rozwińzwiń

House of Flame and Shadow

Okładka książki House of Flame and Shadow Sarah J. Maas
Okładka książki House of Flame and Shadow
Sarah J. Maas Wydawnictwo: Bloomsbury Cykl: Księżycowe Miasto (tom 3) romantasy
816 str. 13 godz. 36 min.
Kategoria:
romantasy
Cykl:
Księżycowe Miasto (tom 3)
Tytuł oryginału:
House of Flame and Shadow
Wydawnictwo:
Bloomsbury
Data wydania:
2024-01-30
Data 1. wydania:
2024-01-30
Liczba stron:
816
Czas czytania
13 godz. 36 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781681193090
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
300
207

Na półkach:

Jak zwykle petarda. Bryce i Hunt ratują świat i to z przytupem kolorowymi adidasami. Jak zwykle świetnie się bawiłam w świecie wykreowanym przez Maas i nie umniejsza mojej oceny fakt, że liczyłam, iż autorka bardziej powiąże oba światy. Chociaż jest kilka niedopowiedzeń i książka mogłaby być dłuższa to i tak polecam każdemu 👍

Jak zwykle petarda. Bryce i Hunt ratują świat i to z przytupem kolorowymi adidasami. Jak zwykle świetnie się bawiłam w świecie wykreowanym przez Maas i nie umniejsza mojej oceny fakt, że liczyłam, iż autorka bardziej powiąże oba światy. Chociaż jest kilka niedopowiedzeń i książka mogłaby być dłuższa to i tak polecam każdemu 👍

Pokaż mimo to

avatar
920
610

Na półkach:

Znacie twórczość Sarah J. Maas?

Współpraca recenzencka z @Uroboros
Zapraszam na opinię o trzecim tomie serii Księżycowe Miasto.
Bryce nie liczyła, że kiedykolwiek będzie miała możliwość wydostać si1) ze świata, w którym przyszło jej żyć, a teraz niczego nie pragnie bardziej niż tam wrócić. Została uwięziona w obcym świecie, gdzie niewielu osobom może zaufać, a tęsknota za bliskimi rozdziera jej serce.
Hunt kolejny raz znalazł się w nieciekawej sytuacji. Pragnie pomóc Bryce, ale to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Wszystko idzie nie po myśli, a tylko Bryce i Hunt mogą to naprawić.
Księżycowe Miasto to bardzo rozbudowana seria – sam ten tom liczył około 1000 stron. Sceptycznie podchodzę do takich grubych tomów, bo obawiam się, że akcja będzie niepotrzebnie rozwleczona. I… zaskoczyłam się! Szybko czytało się tę powieść, a wątek romantyczny wpleciony w fantastykę połączoną z urban fantasty dodał smaku, pikanterii i rozbiegu w akcji.
Nie do końca wiedziałam, w jaką stronę potoczy się rozwiązywanie tajemnicy, która jest ważnym wątkiem w powieści, i tu również autorka pozytywnie mnie zaskoczyła. Poszła w innym kierunku, niż przypuszczałam, i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Punkt za to, że zagadka nie została rozwiązana zbyt szybko.
Bryce w tym tomie nie irytowała mnie tak bardzo jak w poprzednich, a Hunta naprawdę lubię. To ciekawa postać, z konkretnymi celami.
Sarah J. Maas potrafi napisać niesamowicie bajeczną historię, w której brutalność przeplata się z nadzieją i miłością, a wyobraźnia ma pole do popisu i musi wykroczyć poza granice swoich możliwości. Naprawdę polecam, bo to, co działo się w mojej głowie za pomocą zadrukowanych kartek papieru przechodzi wszelkie pojęcie. Pięknie wykreowany świat działający na wyobraźnię!
Księżycowe Miasto polecam czytać po serii Dwory.

Znacie twórczość Sarah J. Maas?

Współpraca recenzencka z @Uroboros
Zapraszam na opinię o trzecim tomie serii Księżycowe Miasto.
Bryce nie liczyła, że kiedykolwiek będzie miała możliwość wydostać si1) ze świata, w którym przyszło jej żyć, a teraz niczego nie pragnie bardziej niż tam wrócić. Została uwięziona w obcym świecie, gdzie niewielu osobom może zaufać, a tęsknota za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
0
0

Na półkach: ,

Boska jak i cała reszta. Super.

