Długo czytałam, między innymi z racji tego, że książka ma prawie 500 stron i jest najeżona różnymi szczegółami i smaczkami, których nie mogłam przegapić z racji zdobywanego właśnie bohemistycznego wykształcenia. Jestem niezmiernie dumna z siebie, że udało mi się zdobyć tę książkę i się z nią zapoznać, ponieważ jest świetnie napisana - nie można się od niej oderwać. Autor kreuje rzeczywistość przed- i powojenną w Czechosłowacji w taki sposób, jakby był drobiazgowym malarzem. Do dialogów dorzucone są czeskie słówka i zwroty, które mnie bardzo cieszyły, chociaż niektóre wołały o pomstę do nieba i o korektora ze znajomością czeskiego (chociażby cudowne "Żlin" zamiast "Zlín"), po konsultacji doszłam jednak do wniosku, że tylko ja się czepiam. Nie mogłam się oderwać, często potrzebowałam siłą odłożyć książkę na półkę, by móc robić inne, potrzebne rzeczy. Autor podszedł do tematu profesjonalnie, widać, że odrobił zadanie domowe i sporo o Czechosłowacji czytał.
Gorąco polecam wszystkim, którym się podoba fabuła. Jeśli się Wam podoba, to znak, że musicie przeczytać tę książkę. Mnie skusiła właśnie fabuła i wyszłam przy tym na dobre.

Długo czytałam, między innymi z racji tego, że książka ma prawie 500 stron i jest najeżona różnymi szczegółami i smaczkami, których nie mogłam przegapić z racji zdobywanego właśnie bohemistycznego wykształcenia. Jestem niezmiernie dumna z siebie, że udało mi się zdobyć tę książkę i się z nią zapoznać, ponieważ jest świetnie napisana - nie można się od niej oderwać. Autor...