Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałam tak źle napisanej książki.

Dawno nie czytałam tak źle napisanej książki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Książki z wątkiem podróży mają u mnie szczególne miejsce na metaforycznej półce. Sięgając po "Drogę do Ciebie" wiedziałam dokładnie po co sięgam, znałam początek, środek i koniec, wiedziałam czego się spodziewać. Od chwili prześledzenia opisu książki przeczuwałam, że autorka poruszy wątek depresji. Nic nie miało mnie zaskoczyć. I jeśli chodzi o samą fabułę, chyba właśnie tak było - nic specjalnego mnie nie zaskoczyło. A jednak daję tej książce 10/10, bo jest dokładnie taka jaka być powinna dobra, przemyślana książka. Począwszy od pięknego pióra autorki, które czyta się z przyjemnością, po dobrze skonstruowane dialog, mocno zbudowaną charakterystykę bohaterów i obrazowo nakreślone opisy miejsc z podróży.
W jednym aspekcie autorka całkowicie mnie zaskoczyła - prawdziwą i żywą reprezentacją depresji. "Droga do Ciebie" to chyba jedyna książka, którą czytałam, która tak dobrze oddaje to, co dzieje się w głowie osoby cierpiącej na depresję. I może właśnie dlatego ta książka pozostanie ze mną na dłużej, a nie będzie tylko kolejną odhaczoną pozycją, szybko zapomnianą, zakurzoną w najdalszym kącie biblioteczki.
Jedyne co bym zmieniła to zakończenie, choć może i też nawet nie to. Może tylko ja potrzebuję jeszcze mocniejszego, jeszcze bardziej życiowego zakończenia. Kandi zakończyła tą książkę najlepiej jak się dało, ale byłabym zachwycona, gdyby nam dała alternatywne zakończenie.

Książki z wątkiem podróży mają u mnie szczególne miejsce na metaforycznej półce. Sięgając po "Drogę do Ciebie" wiedziałam dokładnie po co sięgam, znałam początek, środek i koniec, wiedziałam czego się spodziewać. Od chwili prześledzenia opisu książki przeczuwałam, że autorka poruszy wątek depresji. Nic nie miało mnie zaskoczyć. I jeśli chodzi o samą fabułę, chyba właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Spoken poetry (slam poetry) - poezja mówiona - zwał jak zwał - przeznaczona jest do fizycznego występu artysty. Nie wiem, czy większość tych krótkich form literackim można by nazwać poezją mówioną, a już tym bardziej wierszami. Część z nich coś we mnie poruszyła, większość wydawała się być opisem postów na Instagramie. Jeśli chcesz usłyszeć prawdziwą żywą poezję mówioną polecam Sarah Kay i Phil'a Kaye na youtubie, ich duet i ich twórczość jest przepiękna. Większość tego, co znajduje się w tej pozycji, mógłby napisać każdy, kto choć trochę jest wrażliwy i przeżywa dużo, szybko i w pełni. Pięć gwiazdek chyba tylko dlatego, że czytałam w oryginale, nie wyobrażam sobie, że przebrnęłabym przez całość, gdybym czytała polskie tłumaczenie.

Spoken poetry (slam poetry) - poezja mówiona - zwał jak zwał - przeznaczona jest do fizycznego występu artysty. Nie wiem, czy większość tych krótkich form literackim można by nazwać poezją mówioną, a już tym bardziej wierszami. Część z nich coś we mnie poruszyła, większość wydawała się być opisem postów na Instagramie. Jeśli chcesz usłyszeć prawdziwą żywą poezję mówioną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Totalna strata czasu...

Totalna strata czasu...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Polecam wszystkim nauczycielom edukacji wczesnoszkolnej! Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, a w dodatku jest niezwykle pomocna jeśli chodzi o wprowadzenie suchej teorii do pracy z dziećmi :).

