rozwińzwiń

Zazdrośni

Okładka książki Zazdrośni Sándor Márai
Okładka książki Zazdrośni
Sándor Márai Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Dzieło Garrenów (tom 2) Seria: Mała Proza literatura piękna
252 str. 4 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Dzieło Garrenów (tom 2)
Seria:
Mała Proza
Tytuł oryginału:
Féltékenyek
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2010-09-28
Data 1. wyd. pol.:
2010-09-28
Liczba stron:
252
Czas czytania
4 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307032351
Tłumacz:
Teresa Worowska
Tagi:
literatura wegierska
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
53 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1173
1149

Na półkach:

„Zazdrośni” to moja czwarta część „Dzieła Garrenów” (a czytam ten cykl nie jak Pan Bóg czy Wielka Bogini przykazali, bo od końca). Mimo piękna niepowtarzalnej frazy mojego ulubionego Maraia, jest ona tą z nich, która jednak nieco mniej do mnie trafiła – choć jest cudownie przepełniona pełną akceptacji nostalgią.

Np. taki fragment: „Na meblach pozostały cienie i blaski dzieciństwa, jakby nieporządna pokojówka zapomniała je przetrzeć ścierką czasu (…). Dom, pokoje, meble powoli przygotowywały się na spotkanie ze śmiercią. Wspomnienia życia rozpadły się na drobniutki proszek”.

Albo: „Wiosną te przybyłe z dalekich stron drzewa (akacje) wypełniały całą okolicę słodkawym, obcym zapachem, mocnym i szczególnym, niemal agresywnym, jakby oderwane od stron ojczystych w rozpaczy chciały tym aromatycznym krzykiem wysłać o sobie wieść do domu”.

Nie jest to coś gorszego fabularnie czy stylistycznie. Po prostu „Maruderzy”, „Znieważeni” i - chyba nieco w mniejszym stopniu - „Obcy” to absolutnie wybitne powieści. Tu mamy zaś typowo „mieszczańską” tematykę (rodzinne waśnie, relacje płci, siła pieniądza - ot, taki „portret rodziny we wnętrzu”),a nie generalnie wielką, jak tam (upadek kultury, totalitaryzmy, koniec znanego świata) – zapewne to jest powodem mojej łagodnej rezerwy. Stąd ”jedynie” 7.

Szczególną uwagę zwracają tu właśnie relacje damsko –męskie, które wybrzmiewają chyba najmocniej spośród czytanych dotychczas rzeczy wielkiego Węgra (genialny „Żar” nieco zostawiam na boku, bo tam kobieta była jedynie tłem samczej rozgrywki). Oceny uderzają zarówno ostrą precyzją, jak i bezlitosną trafnością sformułowań, a zarazem nikogo nie piętnują. Wielką wiedzę o życiu miał mądry Autor, który świetnie wiedział, jak literacko ją przetworzyć, niemal niczym Balzac…

Parę przykładów:

…Łóżko wybuchało wokół La niczym zbiornik namiętności, pragnienie porywało ją ze sobą, musiała się czegoś uchwycić. Potem rozrzucała ręce i z zamkniętymi oczami opadała na poduszki. W takich chwilach rzeczywiście tonęła, porywał ja nurt, nie myślała o niczym…

…Ten krzyżyk nosiła na szyi na cienkim łańcuszku. Gdy była naga, zsuwał się miedzy jej pełne piersi i błyszczał niczym bolesny, płonący stygmat. Karola była głęboko i łagodnie religijna. Czasami naga obiema rękami chwytała się krzyżyka jak tonący…

...Wspomnienie miłosnych uniesień unosiła w sobie, idąc w świat między ludzi, niczym sekret, który poznała przed chwila, coś strasznego i dziecinnego, jak zaklęcia czarowników, których jedynym sensem jest właśnie to, że mają pozostać nigdy niewyjaśnioną tajemnicą...

…La potrzebowała czasu na miłość, w łóżku nigdy się nie śpieszyła, jej ruchy były powolne jak nieświadome poruszenia śpiącego. Zwracała się do miłości jak rośliny do światła, bezbłędnym, całkowicie pewnym, spragnionym i powolnym ruchem…

…La była w miłości niewinna, ale jej wspólnicy, łowcy i zarazem ofiary, rozmawiali z nią żargonem przestępców...

…W godzinę po zawarciu znajomości na ruchliwym placu sprzeczali się już jak para małżeńska…

...W jego objęciach kobiety poszukiwały czułości albo uspokojenia, zapomnienia albo namiętności…

…Ciała, które kiedyś stapiały się ze sobą w roztworze namiętności, pamiętają się na zawsze…

I jeszcze parę znaczących wyimków

…Anna wiedziała, że Marta, rozczochrana i ze śladami maści na noc na twarzy jest nieapetyczna. Choć codziennie się kąpała, smarowała i masowała rozmaitymi kremami i pachnącymi wodami, pozostawała nieświeża, albowiem istnieją ciała, które emanują wypociny ducha i takie ciała na próżno moczą się w wodzie lawendowej…

…Alberta zapominało się natychmiast, gdy opuszczał pokój, zapominało o nim w jednej chwili nawet krzesło, z którego przed chwilą wstał.

