Lato w Jagódce

Okładka książki Lato w Jagódce
Katarzyna Michalak Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Cykl: Rok w Poziomce (tom 3) Seria: Owocowa Seria literatura obyczajowa, romans
284 str. 4 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Rok w Poziomce (tom 3)
Seria:
Owocowa Seria
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2011-04-20
Data 1. wyd. pol.:
2011-04-20
Liczba stron:
284
Czas czytania
4 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308046623
Tagi:
szczęście marzenie miłość

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
1189 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
441
286

Na półkach: ,

Gaba Szczęśliwa jest miłośnikiem koni, wolontariuszem w ZOO, znajdą, trzaśnięciem w twarz dla osób chorych na narkolepsję i wylukrowaną parodią osoby kalekiej. Dostaje pracę w stajni „Bukowy Dworek” na stanowisku zaklinacza koni (przy czym widzimy ją przy wykonywaniu tej konkretnej roboty tylko raz, bo przez resztę czasu w pracy ćwiczy jazdę konną po lasach, ale wierzymy na słowo), gdzie zakochuje się w niemym Pawle. Życie mija odtąd Gabie na flirtowaniu, hasaniu z konikami i biadoleniu „jaka ja jestem brzyyyydkaa!”, GDY WTEM! zostaje znienacka uczestniczką show „Z Bestii w Piękność”. Czy Gaba w trakcie konkursu zrozumie, że liczy się przede wszystkim wnętrze? Który z nijakich adoratorów zdobędzie jej serce? Jak wielu fanów uda jej się pozyskać dzięki mocy imperatywu narracyjnego? Ile patologii chowa się pod pozorem lukrowanej bajeczki dla marzycielek? Tego dowiemy się w następnym odcinku!

Gaba nieszczególnie wyróżnia się spośród innych heroin Michalak – podobnie jak one, jest wyjątkowo antypatyczna. Narrator przedstawia ją jako optymistyczną, empatyczną, pełną radości i entuzjazmu marzycielkę – uważny czytelnik bez trudu jednak dojrzy, że tak naprawdę jest to niestabilna emocjonalnie egotyczka z moralnością Kalego i nieprzyjemnym poczuciem humoru, skłonna do szufladkowania, napadów zazdrości, wywyższania się i robienia wielkiego hałasu o nic. Może jakiś przykład… o, konkurentki (oczywiście, zawistne Barbie) obiecujące przekazać wygraną na cele charytatywne są zakłamane i grające pod publiczkę – chwilę później Gaba deklaruje na odczepnego, że ona również w ten sposób spożytkuje swoją wygraną, po czym pieniądze wędrują nie na potrzebujących, a prywatny remont. Nieładnie! Chcecie więcej? Dobra, nastolatki pracujące ochotniczo przy koniach chichoczą sobie po kątach i niewinnie wzdychają do pięknego Pawła, ot, jak to nastolatki, plotkujące o przystojnych opiekunach. Gaba jednak odbiera to jako afront, zamach na jej święte uczucie, i w ramach zemsty (!) gania za karę (!) wolontariuszki na treningach tak, że im się żyć odechciewa, a konie przewracają się ze zmęczenia. Zaklinacz koni dorabiający po godzinach jako rzeźnik, straszne rzeczy.

Co do tego POWAŻNEGO TEMATU osób niepełnosprawnych tak dojarze tu opisanego – świetny pomysł na leciuchny film na zlecenie Disney Channel. Fakt, że Gaba ma jedną nogę krótszą od drugiej i czasami musi podpierać się kulą jest rzekomo niewyobrażalną przeszkodą w funkcjonowaniu w społeczeństwie – wiedzieliście, że posiadanie jednej nóżki bardziej dyskwalifikuje was do pracy w lecznicy weterynaryjnej? Albo że każdy pracodawca dostaje na wasz widok niemal spazmów i nerwowo wycierając pot z czoła chustką was spławia, w pośpiechu odwracając wywieszkę na „ZAMKNIĘTE”? Z jednej strony, Michalak zaludnia świat przedstawiony anonimkami, które każde odstępstwo od normy traktują jak skutek działania złego oka (lepiej z taką kaleką nie trzymać, zarazimy się nieszczęściem, krowa mleko przestanie dawać!) , z drugiej życie Gaby z chorą nogą jest tu wizją bardzo romantyczną, elegancki naśladowca myślenia „jacy gruźlicy są interesująco bladzi, jak oni malowniczo cierpią!”. Wynajęcie mieszkania na najwyższym piętrze w kamienicy bez windy to żaden problem, kule się bierze zależnie od humoru, kiedy jest w butach, nie odróżni się jej ułomności od skręconej kostki i właściwie właścicielce chora noga przypomina się dopiero wtedy, kiedy trzeba posmęcić – a że ta rzekomo optymistyczna i radosna dziewuszka lubi się poużalać… Po raz kolejny choroba staje się nie częścią postaci, a rekwizytem.

