Zmeczylem. To samo co w poprzednich tomach, autor nawet nie probuje byc oryginalny. Zakonczenie tak bardzo na skroty, jak tylko sie dalo.

Zmeczylem. To samo co w poprzednich tomach, autor nawet nie probuje byc oryginalny. Zakonczenie tak bardzo na skroty, jak tylko sie dalo.

Tom 6sty podobał mi się chyba najbardziej ze wszystkich do tej pory.

Główny akcja ma miejsce na rodzimej planecie ludzi - Ziemi (z odwiedzeniem kilku innych światów ale to tak przelotem). Jest to kontynuacja poprzedniego konfliktu z kalmarami.

Wątek skupia się na McGillu, można odczuć rażący brak Natashy w tym tomie kiedy w kolejnych odgrywała jednak kluczową rolę. Zamiast tego jest nowa postać i Graves ma trochę więcej do powiedzenia ale pokazuje się z najgorszej możliwej strony.

Jedno jest jednak niezrozumiałe: słabość władzy :) Mając do dyspozycji potężną broń wolą paść na kolana i błagać i nie widzą w tym nic dziwnego ani uwłaczającego. Dobrze, że mają jednak McGilla co ma jaja, bo innych (w tym Gravesa i Drususa) przegniły.

Czas na Świat Buntowników :)

Tom 6sty podobał mi się chyba najbardziej ze wszystkich do tej pory.

Główny akcja ma miejsce na rodzimej planecie ludzi - Ziemi (z odwiedzeniem kilku innych światów ale to tak przelotem). Jest to kontynuacja poprzedniego konfliktu z kalmarami.

Wątek skupia się na McGillu, można odczuć rażący brak Natashy w tym tomie kiedy w kolejnych odgrywała jednak kluczową rolę....

Tym razem ziemia się doigrała. Głowonogi rozpoczynają inwazję na ziemię a Galaktycy nie zwracają na to uwagi. Legiony tym razem będą walczyć o swój świat z przeważającymi siłami wroga. Ale jak zawsze James nie chce się pogodzić z tym że część władz chce się poddać i zostać niewolnikami głowonogów. Dobra akcja i jak zawsze niekonwencjonalne akcje w wykonaniu Jamesa, ale czy to wystarczy aby ocalić ziemię?

Tym razem ziemia się doigrała. Głowonogi rozpoczynają inwazję na ziemię a Galaktycy nie zwracają na to uwagi. Legiony tym razem będą walczyć o swój świat z przeważającymi siłami wroga. Ale jak zawsze James nie chce się pogodzić z tym że część władz chce się poddać i zostać niewolnikami głowonogów. Dobra akcja i jak zawsze niekonwencjonalne akcje w wykonaniu Jamesa, ale czy...

James McGill powraca! Tym razem akcja dzieje się na Ziemi! „Świat Ludzi” to wizja naszej planety w dalekiej przyszłości. Już od „Świata Stali” autor prezentował, jak mniej więcej wygląda życie ziemskie. Cóż nie jest to optymistyczna wizja. Poza biedą, niskimi zarobkami i okazją do poderżnięcia gardła (to ostatnie, jeżeli nazywasz się James McGill),są jeszcze kosmiczni najeźdźcy.
Tu pozwolę sobie na małą dygresję. Zauważyliście drodzy Państwo, że żaden inny kraj, poza Ameryką, nie jest tak chętnie atakowany przez obcych. A przynajmniej na przestrzeni ostatnich 20-30 lat, żaden inny wysokobudżetowy film („Gwiezdny Szeryf” w zasadzie też dział się w „amerykańskim” miejscu),książka, czy gra, nie ukazywała losów innych narodów okupowanych przez kosmicznych pokurczy.
Wiadomo, że Bracia Strugaccy napisali „Piknik na skraju drogi”, gdzie Ukraińska (wówczas w sumie Radziecka) Zona została utworzona przez pozaziemską cywilizacje, ale ta książka w dzisiejszej popkulturze jest „antykiem”.
Wracając jednak do „Świata Ludzi”… James McGill otrzymał awans na adiunkta, choć w mojej opinii, już dawno powinien zostać uśmiercony, bo chyba jakaś dyscyplina występuje w Legionie Varus, prawda?
Oprócz awansu, bohater tradycyjnie zostaje wplątany w „drobne” ziemskie intrygi. Galina Turov (jedna z licznych ofiar miłosnych podbojów McGilla) robi z niego, swojego szpicla, ma on szpiegować i informować ją o postępkach Nagaty, ale niestety, ów człowiek jest martwy. Nie zabraknie akcji, wątków szpiegowskich, kosmitów, sek… w sumie nie wiem po co wam to piszę.
Kto czyta Larsona od „Świata Stali”, ten wie z czym te serię się je. Ja zadowolony. Lubię się odprężyć no i pośmiać z różnych absurdów, prawda młoda Galino?