Boska jak i cała reszta. Super.

Pokaż mimo to

avatar
144
88

Na półkach:

Cieszę się, że wyczekałam z tą recenzją. Po przeczytaniu byłam na maasowym haju - omg, omg, nowa część księżycowego, ale super. Po czasie widzę dużo mankamentów z tą książką.

Po pierwsze, to osławione połączenie z inną serią. Meh, cały początek książki się tam rozgrywał, a ja tylko patrzyłam kiedy to się skończy. Chodziło tylko o uzasadnienie dla miecza i sztyletu, sama interakcja między bohaterami z różnych czasów i środowisk wyszła po prostu nudno.

No i potem wielki powrót. Wow, co za żenada. Pamiętam z poprzedniej części jak płakałam na ostatnich rozdziałach i ten cytat Hunta, że odnajdą się ponad czasem i przestrzenią, no cudoooo. A tu Bryce wraca jakby na manicure wyszła na godzinkę, siema siema, mamy ważniejsze rzeczy niż my, pogadamy potem ziomek.

I to jest właśnie największy mój problem z tą częścią. Bryce. Zmiana charakteru o 180°. Gdzie jest ta nieustraszona dziewczyną, która dla Hunta by poświęciła wszystko, dla której nie było nic ważniejszego niż przyjaciele i lojalność? Przez całą książkę jej zachowanie było dla mnie nieakceptowalne, poza sukowatą pozą nic sobą nie reprezentowała. A to jak się odnosiła do miłości swojego życia?! Serio, Hunt zasłużył na coś lepszego. W poprzednich częściach wyczekiwałam ich rozdziałów, tu miałam ochotę zrobić skip.

Na szczęście dostałam inną parę, która stanęła na wysokości zadania - Ruhn i Lidia ♡ świetne dialogi, sceny łóżkowe, drama i sekrety, uwielbiam każdą stronę z tą dwójką. Kolejny bohater, który skradł moje serce to Ithan. Kocham to jak dba o najbliższych i to urocze niezachwiane poczucie moralności. Jest mega słodziakiem. I yolo Tharion, beka z każdej decyzji i działania 🤣

A i potrzebuję kolejnej części, bo nadal nie dowiedziałam się NIC o Furii. Ale za to dostaliśmy dużo informacji o Jessibie, która była równie tajemnicza.

Ogólnie książkę polecam, nie tak jak poprzednie, ale nadal jest to jedna z moich ulubionych serii ever. To pierwsza książka Maas, która nie do końca mi podeszła (czytałam wszystkie),więc odsetek do zaakceptowania 😂

Cieszę się, że wyczekałam z tą recenzją. Po przeczytaniu byłam na maasowym haju - omg, omg, nowa część księżycowego, ale super. Po czasie widzę dużo mankamentów z tą książką.

Po pierwsze, to osławione połączenie z inną serią. Meh, cały początek książki się tam rozgrywał, a ja tylko patrzyłam kiedy to się skończy. Chodziło tylko o uzasadnienie dla miecza i sztyletu, sama...

więcej Pokaż mimo to

avatar
918
857

Na półkach:

Ależ to było dobre! Te ponad 1000 stron przeleciało mi bardzo szybko i nadal nie mam przesytu. Bryce to idealna bohaterka dla mnie - pyskata, dowcipna i konkretna. Hunt w tej części momentami "miękł" ale koniec końców dał radę.
Zabrakło mi zakończenia niektórych wątków ale znając autorkę to jest to pewnie wstęp do kolejnych historii.

Ależ to było dobre! Te ponad 1000 stron przeleciało mi bardzo szybko i nadal nie mam przesytu. Bryce to idealna bohaterka dla mnie - pyskata, dowcipna i konkretna. Hunt w tej części momentami "miękł" ale koniec końców dał radę.
Zabrakło mi zakończenia niektórych wątków ale znając autorkę to jest to pewnie wstęp do kolejnych historii.