…Był to głos kogoś pewnego siebie, smutnego i samotnego, reagującego obrazą, gdy świat nie spełnia jego żądań natychmiast i z usłużną gotowością...

…Pies ugryzł Emmanuela, ponieważ nie mógł znieść jego dobroci…

…Emmanuel dawał pieniądze w taki sposób, jakby przedkładał dowód grzechu pierworodnego, wręczał banknoty triumfalnie i złośliwie, niemal jakby wymierzał karę…

...Nie chciał ani zarabiać pieniędzy, ani szukać pracy, nie chciał niczego więcej poza tym, by móc żyć niezauważony przez innych, przypatrywać się wszystkiemu i czekać na coś, co kiedyś odezwie się w nim i wokół niego, a wówczas zniknie nagle smutek, który dręczył go od dzieciństwa…

...Garrenowie tu się rodzili i ulepieni byli z tej samej gliny, co reszta mieszkańców, a jednak mieli w sobie coś innego, coś napełniającego obawą, a zarazem przyciągającego, czego nie można było zrozumieć, ale czemu nie sposób było się oprzeć…

….A może to morderstwo brać ze sobą w sekrecie czarne ubranie, jadąc do kogoś zagrożonego chorobą? W ten sposób zabijamy się nawzajem…

W sumie: czytać Maraia, czytać wszystko, co napisał!

A przede mną nowe wyzwanie: wszystkie jego „Dzienniki”…

„Zazdrośni” to moja czwarta część „Dzieła Garrenów” (a czytam ten cykl nie jak Pan Bóg czy Wielka Bogini przykazali, bo od końca). Mimo piękna niepowtarzalnej frazy mojego ulubionego Maraia, jest ona tą z nich, która jednak nieco mniej do mnie trafiła – choć jest cudownie przepełniona pełną akceptacji nostalgią.

Np. taki fragment: „Na meblach pozostały cienie i blaski...

więcej Pokaż mimo to

avatar
151
87

Na półkach:

Drugi tom książki "Zbuntowani". Pisarz operuje rewelacyjnym opisem, opowiadaniem o rodzinie Garrenów. Każde zdanie jest wyważone, odpowiednio dobrane. I choć nie jest to łatwa książka, to jednak Marai przepięknie operuje piórem.
Uwielbiam prozę Sandora Maraia.

Drugi tom książki "Zbuntowani". Pisarz operuje rewelacyjnym opisem, opowiadaniem o rodzinie Garrenów. Każde zdanie jest wyważone, odpowiednio dobrane. I choć nie jest to łatwa książka, to jednak Marai przepięknie operuje piórem.
Uwielbiam prozę Sandora Maraia.

Pokaż mimo to

avatar
443
397

Na półkach: ,

Książka kończy się tak:"Tamas zapytał:-Ale co będzie,kiedy ojciec umrze? -Tak -powtórzył Albert spiesznie. -Co z nami będzie? -Nie tylko z nami! -wykrzyknął Tamas tonem protestu i gniewnie spojrzał na brata -JA SIĘ PYTAM,CO BĘDZIE ZE ŚWIATEM?.." Dobre pytanie! O prozie Maraiego pięknie mówi w posłowiu tłumaczka powieści,Teresa Worowska:"Z punktu widzenia prozy powieściowej owo oderwanie od konkretu,sytuacyjne "zawieszenie w powietrzu" wydaje mi się najciekawszą cechą książki.Odchodząc od tradycji formalnej realizmu,Marai przekracza również jej warstwę psychologiczną.Za zasłoną tradycyjnych form bytowania i szarością codzienności odnajduje rys irracjonalny.Jego książka jest przeto arcydziełem swoistej literackiej sublimacji: zachował wszystko,co było ważne dla mieszczańskiej powieści realistycznej,ale wydobył ją z właściwych jej form prozatorskich i podniósł na PŁASZCZYZNĘ BLISKĄ POEZJI".