Polecam wszystkim nauczycielom edukacji wczesnoszkolnej! Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, a w dodatku jest niezwykle pomocna jeśli chodzi o wprowadzenie suchej teorii do pracy z dziećmi :).

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poorly written. Poorly structured. Przewidywalna do szpiku kości. Chyba po raz pierwszy nie mam nic pozytywnego do napisania o książce.

Poorly written. Poorly structured. Przewidywalna do szpiku kości. Chyba po raz pierwszy nie mam nic pozytywnego do napisania o książce.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Nie ma to jak zacząć nowy rok czytelniczy z pozytywną książką!

Nie ma to jak zacząć nowy rok czytelniczy z pozytywną książką!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Uwielbiam książki, które mnie pozytywnie zaskakują, które są zupełnie inne niż wydaje się na pierwszy rzut oka. A "Dotyk Julii" właśnie jest taką książką. Zaskakującą. Elektryczną. I iskrzącą. Język i sposób pisania autorki jest elektryczny, nietuzinkowy. Chemia między Adamem a Julią jest elektryczna. Dotyk Julii jest elektryczny. Przy takich książkach jak ta, czuć wręcz namacalnie iskry przechodzące z książki na czytelnika. Gorąco polecam!

Uwielbiam książki, które mnie pozytywnie zaskakują, które są zupełnie inne niż wydaje się na pierwszy rzut oka. A "Dotyk Julii" właśnie jest taką książką. Zaskakującą. Elektryczną. I iskrzącą. Język i sposób pisania autorki jest elektryczny, nietuzinkowy. Chemia między Adamem a Julią jest elektryczna. Dotyk Julii jest elektryczny. Przy takich książkach jak ta, czuć wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Największym atutem tej książki, pomijając to jak bardzo przyjemna i wciągająca potrafi być, jest to, że ma bardzo dobrze rozpisane dialogi. I jest spójna od początku do końca. A ja jestem swoistym lepem na dowcipne, trafne i naturalne dialogi oraz nieciągnącą się akcję. Od razu dzień staje się lepszy z tak dobrze napisaną książką.

Największym atutem tej książki, pomijając to jak bardzo przyjemna i wciągająca potrafi być, jest to, że ma bardzo dobrze rozpisane dialogi. I jest spójna od początku do końca. A ja jestem swoistym lepem na dowcipne, trafne i naturalne dialogi oraz nieciągnącą się akcję. Od razu dzień staje się lepszy z tak dobrze napisaną książką.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Tak przemyślanej książki od początku do końca, posiadającej jednocześnie niejednowymiarowych, zupełnie nie płaskich bohaterów, a równocześnie wyciskającej łzy i cichy chichot, dawno już nie czytałam. Jedyne co mi się w tej książce nie podoba, to chyba niezbyt adekwatny tytuł. Ale oprócz tego, nie mogę jej nic zarzucić. Zakochałam się w historii Echo i Noaha, ale co dziwne, zafascynowała mnie również skomplikowana relacja Echo z rodzicami. Bez dwóch zdań, jest to książka, którą warto przeczytać.

Tak przemyślanej książki od początku do końca, posiadającej jednocześnie niejednowymiarowych, zupełnie nie płaskich bohaterów, a równocześnie wyciskającej łzy i cichy chichot, dawno już nie czytałam. Jedyne co mi się w tej książce nie podoba, to chyba niezbyt adekwatny tytuł. Ale oprócz tego, nie mogę jej nic zarzucić. Zakochałam się w historii Echo i Noaha, ale co dziwne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zabawna? Zaskakująca? Błyskotliwa? Nie! W życiu nie czytałam bardziej żałosnej książki niż ta.

Zabawna? Zaskakująca? Błyskotliwa? Nie! W życiu nie czytałam bardziej żałosnej książki niż ta.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytanie tej książki było za dużym wysiłkiem, bym mogła jeszcze pokusić się o jakąś szerszą jej ocenę i opinię.
Czytanie z przymusu ma jednak swoje wielkie minusy.