Pokaż mimo to

avatar
653
12

Na półkach: ,

Po końcówce 2 tomu czekałam na tę książkę jak na szpilkach. Tyle sobie wyobrażałam, a wyszła... za przeproszeniem dupa.
Motyw podróży między światami totalnie schrzaniony, zrobiony na odwal się, jak wszystko w tej książce. Maas miała takie możliwości, multiwersum mogło dać genialne pomysły i sytuacje, np. Rhys z ekipą walczą u boku Bryce. A czytając to, miałam wrażenie, że Maas już się nie chce. A z drugiej strony książka jest za długa, jest za dużo niepotrzebnych wątków, które można było pominąć bez szkody dla fabuły. Mniej więcej w połowie znudziłam się i czytałam już tylko z obowiązku, bez większych emocji. Zresztą o jakich emocjach tu mowa, skoro bohaterowie mają takiego plot armora, że wiadomo, że przeżyją. Nawet końcowe sceny z Bryce nie wywołały we mnie żadnych emocji, bo to już było.
Z bohaterami też się stało coś dziwnego. Generalnie każdy facet, który się pojawiał, czy to Hunt, Rhun czy Tharion koniec końców okazywał się pierdołą, którą musiała ratować jakaś Dzielna i Potężna Heroina. Z Hunta zrobił się pantofel bez charakteru, który leci za Bryce jak pies na smyczy. Zniknęła jakakolwiek chemia między nimi, zero, nadal nul. Mass próbowała to chyba jakoś posklejać scenami seksu, których nawet nie chciało mi się czytać. Tak samo Lidia i Rhun, którzy skakali od nienawidzę cię, nie wybaczę ci do kocham cię! I tak co chwilę. Sama Bryce zaś zrobiła się nie znośna. Arogancka, zarozumiała, bez krzty szacunku do kogokolwiek. Robi co chce, mówi co chce, nic nie wyjaśnia, nic nie konsultuje. Sama wie wszystko najlepiej. A jak ktoś próbuje ją krytykować albo stopować, mówić, że hola, dziewczyno, ogarnij się, my też tu jesteśmy, ona od razu wpada we wściekłość. No bo jak to? Ona jest najlepsza, jej nie można krytykować! Nie wspominając o jej kolejnych to mocach z tyłka. Serio, czekałam, aż Mass zrobi z niej boginię, która pierdnie i Asterii odlecą na orbitę.

Strasznie się zawiodłam na tej książce. Uwielbiam Maas, mam na półce wszystkie jej książki, ale po kolejną chyba już tak chętnie nie sięgnę. A szkoda.

Po końcówce 2 tomu czekałam na tę książkę jak na szpilkach. Tyle sobie wyobrażałam, a wyszła... za przeproszeniem dupa.
Motyw podróży między światami totalnie schrzaniony, zrobiony na odwal się, jak wszystko w tej książce. Maas miała takie możliwości, multiwersum mogło dać genialne pomysły i sytuacje, np. Rhys z ekipą walczą u boku Bryce. A czytając to, miałam wrażenie, że...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
447
93

Na półkach:

❗️SPOILERY❗️

Okej… sama nie wiem co mam napisać.

Ogólnie miałam bardzo duże oczekiwania odnośnie tej książki i tak samo bardzo się jej bałam. Połączenie światów mogło wyjść świetnie lub mogło być totalnym niewypałem. Wyszło to fajnie, jednak spodziewałam się więcej Rhysa i więcej… nie wiem, czegoś co zadziałoby się tam. Końcówka drugiego tomu była mega wzruszająca, na co Bryce po powrocie z rodzimego Świata Fae nagle zmienia się. Zaczyna bardzo kozaczyć i jak to było fajne w poprzednich częściach bo emanowała pewnością siebie tak w tym tomie zaczęło mnie irytować. Ma wszystko i wszystkich w dupie, szczególnie Hunta. Nie rozmawia z nim, nie mówi o planach. Biegnie gdzieś i nie patrzy czy on idzie za nią czy nie. A on biegnie jak potulny piesek i bardzo było mi go zal. Większość przyjaciół Bryce to Fae, przy czym potrafi przy nich na Fae cisnąć. Okej, Jesienny Król zasłużył na to, żeby być dla niego wrednym, ale taka Oceaniczna Królowa? Bryce odzywa się do wszystkich bez szacunku i nikt nawet nie myśli, żeby się odgryźć czy to skomentować. Dziwne jak dla mnie.