Książka kończy się tak:"Tamas zapytał:-Ale co będzie,kiedy ojciec umrze? -Tak -powtórzył Albert spiesznie. -Co z nami będzie? -Nie tylko z nami! -wykrzyknął Tamas tonem protestu i gniewnie spojrzał na brata -JA SIĘ PYTAM,CO BĘDZIE ZE ŚWIATEM?.." Dobre pytanie! O prozie Maraiego pięknie mówi w posłowiu tłumaczka powieści,Teresa Worowska:"Z punktu widzenia prozy powieściowej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
572
295

Na półkach: , ,

"...książka jest przeto arcydziełem swoistej literatury sublimacji: zachował wszystko -autor-, co było ważne dla mieszczańskiej powieści realistycznej, ale wydobył ją z właściwych jej form prozatorskich i przeniósł na płaszczyznę bliską poezji. W utworze niewiele się "dzieje", ale wszystko, co się dzieje, ma wielorakie znaczenie. Narracja toczy się w kilku warstwach czasowych, które nakładają się na siebie i nieustannie mieszają ze sobą, czyli niejako w stałej jednoczesnej obecności teraźniejszości i przeszłości. Wszyscy w powieści myślą i mówią językiem bogatym i eleganckim, pełnym skojarzeń.Język w powieści jest "nie tylko zwyczajnym środkiem porozumiewania się, lecz również tajemniczym szyfrem życia." -oto kilka zdań Teresy Worowskiej,tłumaczki "Zazdrosnych".

To pierwsza, naprawdę wartościowa książka, jaką udało mi się przeczytać w tym roku. Polecam.

"...książka jest przeto arcydziełem swoistej literatury sublimacji: zachował wszystko -autor-, co było ważne dla mieszczańskiej powieści realistycznej, ale wydobył ją z właściwych jej form prozatorskich i przeniósł na płaszczyznę bliską poezji. W utworze niewiele się "dzieje", ale wszystko, co się dzieje, ma wielorakie znaczenie. Narracja toczy się w kilku warstwach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
17
14

Na półkach: ,

Zostajemy wprowadzeni w historię rodu Garrenów.
Marai językiem bawi się znakomicie jednak, jak dla mnie, zbyt mało treści.

Zostajemy wprowadzeni w historię rodu Garrenów.
Marai językiem bawi się znakomicie jednak, jak dla mnie, zbyt mało treści.

Pokaż mimo to

avatar
886
130

Na półkach: ,

Jest to wprawdzie druga część sagi rodu Garrenów (z czego zdałam sobie sprawę już w trakcie lektury),ale książka stanowi zamkniętą całość i można ją traktować jako odrębną historię.

Treść "Zazdrosnych" można oddać w kilku zdaniach. Najstarszy z pięciorga rodzeństwa Garrenów, Peter, dostaje od siostry list z wezwaniem powrotu do domu rodzinnego. Senior rodu, Gabor Garren, jest umierający i rodzina gromadzi się przy jego łożu. Peter żegna się ze swymi kobietami, charyzmatyczną kochanką oraz równie wyjątkową partnerką, wyzwala się spod wpływu zaborczego i genialnego pracodawcy, by zmierzyć się z mitem swojej niezwykłej rodziny.

Kieruję ukłony w stronę Teresy Worowskiej, tłumaczki, której z artyzmem udało się odwzorować niezwykły charakter prozy Maraiego. Pisarz ma nietuzinkowe spojrzenie na swoich bohaterów; charakter każdej postaci jest odmalowany z niezwykłą dbałością o szczegóły oraz nieodmiennie zaskakuje czytelnika oryginalnością i intensywnością opisu, który kojarzył mi się z poetyckością Schulza.

Polecam czytelnikom ceniącym pisarski kunszt autora.

Jest to wprawdzie druga część sagi rodu Garrenów (z czego zdałam sobie sprawę już w trakcie lektury),ale książka stanowi zamkniętą całość i można ją traktować jako odrębną historię.

Treść "Zazdrosnych" można oddać w kilku zdaniach. Najstarszy z pięciorga rodzeństwa Garrenów, Peter, dostaje od siostry list z wezwaniem powrotu do domu rodzinnego. Senior rodu, Gabor Garren,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
725
232

Na półkach:

Czytając powieści pisane przez Węgrów zawsze dopada mnie nieokreślona nostalgia. Nie umiem jej opisać, ani określić - czuję płytki smutek za czymś, co już nigdy nie wróci. Co ciekawe, wszystkie powieści węgierskich autorów, z którymi miałam do czynienia właśnie o tym traktują - o tęsknocie, za czymś, co już przeminęło. Paradoksalnie - właśnie za to lubię czytać Węgrów - jeśli takie pisanie to ich znak firmowy, to wkupili się definitywnie w moją duszę.

Sandora Marai miałam okazję poznać przy obcowaniu z "Żarem". I już wtedy czułam, że to Ktoś. "Żar" mimo, że to niezbyt opasła książeczka - daje dużo. "Zazdrośni" mieli być kolejnym spotkaniem - w bibliotece przyuważyłam na półce, nie zdając sobie sprawy, że to "kolejna z", jak się okazało, cyklu. Sandor Marai urodzony w 1900 roku w Koszycach, szczyt popularności przeżywał w latach 30. XX wieku. "Zazdrośni" to druga część cyklu "Działa Garrenów". Oryginały powstawały kolejno - 1930 ("Zbuntowani") oraz 1937 ("Zazdrośni") - tłumaczenia polskiego doczekały się dopiero w 2009 i 2010 roku. Sam Marai zresztą został zapomniany i odkryty na nowo po swojej śmierci - w latach 90. Mimo, że nie można jednoznacznie wskazać najbardziej wybitnego dzieła, on sam uważał ten cykl za szczyt swoich możliwości.

