Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Przewspaniały tomik przyprawiający o rozgrzane serce i spokój ducha. Podobnie patrzę na rzeczywistość. Treść ubogacona o fotografie rzeźb Mirko Bratuša.
Dodatkowo, książeczkę i opracowanie graficzne połączyłabym z obejrzanym niedawno filmem biograficznym "Van Gogh. U Bram Wieczności" Schnabel'a. Trio doskonałe, bezinwazyjnie wyostrzające zmysły.

Przewspaniały tomik przyprawiający o rozgrzane serce i spokój ducha. Podobnie patrzę na rzeczywistość. Treść ubogacona o fotografie rzeźb Mirko Bratuša.
Dodatkowo, książeczkę i opracowanie graficzne połączyłabym z obejrzanym niedawno filmem biograficznym "Van Gogh. U Bram Wieczności" Schnabel'a. Trio doskonałe, bezinwazyjnie wyostrzające zmysły.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo światła jak na podziemne więzienie pełne stęchłej wilgoci, okrutnych strażników i unoszącej się w powietrzu śmierci. Niby zapis niewyobrażalnego zredukowania człowieka do przygarbionej, ślepej i znużonej postaci. A jednak to ukazanie mocy Ducha ludzkiego i jego potencjału we wznoszeniu się ponad ograniczenia materii, mogącego tak trwać dziesięciolecia. Pozornie - bez nadziei, a jednak każde życie dzieje w danym momencie nie zważając na otoczenie, warunki, okoliczności.

O książce dowiedziałam się ponad cztery lata temu na Literackim Woodstoku DKK we Wrocławiu. Dzięki pani Małgorzacie Szczurek z wydawnictwa Karakter (która jest zresztą autorką polskiego przekładu) odbyłam wspaniałą literacką podróż po Afryce i Azji, a teraz postanowiłam wziąć się za czytanie!

Tahar Ben Jelloun opisał przeżycia bohatera w sposób pełny, nad każdym zdaniem można się przez chwilę porozpływać, każde ma coś w sobie.

Za wszelką cenę utrzymywać płonące wrażliwością serce...

Dużo światła jak na podziemne więzienie pełne stęchłej wilgoci, okrutnych strażników i unoszącej się w powietrzu śmierci. Niby zapis niewyobrażalnego zredukowania człowieka do przygarbionej, ślepej i znużonej postaci. A jednak to ukazanie mocy Ducha ludzkiego i jego potencjału we wznoszeniu się ponad ograniczenia materii, mogącego tak trwać dziesięciolecia. Pozornie - bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem wielką fanką Urszuli Dudziak! Bardzo szanuję ją jako artystkę - polecam wszystkim serdecznie koncerty, Ula czuje muzykę całą sobą, ma potężny głos, świetnie tańczy, cudownie wygląda. I opowiada wspaniale, ładując swoją pozytywną energią bateryjki wszystkich dookoła.

A książka? Autorka pozwala nam zajrzeć do swojego świata, przywołuje wspomnienia z kart pamiętnika (właśnie, warto go pisać), przytacza anegdotki, opowiada ważne wydarzenia ze swojego życia.

Z "Wyśpiewam Wam..." wyłania się obraz silnej i mądrej kobiety, która umie pięknie żyć, która patrzy na świat z ciekawością i z uśmiechem. Widzi to, co jest wyjątkowe - zwraca uwagę na detale, kawałeczki całości, które składają się na nasze życie, a są wszędzie, na wyciągnięcie ręki (na przykład to, jak "(...)tęskni za owsianką ugotowaną na piecu karmionym wonnymi drwami" - zdanie-cudo:)). Cieszę się, że Ula przekazuje to dalej.

To, co jest tak ważne - Urszula ma mnóstwo dystansu, ponieważ patrzy na wszystko z perspektywy minionych lat. To wspaniała lekcja.

Z okazji wczorajszych urodzin, chcę Urszuli Dudziak życzyć samych wspaniałości, miłych niespodzianek oraz weny do pisania kolejnych książek :).

A prezent na gwiazdkę dla tych, których kochacie - gotowy.