Po jakichś 700 stronach miałam ochotę rzucić tą książką, i z jednej strony miałam wrażenie, że wieje nudą a z drugiej przesyt informacji sprawiał o ból głowy. Podziwiam Maas za kreacje postaci i świata, jednak to już było dla mnie przekombinowane, szczególnie motyw Ithana.

Ruhn i Lidia ratują tą część! I ten wątek z podobieństwem Ruhna do Rhysa… 🥹 Gwiazdy, nocne niebo, wygląd i trochę imię… 🫶🏻

Końcówka nie uruchomiał we mnie żadnych emocji, może dlatego, że już od połowy miałam nerwy na tą książkę. No i zakończenie 😅 Te pegazy… Dobrze, że im tęcza z dupki nie leciała 🌈

❗️SPOILERY❗️

Okej… sama nie wiem co mam napisać.

Ogólnie miałam bardzo duże oczekiwania odnośnie tej książki i tak samo bardzo się jej bałam. Połączenie światów mogło wyjść świetnie lub mogło być totalnym niewypałem. Wyszło to fajnie, jednak spodziewałam się więcej Rhysa i więcej… nie wiem, czegoś co zadziałoby się tam. Końcówka drugiego tomu była mega wzruszająca, na co...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
795
315

Na półkach: ,

Maas potrafi robić to dobrze. Jej plot twisty, dopracowani bohaterowie, romans, który nie przysłania całej fabuły, a jest smaczkiem w całej historii – czekasz na niego i nagle trafia Cię obuchem w głowie. Te uczucia, nadmiar emocji. Dodatkowo brutalność, którą tutaj ukazała. Uwielbiam!
Po kolei: byłam sceptycznie nastawiona, bo po ostatnich romantasy byłam nieco rozczarowana – ten sam schemat, fabuła, wszystko doprowadza do punktu kulminacyjnego jednego i tego samego aż wkracza na scenę Maas pokazując, że da się to poprowadzić inaczej. Nie uważam, że jest to romantasy, to po prostu czysta fantastyka z wątkiem romantycznym. Mamy wojnę, dodatkowo wplecione sci-fi i to jak połączyła dwie opowieści w jedno. Bryce nadal jest irytująca to jest jej mniej, fabuła jest na wielu płaszczyznach. Miejscami miałam małą zagwozdkę czasoprzestrzenną - bo dla mnie minęło zdecydowanie więcej czasu niż to co się działo u innych bohaterów. Trzeba jej przyznać, że umie i pokazać śmierć, cierpienie z kontrastem miłości i przyjaźni. Nie ma sielankowej miłości tu jest walka o przetrwanie. To jest coś co uwielbiam w tego typu historiach. Dodatkowo zawsze uwielbiałam ją za to, że połączyła magię z technologię wprowadziła urban fantasy w totalnie bajkowy świat. Zgrabnie poprowadziła nas do rozwiązania zagadki, podążyliśmy za nią: walcząc, krwawiąc, kochając i tracąc wszystko to na czym nam zależy. Rozwinęła drugoplanowych bohaterów - wplotła ich historię, złączyła w całość. Ta historia nadaje się na nieziemski film. Rozbudowała świat, który miałam wrażenie, że nie da się już bardziej rozbudować. Sielankę przekształciła w walkę. Miejscami bardzo mi przypominała moją kochaną serię Czarne Kamienie i mam tak od początku tej serii. Boję się zakończeń historii Maas, bo nie umie tego robić. To w tym momencie mam wrażenie, że autorka odnalazła cel tej historii, nie wiem, czy popłynie w dobrą stronę, to nadal jest to świetnie zrobione.
Tak Księżycowe Miasto zostanie moją najlepszą serią od Maas. Czekam na wszystkie nowe powieści i z Dworów i z KM, bo czuje, że będzie to coś magicznego. A i przed zaczęciem czytajcie najpierw Dwory – warto, można pewnych wątków nie zrozumieć, a ja się czułam jak ze starymi przyjaciółmi na kawie: Łania zasługuje na medal za najwyższe zasługi, za to Ruhn za najtwardszego faceta w dziejach. Polecam!

