawet gdy bohater lub bohaterka minie na ulicy przypadkowego człowieka, dowiadujemy się o całej smutnej historii jego życia. W ten sposób Wiśniewski zapełnił nam ponad czterysta stron, do tego małą czcionką. Okrasił też powieść mianem odważnej erotycznie, co w praktyce oznacza, że (nie mam pojęcia, po co) jeśli ów przypadkowy przechodzień jest kobietą i kiedykolwiek musiała ona spierać mężowi z bielizny plamy po spermie, czytelnik na pewno zostanie o tym poinformowany. Tak samo, jak o pierwszym razie ciotki kuzyna brata dziewczyny kolegi głównego bohatera. Czy jak tam to szło.
Utknęłam w połowie dwieście czwartej strony, w połowie zdania, nawet w połowie słowa. Moja frustracja tą książką urosła do rozmiarów tak ogromnych, że w tym właśnie momencie ją zamknęłam i odłożyłam raz na zawsze. Mnóstwo adekwatnych słów już padło na tym portalu. Najbardziej zgadzam się z tym, że książka nie przetrwała próby czasu. To, co jest w niej zapierającym dech w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to