O sobie mówi tak: „Ukończyłam w 1975 roku filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim. Potem chwytałam się różnych zajęć, broniąc się przed wykonywaniem zawodu nauczycielki, do którego nie czułam powołania. Byłam bibliotekarką, wyliczałam faktury w fabryce gwoździ i drutu, pracowałam w gazecie zakładowej fabryki mebli, pisałam barwne reportaże z pegeerowskich pól na Mazurach, prowadziłam własny gabinet kosmetyczny, a nawet piekłam pączki na sprzedaż i niańczyłam niemowlęta jako tzw. «day mother». Wielokrotnie się przeprowadzałam, długo nie mogąc znaleźć swego miejsca na ziemi.
Na początku lat dziewięćdziesiątych wyjechałam wraz z mężem lekarzem i trójką dzieci do RPA. Tam po raz pierwszy w przykościelnej szkółce spróbowałam nauczać języka ojczystego dzieci Polaków zamieszkałych w Johannesburgu i okolicach. Na obczyźnie także powstały moje pierwsze scenariusze teatralne uatrakcyjniające dzieciom naukę. Po powrocie do kraju szukałam już zatrudnienia w szkole, aby do końca swej kariery zawodowej poświęcić się nauczaniu. Gdy wieje zachodni wiatr, zdrowie nie pozwala mi na pisanie epiki, która unieruchamia człowieka na dłuższy czas przy komputerze, wtedy piszę wiersze”.http://
Zapowiadało się dobrze, szczególnie te fragmenty, które opowiadają o życiu bohaterki w PRLu. Potem z każdą częścią opowiadającą o teraźniejszość jest mi coraz gorzej. Jestem w trakcie czytanua, przebrnęłam przez ponad połowę i chyba nie dam rady (potrafię bez sentymentów przerwać książkę, jeśli czuję, że tracę z nią czas). Dla mnie to wsztstko jest takie sztuczne, wypięknione, uszlachetnione - mało prawdziwe. Szkoda, bo są tutaj też części, które mają w sobie coś. Bardzo nierówna jest dla mnie ta książka, zbyt często mdli mnie od cudownej przemiany bohaterki, oczywistych, czarno-białych postaci. Nie mam ochoty sięgać po inne książki tej autorki.
(...) Współczesna powieść obyczajowa, która nie ma kategorii „typowo kobiecej powieści”. Jej uniwersalność bez wątpienia może i powinna trafić do każdego odbiorcy, również tego płci męskiej. Każdy w powieści Sielsko i diabelsko odkryje swoje marzenia i pragnienia, dostrzeże losy bohaterów, które nagle w którymś momencie będzie mógł skojarzyć z własnymi przeżyciami.
Joanna, matka dwójki szalonych nastolatków, Patola i Dominki, oddana żona Krzysztofa, kobieta w kwiecie wieku, pełna szalonych myśli, pragnień, uczuć. Kobieta inteligentna, oddająca się z pasją swojej pracy nauczycielki, starająca się przekazać swoim podopiecznym wszystko to, co najlepsze, nie zawsze jednak w standardowy sposób.
Życie stawia wyzwania, którym trzeba sprostać, życiowa tułaczka w którymś momencie musi dobiec końca, jednak, gdy wójt pozbawia jej męża (lekarza gminnego) pracy, sytuacja zaczyna się komplikować, jednocześnie podarowany przez gminę dach nad głową też znika. Trzeba, więc pomyśleć o własnej, bezpiecznej przystani, trzeba wszystko zacząć od nowa, w tym lub innym miejscu. Jednak, czy starczy sił? Czy finanse będą odpowiednie? Czy wyprawa Krzysia do Anglii za chlebem przyniesie pożądany efekt? Co pewien czas rodzą się w głowie Joanny zwariowane hitchckoki. Scenariusze wydarzeń, które choć nie muszą mieć miejsca w głowie matki i żony budzą istne spustoszenie.
Zazdrość o męża, problemy z dorastającymi dziećmi, dziwne sytuacje rodzinne, ale też osobiste, które w głowie pełnej twórczych pomysłów kobiety tworzą dodatkowo szalone scenariusze. Jednak równie szybko przychodzi otrzeźwienie!
Pełny tekst spojrzenia na ten tytuł dostępny w poniższym https://internetowacela.blogspot.com/2019/05/beata-kepinska-sielsko-i-diabelsko.html