Jestem wielką fanką Urszuli Dudziak! Bardzo szanuję ją jako artystkę - polecam wszystkim serdecznie koncerty, Ula czuje muzykę całą sobą, ma potężny głos, świetnie tańczy, cudownie wygląda. I opowiada wspaniale, ładując swoją pozytywną energią bateryjki wszystkich dookoła.

A książka? Autorka pozwala nam zajrzeć do swojego świata, przywołuje wspomnienia z kart pamiętnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czuję się zobowiązana dodać opinię na temat tej książki o wyjątkowej treści - takiej, która może zmienić perspektywę patrzenia na świat, nawet jeżeli powtarzane są w niej czasem treści, które już znamy. Do rzeczy.

Historię doktor Jill Bolte Taylor poznałam już jakiś czas temu, oglądając jej wystąpienie na jednej z konferencji TED (https://www.youtube.com/watch?v=UyyjU8fzEYU) i od tamtej pory historia oraz wyciągnięte przez kobietę wnioski noszę w sobie.
Naukowiec zajmujący się na co dzień odkrywaniem tajemnic układu nerwowego pewnego poranka doświadcza wylewu krwi do lewej półkuli mózgu i zachowując świadomość, czerpie garściami empiryczną wiedzę. Cóż za ewenement.

Historia powróciła do mnie z mocą, gdy kilka dni temu odkryłam "Udar i przebudzenie". Jeszcze dokładniej mogłam poznać przebieg zdarzenia, okres powrotu do zdrowia oraz wyciągnięte przez panią doktor lekcje.

Chociaż udar to zapewne traumatyczne przeżycie, czasem spotkanie ze śmiercią, a okres rekonwalescencji może się wydłużać i nie dawać gwarancji na pełne wyzdrowienie, J.B. Taylor opisuje głównie cuda dziejące się, gdy stery przejmuje prawa półkula mózgu.

Intencją autorki było przede wszystkim uświadomienie czytelnikowi, jak to doświadczenie (traumatyczne, a zarazem pełne... euforii i spokoju: prawa część naszej głowy odpowiada bowiem za życie chwilą obecną; to najbardziej fascynujący temat) zmieniło postrzeganie sposobu funkcjonowania umysłu; pokazało, JAK BARDZO jest plastyczny, JAK SZYBKO może się regenerować, jak CHĘTNIE przyswaja wiedzę... jak daje sobą sterować. Pokazało, jak dzielnie każda komórka naszego ciała walczy o nasze bezpieczne trwanie przy życiu.

Człowiek, który przeżyje wylew do lewej półkuli mózgu (a dotyczy to większości przypadków) wydaje się być nieobecny, wyłączony, tylko dlatego, że stracił zdolność mówienia, czytania, pisania... A on czuje jeszcze mocniej, widzi więcej!

Uwielbiam notować cytaty z książek czy czasopism, które mnie inspirują, zmieniają... W tym przypadku zapisałam maczkiem rekordowe 10 stron A5.

Dbajcie o swoje myśli jak o ogród, rozwijajcie się w kierunku, w którym chcecie. I przeczytajcie to.

Czuję się zobowiązana dodać opinię na temat tej książki o wyjątkowej treści - takiej, która może zmienić perspektywę patrzenia na świat, nawet jeżeli powtarzane są w niej czasem treści, które już znamy. Do rzeczy.

Historię doktor Jill Bolte Taylor poznałam już jakiś czas temu, oglądając jej wystąpienie na jednej z konferencji TED...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znakomita książka, dzięki wyrafinowanemu słownictwu głównego bohatera można rozpłynąć się w pięknie języka.
A treść? Życie cudzym życiem. Życie mechaniczne. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że bohater nawet nie uświadamia sobie, iż nie bierze za siebie odpowiedzialności. Służba zawładnęła jego naturą do tego stopnia, że przemieniła jednostkę w cząstkę innej jednostki.
A teraz, uwaga - czy i my nie dostrzegamy wokół siebie takich zależnych jednostek, bo nawet jeżeli ich życie nie jest oparte na posłudze, boją się wziąć odpowiedzialność za własny los? Czy my sami potrafimy słuchać siebie bez przywiązania do opinii innych? "Okruchy dnia" zaowocowały u mnie takimi przemyśleniami.

