Do „Upadłych” podchodziłam ostrożnie, gdyż już dużo książek w tej tematyce znajduje się na rynku i zastanawia mnie to, skąd jeszcze czerpią się nowe (?) pomysły na pisanie o aniołach czy wampirach. Na początku myślałam, że to kolejna książka o tym, gdzie zwykła dziewczyna, śmiertelniczka, zakochuje się w chłopaku, który jest aniołem. Jednakże już pierwsze strony książki zaskoczyły mnie i to pozytywnie!

Od pierwszych stron książka bardzo mnie zaciekawiła. Okazuje się, że Luce nie jest zwykłą przeciętną dziewczyną, skoro trafia do poprawczaka za śmierć swojego kolegi, której ona rzekomo nie spowodowała. Nie pamięta bowiem wydarzeń z tamtego dnia, a ponieważ uważano ją za winną, trafiła do poprawczaka. Luce ma w sobie coś niezwykłego, gdyż widzi cienie. Pojawiają się znikąd, w różnych sytuacjach. Z tego powodu Luce wcześniej chodziła do lekarza, ale zaczęła udawać, że już tych cieni nie widzi, ponieważ miała dosyć wizyt, które i tak jej nie pomagały. Jednakże los nie jest dla niej łaskawy, gdy umieszcza ją w pokoju 63 w poprawczaku z ludźmi, którzy naprawdę zrobili coś złego. Już w ciągu kilku pierwszych dni znajduje w niektórych swoich wrogów, ale też zawiera przyjaźnie. Najbardziej jednak chciałaby się dowiedział, dlaczego pewien tajemniczy chłopak, Daniel, unika ją. Z drugiej strony pojawia się szarmancki Cam, który próbuje zaskarbić sobie jej serce. Do tego wszystkiego dochodzi do pożaru, w którym znowu ginie chłopak. Jednakże to nie koniec zmagań głównej bohaterki, która po powrocie ze szpitala dowiaduje się nowych rzeczy, a Daniel zaczyna się do niej odzywać. Pewnego dnia wszystko się zmienia, gdy Luce odkrywa prawdę o Danielu i kilku innych osobach…

Bardzo podoba mi się postać Luce, która z jednej strony jest zwykłą dziewczyną (pozornie), a z drugiej jest w niej coś niesamowitego. Daniel z kolei przedstawiony jest jako idealny mężczyzna, ale posiada uczucia – początkowo wydawać by się mogło, że ma serce z kamienia. Jednakże tak naprawdę jest wrażliwy i chce dla Luce wszystkiego, co najlepsze. Cama nie lubiłam od początku. Wydawał mi się zbyt przesłodzony, nieszczery – wyglądało to ta, jakby cały czas kogoś udawał.

Książkę czytałam, kiedy tylko miałam chwilę wolnego – wciągnęła mnie w ten tajemniczy świat. Czasem dało się przewidzieć, co się wydarzy, ale niektóre momenty są w stanie zaskoczyć. Sam koniec książki, którego oczywiście nie zdradzę, pozostawia wiele niewyjaśnionych kwestii, które mam nadzieję zostaną poruszone w kolejnych częściach. Jak widać okazuje się, że pomimo tego, iż anioły to temat oklepany, można jeszcze napisać dobrą książkę, godną uwagi. Na mnie czeka już drugi tom tej serii, a potem mam nadzieję, że uda mi się zdobyć kolejne części ;)

Do „Upadłych” podchodziłam ostrożnie, gdyż już dużo książek w tej tematyce znajduje się na rynku i zastanawia mnie to, skąd jeszcze czerpią się nowe (?) pomysły na pisanie o aniołach czy wampirach. Na początku myślałam, że to kolejna książka o tym, gdzie zwykła dziewczyna, śmiertelniczka, zakochuje się w chłopaku, który jest aniołem. Jednakże już pierwsze strony książki...