Fabułę "Zazdrosnych" można opisać właściwie jednym zdaniem - Peter Garren dowiaduje się o agonalnym stanie ojca, rzuca kochankę, konkubinę, pracę i wraca do rodzinnego domu, gdzie wraz z braćmi i siostrą zamierzają czuwać przy ojcu. Jak pisze tłumaczka, Teresa Worowska w posłowiu, badacze Maraiego zgodnie twierdzili, że w jego utworach niewiele się dzieje, ale wszystko co się dzieje ma wielorakie znaczenie. Powieść jest swoistą parabolą - wszystko, co ważne rozgrywa się w świecie wewnętrznym bohaterów, którzy posługują się językiem bogatym, eleganckim, pełnym skojarzeń.

Nie bez przyczyny, po kilkudziesięciu stronach skojarzyłam "Zazdrosnych" z rodziną Buddenbrooków. "Zazdrośni" powstali dwadzieścia lat po powieści Tomasza Manna i badacze potwierdzają, jakoby Marai miał inspirować się noblistą. Jak się okazało, skojarzenie jest jak najbardziej słuszne. Nie obejdzie się jednak bez różnic - rodzinę Garrenów poznajemy w momencie upadku. Członkowie rodziny zmagają się ze wspomnieniami - dawne piękno graniczące niemal z mitologicznymi wyobrażeniami przeciwstawione jest teraźniejszej brzydocie. Sandor Marai wykorzystuje właściwie wszystkie elementy klasycznej mieszczańskiej powieści realistycznej, dokonuje jednak ciekawego zabiegu. Powieść realistyczna zostaje jakby wystawiona z torów prozy i bliższa jest w swoim przesłaniu poezji.

Narrację pięknie ilustruje okładka polskiego wydania. Widzimy tutaj mężczyznę skaczącego z wieży - obserwujemy jednocześnie kolejne fazy "upadku". Podobnie funkcjonuje narracja w "Zazdrosnych" - umiejscowiona jednocześnie na kilku warstwach, które nakładają się na siebie i nieustannie mieszają. Bohaterowie jednocześnie przeżywają teraźniejszość i przeszłość, raczej rozczarowani tą pierwszą. Nowe czasy w powieści reprezentuje postać Emmanuela - przemysłowca, który urokiem osobistym i nachalną wręcz dobroczynnością maskuje wewnętrzną pustkę. Stary świat to natomiast rodzina Garrenów - autor traktuje ich niemal z dobrotliwą ironią. Przeszłość jest ujęta w ramy mitu - historia o założeniu rodu, postać ojca, wokół którego budowana jest legenda. Nie brakuje ponadto bardzo schulzowskich fragmentów onirycznych , jak również groteskowych niemal portretów członków rodziny.

Proza Maraiego to nie porywająca akcja i wciągająca fabuła. Jedyne, w co można tu wsiąknąć to słowa. Autorowi mimo pozornej pustki fabularnej udaje się z powodzeniem wprowadzić w czytelnika w stan ciągłego napięcia. Powieść skłania do refleksji. Zupełnie nie przeszkadzało mi to, że miałam do czynienia z drugą częścią cyklu. Bardzo w odbiorze pomogło wyczerpujące posłowie autorstwa tłumaczki. A książkę polecam gorąco - tym, którzy już czytali coś węgierskiego autora, a jeszcze bardziej tym, którzy nie mieli okazji. Porządny kawał cudnej prozy.

bazgradelko.pl

Czytając powieści pisane przez Węgrów zawsze dopada mnie nieokreślona nostalgia. Nie umiem jej opisać, ani określić - czuję płytki smutek za czymś, co już nigdy nie wróci. Co ciekawe, wszystkie powieści węgierskich autorów, z którymi miałam do czynienia właśnie o tym traktują - o tęsknocie, za czymś, co już przeminęło. Paradoksalnie - właśnie za to lubię czytać Węgrów -...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    146
  • Przeczytane
    71
  • Posiadam
    30
  • Literatura węgierska
    8
  • Ulubione
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Literatura piękna
    2
  • 2012
    2
  • Do zdobycia/ poszukuję
    1
  • Własne
    1

Cytaty

Więcej
Sándor Márai Zazdrośni Zobacz więcej
Sándor Márai Zazdrośni Zobacz więcej
Sándor Márai Zazdrośni Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także