rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Słabiutka. Spodziewałam się dużo więcej. Podziwiam kolesia za to, że doskonale sobie radzi, podczas gdy niejeden by się poddał. Nie zmienia to faktu, że książka jest niekonsekwentna, ja facetowi nie ufam i to jest ewangelizacja, a nie motywacja. Czarę goryczy przelał niewybredny komentarz o Marilyn Monroe, o której życiu Vujicic ewidentnie nie ma pojęcia. Nie znam się, ale się wypowiem. No nie.

Słabiutka. Spodziewałam się dużo więcej. Podziwiam kolesia za to, że doskonale sobie radzi, podczas gdy niejeden by się poddał. Nie zmienia to faktu, że książka jest niekonsekwentna, ja facetowi nie ufam i to jest ewangelizacja, a nie motywacja. Czarę goryczy przelał niewybredny komentarz o Marilyn Monroe, o której życiu Vujicic ewidentnie nie ma pojęcia. Nie znam się, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bezbarwny Tsukuru Tazaki..." to piękna opowieść o poszukiwaniu odpowiedzi na pytania o wydarzenia z przeszłości, bez których odnalezienia bohater nie mógłby pójść naprzód. Tsukuru to 36-letni mężczyzna, którego we wczesnej młodości, bez żadnego wyjaśnienia, odrzuciła grupa przyjaciół, zaburzają tym samym harmonię panującą do tej pory w jego życiu. W miarę zagłębiania się w powieść poznajemy wiele przemyśleń bohatera (autora?), a także rozmów, w których wybrzmiewają niezwykle głębokie myśli dotyczące wędrówki człowieka przez życie i jej sensu. Ja, czytając książę, wielokrotnie identyfikowałam się w pewien sposób z bohaterami. Myślę, że wiele osób doceni tę książkę i uzna ją za wartościową, a może nawet przełomową w ich życiu. Bardzo serdecznie polecam.

"Bezbarwny Tsukuru Tazaki..." to piękna opowieść o poszukiwaniu odpowiedzi na pytania o wydarzenia z przeszłości, bez których odnalezienia bohater nie mógłby pójść naprzód. Tsukuru to 36-letni mężczyzna, którego we wczesnej młodości, bez żadnego wyjaśnienia, odrzuciła grupa przyjaciół, zaburzają tym samym harmonię panującą do tej pory w jego życiu. W miarę zagłębiania się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaume Cabré to geniusz. Wysokiej klasy geniusz.
Czytając tę książkę miałam wrażenie, że zawarł w niej cały świat. Była naprawdę obszerna... Ale żeby cały świat i wszystkie możliwe emocje? Sprawił, że pokochałam albo znienawidziłam poszczególnych bohaterów, choć jego postaci nie były czarno-białe. A może właśnie dlatego? To właśnie było piękne w tej książce - miało się wrażenie, że coś takiego mogło się komuś przydarzyć; tak bardzo ludzkie były te postaci.
Piszę te słowa, kiedy ciągle jestem (na świeżo) pod ogromnym wrażeniem. Czasem warto "przebrnąć" przez wiele niezrozumiałych stron - podobnie jak w "Imieniu Róży" - by ostatecznie zostać tak wciągniętym w świat przedstawiony, że ma się wrażenie, że się w tym świecie naprawdę jest, a bohaterów zna się jak najlepszych przyjaciół. Czasami, przy słowach takich jak "tego spojrzenia nie mogłem nigdy zapomnieć, przez całe życie, nigdy ratunek, o który błaga twoja córka, którego ty nie potrafisz, nie możesz jej udzielić, i pójdziesz do piekła, bo nie pomogłeś w potrzebie swojej córeczce. Przyszło mi tylko do głowy, żeby dać jej serwetkę w biało-niebieską kratkę, a ona chwyciła ją obiema rączkami i spojrzała na mnie z wdzięcznością, jakbym jej podarował cenny skarb" albo przy zwykłym "a ja w tym czasie pieprzyłem się z Laurą" nie dało się powstrzymać łez.
Do tego dochodzą też dopracowane historie Oświęcimia, skrzypiec, Inkwizycji. W szczególności jednak mój zachwyt wzbudziła konwencja powieści. Powieści, której narratorem jest chory na Alzheimera człowiek, który chce na kartach uwiecznić swoją ukochaną - ze względu na to, że była tego godna, a także na to, żeby o niej nie zapomnieć.
I ostatecznie wszystko jest jasne.
Piękne.

