Demonomachia
Wciągająca powieść o demonach i Galicji przełomu XIX i XX wieku.
Gimnazjalista Stefan Zborski nie może pogodzić się z nagłą śmiercią ojca. Pragnie znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania, których nie zdążył zadać mu za życia. Choć nie wierzy w istnienie świata duchów, to jednak — pod wpływem irracjonalnego impulsu — organizuje seans spirytystyczny.
Nieśmiadom mocy, w jaką podczas seansu wyposażyły go demony, Stefan rzuca klątwę na żydowskiego chłopca. Szlomek w najmniej spodziewanych momentach wije się jak wąż i wydaje z siebie wwiercające się w umysł kocie wrzaski.
Oto początek śledztwa w sprawie demonicznej.
Rozmodleni Żydzi z Podgórza i orgie artystów młodopolskiego Krakowa, siła rozumu i moc wiary, niewinna miłość i bezduszne wyuzdanie.
Na granicy dwóch światów niedoszły egzorcysta Zborski szuka odpowiedzi na pytanie: „Czy dybuki istnieją?”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Demonomachia
Przyznam się od razu, że gdy zobaczyłem pierwszy raz tą książkę to byłem równie zaskoczony co zaintrygowany. Wejście w nowy gatunek przez pisarza zawsze niesie ze sobą ryzyko, że coś pójdzie nie tak i obarczone jest ryzykiem. Jednak w przypadku tak doświadczonego pisarza jakim jest Marek Krajewski raczej nie odczuwałem niepokoju a wręcz dużą ciekawość. Na pewno swoich czytelników autor zaskoczył bo po serii kryminałów, napisał powieść z elementami grozy. „Demonomachia” to powieść, której akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku w podkrakowskim Podgórzu jak i samego Krakowa. Bohaterem tej historii jest uczeń gimnazjum Stefan Zborski, który po nagłej śmierci ojca organizuje seans spirytystyczny, pragnąc zadać ojcu dręczące go pytania. To co wydarzyło się podczas seansu rzuca cień na jego dalsze życie a także innych osób. Podążając wraz ze Stefanem, zanurzymy się w istne demoniczne śledztwo, które ostatecznie ma dowieść że dybuki nie istnieją a wszystko można nauką wytłumaczyć. Ci którzy nastawiają się na klasyczną powieść grozy powinni ochłonąć bo mimo że występuje ona tutaj, to jest raczej subtelnym dodatkiem do historii, która zafundował nam autor. To co od razu rzuciło mi się w oczy, to niezwykła drobiazgowość i znakomicie oddany klimat tamtych czasów. Trzeba też przyznać, że autor wie jak zaciekawić czytelnika, by pozostał z poznawaną historią do samego końca, nie wiedząc co go spotka na samym końcu. Świetnie oddał kontrasty Krakowa jak i Podgórza, które było wtedy jeszcze niewchłonięte przez miasto Kraka. Z jednej strony nowoczesność, rozwijająca się kultura i artyści oddającym się różnym figlom a po drugiej stronie ortodoksyjne Podgórze gdzie religia wiedzie prym. Jak tytuł sugeruje nie zabraknie też walki z demonami, będą i trupy czy różne zakazane obrzędy. „Demonomachia” to niezwykle oryginalna powieść, która nie jednego czytelnika zaskoczyć. Autor idealnie odtworzył minione czasy, a czytając książkę można odnieść wrażenie, że jesteśmy sami świadkami owych wydarzeń. Eksperyment autora uważam za udany.
Oceny
Książka na półkach
- 686
- 390
- 115
- 95
- 19
- 19
- 15
- 10
- 7
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
Spory zawód. Czytanie dość szybko zaczęło być męczące i momentami trudno było się wczuć w historię, która na przemian dłużyła się niemiłosiernie i pędziła, jakby autorowi bardzo nie chciało się opisywać pewnych wydarzeń, ale mimo wszystko chciał je sobie odhaczyć. Odnoszę również wrażenie, że główny bohater dość szybko i gładko wpadał na kolejne tropy, a problemy właściwie rozwiązywały się same lub ktoś rozwiązywał je za niego.
Sporo niepotrzebnych scen erotycznych, ciągłego podkreślenia przez narratora krągłości, ponętności i uroczych usteczek postaci kobiecych przeplatające się ze zwyczajnie obrzydliwymi i na siłę szokującymi opisami. Najwięcej znalazło się oczywiście na kilku ostatnich stornach, gdzie Krajewski skakał od jednej potworności do drugiej, co już bardziej irytowało niż szokowało.
Wielka szkoda, bo zapowiadało się obiecująco i dało się momentami między tymi obrzydliwościami dostrzec przygotowanie autora do tematu.