James McGill powraca! Tym razem akcja dzieje się na Ziemi! „Świat Ludzi” to wizja naszej planety w dalekiej przyszłości. Już od „Świata Stali” autor prezentował, jak mniej więcej wygląda życie ziemskie. Cóż nie jest to optymistyczna wizja. Poza biedą, niskimi zarobkami i okazją do poderżnięcia gardła (to ostatnie, jeżeli nazywasz się James McGill),są jeszcze kosmiczni...

.

.

James MacGill przyzwyczaił fanów serii, że nieustannie wpakowuje się on w nowe kłopoty. Jego brawura i szalony sposób bycia kończyły się już dziesiątkami śmierci. Tym razem niefrasobliwy i zarazem charyzmatyczny bohater będzie miał jednak o wiele większy problem, którego nie będzie się dało łatwo rozwiązać. W Legion Nieśmiertelnych #6 na granicy zagłady znalazła się bowiem cała nasza planeta. Obce imperium rozpoczęło szeroko zakrojoną inwazję na Ziemię. Nie trzeba raczej dodawać, że przyczyniły się do tego pewne decyzje podjęte przez bohatera w poprzednich tomach. W takiej sytuacji nie pozostaje więc nic innego jak stanąć w obronie rodzimego świata. Tym razem jednak nie jako zwykły żołdak, a część korpusu oficerskiego. Wyższa ranga na pewno nie zmieni sposobu postępowania MacGilla, który jak zawsze podąża własnymi ścieżkami. Drogami, które prowadzą go w różne zakątki wszechświata i jeszcze bardziej komplikują sytuację Ziemi.

Pod względem struktury fabuły nie należy się tutaj spodziewać czegoś innowacyjnego czy mocno zaskakującego. B.V. Larson od samego początku serii wykorzystuje w niej te same schematy. W Legion Nieśmiertelnych #6 znajdziemy więc widowiskową akcję, spiski/zdrady, próby zdobycia władzy, ciekawie zarysowane postacie oraz szczyptę humoru. Nic, co mogłoby stać się podstawą jakiegoś nadmiernie ambitnego i złożonego cyklu. Jest prosto i mocno rozrywkowo i to właśnie jest największa siła serii, która przyciąga liczną rzeszę fanów.

Biorąc do ręki Świat Ludzi, można być wręcz pewnym, że spędzimy z tytułem kilka naprawdę przyjemnych chwil. Niejednokrotnie historia podniesie nam tętno, ukazując zachwycające starcia i dramatyczne momenty oraz w odpowiednich scenach nas rozbawi. Wszystko to oczywiście kręci się wokół MacGilla, który potrafi być momentami irytujący, ale naprawdę trudno jest go nie lubić.

https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-ksiazki-legion-niesmiertelnych-tom-6/

James MacGill przyzwyczaił fanów serii, że nieustannie wpakowuje się on w nowe kłopoty. Jego brawura i szalony sposób bycia kończyły się już dziesiątkami śmierci. Tym razem niefrasobliwy i zarazem charyzmatyczny bohater będzie miał jednak o wiele większy problem, którego nie będzie się dało łatwo rozwiązać. W Legion Nieśmiertelnych #6 na granicy zagłady znalazła się bowiem...

Chyba trochę na siłę napisana, czyta się dobrze choć gorzej niż poprzednie tomy.

Chyba trochę na siłę napisana, czyta się dobrze choć gorzej niż poprzednie tomy.

„LEGION NIEŚMIERTELNYCH” - ten powieściowy cykl science fiction cieszy się wielką popularnością wśród miłośników tego literackiego nurtu - tak w Polsce, jak i na całym świecie. I popularność ta jest w pełni uzasadnioną z uwagi na intrygujący koncept, jakość i fabularną ofertę opowieści o losach ziemskich żołnierzy/najemników, którzy służą dla zarządzających tą częścią wszechświata Galaktyków. Dziś mamy przyjemność poznać najnowszą i zarazem już szóstą część tej serii - książkę „Świat ludzi”.

James McGill nigdy nie narzekał na brak wrażeń i emocji, które zazwyczaj wiązały się z walką i śmiercią na jej polu. Jednakże oto teraz nastaje w jego życiu zdecydowanie najtrudniejszy i najbardziej przerażający czas, gdy to przychodzi mu wraz z innymi żołnierzami walczyć o przyszłość ludzkiego gatunku - o Ziemię. Oto nastaje czas straszliwej inwazji na błękitną planetę, w którym to właśnie James okaże się ostatnią szansą na to, by powstrzymać niechybną klęskę i pewne zniewolenie...

B.V. Larson - autor tego świetnego cyklu, zaskoczył nas tą jego najnowszą odsłoną. Zaskoczył przede wszystkim umiejscowieniem większej części akcji na świecie ludzi, co stanowi dla nas ciekawą odmianę..., ale też i samym sposobem toczenia swojej relacji. Otóż wypełnia ją walka, przygoda i pokaźna porcja dobrego humoru - czyli kwintesencja tej serii, ale jednocześnie też i ciekawie ukazane spojrzenie na skomplikowane relację wewnątrz wojskowych sił Ziemi - legionów i nie tylko, które okazuje się być bardzo interesującym.