Jaume Cabré to geniusz. Wysokiej klasy geniusz.
Czytając tę książkę miałam wrażenie, że zawarł w niej cały świat. Była naprawdę obszerna... Ale żeby cały świat i wszystkie możliwe emocje? Sprawił, że pokochałam albo znienawidziłam poszczególnych bohaterów, choć jego postaci nie były czarno-białe. A może właśnie dlatego? To właśnie było piękne w tej książce - miało się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tej książki nie oceniam ze względu na jej język, styl, wciągającą treść czy cokolwiek tego rodzaju. Nie chciałabym też jej porównywać do filmu, bo mam wrażenie, że to zupełnie inna bajka. Zakładam, że część czytelników (a właściwie pewnie raczej czytelniczek) odniesie się do tej książki sceptycznie, idąc tropem zachodniego racjonalizmu. Ja staram się bardzo od tego racjonalizmu i utartych schematów (zwłaszcza na temat tego, co oznacza wg Zachodu to, że człowiek jest mądry i inteligentny)odchodzić. W związku z czym chciałabym bardzo serdecznie pogratulować autorce, że odważyła się pisać o swoim życiu, ponieważ dzięki temu chociaż niektóre osoby, które przeczytają tę książkę rzeczywiście zrozumieją jedną ważną rzecz, którą powinien - prędzej czy później - pojąć każdy. Mianowicie - to JA jestem dla siebie tą najważniejszą osobą i jeżeli JA się o siebie nie zatroszczę to nikt inny tego nie zrobi (a przynajmniej lepiej niż JA). Co pozwala zacząć pracę nad rozwojem swojej osobowości na różne sposoby, co z kolei pozwala żyć pełniej. Bardzo polecam :)

Tej książki nie oceniam ze względu na jej język, styl, wciągającą treść czy cokolwiek tego rodzaju. Nie chciałabym też jej porównywać do filmu, bo mam wrażenie, że to zupełnie inna bajka. Zakładam, że część czytelników (a właściwie pewnie raczej czytelniczek) odniesie się do tej książki sceptycznie, idąc tropem zachodniego racjonalizmu. Ja staram się bardzo od tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tego, co rozumiem to jego proza ma być wciągająca? Czytałam poprzednie, pamiętam, że wciągnęły. Nawet kłóciłam się z mamą, że on NIE jest grafomanem, jak ona twierdzi - że pewnie to kwestia tłumaczenia. I nagle co? Sięgam po tę część, nudną jak flaki z olejem? Czytało się ciężko, gorzej nawet niż niektóre poważne książki albo, powiedzmy, lżejsze z tekstów naukowych. Co się stało? Moim zdaniem pan Zafon albo (a) nie miał pomysłu na książkę, albo (b) chciał zarobić kasę nie przemęczając się, albo (c) jedno i drugie. Czy taka Rowling "jechała na opinii"? Nie. Bo jej książki są genialne. Zafon właśnie to robi. I robi błąd.