Znakomita książka, dzięki wyrafinowanemu słownictwu głównego bohatera można rozpłynąć się w pięknie języka.
A treść? Życie cudzym życiem. Życie mechaniczne. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że bohater nawet nie uświadamia sobie, iż nie bierze za siebie odpowiedzialności. Służba zawładnęła jego naturą do tego stopnia, że przemieniła jednostkę w cząstkę innej jednostki.
A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Obserwować i wyciągać wnioski. Człowiek wzrasta po samym przeczytaniu. Lapidarnie, ale myślę, że to wystarczy, by zachęcić do lektury. Warto!

Obserwować i wyciągać wnioski. Człowiek wzrasta po samym przeczytaniu. Lapidarnie, ale myślę, że to wystarczy, by zachęcić do lektury. Warto!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Maria Skłodowska Curie to jedna z największych inspiracji w moim życiu. Dobrze było zagłębić się w jej świat. Słaba ocena wynika z języka książki, który odebrałam jako bardzo odległy od literackiego.

Maria Skłodowska Curie to jedna z największych inspiracji w moim życiu. Dobrze było zagłębić się w jej świat. Słaba ocena wynika z języka książki, który odebrałam jako bardzo odległy od literackiego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo miejsca w książce autorka poświęciła cygańskiej kulturze, to fakt. Ja jednak swoją uwagę zwróciłam w stronę niezwykłej wrażliwości kobiety, która nawet nie rozumie, skąd owa wrażliwość może się brać. Wiersze "zabłąkane" w reportażu (tłumaczone na język polski przez Jerzego Ficowskiego) spowodowały, że chcę więcej. Tyle (zabrzmi banalnie) prawdy i piękna.
Papusza, czyli Bronisława Wajs, udowadnia, że charakter sytuacji zależy wyłącznie od interpretacji, a potwierdzeń znajduję w książce wiele. Sztandarowym przykładem niech będzie opis pewnej ("obiektywnie" patrząc) ciężkiej Wigilii, pełnej głodu; gdy bohaterka reportażu widzi jedynie blaski, wspólnotę przy ciepłym ognisku, uśmiechy dzieci. Coś niesamowitego, coś dla nas dziwnego... Dlaczego? Widzieć świat przez pryzmat oczu dziecka...
Papusza miała ciężkie życie. Była odmienna w swym środowisku, została więc z niego wykluczona. Myślę, że w jakiś sposób pozostała wierna sobie. Jej życie było bogate, dała sobie szansę odbierać bodźce z natury, które często żebrzą o naszą uwagę, ale jesteśmy ślepi, zbyt zajęci, by żyć(!).
Ten reportaż to hołd złożony talentowi Bronisławy Wajs, lekcja miłości do korzeni, albo w ogóle do natury; również lekcja tolerancji.

Dużo miejsca w książce autorka poświęciła cygańskiej kulturze, to fakt. Ja jednak swoją uwagę zwróciłam w stronę niezwykłej wrażliwości kobiety, która nawet nie rozumie, skąd owa wrażliwość może się brać. Wiersze "zabłąkane" w reportażu (tłumaczone na język polski przez Jerzego Ficowskiego) spowodowały, że chcę więcej. Tyle (zabrzmi banalnie) prawdy i piękna.
Papusza, czyli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Publikuję odnalezione po roku poczynione przez siebie zapiski na temat tej książki zaraz po jej przeczytaniu:
W człowieku, który nie doznał łaski przebaczenia, powstaje taka dziura, w którą wpychają się wszystkie złe myśli i intencje; która nie zakleja się tym sposobem, lecz staje się dziurą wysłaną brudem. Kręgosłup takiego człowieka tworzy łuk, który jest wynikiem straszliwego przytłoczenia. Nic nie zaradzi, jedynie przebaczenie. A co, jeśli go nie ma? Zostaje pretensja, że się w ogóle istnieje.

Powieść ma dość ciężką atmosferę. Polecam ją osobom, które nie boją się spotkań z pytaniami o moralność i stronią od wydawania jednoznacznych osądów.

