Przygodę z Barkerem zacząłem kilkanaście lat temu od obejrzenia serii Hellraiser. Pomimo sporej ilości makabry i brutalnych scen, które śmiało można podciągnąć pod gore filmy te mają w sobie "to coś" co sprawiało, że nie jest to kolejny bezsensowny slasher. Klimat tych filmów (przynajmniej 3 pierwszych części) sprawił, że Pinhead i jego ferajna stali się moimi jednymi z ulubionych antybohaterów. Niedawno odświeżyłem sobie serię Hellraiser'a i naszła mnie ochota na prozę Barkera. Sięgnąłem zatem po "Księgę krwi". Przyznaję, że spodziewałem się iż spotkam Cenobitów na kartkach tej książki, ale niestety nie znalazłem ich tam. I powiem, że wcale się nie zawiodłem jakoś bardzo. Na pozór opowiadania mogą wydawać się infantylne i bez pomysłu, jednak nieporównywalny styl Barkera sprawił, że "byle co" stawało się bardzo ciekawym tekstem. Brudny i ciężki klimat, przemoc, krew i "to coś" sprawiło, że z przyjemnością czytałem kolejne teksty. Książka powinna spodobać się fanom Hellraisera, ale zaczytanym w Kingu już nie koniecznie. Jest to specyficzny typ horroru, który jednak mimo tego iż nie każdemu przypadnie do gustu warto poznać.
PS z tego co wiem Cenobici pojawiają się w 3 tomie ;)

Przygodę z Barkerem zacząłem kilkanaście lat temu od obejrzenia serii Hellraiser. Pomimo sporej ilości makabry i brutalnych scen, które śmiało można podciągnąć pod gore filmy te mają w sobie "to coś" co sprawiało, że nie jest to kolejny bezsensowny slasher. Klimat tych filmów (przynajmniej 3 pierwszych części) sprawił, że Pinhead i jego ferajna stali się moimi jednymi z...