Z tego, co rozumiem to jego proza ma być wciągająca? Czytałam poprzednie, pamiętam, że wciągnęły. Nawet kłóciłam się z mamą, że on NIE jest grafomanem, jak ona twierdzi - że pewnie to kwestia tłumaczenia. I nagle co? Sięgam po tę część, nudną jak flaki z olejem? Czytało się ciężko, gorzej nawet niż niektóre poważne książki albo, powiedzmy, lżejsze z tekstów naukowych. Co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tyle opinii... Jestem zszokowana, że tak wiele osób sięgnęło po tę książkę. Ja już nawet nie pamiętam dlaczego umieściłam ją na swojej liście "chcę przeczytać". Jest to BARDZO słaba książka.
Nie będę pisać o samej historii, ponieważ zarys jej (jakże trafny) znaleźć można na okładce. Chociaż... Mimo poprawności, przepraszam, ale muszę to napisać. Jest to historia kretynki, jakich niemało, w zapyziałych polskich miejscowościach (sama z takiej pochodzę), które to myślą, że znalazły księcia z bajki, który jest dla nich cudowny, uwodzi je kulturalnie itd. Często sytuacje takie polegają na tym, że chłopak, czy tam mężczyzna, chce sobie dziewczynę wykorzystać, ona zachodzi w ciążę, jego - zrozpaczonego - polska rodzina zmusza do małżeństwa z nią i żyją długo i nieszczęśliwie. W tym przypadku jest trochę inaczej. Kretynka nie zabezpiecza się za pierwszym razem (ach, ten romantyzm), bo przecież kto za pierwszym razem zachodzi w ciążę... Gdzieś tam w międzyczasie jej luby w odwecie za prawie-gwałt na jego Blondi i podcięcie mu gardła ("na szczęście" został uratowany), sam podrzyna gardło niedoszłemu gwałcicielowi (tak przynajmniej trzeba to rozumieć). Ale co tam! Blondi wychodzi za niego za mąż i jakiś czas później jadą sobie do uroczej Libii. Tam, a także i wcześniej, w Polsce, Ahmed (takie imię nosi luby) zaczyna fikać. Na przykład gwałci swoją siostrę, swoją żonę w sumie też i ogólnie trzyma ją pod kluczem, odkłada "w bezpieczne miejsce" jej paszport. Ale! Jeśli chce wyjechać do Polski to może - tylko że dzieci zostają w Polsce, gdyż tam panuje samcze prawo. Ale ona nadal go kocha! Pocałunek w rękę doprowadza go do szewskiej pasji? Do bicia? Co tam, ona go kocha. Poświęca dla niego wszystko, całą radość życia. On ma to w dupie. Ona nadal go kocha. Uciekać? Po co? Przecież ona go KOCHA! Tłamszenie i gwałcenie kobiet - oto, o czym mówi ta książka.
Nie wiem, jaką trzeba być kretynką, żeby już dawno stamtąd nie uciec, jak jej radzi jedna z rodaczek mieszkających w Trypolisie. Nie wiem, jaką trzeba być kretynką, żeby tak dać się stłamsić, ani jak można było myśleć, że życie jest bajką - chyba lepszy jest facet ze znośnymi wadami, może niekoniecznie romantyczny, ale chociaż nie damski bokser! Nie wiem też, po co czytać tę książkę. Kiedy ma się ochotę przeczytać książkę niewiarygodną i niemądrą to nie lepiej jakąś miłą i przyjemną? Płakać nad tym? We mnie płacz wzbudzi "Mały książę", albo dobry romans, ale na pewno nie to.
Język? Bardzo słaby. Pani Valko chciała chyba, by był realistyczny. Nie był. Książkę momentami czytało się bardzo ciężko ze względu na szokującą niewiarygodność i język. Ale już najbardziej rozwaliło mnie to, że autorka zmieniła imię bohaterce powieści. Wcześniej była Ewką, później stała się Barbarą. Myślałam, że coś ze mną jest nie tam, ale chyba jednak słowo Ewka po prostu nie zostało zauważone przez Tanyę Valko, przez korektę i tak została wydana książka. Nie rozumiem o co tu chodzi.
Chciałabym napisać, że cała nacja Libijczyków została przedstawiona jako dręczyciele kobiet i zacofańcy, i że jest to nieprawda. Jednak czytając na stronach internetowych wiadomości, że muzułmanie będąc POZA swoim krajem usiłują zaprowadzić zakaz wyprowadzania psów (bo to są zwierzęta nieczyste), nie jestem w stanie tego stwierdzić. Nie jestem pewna, czy chodzi tu o rasizm. Tak czy owak, nie możemy wiedzieć jak tam jest, a ta książka nastawia do Arabów bardzo wrogo.

Nie polecam.

Tyle opinii... Jestem zszokowana, że tak wiele osób sięgnęło po tę książkę. Ja już nawet nie pamiętam dlaczego umieściłam ją na swojej liście "chcę przeczytać". Jest to BARDZO słaba książka.
Nie będę pisać o samej historii, ponieważ zarys jej (jakże trafny) znaleźć można na okładce. Chociaż... Mimo poprawności, przepraszam, ale muszę to napisać. Jest to historia kretynki,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Istoty chaosu Kami Garcia, Margaret Stohl
Ocena 7,3
Istoty chaosu Kami Garcia, Margar...