Tradycyjnie już naszym narratorem jest tu sam James McGill, któremu przyjdzie zmierzyć się nie tylko z kosmicznymi najeźdźcami, ale też i walczącymi o własne interesy zwierzchnikami - na czele z Galiną Turov. To właśnie u jego boku staramy się odkryć prawdę o tajemniczych i niepokojących wydarzeniach z udziałem pewnej nowoczesnej technologii, dociec planów najeźdźcy oraz rzecz jasna powstrzymać go choćby za najwyższą cenę - życia. Jest ciekawie, zaskakująco, czasami wielce dramatycznie, ale też i zabawnie do samego, absolutnie nieprzewidywalnego finału.

Dobrze znamy naszego Jamesa, ale nie przeszkadza to nam w tym, byśmy za każdym razem mogli dowiedzieć się o nim czegoś nowego. Tak jest i w przypadku tej opowieści, która ukazuje nam tę postać już nie tylko jako świetnego żołnierza i nieco niesubordynowanego podwładnego.., ale również jako całkiem dobrze sobie radzącego stratega, a nawet polityka. Oczywiście niezmiennym pozostaje jego charakter i zamiłowanie do każdej przedstawicielki płci pięknej - tak tych już nam dobrze znanych, jak i zupełnie nowych - m.in. pięknej bioski o imieniu Lisa...

Jak już wspomniałam, większa część tej opowieści rozgrywa się na Ziemi, co też ma swój urok, gdyż pozwala poznać nam lepiej obraz naszego świata odległej przyszłości. Jednocześnie jednak będziemy mogli odwiedzić tu także i kilka innych, obcych planet, co oczywiście wiąże się z wielkim i emocjami i perfekcyjnie potęgowanym napięciem. Naturalnie wraz z tymi miejscami poznajemy bliżej kilka kosmicznych nacji, które pojawiły się już w tym cyklu, ale nigdy w taki dogłębnie zbliżonej postaci.

Kolejny też raz zachwycają nas bitewny sceny, jakie wypełniają sobą strony tej książki. Wymiany ognia, ogromne eksplozje, taktyczne gry i ryzyko trudnych decyzji - to wszystko składa się na ten mocny i zarazem świetnie opisany obraz, w którym nie brak również śmierci i krwistej makabry. Ważnym elementem tej relacji jest oczywiście technologiczny postęp na polu broni, który tym razem objawia się głównie w postaci sprzętu wroga, ale też i pewnych wielce pomocnych skafandrów...

Bardzo dobrze czyta się nam tę powieść - m.in. z tego względu, że każdy jej rozdział stanowi dla nas wielką niewiadomą, gdzie to w zasadzie każdy z bohaterów może zginąć z rąk wroga, ale też i sojusznika walki. Poza tym należy docenić wartkie tempo tej relacji, jej rozmach oraz jakże charakterystyczne dla tej serii, perfekcyjne połączenie dramatyzmu z czarnym humorem, który jest po prostu świetny. W efekcie lektura ta zapewnia nam świetną rozrywkę i niesie naprawdę wielkie emocje.

Powieść B.V. Larsona pt. „Legion Nieśmiertelnych. Świat ludzi”, to kolejna udana część tej znakomitej serii – po wieloma względami najbardziej zaskakująca, ale też i najlepsza. W jakiejś mierze można bowiem powiedzieć, że autor serwuje nam tu coś nowego, świeżego i kompletnie nieprzewidywalnego, co daje temu cyklowi zastrzyk nowej i chyba potrzebnej energii. Dlatego też z jak największym przekonaniem polecam i zachęcam was do sięgnięcia po tę książkę – naprawdę warto!

„LEGION NIEŚMIERTELNYCH” - ten powieściowy cykl science fiction cieszy się wielką popularnością wśród miłośników tego literackiego nurtu - tak w Polsce, jak i na całym świecie. I popularność ta jest w pełni uzasadnioną z uwagi na intrygujący koncept, jakość i fabularną ofertę opowieści o losach ziemskich żołnierzy/najemników, którzy służą dla zarządzających tą częścią...

Kontynuacja opowieści o kosmicznym legionie tym razem w walce o Ziemię.

Kontynuacja opowieści o kosmicznym legionie tym razem w walce o Ziemię.

Z każdym tomem, coraz gorzej. Mam wrażenie, że autor usiłuje przeleć na głównego bohatera swoje... Fascynacje, perwersje kobietami, które usiłują Cię zabić....

Z każdym tomem, coraz gorzej. Mam wrażenie, że autor usiłuje przeleć na głównego bohatera swoje... Fascynacje, perwersje kobietami, które usiłują Cię zabić....