Czytanie tej książki było za dużym wysiłkiem, bym mogła jeszcze pokusić się o jakąś szerszą jej ocenę i opinię.
Czytanie z przymusu ma jednak swoje wielkie minusy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Często wydaje mi się, że autorzy "na siłę" powiększają objętość swoich książek, dlatego właśnie jestem trochę zaskoczona, że mam lekki niedosyt związany z tą książką, bo chciałabym więcej. Więcej Daringham Hall, więcej perypetii głównych bohaterów oraz lepszego i głębszego pochylenia się nad niektórymi wątkami. Czuję się trochę oszukana, bo wiem, że muszę sięgnąć po kolejne części, aby dowiedzieć się jak autorka rozwinie niektóre wątki, które powinny być zamknięte już w pierwszej części. Wiem, że "Powrót do Daringham Hall" to trylogia, ale każda książka powinna tworzyć swoją spójną oraz zamkniętą całość. Jestem trochę zawiedziona także zakończeniem, ale ogólnie to bardzo pozytywna, ciekawa książka, napisana dobrym językiem.

Często wydaje mi się, że autorzy "na siłę" powiększają objętość swoich książek, dlatego właśnie jestem trochę zaskoczona, że mam lekki niedosyt związany z tą książką, bo chciałabym więcej. Więcej Daringham Hall, więcej perypetii głównych bohaterów oraz lepszego i głębszego pochylenia się nad niektórymi wątkami. Czuję się trochę oszukana, bo wiem, że muszę sięgnąć po kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Istnieje pewna granica, której autor nie powinien przekraczać. Nie można kończyć książki w takim momencie! Nie można wystawiać czytelnika na taki ból szczęki spowodowany ciągłymi napadami śmiechu. Janet Evanovich przekroczyła niejednokrotnie te granice i wiele innych. I właśnie dlatego tak bardzo kocham przygody Stephanie Plum - "wybuchowej" łowczyni głów ;).

Istnieje pewna granica, której autor nie powinien przekraczać. Nie można kończyć książki w takim momencie! Nie można wystawiać czytelnika na taki ból szczęki spowodowany ciągłymi napadami śmiechu. Janet Evanovich przekroczyła niejednokrotnie te granice i wiele innych. I właśnie dlatego tak bardzo kocham przygody Stephanie Plum - "wybuchowej" łowczyni głów ;).

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy" to jedna z nielicznych książek, do których lektury zachęcił mnie film. I powiedzmy sobie szczerze, jeśli komuś podobał się film z Katherine Heigl... to oszaleje na punkcie książki!
Pierwsza część rozpoczynająca serię z Stephanie Plum, jest komiczna, rozbrajająca czasami do łez! I jest świetnym kryminałem dla kobiet. Autorka wie dokładnie ile dać czytelnikowi, by ten sięgnął po kolejną dawkę i kolejną, i kolejną. Seria wciąga czytelnika za jednym zamachem. Nie jestem pewna, czy to sukces dobrego pióra, ciekawych, ale nieskomplikowanych zagadek kryminalnych, czy też niezwykle barwnej budowy postaci oraz napięcia (pod każdym względem!) niebezpiecznej, zwariowanej Stephanie i seksownego policjanta. Pewnie sukces autorki kryje się w roztropnej mieszance wszystkich tych komponentów.
Polecam każdemu! Ale przestrzegam, że na jednej książce się nie skończy, a to może nawet lepiej :D.

"Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy" to jedna z nielicznych książek, do których lektury zachęcił mnie film. I powiedzmy sobie szczerze, jeśli komuś podobał się film z Katherine Heigl... to oszaleje na punkcie książki!
Pierwsza część rozpoczynająca serię z Stephanie Plum, jest komiczna, rozbrajająca czasami do łez! I jest świetnym kryminałem dla kobiet. Autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czuję się winna. Mówi się, że nie można oceniać książki po okładce. Święta prawda. Okładka "Utraty" zmyliła mnie kompletnie, muszę to przyznać. Nie była specjalnie pociągająca i jedyne co do mnie krzyczała to "ROMANS!!!". Cóż, jak już mówiłam: "nie oceniaj książki po okładce". Zabrałam się za tą książkę z myślą, że będzie to kolejny klasyczny NewAdult. Nie spodziewałam się, że ta książka będzie takim emocjonalnym wstrząsem, potokiem łez i jedną wielką pozytywną niespodzianką. Nie ma się do czego przyczepić, chociażbym mocno próbowała. Miło jest być w końcu pozytywnie zaskakiwanym, a nie ciągle rozczarowanym. :)

Czuję się winna. Mówi się, że nie można oceniać książki po okładce. Święta prawda. Okładka "Utraty" zmyliła mnie kompletnie, muszę to przyznać. Nie była specjalnie pociągająca i jedyne co do mnie krzyczała to "ROMANS!!!". Cóż, jak już mówiłam: "nie oceniaj książki po okładce". Zabrałam się za tą książkę z myślą, że będzie to kolejny klasyczny NewAdult. Nie spodziewałam się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przy "Kim jesteś Sky?" nagle powróciła mi pamięć. Przypomniałam sobie dlaczego tak kocham czytać i skąd pochodzą moje, że tak powiem, "korzenie czytelnicze". Paranormal romance- to z tym gatunkiem zaczynałam swoją książkową przygodę, to dlatego tak bardzo kocham romanse. Książka Stirling to jedna z lepszych książek z tego gatunku. Ma wszystko, co powinna mieć. Wartką ciekawą akcję, niesamowitą historię miłosną, szczyptę kryminału i zagadki oraz nadprzyrodzone umiejętności.
Może do fenomenu "Kim jesteś Sky?" przyczyniła się moja ckliwość, może to, że tak długo czekałam żeby ją zabrać do ręki i przeczytać. Nie będę gdybać, powiem tylko, że książka jest ŚWIETNA. Ujmuję jej tylko jedną gwiazdkę za styl pisarski autorki, ale i to nie przeszkadza w przyjemnym czytaniu.
Gorąco, gorąco polecam!

Przy "Kim jesteś Sky?" nagle powróciła mi pamięć. Przypomniałam sobie dlaczego tak kocham czytać i skąd pochodzą moje, że tak powiem, "korzenie czytelnicze". Paranormal romance- to z tym gatunkiem zaczynałam swoją książkową przygodę, to dlatego tak bardzo kocham romanse. Książka Stirling to jedna z lepszych książek z tego gatunku. Ma wszystko, co powinna mieć. Wartką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nie mów nic, kocham Cię" to typowy romans, dobry poczciwy romans bez fajerwerków. Myślę, że brak fajerwerków wiąże się częściowo z dużym realizmem scen, które opisała autorka. Może nie jest to "samo życie", ale nie jest to na pewno typowe "i żyli długo i szczęśliwie"- choć happy endu nie zabraknie.
Przez dłuższą część książki trochę się męczyłam. Historia nie wciągnęła mnie za pierwszym razem, ale im brnęłam dalej, tym, muszę przyznać, było lepiej. I wydaje mi się, że autorka zaserwowała nam, czytelnikom, najlepszą scenę już w prologu. Szkoda jednak, że nie utrzymała takiego poziomu przez całą książkę. Ogólnie mogę tylko dodać, że ta książka to przyjemny romans, wprost stworzony na krótkie podróże tramwajem :)