Maas potrafi robić to dobrze. Jej plot twisty, dopracowani bohaterowie, romans, który nie przysłania całej fabuły, a jest smaczkiem w całej historii – czekasz na niego i nagle trafia Cię obuchem w głowie. Te uczucia, nadmiar emocji. Dodatkowo brutalność, którą tutaj ukazała. Uwielbiam!
Po kolei: byłam sceptycznie nastawiona, bo po ostatnich romantasy byłam nieco...

więcej Pokaż mimo to

avatar
61
61

Na półkach:

Po prawie dwóch latach, cudownie jest wrócić do domu.. Bo tym są właśnie dla mnie książki autorstwa Sarah J Maas – powrotem do domu. Kocham każdą jedną serię, choć w moim sercu Księżycowe Miasto ma szczególne miejsce, ponieważ kocham połączenie magii z technologią, a to w wydaniu od królowej romantasy jest idealne!

W trzecim tomie historii Bryce Quinlan i jej niezwykłej paczki przyjaciół, zostajemy od razu wrzuceni w wir akcji – nic dziwnego, drugi tom serii, Dom Nieba i Oddechu, kończy się niesamowitym cliffhangerem, na którego dalszy ciąg przyszło nam sporo czekać. Bryce musi zrobić wszystko, aby ratować swoich przyjaciół, ale do tego musi przecież wrócić do domu. No właśnie, Hel nie wygląda, tak jak sobie wyobrażała, dodatkowo zostaje wtrącona do lochu i potraktowana jako zagrożenie.

Hunt i Ruhn nie mają wcale lepiej, torturowani co dnia przez sługusów Asteri, w fatalnym położeniu, pozostawieni pozornie bez wyjścia. Reszta przyjaciół próbuje w jakiś sposób zorganizować pomoc dla więźniów, kiedy jesteś jednak ukrywającym się wilkołakiem, merem na usługach Żmijowej Królowej, oraz fae, ukrywającym zbiegów, niewiele możesz zdziałać.

Niezmiennie uwielbiam Bryce w tym tomie, jej zadziorność i niezłomność ducha to coś, co za każdym razem mi imponuje. Nie jestem z kolei fanką crossoveru, który Sarah zaserwowała nam w tym tomie. Mam wrażenie, że przez ten zabieg, niektóre postacie z innej, popularnej serii autorki trochę tracą, chociaż jedna, dość mocno nielubiana przeze mnie, odrobinę zyskała w moich oczach. Jak na przeszło tysiącstronnicową książkę, mamy tutaj całą masę akcji i ani na moment nie nudziłam się czytając kolejne zmagania Bryce i reszty przyjaciół. Czy jest to moja ulubiona część serii? Chyba nic na ten moment nie jest w stanie przebić pierwszej części, jednak ta nie odstaje mocno i w dalszym ciągu pozostaje w topce moich książek tego roku.

Po prawie dwóch latach, cudownie jest wrócić do domu.. Bo tym są właśnie dla mnie książki autorstwa Sarah J Maas – powrotem do domu. Kocham każdą jedną serię, choć w moim sercu Księżycowe Miasto ma szczególne miejsce, ponieważ kocham połączenie magii z technologią, a to w wydaniu od królowej romantasy jest idealne!

W trzecim tomie historii Bryce Quinlan i jej niezwykłej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
216
102

Na półkach:

Przyznam się szczerze, że czytanie serii Księżycowe Miasto było dla mnie ciężkie, ale nie ze względu, że nie było flow z książką i bohaterami (co to to nie!),tylko przez grubość tomów. Jednak gdy dowiedziałam się, że będzie wydana trzecia część jakoś szybciej poszło mi dokończenie czytania drugiej części. A trzecia część to już istny smaczek!

"Zanim tu przybyła, Ruhn nazwał ją królową. I po raz pierwszy w życiu, idąc przez to morze śmierci uniosła głowę odrobinę wyżej. Jakby z jej ramion spływał królewski płaszcz; ciągnący się za nią tren gwiezdnego światła. Jakby miała na głowie koronę prowadzącą ją przez mrok."