Publikuję odnalezione po roku poczynione przez siebie zapiski na temat tej książki zaraz po jej przeczytaniu:
W człowieku, który nie doznał łaski przebaczenia, powstaje taka dziura, w którą wpychają się wszystkie złe myśli i intencje; która nie zakleja się tym sposobem, lecz staje się dziurą wysłaną brudem. Kręgosłup takiego człowieka tworzy łuk, który jest wynikiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mechanizm powstawania wiadomości z niezliczonej ilości strzępków informacji jest tak zawiły, że trudno oczekiwać w niej totalnego obiektywizmu. Dodając do tego manipulacje umysłem nieświadomego odbiorcy (który bynajmniej nie ma powodu, by w wiadomość nie uwierzyć), a także przemawianie takim językiem, jaki odbiorca ów zna i do którego jest przyzwyczajony (co- naturalnie- nie przekłada się na wartość merytoryczną), powstaje niezła mieszanka prawdy, „półprawdy” i nieprawdy. Tym gorzej, że nie chodzi wyłącznie o gazety, lecz o każdą próbę relacjonowania przeszłości.
Powieść Umberto Eco naświetla problem z dużą ostrością, a analiza teorii spiskowych w takich szczegółach wywołuje w czytelniku podejrzliwość wobec wszystkiego... Jak ujął to Braggadocio: „Nie jestem niczego pewien poza tym, że za naszymi plecami stoi zawsze ktoś, kto nas oszukuje”.

Mechanizm powstawania wiadomości z niezliczonej ilości strzępków informacji jest tak zawiły, że trudno oczekiwać w niej totalnego obiektywizmu. Dodając do tego manipulacje umysłem nieświadomego odbiorcy (który bynajmniej nie ma powodu, by w wiadomość nie uwierzyć), a także przemawianie takim językiem, jaki odbiorca ów zna i do którego jest przyzwyczajony (co- naturalnie-...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że poezja to taki obszar literatury, po którym większość osób bez wykształcenia humanistycznego (w tym ja) porusza się niepewnie. Poza tym w szkole wskazówki do interpretacji, wszelkie klucze dawały mi do zrozumienia, że nie umiem prawidłowo wierszy interpretować. Co to właściwie znaczy "źle" zinterpretować wiersz?

Dziś już nikt nie narzuca mi sposobu myślenia, a mimo to po utwory liryczne sięgam zdecydowanie rzadziej niż po powieści. Mając za sobą lekturę Różewicza uważam to za błąd...

Pozwoliłam sobie każdy utwór odebrać na swój sposób. Co ciekawe, były wśród nich takie, które idealnie dopasowały się do mojego ówczesnego nastroju i stanu rzeczy. To niesamowite, jak kojący jest wpływ poezji na zmysły i jak intensywnie "przeżera" ona mózg, dając poczucie, że autor wie o nas więcej niż my sami. Gorąco polecam tę niesamowitą pozycję, szczególnie osobom, które po poezję nie sięgają. Dajcie się pochłonąć tym utworom; ich pięknu, prostocie i... temu, co chcą konkretnie wam, przekazać :)

Myślę, że poezja to taki obszar literatury, po którym większość osób bez wykształcenia humanistycznego (w tym ja) porusza się niepewnie. Poza tym w szkole wskazówki do interpretacji, wszelkie klucze dawały mi do zrozumienia, że nie umiem prawidłowo wierszy interpretować. Co to właściwie znaczy "źle" zinterpretować wiersz?

Dziś już nikt nie narzuca mi sposobu myślenia, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za każdym razem, gdy zasiadałam do lektury, czułam mieszankę niezbyt przyjemnych emocji, czegoś w rodzaju niepokoju, niesmaku, a nawet szoku... Padające w pewnym momencie w książce sformułowanie: "Rozumiem JAK, nie rozumiem DLACZEGO" towarzyszyło mi przez cały proces zgłębiania się w treść i do tej pory nie mogę się od niego uwolnić. Jeżeli w istocie dla ludzi nie ma nic bardziej atrakcyjnego niż władza, brakuje miejsca na cokolwiek innego, nawet na prawdę.

