Pół roku na Saturnie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2021-10-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-10-12
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382341775
- Tagi:
- literatura polska
Życie to sposób na odwrócenie uwagi od śmierci.
Seul, Korea Południowa, rozpędzony XXI wiek. Masz czas, masz pieniądze, masz nieskończone możliwości wielkiego miasta. Co robisz? Czy jesteś milenialsem czy nie, pewnie najpierw włączasz YouTube.
Bohaterka dostaje od losu (i leniwego wykładowcy uniwersyteckiego) pół roku na to, żeby odnaleźć siebie. Nowe pomysły na życie odbijają się w tutorialach, piosenkach k-pop i filmach Quentina Tarantino. Sens życia kryje się na Wikipedii, miłość na Tinderze, a odpowiedzi na pytania o Wszechświat - w ciemnych zakamarkach Google’a i przepowiedniach wróżbity.
Ta książka nie opisuje - ona wciąga w sam środek chaosu i zagubienia płynnej nowoczesności. Zabiera w maniakalną podróż, nie pozwala zostać w tyle. Śmieszy i przeraża jednocześnie, zadaje pytania, a wiele z nich to te "najważniejsze".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Pół roku na Saturnie
Urodziłam się w czasie trwania stanu wojennego, w marcu 1982 roku. W czasach wielu niepokojów społecznych i wszechobecnego strachu. I dlaczego o tym piszę w kontekście książki, o której chcę opowiedzieć? Ano dlatego, że zaliczam się do tego grona tzw. millenialsów, to różni mnie od nich wszystko. Niby niedużo, ale na tyle znacząco, by móc jasno i klarownie określić ten czas jako przepaść międzypokoleniową z młodymi, przeambitnymi ludźmi, którym wydaje się, że mogą absolutnie wszystko. Pół roku na Saturnie to opowieść o młodej dziewczynie, przebywającej w Korei na studenckim stażu. Po siedmiu latach wyczerpujących i wymagających studiów, okazuje się, że ma sześć miesięcy do końca grantu i może ten wolny czas wykorzystać w dowolny sposób. Przyzwyczajona do ciągłej pracy, nauki i zabiegania, postanawia zrobić wszystko, by to pół roku było bardzo produktywnym okresem i stawia na to, by wreszcie znaleźć w życiu sens. Mimo, iż historia przedstawiona w tej książce jest lekka, bardzo przyjemna i miejscami zabawna, to jednak nie jest książką, która tak po prosu wywietrzeje z głowy po jej odłożeniu. To niewiarygodnie ciekawie rozpisane studium przypadku o jednej z przedstawicielek młodego pokolenia, które w skrócie wie tyle, że nie wie nic. Trudno było mi pojąć pewne zachowania młodych ludzi, którzy właśnie kończą studia i nie wiedzą co mają począć z własnym życiem. Młodzi, przeambitni, inteligentni, wiecznie goniący za wrażeniami, doświadczaniem nowych rzeczy, próbujący nowości i pochopnie podejmujący decyzje. Szalone lekkoduchy, które chcą wycisnąć życie jak cytrynę, jednocześnie nie angażując się w to do końca. Dzięki książce Małgorzaty Sidz, jestem w stanie zrozumieć tę ciągłą pogoń za króliczkiem i wyjaśnić sobie ich światopogląd. Milenialsi to pierwsze pokolenie, które wychowywane jest w inny sposób i w lepszych czasach niż znane wcześniej, siermiężne – PRLowskie. Dzieci, którym (w większości) nie brakowało niczego, miały czas na naukę języków, zajęcia dodatkowe i rozwój osobisty. Zaprocentowało to wyjątkowo zdolnymi i twórczymi ludźmi, którzy są zdolni do wszystkiego, tylko nie bardzo wiedzą do czego. Szukają więc inspiracji życiowych w największej otchłani wiedzy wszelakiej, czyli w internecie. Kanały w social mediach, fora internetowe i najróżniejsze strony www, to skarbnice informacji i młodzi ludzie bardzo chętnie z nich korzystają. Chłoną wiedzę jak gąbka, i tak jak szybko zapalają się do nowego pomysłu, tak błyskawicznie z niego rezygnują. Ciągle pracują nad sobą i udowadniają, że życie jest krótkie i chcą wiedzieć na sto procent czym będą zajmować się przez resztę czasu, który pozostał im na ziemi. Ale czy to ciągłe poszukiwanie przyniesie jakiekolwiek konkluzje i wnioski? Czy istnieje coś takiego jak odnalezienie siebie? O tym w książce Małgorzaty Sidz. To nie tylko case study na konkretnym przykładzie, ale też zabawna ocena współczesności, potęgi technologii i radości z czerpania z życia pełnymi garściami. Polecam gorąco!