Na półkach:

Chciałam powstrzymać się przed napisaniem recenzji do tej książki do momentu, gdy przeczytam wszystkie jej części [sprostowanie: jednak jest więcej :)]. Na początku pomyślałam sobie: aha, drugi "Zmierzch". Ona i on, jedno ma nadprzyrodzone moce, drugie nie. Itd. A jednak! Tutaj historia jest trochę bardziej ludzka. Rzeczywiście, ona i on (Lena i Ethan) - miłość od pierwszego wejrzenia, odnajdują się w snach (tak, wiem), ale tutaj to ona jest Obdarzoną. Może i piękna, ale jednak dziwna. Nie jest tak słodko i idealnie. Autorki w powieści dobrze obrazują zwykłe ludzkie problemy, takie życiowe. Oczywiście, szybko zaczynają się kłopoty - a książka zaczyna wciągać. Kolejnym pozytywnym aspektem są tutaj postaci - ciekawe i dobrze zarysowane, np. Macon, wujek Leny i Amma - Widząca, albo "megapołudniowe" ciotki Ethana, a także wyjątkowy klimat miasteczka z Południa Stanów Zjednoczonych. Co najlepsze, w trylogii rzeczywiście nie ma happy endu, co zwiastuje okładka. Pewnie chciałam dobrego zakończenia, ale to mnie rozwaliło, bo było naprawdę, naprawdę ładne, i sprawiło, że się zamyśliłam - a czy nie dobre książki wywołują refleksję. Zdarzało mi się to także w trakcie lektury. Ktoś krytycznie nastawiony mógłby rzec: romantyczna szmira, ale ja się z tym nie zgodzę. Czasem warto zwrócić uwagę, na książki dla młodzieży i po obejrzeniu filmu "Piękne istoty" zadziwić się, jak pięknie można zepsuć i spłaszczyć ciekawą historię.

Chciałam powstrzymać się przed napisaniem recenzji do tej książki do momentu, gdy przeczytam wszystkie jej części [sprostowanie: jednak jest więcej :)]. Na początku pomyślałam sobie: aha, drugi "Zmierzch". Ona i on, jedno ma nadprzyrodzone moce, drugie nie. Itd. A jednak! Tutaj historia jest trochę bardziej ludzka. Rzeczywiście, ona i on (Lena i Ethan) - miłość od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie zapomnę pytania na maturze: "Pani zdaniem, Lady Makbet była złą czy dobrą żoną?". Odpowiedź "I tak, i nie" + argumenty nie była satysfakcjonująca. Za każdym razem, kiedy myślę o tej książce przypomina mi się ta scena. I to, jak bardzo można książkę spłycić sugerując "co poeta miał na myśli". Moja odpowiedź zawsze będzie taka sama.

Nigdy nie zapomnę pytania na maturze: "Pani zdaniem, Lady Makbet była złą czy dobrą żoną?". Odpowiedź "I tak, i nie" + argumenty nie była satysfakcjonująca. Za każdym razem, kiedy myślę o tej książce przypomina mi się ta scena. I to, jak bardzo można książkę spłycić sugerując "co poeta miał na myśli". Moja odpowiedź zawsze będzie taka sama.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka mnie dotknęła. Poruszyła we mnie każdą strunę, jaką tylko mogła. To, co dzieje się z ludźmi, gdy mieszkają w małym mieście. To, co czują ludzie, którzy nie mają "ani jednej rzeczy, którą chcieliby robić".
Jest to zdecydowanie najlepsza książka motywująca. Sto razy lepsza niż wszystkie poradniki psychologiczne.
Gdybyśmy mogli robić to, co Ed... I gdyby nie były do tego potrzebne asy.
Nasz mały świat byłby lepszy.
Mój był lepszy, gdy to czytałam. Lubię takie książki.

Niezwykła :)

Ta książka mnie dotknęła. Poruszyła we mnie każdą strunę, jaką tylko mogła. To, co dzieje się z ludźmi, gdy mieszkają w małym mieście. To, co czują ludzie, którzy nie mają "ani jednej rzeczy, którą chcieliby robić".
Jest to zdecydowanie najlepsza książka motywująca. Sto razy lepsza niż wszystkie poradniki psychologiczne.
Gdybyśmy mogli robić to, co Ed... I gdyby nie były do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja się emocjonalnie nastawiam do książek.
Prawda, pięknie wywleczone wszystkie brudy wiktoriańskiej Anglii (druga już książka, w której to znajduję). Doskonałe pióro. Nie mam nic do zarzucenia :)
Ale jak zwykle - zakończenie. Są dwa. Tylko jakoś dziwnie jest jasne, które jest właściwe. I wcale mi się to nie podobało - pod względem właśnie emocjonalnym.
Ale przeczytać warto. Bardzo.