Okazuje się zresztą, że prawda to coś względnego, czym można dowolnie manipulować, można deptać, negować i sprowadzać do kwestii pozbawionej wartości, a nawet spowodować jej zniknięcie. Można pozbawić ją sensu i sprawić, by nad prawdą górował fałsz, co może okazać się nawet bardziej opłacalne i sensowne. Po pierwsze jak nie zwariować w takiej sytuacji? Kiedy nie ma prawdy, nie ma nic, czego człowiek mógłby się uczepić... A ponadto- czy jest o co walczyć? Lustrzane odbicie Winstona Smitha, który pragnął faktów ponad wszystko inne ukazało nędzny, godny pożałowania obraz... Jednostka wobec wszystkich układów, przekrętów, żałosnych standardów życia przeciętnego, nieustannie kontrolowanego obywatela. Przegrana.
Ogłupienie okazuje się być jedyną receptą na szczęśliwe (ponure) życie (wegetację)...

Za każdym razem, gdy zasiadałam do lektury, czułam mieszankę niezbyt przyjemnych emocji, czegoś w rodzaju niepokoju, niesmaku, a nawet szoku... Padające w pewnym momencie w książce sformułowanie: "Rozumiem JAK, nie rozumiem DLACZEGO" towarzyszyło mi przez cały proces zgłębiania się w treść i do tej pory nie mogę się od niego uwolnić. Jeżeli w istocie dla ludzi nie ma nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ze względu na to, iż jest to dość obszerna pozycja, wiele można by o niej pisać... Według mnie najważniejszą lekcją płynącą ze "Źródła" jest zrozumienie, że w życiu należy wiedzieć, czego się pragnie i robić swoje. A solidny fundament własnej tożsamości daje jedynie zgoda ze sobą, podczas gdy poszukiwanie uznania w oczach innych to tylko domek z kart.

Ze względu na to, iż jest to dość obszerna pozycja, wiele można by o niej pisać... Według mnie najważniejszą lekcją płynącą ze "Źródła" jest zrozumienie, że w życiu należy wiedzieć, czego się pragnie i robić swoje. A solidny fundament własnej tożsamości daje jedynie zgoda ze sobą, podczas gdy poszukiwanie uznania w oczach innych to tylko domek z kart.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla przeciętnego mieszkańca Europy Afryka to po prostu abstrakcja. Jak bowiem żyjąc w krajach cywilizowanych wyobrazić sobie rzeczywistość, jaka panuje w tej „kolebce ludzkości”, a do tego jeszcze uzmysłowić sobie, że wszystko ma miejsce… współcześnie? Jak może być prawdą, że równolegle z modą na „zdrową”, „ekologiczną” żywność i telewizyjne programy kulinarne oraz ekskluzywne restauracje gdzieś daleko, ale ciągle na tej samej planecie żyją ludzie, których dzień polega na poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, ewentualnie przetrwaniu kolejnej doby bez jakiegokolwiek posiłku…? Na całym świecie głoduje obecnie 870 mln ludzi, a większość z nich to Afrykanie. Nasuwa się pytanie: dlaczego w dobie naprawdę wysokich standardów życia, świat nadal nie jest w stanie uporać się z czymś tak fundamentalnym jak dostęp do pożywienia?
Ryszard Kapuściński w książce obiektywnie i rzeczowo przedstawia życie człowieka w krajach Afryki. Daje czytelnikowi posiąść wiedzę o realiach panujących na przestrzeni kilkudziesięciu lat, docierając do takich obszarów, które w pełni ukazują prawdę o kontynencie. Prowizoryczne domy, szkoły, ulice. A przede wszystkim łatwość, z jaką ludność popada w konflikty, łatwość rozpoczynania wojen, powszechność broni. Jaki wpływ na kontynuowanie błędów przeszłości do dziś może mieć brak zapisanej historii? Albo klimat, gdzie przez większość dnia palące słońce powoduje, że ciężko jest istnieć?
Tak właśnie wpłynęła na mnie lektura „Hebanu”. Mocno. Dużo przemyśleń, dużo pytań. Zachęcam do przekonania się samemu, co wzbudzą reportaże z tak wspaniałego kontynentu, któremu moim zdaniem kraje północy powinny dać szansę i najusilniej pomóc w rozwoju. W trybie natychmiastowym.