Oceny
Książka na półkach
- 140
- 107
- 14
- 11
- 4
- 4
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Dobra powieść współczesna, zwłaszcza dla młodych dorosłych wychowanych już w erze technologii cyfrowych, braku wojen, głodu itp.
Dobra powieść współczesna, zwłaszcza dla młodych dorosłych wychowanych już w erze technologii cyfrowych, braku wojen, głodu itp.
Pokaż mimo to🔎 "Może przez całe życie będę szukać życia lepszego niż życie i te poszukiwania będą celem samym w sobie?" 🔍
"Pół roku na Saturnie" to próba zapełnienia tożsamościowej pustki. Próba odkrycia prawdziwej pasji. Próba transformacji siebie. Próba znalezienia sensu na resztę życia.
Główna bohaterka, z pokolenia milenialsów, studiuje w Seulu w Korei Południowej. Od losu - a raczej wykładowcy - dostaje pół roku wolnego. Postanawia poświęcić ten czas na znalezienie czegoś więcej w życiu, tylko sama nie wie czego szuka, więc kończy się na randomowych pomysłach, które ostatecznie prowadzą donikąd...🤷
Niestety, ale wymęczyłam tę pozycję - albo raczej ona mnie. Jest to książka o niczym - główna bohaterka ogląda filmiki i filmy, spotyka się ze znajomymi, narzeka na jedzenie i prowadzi (pseudo) filozoficzne, kapitalistyczne i popkulturowe rozważania. Traktuje codzienność jak przygodę, bez żadnych zobowiązań. Jest chaotycznie, infantylnie i toksycznie.
Liczyłam na zakończenie, może jakiś wyjaśniający epilog, ale niestety nic takiego się nie pojawiło. Przykro mi, że to napiszę, ale w tej książce ładna jest tylko okładka. Wielkie rozczarowanie i strata czasu 💔
PS Zapisałam kilka trafnych cytatów i ze względu na nie oceniłam 2/10 a nie 1/10, ale niestety pare zdań nie jest w stanie uratować całej książki 👎
🔎 "Może przez całe życie będę szukać życia lepszego niż życie i te poszukiwania będą celem samym w sobie?" 🔍
więcej Pokaż mimo to"Pół roku na Saturnie" to próba zapełnienia tożsamościowej pustki. Próba odkrycia prawdziwej pasji. Próba transformacji siebie. Próba znalezienia sensu na resztę życia.
Główna bohaterka, z pokolenia milenialsów, studiuje w Seulu w Korei Południowej. Od losu...
„Pół roku na Saturnie” Małgorzaty Sidz to dla mnie bardzo duże zaskoczenie. Blurb rozpoczyna się słowami: „Seul, Korea Południowa, rozpędzony XXI wiek.” I istotnie, główna bohaterka, a zarazem narratorka, to bezimienna dwudziestosześcioletnia Polka, która przebywa w Seulu, studiując socjologię, w ramach rocznego grantu naukowego. Przyznam szczerze, że nie widzę w tej książce przekonującego mnie uzasadnienia, dlaczego akcja powieści rozgrywa się akurat w Korei Południowej, zważywszy na fakt, że bohaterka mieszkała już wcześniej w zupełnie innych krajach. Być może zdecydowała o tym sympatia samej autorki do Kraju Spokojnego Poranka, gdzie przez jakiś czas mieszkała. To pozwala także przypuszczać, że bohaterka książki jest też swego rodzaju alter ego pisarki, bowiem obie identyfikują się jako przedstawicielki pokolenia milenialsów. Bohaterka powieści postrzega Koreę Południową jako krainę konsumpcjonizmu i kapitalizmu, jako „dziwny kraj na drugim końcu świata”, w którym na ulicach „pachnie kimchi, przetrawioną wódką i wytopionym na patelni wieprzowym tłuszczem”. Zwraca ona uwagę na charakterystyczną dla Korei kuchnię, w ramach której można zjeść chociażby kimbap – koreańskie sushi, boribap – ryż i grykę z warzywnym gulaszem, tteokbokki – ryżowe kluski, pajeon – koreańskie omlety ze szczypiorkiem, kimchi i mięsem lub owocami morza zatopionymi w