"Nie mów nic, kocham Cię" to typowy romans, dobry poczciwy romans bez fajerwerków. Myślę, że brak fajerwerków wiąże się częściowo z dużym realizmem scen, które opisała autorka. Może nie jest to "samo życie", ale nie jest to na pewno typowe "i żyli długo i szczęśliwie"- choć happy endu nie zabraknie.
Przez dłuższą część książki trochę się męczyłam. Historia nie wciągnęła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmm... ciężki orzech do zgryzienia. Zupełnie nie tego się spodziewałam, co mi w rezultacie zaserwowano. Podeszłam do niej ze zbyt dużym entuzjazmem i się przejechałam. I chyba nie jestem zaskoczona na plus. Jednakże książka nie jest totalnie zła. Jest miejscami zupełnie niezrozumiała, akcja chaotyczna, może adresowana do czytelników gimnazjum, może po prostu nie dla mnie. Ale nie potępiam, nie potępiam. Książka Daugherty była dla mnie na tyle ok, że poświęciłam jej mój czas i chyba poświęcę go trochę więcej na zgłębienie kolejnych części. Cóż mogę powiedzieć, taka ta moja ciekawość czytelnicza.

Hmm... ciężki orzech do zgryzienia. Zupełnie nie tego się spodziewałam, co mi w rezultacie zaserwowano. Podeszłam do niej ze zbyt dużym entuzjazmem i się przejechałam. I chyba nie jestem zaskoczona na plus. Jednakże książka nie jest totalnie zła. Jest miejscami zupełnie niezrozumiała, akcja chaotyczna, może adresowana do czytelników gimnazjum, może po prostu nie dla mnie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wiele wyczekałam od momentu, gdy po raz pierwszy zobaczyłam ją na półce w księgarni, do momentu w którym mogłam ją dotknąć, moją własną, tylko moją, pachnącą tak jak pachnie każda nowa, wybitna książka. Wiele wyczekałam dni, żeby ją w końcu przeczytać. Czekała, nie wyrywała się, kusiła za każdym razem, gdy przechodziłam koło biblioteczki, pociągała ciekawą okładką. Myślę, że jej fenomen polegał w dużej mierze właśnie na tym oczekiwaniu. Im dłużej czekałam, tym ta tortura była słodsza, tym czytanie jej stawało się lepsze. Było warto, warto było czekać.
Po przeczytaniu "Mrocznych umysłów" w głowie zabrzmiało mi triumfujące "Na reszcie!". Na reszcie wartościowa, wciągająca, ujmująca ze wszystkich stron dystopijna książka. Na reszcie nietuzinkowa historia. Na reszcie prawdziwy, nie przesłodzony romans. Na reszcie nieoczekiwane, a tak bardzo trafne zakończenie. Na reszcie autor, który potrafi nie tylko zaciekawić, zaskoczyć, ale też wywołać cały kalejdoskop uczuć. Na reszcie!
Dla takich książek jak ta można zarywać noce, mieć stukilogramową torebkę (bo przez te 10 min w tramwaju też coś się przeczyta), zapominać o jedzeniu, czy oblewać egzaminy. Takie książki chce się czytać.
Wydaje mi się, że wszystko w "Mrocznych umysłach" było idealnie wyważone, przemyślane krok po kroku. Wszystko było tak, jak miało być, jakby tego oczekiwał czytelnik. I chyba dzięki temu znów przypomniałam sobie jak to jest czytać wyłącznie z przyjemnością, a nie ciągle się tylko irytować i denerwować.
"Mroczne umysły"... są po prostu mroczne :D. Wciągają w swój mroczny świat i poddają nam emocje o których śni każdy nałogowy czytelnik!
Chcę więcej! Jak dobrze, że historia Ruby, Liama i Pulpeta się jeszcze nie kończy.

Wiele wyczekałam od momentu, gdy po raz pierwszy zobaczyłam ją na półce w księgarni, do momentu w którym mogłam ją dotknąć, moją własną, tylko moją, pachnącą tak jak pachnie każda nowa, wybitna książka. Wiele wyczekałam dni, żeby ją w końcu przeczytać. Czekała, nie wyrywała się, kusiła za każdym razem, gdy przechodziłam koło biblioteczki, pociągała ciekawą okładką. Myślę,...

więcej Pokaż mimo to