Ja się emocjonalnie nastawiam do książek.
Prawda, pięknie wywleczone wszystkie brudy wiktoriańskiej Anglii (druga już książka, w której to znajduję). Doskonałe pióro. Nie mam nic do zarzucenia :)
Ale jak zwykle - zakończenie. Są dwa. Tylko jakoś dziwnie jest jasne, które jest właściwe. I wcale mi się to nie podobało - pod względem właśnie emocjonalnym.
Ale przeczytać warto....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągające! Wszystkie trzy - ale ostatnią przeczytałam jednym tchem :)

Wciągające! Wszystkie trzy - ale ostatnią przeczytałam jednym tchem :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza myśl pod koniec książki: biedna Tessa.
Wiele razy zdarzało mi się gadać, że urodziłam się w złej epoce, że teraz faceci to baby i na odwrót, że może, gdybym się urodziła wcześniej to wszystko byłoby lepsze, że panowałyby jakieś "ładniejsze" obyczaje. Niestety, g. prawda. Po przeczytaniu tej książki musiałam przyznać, że w lepszej epoce nie mogłam się urodzić. Całe okropieństwo polegało dla mnie na tym, że Tessa, przynajmniej na początku, nie zrobiła niczego złego i w moim odczuciu wszystko, co jej się przytrafiło było zupełnym absurdem. I jeśli kogoś miałam ochotę zamordować czytając tę książkę to był to ukochany Tessy...
W każdym razie - emocjonujące :)

Pierwsza myśl pod koniec książki: biedna Tessa.
Wiele razy zdarzało mi się gadać, że urodziłam się w złej epoce, że teraz faceci to baby i na odwrót, że może, gdybym się urodziła wcześniej to wszystko byłoby lepsze, że panowałyby jakieś "ładniejsze" obyczaje. Niestety, g. prawda. Po przeczytaniu tej książki musiałam przyznać, że w lepszej epoce nie mogłam się urodzić. Całe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to miło się czytało :) Na pewno sięgnę po kolejne tomy. Pytam tylko - dlaczego młodzież nie czyta książek, skoro kieruje się do niej tak fajne jak ta?

Jak to miło się czytało :) Na pewno sięgnę po kolejne tomy. Pytam tylko - dlaczego młodzież nie czyta książek, skoro kieruje się do niej tak fajne jak ta?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie umiem tego ocenić. Z jednej strony nie podobało mi się, z drugiej nie postawię przecież na równi z jakimś czytadłem.
Czytałam po kolei. Może to było bez sensu, może książka nie miała sensu, nie wiem. Nie polubiłam bohaterów, nie polubiłam sposobu opowiadania. Chciałam tę książkę przeczytać na oba sposoby, jednak po doczytaniu do końca pierwszego, nie miałam na to ochoty.
Może tak to jest z wielkimi mistrzami, a może on jest po prostu kontrowersyjny. Właśnie dlatego nikogo nie zniechęcam, nikogo nie zachęcam. Nie umiem nawet powiedzieć jakiemu rodzajowi czytelnika mogłoby się to spodobać - więc może najlepiej, jeśli każdy sprawdzi sam :)

Nie umiem tego ocenić. Z jednej strony nie podobało mi się, z drugiej nie postawię przecież na równi z jakimś czytadłem.
Czytałam po kolei. Może to było bez sensu, może książka nie miała sensu, nie wiem. Nie polubiłam bohaterów, nie polubiłam sposobu opowiadania. Chciałam tę książkę przeczytać na oba sposoby, jednak po doczytaniu do końca pierwszego, nie miałam na to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mistrzostwo świata! Obrzydliwe i piękne naraz - jakkolwiek może wydawać się to niemożliwym. Książka, która naprawdę trzyma w napięciu. Książka, w której autor wspaniale łączy fikcję ze światem rzeczywistym. Mam wrażenie, że teraz cokolwiek napiszę to będzie to spojler, także skończy się na tej krótkiej pochwale.
Naprawdę świetna książka - nie tylko dla wielbicieli thrillerów :)

Mistrzostwo świata! Obrzydliwe i piękne naraz - jakkolwiek może wydawać się to niemożliwym. Książka, która naprawdę trzyma w napięciu. Książka, w której autor wspaniale łączy fikcję ze światem rzeczywistym. Mam wrażenie, że teraz cokolwiek napiszę to będzie to spojler, także skończy się na tej krótkiej pochwale.
Naprawdę świetna książka - nie tylko dla wielbicieli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowita. Naprawdę nieczęsto zdarza się, że po przeczytaniu książki myślę, myślę i myślę... i nie mogę przestać myśleć: dlaczego?