Spory zawód. Czytanie dość szybko zaczęło być męczące i momentami trudno było się wczuć w historię, która na przemian dłużyła się niemiłosiernie i pędziła, jakby autorowi bardzo nie chciało się opisywać pewnych wydarzeń, ale mimo wszystko chciał je sobie odhaczyć. Odnoszę również wrażenie, że główny bohater dość szybko i gładko wpadał na kolejne tropy, a problemy właściwie...
więcej Pokaż mimo toMiałem trochę problemów z zaaklimatyzowaniem się z historią przedstawioną w książce, jakoś ciężko mi było się z nią zgrać. Nie jest to zła opowieść, ma niezły klimat, postacie są ciekawie poprowadzone, może akcja nie wgniata, ale z czasem tempo zostaje podkręcone, na co czekałem.
Miałem trochę problemów z zaaklimatyzowaniem się z historią przedstawioną w książce, jakoś ciężko mi było się z nią zgrać. Nie jest to zła opowieść, ma niezły klimat, postacie są ciekawie poprowadzone, może akcja nie wgniata, ale z czasem tempo zostaje podkręcone, na co czekałem.
Pokaż mimo toJest ok, chociaż nie czytałam z zapartym tchem. Obyło się bez zarwanych nocy.
Jest ok, chociaż nie czytałam z zapartym tchem. Obyło się bez zarwanych nocy.
Pokaż mimo toSkończyłem. Na początku podchodziłem do dzieła Mistrza Marka sceptycznie, bo jak czytać jego dzieło bez Popielskiego czy tez komisarza Mocka. A jednak da się. Tematyka nieodgadniona , bo to czary, zabobony , dybuki. Do ostatniej strony oczekiwanie uda się wyjaśnić czy nie. Zakończenie jak zawsze zaskakujące. Ale to norma:). Wracam do świata Wrocławia i Lwowa z wiadomymi komisarzami:)
Skończyłem. Na początku podchodziłem do dzieła Mistrza Marka sceptycznie, bo jak czytać jego dzieło bez Popielskiego czy tez komisarza Mocka. A jednak da się. Tematyka nieodgadniona , bo to czary, zabobony , dybuki. Do ostatniej strony oczekiwanie uda się wyjaśnić czy nie. Zakończenie jak zawsze zaskakujące. Ale to norma:). Wracam do świata Wrocławia i Lwowa z wiadomymi...
więcej Pokaż mimo toBardzo powoli rozwijającą się opowieść. Ale sama końcówka to już ogień.
Bardzo powoli rozwijającą się opowieść. Ale sama końcówka to już ogień.
Pokaż mimo toSama okładka wymusza na nas pewne oczekiwania, na których ja się nie zawiodłem. Sposób w jaki jest nam zaprezentowana jest nieco odmienny, co oczywiście nie oznacza niczego złego. Super się czytało, akcja nie grzęzła i zdarzenia często zaskakiwały. Przyznam, nie potrafiłem przewidzieć za bardzo co się zaraz stanie.
Sama okładka wymusza na nas pewne oczekiwania, na których ja się nie zawiodłem. Sposób w jaki jest nam zaprezentowana jest nieco odmienny, co oczywiście nie oznacza niczego złego. Super się czytało, akcja nie grzęzła i zdarzenia często zaskakiwały. Przyznam, nie potrafiłem przewidzieć za bardzo co się zaraz stanie.
Pokaż mimo toNa początek zaznaczę, że nigdy nie miałam styczności z książkami Marka Krajewskiego, a po tę sięgnęłam, bo zainteresowała mnie tematyka (judaizm, kabała itp). Sądziłam, że będzie to poważna, mroczna historia, wręcz horror... ale nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Fajna, zgrabnie poprowadzona fabuła, historia w średnio poważnej konwencji, jest dreszczyk, jest trochę sensacji i trochę pikanterii. Przyjemnie czytało mi się opisy Krakowa i okolic z przełomu wieków. To nie książka, dzięki której wzniesiecie się na wyżyny egzaltacji, ale po prostu dobrze mi się ją czytało.
Na początek zaznaczę, że nigdy nie miałam styczności z książkami Marka Krajewskiego, a po tę sięgnęłam, bo zainteresowała mnie tematyka (judaizm, kabała itp). Sądziłam, że będzie to poważna, mroczna historia, wręcz horror... ale nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Fajna, zgrabnie poprowadzona fabuła, historia w średnio poważnej konwencji, jest dreszczyk, jest trochę...
więcej Pokaż mimo toPo opisie spodziewałam się czegoś bardziej mrocznego, brutalniejszego i w pełni demonicznego, jednak mojego zawodu nie mogę nazwać dużym, ponieważ Krajewski swój styl pisania ma naprawdę świetny.
Myślę, że warto przeczytać, aczkolwiek nie oczekiwałabym dobrego horroru, bardziej ciekawą lekturę o niedużej objętości.