Kto czytał "Dom nieba i oddechu" wie jak się zakończył - Hunt, Ruhn i Baksjan trafili do niewoli Asteri, a Bryce zniknęła przenosząc się do innego świata po upragnioną pomoc dla swoich bliskich i dla innych ludzi żyjących na Migdardzie. W "Dom płomienia i cienia" okazuje się, że Bryce nie trafia na upragniony Hel, a do krainy, w której żyją Fae wysokiego rodu, rodu. Ci Fae to prawdopodobnie potomkowie jej przodków. Tam powoli odkrywa przeszłość, to co stało się tysiące lat temu i co prawdopodobnie pomoże jej zrozumieć czym kierują się Asterii w podbojach świata. Szukając pomocy znalazła inny świat, jednak wie, że musi wrócić na Midgard i pokonać Asteri. Jak myślicie czy bohaterowie Księżycowego Miasta w końcu osiągają swój upragniony cel i pokonują Asteri? A może nie da się ich pokonać i trzeba żyć tak jak im każą?

To zdecydowanie moja ulubiona część Księżycowego Miasta, tzn. od początku seria mi się podobała i bohaterowie również, ale ta część jest boska. I jeszcze to, że Bryce trafiła do świata z Dworów. Jak dotarło do mnie, że to takie jakby hm.. połączenie serii (bo jedna wnika w drugą),to uh.. cudo! Akurat Dwory to nie była ta najbardziej przeze mnie lubiana z serii autorki (tak, mój nick to połączenie imion z Dworów),bo wolę Szklany Tron i jakże przecudowną i równie wkurzającą Aelin, ale i tak było takie: "aaaa! Ale fajnie!". Wiadomo, że autorka nie mogła połączyć Bryce i Aelin w jednej książce, bo już po paru stronach wszystko by wybuchło za ich sprawą i książka za szybko by się skończyła. Jednak to połączenie, gdzie pojawia się Rhysand, Nesta i cudowny Azriel było boskim zabiegiem autorki. Oczywiście są tu też inne aspekty "fajności" tej części. Ci co czekali z utęsknieniem na kontynuację części drugiej na pewno się nie zawiodą. Sama po drugiej części, która się wręcz urwała miałam takie: ale, że co? gdzie reszta??? To czekanie, aż dowiemy się czy Bryce wróci z armią Hel czy jednak nie było straszne. Jednak ja dla mnie autorka rekompensuje nam te oczekiwania tym połączeniem KM z Dworami. Przynajmniej tak jest dla mnie. Podoba mi się fabuła (wiadomo!),bohaterowie, o każdy na swój indywidualny sposób jest ciekawą i oryginalną postacią. Wiadomo, że najbardziej lubię Hunta i Bryce, ale nie da się nie lubić Tariona, Ruhna czy nawet Baksjana. Mimo, że ciężko czytało mi się tak grube tomiszcze jakim jest trzeci tom, jednak nie poddawałam się i w domu nie odrywałam się od tego tomu - fabuła tak pochłania, a w pociągu nie mogłam oderwać się od ebooka. Byłam bardzo zdeterminowana żeby wiedzieć co się wydarzy w każdym kolejnym rozdziale, bo za każdym razem gdy jeden się kończył to czułam niedosyt i musiałam koniecznie zacząć drugi, a potem następny i następny. Trzeba dodać, że w tym tomie zostają wyjaśnione wszystkie wątpliwości i zagadki.
Podsumowując: jeżeli kochanie fantastykę tak jak ja, czytajcie książki Sarah J. Maas, bo warto, ona zabierze Was do takich światów, takich miejsc, gdzie nigdy Wasza wyobraźnia by Was nie zabrała.

Przyznam się szczerze, że czytanie serii Księżycowe Miasto było dla mnie ciężkie, ale nie ze względu, że nie było flow z książką i bohaterami (co to to nie!),tylko przez grubość tomów. Jednak gdy dowiedziałam się, że będzie wydana trzecia część jakoś szybciej poszło mi dokończenie czytania drugiej części. A trzecia część to już istny smaczek!

"Zanim tu przybyła, Ruhn...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    717
  • Przeczytane
    259
  • Posiadam
    101
  • Teraz czytam
    56
  • 2024
    38
  • Chcę w prezencie
    18
  • Ulubione
    14
  • Fantastyka
    7
  • Do kupienia
    6
  • Po angielsku
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki House of Flame and Shadow


Podobne książki

Przeczytaj także