Niesamowita. Naprawdę nieczęsto zdarza się, że po przeczytaniu książki myślę, myślę i myślę... i nie mogę przestać myśleć: dlaczego?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

[konkursowa recenzja]
„Madame” nie wywołała we mnie gwałtownych emocji. Może to kwestia stylu, czasów, w których została napisana albo braku specjalnego upodobania do tego rodzaju książek z mojej strony – bo w gruncie rzeczy jest to romans niecodzienny, nieharlequinowy, platoniczny. Opowieść sama w sobie jest bardzo ładna i ładnie napisana. Myślę, że słowo „ładna” pasuje tutaj, jak ulał, przy wspomnianym braku „tego czegoś”, co powoduje, że najchętniej zaszyłabym się z książką i herbatą gdzieś pod kocem, by nikt mi nie przeszkadzał – a są książki, które wywołują takie emocje. Ta do nich nie należy. Może jeszcze parę słów o stylu – jest on specyficzny, autor bawi się słowem, flirtuje z czytelnikiem poprzez staranny dobór słów. Może jednak właśnie ta słowna kokieteria mnie zniechęciła – zdawała się sztuczna i nierealna. Nie mogę uwierzyć w to, że w taki sposób mógłby swoje myśli formułować licealista. Uczyłam się w nienajgorszym liceum i nigdy nie usłyszałam (ani nie przeczytałam) ani jednej wypowiedzi któregokolwiek mojego kolegi, która byłaby tak subtelna i wyrafinowana, jak wypowiedzi bohatera „Madame”. Jedno było zachwycające i faktycznie prowokowało refleksje – myśli te były takie czyste i głębokie, przesycone intelektualizmem – takim fantastycznie nienadętym. W epoce porno, kiczu i bezmyślnej seksualności takich chłopców nie ma. Marzą wyłącznie o kobiecie rozebranej, a ten dostrzegał piękno ubranej, to, co ta kobieta maskuje, a co uwydatnia strojem, makijażem, perfumami. Uwodzi czy odwodzi, i w jakim celu to robi. Współcześni młodzi chłopcy chcą już, natychmiast, bez myślenia, bez konsekwencji, a ten rozwodził się długo – prawie kobieco – na JEJ temat, szukał, dowiadywał się, marzył. Nie chcę tutaj wdawać się w ocenianie rysu historycznego, ponieważ w gruncie rzeczy interesowała mnie raczej historia miłosna i wewnętrzne przeżycia bohatera. Muszę przyznać, że moja romantyczna natura nie była usatysfakcjonowana zakończeniem. Chociaż może właśnie takie było w tej opowieści najlepsze.

[konkursowa recenzja]
„Madame” nie wywołała we mnie gwałtownych emocji. Może to kwestia stylu, czasów, w których została napisana albo braku specjalnego upodobania do tego rodzaju książek z mojej strony – bo w gruncie rzeczy jest to romans niecodzienny, nieharlequinowy, platoniczny. Opowieść sama w sobie jest bardzo ładna i ładnie napisana. Myślę, że słowo „ładna” pasuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No do "Lolity" to temu daleko.

No do "Lolity" to temu daleko.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiem, że dzieło. Wiem, że zachwalane. Mnie jakoś dziwnie nie rusza.

Wiem, że dzieło. Wiem, że zachwalane. Mnie jakoś dziwnie nie rusza.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cudowna książka, bardzo mi utkwiła, o ile nie w pamięci - bo mam ją słabą - to na pewno w sercu. Polecam wszystkim dziewczynkom, dziewczętom i dziewczynom. Ta książka na pewno Wam się spodoba :)

Cudowna książka, bardzo mi utkwiła, o ile nie w pamięci - bo mam ją słabą - to na pewno w sercu. Polecam wszystkim dziewczynkom, dziewczętom i dziewczynom. Ta książka na pewno Wam się spodoba :)

Pokaż mimo to