Podobnie ma się rzekoma brzydota Gaby. Motyw znany i lubiany, nałóżmy normalnej dziewczynie okulary ze szkłami zrobionymi z denka kolb laboratoryjnych, poczochrajmy jej włosy, ewentualnie trochę skróćmy jedną kończynę i przez reakcję otoczenia udajmy, że z takimi cechami to można się odnaleźć tylko w obwoźnym cyrku dziwolągów. Absurd w przypadku tej książki jest tym większy, że w porównaniu z uczestniczką z monstrualną nadwagą czy wyniszczoną przez chorobę anorektyczką Gaba wciąż postrzegana jest przez widzów jako wyjątkowa szkarada. Te wszystkie "Brzydule Betty" może i są uroczo naiwne, ale twierdzą, że przy pomocy życzliwych i dobrej woli można zamienić się w łabędzia - przy czym i tak nie miałoby to żadnego znacznie bez twojego hartu ducha, dobroci i ciężkiej pracy, za które zostajesz nagrodzony. Jaki jest przekaz "Lata w Jagódce"? Dziewczęta, każda z was może być wcieleniem Afrodyty, pod warunkiem, że stać was na niewyobrażalnie drogie operacje plastyczne obejmujące całe ciało i ekipę speców od metamorfozy. Świetny to przekaz dla młodych czytelniczek.

Narkolepsja. Niezwykle przykra choroba wprowadzająca w życie chorego niepewność, strach i poczucie zagrożenia. Nieuleczalna, jej objawy da się jedynie przytłumić po latach dopasowywania indywidualnej terapii i lekami antydepresyjnymi. Co robi z tego Michalak? Element komiczny. Głupi, tępy, żałosny, żenujący element komiczny. I przeczący medycynie. I mający nędzny wpływ na wydarzenia. I plujący w twarz osobom, które muszą się mierzyć z tym na co dzień.

W każdej swojej książce Michalak szaleje z szansami jeden na milion udającymi się w 99% przypadków, ale w „Lecie w Jagódce” kreuje takie zwroty fabularne, na jakie nie wpadłby zasłużony scenarzysta telenoweli brazylijskich zrywający z impetem wodze fantazji przed snem po całym ciężkim dniu przeskakiwania przez rekiny. Ludzie z całkowitą amnezją rozpoznający się na czarno-białym zdjęciu zrobionym kilkadziesiąt lat temu. Cała Polska jarająca się tandetnym programem o metamorfozach, robiąca ze zwyciężczyni bohaterkę narodową. Uboga emerytka lecąca na jeden dzień na Cypr. Adopcja załatwiona w pół roku. Stado oswojonych koni śmiercionośne jak zastępy gnu tratujące Mufasę. Dzieciak zapadający celowo w śpiączkę. Bogaty uwodziciel wykupujący strych w starej kamienicy (okolica średnio przyjemna), który przerabia na luksusowe mieszkanie. Lekarze stwierdzający schizofrenię na podstawie milczkowatości pacjenta. Gojenie się złamanej kończyny dłuższe i boleśniejsze od kuracji anorektyczki będącej w stanie krytycznym. OSOBA LEDWO CO PO OPERACJI NOGI MAJĄCA Z BALETEM KONTAKT TYLKO WZROKOWY UCZY SIĘ SKOMPLIKOWANEGO UKŁADU W MIESIĄC (oczami wyobraźni widzę tu wszystkich tancerzy szczypiących się do krwi z niedowierzaniem przy tym fragmencie), PO CZYM PERFEKCYJNIE GO WYKONUJE NA OCZACH MILIONOWEJ PUBLICZNOŚCI, NIE MAJĄC ŻADNEGO DOŚWIADCZENIA SCENICZNEGO. YHY. ACHA. Wszystko układa się tak pięknie, a Gaba zgarnia całą możliwą pulę: urodę, sławę, majątek, wielką rodzinę bezgranicznie się miłującą na pohybel prawdopodobieństwu psychologicznemu, stado rasowych koni, królewicza, rezydencję pękającą od kryształowych żyrandoli… Szkoda tylko, że niemal nic z tego nie zawdzięcza swojej ciężkiej pracy, a potknięciu się o wór pełen ziarna dla ślepych kur.