Dla przeciętnego mieszkańca Europy Afryka to po prostu abstrakcja. Jak bowiem żyjąc w krajach cywilizowanych wyobrazić sobie rzeczywistość, jaka panuje w tej „kolebce ludzkości”, a do tego jeszcze uzmysłowić sobie, że wszystko ma miejsce… współcześnie? Jak może być prawdą, że równolegle z modą na „zdrową”, „ekologiczną” żywność i telewizyjne programy kulinarne oraz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Katarzynka Patrick Modiano, Jean-Jacques Sempé
Ocena 6,8
Katarzynka Patrick Modiano, Je...

Na półkach:

Bardzo ciepła, pozytywna historia. Dla mnie to przede wszystkim niejaka instrukcja, jak dobrze wychować dziecko- nie wciągając go w małżeńskie spory, kłopoty w pracy; dziecko to w końcu jeszcze zalążek życia i to, czym przesiąknie jego umysł w młodości, później się na nim odbije. I jeszcze jedna ważna rzecz- z dzieckiem trzeba spędzać czas (fajnie ukazany kontrast między rodziną Certitude a pełną i zamożną Ancorena).

Bardzo ciepła, pozytywna historia. Dla mnie to przede wszystkim niejaka instrukcja, jak dobrze wychować dziecko- nie wciągając go w małżeńskie spory, kłopoty w pracy; dziecko to w końcu jeszcze zalążek życia i to, czym przesiąknie jego umysł w młodości, później się na nim odbije. I jeszcze jedna ważna rzecz- z dzieckiem trzeba spędzać czas (fajnie ukazany kontrast między...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uczta słowna. Mrok, magia, tajemnica. Najlepiej czytać podczas bezsennych nocy... :)

Uczta słowna. Mrok, magia, tajemnica. Najlepiej czytać podczas bezsennych nocy... :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czym można usprawiedliwiać zachowanie bohaterów? Rzecz dzieje się w końcu na afrykańskim wybrzeżu, życie oscyluje między męczącą, głośną porą deszczową a nieznośnym skwarem powodowanym przez słońce; pełno tu szczurów, karaluchów, jaszczurek, potu, chorób i śmierci; w świecie ogarniętym nieszczęściem wojny. Na oskarżenia, akty desperacji, okazywanie emocji istnieje usprawiedliwienie: „to tylko słońce”. Dzięki temu trudne tematy nie muszą być podejmowane. I wszystko da radę jakoś znieść.
Henry Scobie sam sobie wydaje się być w porządku. Lubi samotność i swoją przestrzeń pozbawioną zbędnych przedmiotów. Pełni z poświęceniem służbę, dba o żonę i chodzi do Kościoła; wszystko jest w miarę poukładane. Wie jednak, że coś się musi zmienić; pragnie spokoju. Właściwie marzy, by poznać ‘sedno sprawy’ i wiedzieć, na czym stoi, co ma sens, co czynić, żeby było dobrze. Henry łudzi się, że wyjazd Luizy wszystko naprawi, on zazna spokoju, błogiej samotności, podczas gdy jednocześnie żona będzie szczęśliwa.
Nie układa się po jego myśli. Popełniając jeden błąd powodowany dobrymi intencjami wywołuje lawinę, której nie potrafi zatrzymać. Łamie zasady; każdy człowiek tworzy je w swojej głowie, by mieć choć cień świadomości tego, kim jest. Wobec tego coraz łatwiej jest mu przeobrażać się w kogoś innego: „(…) W pewnym momencie, zatrzymując się przed lustrem, zobaczył ponad własnym ramieniem twarz kogoś obcego, tłustą, spoconą, podejrzaną twarz. Zastanawiał się przez chwilę: ”Któż to może być”?, nim zdał sobie sprawę, że to tylko nowy, nieznany wyraz litości, że dlatego twarz wydała mu się obca. Pomyślał: „Czy naprawdę należę do tych, nad którymi ludzie się litują?
Problem Scobie’go w relacji z żoną polega na tym, że opiera swoje małżeństwo na… lojalności, litości i przyzwyczajeniu.
Kiedy Luiza wyjeżdża, zdradza ją z młodą, niezbyt piękną czy mądrą Heleną. Wydaje mu się od tej pory, że jest odpowiedzialny za obie panie- odpowiedzialność chyba myli mu się z miłością.
Na początku samobójstwo jest rzeczą nie do pomyślenia, skazującą na wieczne potępienie; samobójca to największy tchórz, któremu wydaje się, że jest bohaterem. Major myślał o śmierci samobójczej Pembertona. „(…)Ludzie, którzy mają umrzeć, skłonni są do gadatliwych rewelacji o sobie samych.” Scobie w ślad za żoną kierował się w życiu zasadami dyktowanymi nauką Kościoła. A jednak... wszystko tak łatwo pękło.
Usprawiedliwiając Henry’ego trzeba powiedzieć, że szczerze kochał Boga i podejmując decyzje rozważał je od strony wiary.
Szkoda tylko, że nie podjął słusznych decyzji.