mączno-jajecznej masie, wołowinę bulgogi, makaron japchae czy też różnego rodzaju ryby, które można zakupić między innymi na największym koreańskim targu rybnym w Busan. Ciekawostką jest fakt, że w Korei można jeść w restauracji tyle, ile się chce, jeżeli jednak pozostawi się część jedzenia na talerzu, należy za nie dodatkowo zapłacić. Bohaterka powieści wyraźnie stwierdza, że w Korei nie marnuje się jedzenia. Jej doświadczenia uzmysławiają czytelnikowi także to, że w Korei trudno o samotne siedzenie w restauracji przy co najmniej dwuosobowym stoliku, ponieważ każdy właściciel chciałby zarobić jak najwięcej i to w jak najkrótszym czasie, co zgodne jest z kulturą „palli, palli”, a jednocześnie stoi w sprzeczności z samotnym i długim siedzeniem przy stoliku. Bohaterka książki odwiedza koreańskie jimjilbangi – łaźnie publiczne, noraebangi – koreańskie karaoke, PCbangi – kafejki internetowe oraz sex motele. Korzysta z KakaoTalka – koreańskiego komunikatora, Gmarketu – koreańskiego odpowiednika Amazona, słucha k-popu (m.in. BTS, EXO czy Blackpink) i bodaj częściowo uprawia teungsan, czyli spacery po górach. W swym życiowym zagubieniu bohaterka trafia również do koreańskiego wróżbity, bo jak się okazuje, w Korei Południowej można znaleźć tego typu usługi niemal na każdym rogu. O wiele przyjemniej brzmi dog cafe, czyli koreańska kawiarnia z psami do głaskania, ale i to miejsce może budzić wątpliwości, jeżeli potrzeby głaszczących są ponad potrzebami głaskanych. Podczas rocznego pobytu w Seulu bohaterka doświadczyła również okresu Świąt Bożego Narodzenia, które w tym kraju okazują się jedynie świętem lampek, dekoracji i wystaw sklepowych z wyraźnym pominięciem sfery duchowej. Korea jest więc przedstawiona w tej powieści bardzo oszczędnie, niemal hasłowo i dopiero po lekturze widać, że stanowi ona tylko i wyłącznie tło do niezbyt atrakcyjnej akcji powieści. Bohaterka, po decyzji jednego z profesorów, iż nie będzie organizował dla niej kursu, staje bowiem u progu półrocza, które ma do wyłącznego własnego zagospodarowania. Postanawia więc cały ten czas poświecić przede wszystkim sobie. Chce odkryć, kim jest i co tak naprawdę chce w swoim życiu robić. Ma świadomość, że życie jest tylko jedno, dlatego też odpowiedź na powyższe pytania zdaje się jakby kluczowa. Wpada jednak w pułapkę, którą z jednej strony zastawił na nią czas, a z drugiej – ona sama, co uwypukla się w świadomości, że czas, który mamy przed sobą, może być zarówno zmarnowany, jak i wykorzystany do ostatniej sekundy. Popada więc w niekontrolowane korzystanie z czasu – postanawia schudnąć, medytować i praktykować mindfulness, stać się filmoznawczynią, twórczynią scenariuszy filmowych, gwiazdą muzyczną, pisarką. Chce być każdym i wiedzieć wszystko. Kompulsywnie więc ogląda filmy i seriale, filmiki na YouTube, słucha przeróżnych rodzajów muzyki, kupuje w Gmarkecie książki z różnych dziedzin wiedzy. Jej punktem odniesienia staje się Internet, nieustannie coś googluje, przebywa w świecie Facebooka i Tindera. Kompulsywne zakupy i poszukiwanie siebie przemieniają się w kompulsywne randkowanie i poszukiwanie szczęścia daleko poza samą sobą. Nieustannego rozdźwięku pomiędzy mikro a makroperspektywą dotyka świadomość bliskości i nieuchronności śmierci – pewnego skończenia się, tak jak kończą się oglądane przez bohaterkę filmy. Akcja powieści, a przez to i cała powieść, męczy czytelnika wieczną pogonią za tym, co jeszcze można zrobić, by zrobić jak