Maroko – piękny kraj o bogatej kulturze, jedno z najbardziej liberalnych państw arabskich chętnie przyjmujące turystów i zapożyczające nowinki z Europy. Jak Michalak prezentuje jego mieszkańców? Banda cudaków w „białych sukienkach” (zapewne chodzi o „abaje”) z „ringami”/”obwarzankami” na głowach (fachowo zwane „agalami”), biegający z martwymi sokołami i próbujący skłonić do ożenku pierwszą-lepszą dziewicę rozdając drogocenne pierścienie na lewo i prawo, wykazując się we wszelkiej działalności sprytem i zręcznością w stylu Flipa i Flapa - z jednej strony prezentuje się ich jako egzotycznych klaunów, a z drugiej jako cynicznych przestępców. Co bardziej rozgarnięty autor zadałby sobie trud wymyślenia fikcyjnego państwa, ale Michalak woli bezwstydnie wlec ten bolesny wątek z konkretną narodowością w roli głównej, prezentujący przy tym poziom gimnazjalisty z Czarnogrodu, którego znajomość Bliskiego Wschodu ogranicza się do kolorowanek z wielbłądami i wyłapanych niemytym uchem wiadomości z radia. Raz, książka usilnie próbuje nam to wepchnąć jako złoto komediowe (aż momentami słychać gromki śmiech puszczany z taśmy), dwa, autorka nawet nie zawracała sobie głowy jakimkolwiek riserczem – w przeciwnym razie byłaby świadoma, że tylko mężczyzna z rodziny królewskiej ma prawo nosić tytuł księcia, że tamtejsze prawo zabrania posiadania siedmiu żon (bodajże maksimum to cztery ślubne), że nie nosi się na raz burki, hidżabu i nikabu (co, macie znajomych noszących jednocześnie kominiarkę, chustę dookoła głowy i kombinezon z kapiszonem? A, to przepraszam...) i wiele, wiele innych…

Mizoginia standardowo szaleje, która kobieta nie podziela naszego pomysłu na życie, ta przeciw nam i śmierdzą jej skarpety. Konkurentki Gabrysi są oczywiście tępymi, zazdrosnymi, próżnymi, niesympatycznymi, wbijającymi nóż w plecy pleciugami. Córka wójta jest podłą żmiją, bo śmie być ładna. Wątek nieletniej uwodzącej starszego faceta przypomina sąd nad czarownicą (lubieżna, rozpustna nastka z doświadczeniem babilońskiej nałożnicy vs niewinny ogierek-podrywacz broniący się rozpaczliwie przed jej zalotami jak kot przed śmietanką). No i najgorsze… Malina. Malina jest zdecydowanie moją ulubioną postacią w tej Nibylandii robiącej za scenerię horroru psychologicznego. Jest bohaterką dynamiczną, aktywną, ambitną, pracowitą, sprytną i pewną siebie. Oczywiście, im bardziej Michalak próbuje nam ją zohydzić, tym bardziej jasnym się staje, że to najciekawsza postać w serii i z nią warto trzymać. Jednak w tym uniwersum robienie kariery, zarabianie pieniędzy, pragnienie sukcesu i twarde stąpanie po ziemi jest grzechem, więc trzeba Malinę ukarać – i znienacka zostaje zesłane na nią porwanie, tortury i gwałt. I to w atmosferze „dobrze jej tak, chciwej wywłoce”. Ani postacie rzekomo pozytywne („pozytywne” jak wynik testu na rzeżączkę), ani narrator nie zdobywają się na choć gram współczucia dla niej, częstując ją tylko ironicznymi komentarzami albo obojętnością. No, należało jej się przecież, i dobrze jej ta przemoc zrobiła, bo dzięki temu wreszcie rzuciła karierę, zajęła się wolontariatem i nauczyła się, gdzie jej miejsce!

Pominęłam w rozpisce wątek wojenny, sądu, konkursu piękności, operacji plastycznych, kryminału czy remontu, bo trzeba by było po kolei analizować poszczególne fragmenty, by w pełni zaprezentować tę grozę niestarannie zamaskowaną grubą warstwą cukru pudru. Jak na chwilę obecną, najgorsze dzieło Michalak, z jakim się użerałam - zaczyna się głupawo, ale niewinnie, zaś im dalej... Scena po ucieczce Maliny od porywacza jest jedną z najgorszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Ta książka nadaje się tylko jako awaryjny papier toaletowy, na wypadek, gdybyście dostali w wakacje zatrucia pokarmowego i musieli spędzić lato w wygódce.

Gaba Szczęśliwa jest miłośnikiem koni, wolontariuszem w ZOO, znajdą, trzaśnięciem w twarz dla osób chorych na narkolepsję i wylukrowaną parodią osoby kalekiej. Dostaje pracę w stajni „Bukowy Dworek” na stanowisku zaklinacza koni (przy czym widzimy ją przy wykonywaniu tej konkretnej roboty tylko raz, bo przez resztę czasu w pracy ćwiczy jazdę konną po lasach, ale wierzymy na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 359
  • Chcę przeczytać
    977
  • Posiadam
    397
  • Ulubione
    104
  • Teraz czytam
    36
  • Katarzyna Michalak
    28
  • 2012
    27
  • 2013
    25
  • Literatura polska
    19
  • 2014
    17

Cytaty

Więcej
Katarzyna Michalak Lato w Jagódce Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Lato w Jagódce Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Lato w Jagódce Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także