Czym można usprawiedliwiać zachowanie bohaterów? Rzecz dzieje się w końcu na afrykańskim wybrzeżu, życie oscyluje między męczącą, głośną porą deszczową a nieznośnym skwarem powodowanym przez słońce; pełno tu szczurów, karaluchów, jaszczurek, potu, chorób i śmierci; w świecie ogarniętym nieszczęściem wojny. Na oskarżenia, akty desperacji, okazywanie emocji istnieje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia człowieka, którego trochę rozczarowało życie.
Skromny, pracowity, lecz niestety także bierny.
W postaci Williama Stonera podoba mi się to, że mimo wycofania nie daje się wciągnąć w prowadzoną na uczelni grę i tym samym chroni tamtejszy mikroświat literatury przed zepsuciem. W domu tworzonym przez jego rodzinę- żonę, która okazała się być wariatką, skutecznie tłumiącą relację ojca z córką- tak naprawdę na nic nie miał wpływu, nie chcąc doprowadzać do konfliktów. Uniwersyteckie mury stanowiły azyl, gdzie mógł istnieć tak naprawdę i był w tym, co robił PRAWDZIWY.
Tak jak w książce zaznaczono, profesor nie był człowiekiem, o którym powinny pamiętać pokolenia. Jednak jej treść doskonale pokazuje, jak niefortunnie mogą potoczyć się czasami ludzkie losy. To dlatego ta powieść fascynuje.
I jest warta zgłębienia :)

Historia człowieka, którego trochę rozczarowało życie.
Skromny, pracowity, lecz niestety także bierny.
W postaci Williama Stonera podoba mi się to, że mimo wycofania nie daje się wciągnąć w prowadzoną na uczelni grę i tym samym chroni tamtejszy mikroświat literatury przed zepsuciem. W domu tworzonym przez jego rodzinę- żonę, która okazała się być wariatką, skutecznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem bardzo szczęśliwa, że trafiłam na tę wyjątkową powieść. Wniosła w moje życie wiele pozytywnej energii. Atticusa Fincha postawiłabym za wzór ojca, który wychowuje swoje dzieci na mądrych, wrażliwych ludzi. Jestem pod wrażeniem, jak rozumnymi osobami są kilkuletnia Skaut i niewiele starszy od niej Jem. Żyjący w świecie rasizmu lat 30. XX wieku są przez ojca uodpornieni na wyznawane przez społeczeństwo nietolerancyjne poglądy. Sami zresztą- jak to dzieci- nie patrzą na innych przez jakiekolwiek pryzmaty, nie mogą zrozumieć podziałów, podczas gdy wiedzą, że każdy jest równy. Poza tym głównym przekazem książka ukazuje pełen zabawy, przyjaźni, tajemniczych historii świat widziany oczami dziecka, powodując uśmiech, wzruszenie; pozwalając cofnąć się w wyobraźni do okresu, kiedy sami mieliśmy kilka lat.
Naprawdę żałowałam, kiedy lektura dobiegała końca i ciężko jest mi teraz zaczynać czytanie czegokolwiek nowego, ponieważ chcę, by właśnie ta historia była ze mną jeszcze przez chwilę.

Jestem bardzo szczęśliwa, że trafiłam na tę wyjątkową powieść. Wniosła w moje życie wiele pozytywnej energii. Atticusa Fincha postawiłabym za wzór ojca, który wychowuje swoje dzieci na mądrych, wrażliwych ludzi. Jestem pod wrażeniem, jak rozumnymi osobami są kilkuletnia Skaut i niewiele starszy od niej Jem. Żyjący w świecie rasizmu lat 30. XX wieku są przez ojca...

więcej Pokaż mimo to