Nie miałam pojęcia, czego spodziewać się po tej książce. Autor jest prawnikiem, absolwentem Princeton, i wykładowcą najbardziej prestiżowych amerykańskich uniwersytetów. Jest także wielbicielem Szekspira, potomkiem polskich Żydów, a jego ojciec był psychoterapeutą. Wiele z tych rzeczy niejako połączył w książce opartej na autentycznym wydarzeniu, czyli wizycie Zygmunta Freuda i Carla Junga w USA w 1909 roku. Była to zresztą jedyna podróż tego pierwszego za ocean, i z niewiadomych powodów nie chciał na jej temat nigdy rozmawiać. Narratorem jest Stratham Younger (postać całkowicie fikcyjna), młody adept psychoanalizy, a także... wielbiciel Szekspira z lekką obesją na punkcie Hamleta i jego monologu "Być albo nie być".

Jest to przede wszystkim powieść kryminalna - dzień po przyjeździe Freuda młoda kobieta zostaje znaleziona martwa w luksusowym apartamencie na Broadwayu, przywiązana do żyrandola, związana i z ranami na ciele. Następnego dnia podobny los spotyka piękną i młodą Norę Acton, która jednak atak przeżyła, lecz straciła w jego wyniku mowę i pamięć: nie potrafi przypomnieć sobie nic w związku z przeżytym koszmarem. Younger oraz Freud wkrótce zostają zaangażowani do pomocy w odyskaniu przez Norę pamięci przy zastosowaniu psychoanalizy, co z kolei ma doprowadzić do zidentyfikowania mordercy.

Bardzo dużo się tu dzieje. Mamy zagadkę kryminalną, w tle obraz Nowego Jorku i życia wyższych sfer w czasach ragtime'u, do tego Freud i Jung z psychoanalizą, i wrogość wobec nich ze strony grupy amerykańskich psychologów i wykładowców uniwersyteckich, którzy planują spisek przeciw słynnemu Austriakowi. Rubenfeld miesza fakty z fikcją, autentyczne postacie występują obok zupełnie wymyślonych. Freuda za wiele tu nie ma (nie wiem, dlaczego polski tytuł tej książki to "Sekret Freuda", bo o żadnym jego sekrecie autor nie pisze), jest mentorem młodego Youngera, ale pozostaje gdzieś w tle, natomiast Jung to postać bardzo enigmatyczna, momentami mroczna, ale również na dalszym planie.

Sam wątek kryminalny jest szalony, z zaskakującym rozwiązaniem, i w sumie zupełnie nierealny, ale nie przeszkadzało mi to. Potraktowałam tę książkę jako czystą rozrywkę na weekend, i w takim charakterze świetnie się sprawdziła. Akcja pędzi na złamanie karku, główne postaci są wyraziste, a samego Youngera oraz detektywa Littlemore'a bardzo da się lubić, więc nie żałuję czasu spędzonego na lekturze.

Nie miałam pojęcia, czego spodziewać się po tej książce. Autor jest prawnikiem, absolwentem Princeton, i wykładowcą najbardziej prestiżowych amerykańskich uniwersytetów. Jest także wielbicielem Szekspira, potomkiem polskich Żydów, a jego ojciec był psychoterapeutą. Wiele z tych rzeczy niejako połączył w książce opartej na autentycznym wydarzeniu, czyli wizycie Zygmunta...