Po opisie spodziewałam się czegoś bardziej mrocznego, brutalniejszego i w pełni demonicznego, jednak mojego zawodu nie mogę nazwać dużym, ponieważ Krajewski swój styl pisania ma naprawdę świetny.
Pokaż mimo toMyślę, że warto przeczytać, aczkolwiek nie oczekiwałabym dobrego horroru, bardziej ciekawą lekturę o niedużej objętości.
Zmiana Wrocławia na Kraków, inny bohater, inna akcja. Dziwnie mi się czytało, Jestem przyzwyczajony do dwóch bohaterów Mocka i Popielskiego. Zabawy magią lub seansy spirytystyczne mogą złe Stefana Zborskiego, nie ma co igrać nigdy nie wiesz kto przybędzie na twe wezwanie. Zabawy w egzorcyzmy dla Stefana musiały złe się skończyć. Nie spodziewał się końcowego rezultatu i nie odnalazł odpowiedzi czy dybuki istnieją.
Nota sześć daję dlatego, że to Marek Krajewski napisał i dlatego taka nota. Inni dostali by poniżej pięciu.
Zmiana Wrocławia na Kraków, inny bohater, inna akcja. Dziwnie mi się czytało, Jestem przyzwyczajony do dwóch bohaterów Mocka i Popielskiego. Zabawy magią lub seansy spirytystyczne mogą złe Stefana Zborskiego, nie ma co igrać nigdy nie wiesz kto przybędzie na twe wezwanie. Zabawy w egzorcyzmy dla Stefana musiały złe się skończyć. Nie spodziewał się końcowego rezultatu i...
więcej Pokaż mimo toGalicja, fin de siècle, demony i tajemnicze żydowskie wierzenia? Marek Krajewski, jak się okazuje, to nie tylko Breslau i Eberhard Mock. Choć sam autor przyznaje, że podjęcie się napisania „Demonomachii”, książki w zupełnie innym stylu i klimacie, niż w ten, w którym pisze najczęściej, było z jego strony skokiem na głęboką wodę, moim zdaniem był to skok udany. I, szczerze mówiąc, „Demonomachia” przypadła mi do gustu znacznie bardziej, niż moja poprzednia próba z Mockiem w roli głównej.
Główny bohater, Stefan Zborski, to chłopak nieco pogubiony w życiu - tęsknota za zmarłym ojcem sprowadza go na ścieżkę okultyzmu, w który sam do końca nie wierzy, ale postanawia spróbować. Nieudolnie przeprowadzony seans spirytystyczny sprowadza na Stefana nieszczęście, z którym próbuje sobie poradzić na dalszych etapach swojego życia. Przede wszystkim poszukuje odpowiedzi na pytanie: czy dybuki, żydowskie demony, istnieją naprawdę? I jeśli tak, to czy padł ofiarą jednego z nich…?
Autor wykazał się, jak zwykle, rzetelnie przeprowadzonymi poszukiwaniami na temat opisywanych realiów, co zaskutkowało powstaniem powieści niezwykle klimatycznej, pełnej dawnej magii, w której ponurą atmosferę schyłku wieku i płomienną żydowską wiarę można wręcz poczuć na własnej skórze. Smaku dodają również zabiegi stylistyczne przekształcające wyrazy w brzmiące bardziej „po galicyjsku” i, oczywiście, forma graficzna – okładka z humorem wystylizowana na wydawnictwo z opisywanej epoki i pojedyncze, jednak dodające immersji ilustracje. Fabuła chwilami wydaje się być z premedytacją przerysowana – w szczególności liczne sceny seksualne na granicy dobrego smaku, mające jednak za zadanie ukazanie bluźnierczej, demonicznej działalności. I, powiedzmy sobie szczerze, pasujące do obrazu dekadenckiego Krakowa, w którym absynt lał się litrami, a artyści wymykali się normom społecznym.
„Demonomachia” to wciągająca podróż wgłąb udręczonego umysłu młodego chłopaka, rozerwanego pomiędzy „szkiełkiem i okiem” a „czuciem i wiarą”, próbującego wśród zepsucia dekadentyzmu i kontrastującego z nim religijnego szaleństwa dwóch wiar odnaleźć siebie. To również powieść, którą czyta się szybko i zapalczywie. Jeśli nie straszne wam demony i dybuki, sięgnijcie po „Demonomachię” i sprawdźcie sami, czy istnieją naprawdę.
Galicja, fin de siècle, demony i tajemnicze żydowskie wierzenia? Marek Krajewski, jak się okazuje, to nie tylko Breslau i Eberhard Mock. Choć sam autor przyznaje, że podjęcie się napisania „Demonomachii”, książki w zupełnie innym stylu i klimacie, niż w ten, w którym pisze najczęściej, było z jego strony skokiem na głęboką wodę, moim zdaniem był to skok udany. I, szczerze...
więcej Pokaż mimo to