najwięcej przed końcem życia, by to życie miało jakikolwiek sens. Tylko czy w takim trybie można mówić o jakimkolwiek sensie? Człowiek nigdy nie pojmie wszystkiego i nigdy nie zdąży zrobić wszystkiego, o czym marzy. Brak i niespełnienie są integralną częścią naszego istnienia. Bohaterka, na etapie poszukiwań, zdaje się jednak tego nie dostrzegać. Z jednej strony ucieka w nihilizm, dekadencję, z drugiej zaś w rozchełstany hedonizm. Nie podoba mi się świat, który kreuje sobie bohaterka – ściąganie filmów z Internetu, imprezowanie do utraty świadomości, nadużywanie różnego rodzaju używek, liczne wulgaryzmy, które zniechęcają dodatkowo do lektury. Czytelnik wyraźnie odczuwa zagubienie bohaterki przebywającej niemal w próżni sensu niczym w tytułowym Saturnie, gazowym olbrzymie z nicością w środku, planecie Koziorożca, czyli samej bohaterki. Nie rozwieję wątpliwości i nie napiszę, czy bohaterka powieści odkryła siebie i swoje życiowe powołanie. Napiszę jednak, że lektura tych poszukiwań sensu i czytelnicza pogoń za pogonią bardzo mnie zmęczyła. Sięgnęłam po tę książkę nieco zwiedziona koreańską zapowiedzią w blurbie, ale okazała się ona równie rozczarowująca jak sama akcja powieści. Niestety, muszę przyznać, że nie zamierzam czytać tej książki ponownie. Dla mnie „Pół roku na Saturnie” to literackie rozczarowanie, pozostaje mi wiec cieszyć się z faktu, że według horoskopu przypisana jest mi zupełnie inna planeta.
https://www.facebook.com/literackakorea/posts/pfbid02Gfx4X3KFgeWa9U6fRTyEUj1mufwoiLNVqvDEnGpWmEYXUyarsQSkcEjcDC6ktq2Gl
„Pół roku na Saturnie” Małgorzaty Sidz to dla mnie bardzo duże zaskoczenie. Blurb rozpoczyna się słowami: „Seul, Korea Południowa, rozpędzony XXI wiek.” I istotnie, główna bohaterka, a zarazem narratorka, to bezimienna dwudziestosześcioletnia Polka, która przebywa w Seulu, studiując socjologię, w ramach rocznego grantu naukowego. Przyznam szczerze, że nie widzę w tej...
więcej Pokaż mimo toJeszcze nie przeczytałam do końca, co niebawem nastąpi, ale wypowiem się już teraz, bo później zapomnę zapewne.
Książkę czyta się dobrze i szybko, niewątpliwie autorka ma talent i potrafi pisać. Zastanawiam się tylko czy wszechobecny konsumpcjonizm i gonienie za nowymi bodźcami jest potraktowany ironicznie, czy raczej jako część stylu życia głównej bohaterki, traktując go jako normalny. Trochę irytujące jest czytanie o wygodnym życiu bogatych studentów, którzy nie zdają sobie sprawy jak uprzywilejowani są, a zakup domu na Mazurach to ta "gorsza", opcja na odnajdywanie siebie. Bohaterka ma niby 26 lat, jeśli dobrze pamiętam, ale jest tak infantylna, że przypomina to bardziej etap rozwojowy 15-stolatki zachwycającej się każdym kolorowym papierkiem, "zgłębiając siebie" i napawając swoją wyjątkowością. Ciekawi mnie bardzo czy jest to spowodowane cieplarnianym wychowaniem, czy może granice dojrzewania przesuwają się tak bardzo. Najlepsze jest to, że w jej progresywnym czill - samoświadomym życiu, chłopak młodszy o 3-4 lata traktowany jest jako "nic poważnego z tego nie będzie ze względu na wiek", a więc głowa wypchana sztywnymi poglądami mocno.
Zastanawiam się ogólnie ile autorki jest w głównej bohaterce i jak bardzo jest to jej alterego.
Ogólnie przyjemnie się czyta tę książkę opowiadającą o życiu młodych dorosłych, którzy za hajsy rodziców bawią się i uważają za unikatowych, jednocześnie wkręconych w wyścig ego i zakompleksionych jednocześnie, gdyż ktoś obejrzał więcej filmów festiwalowych.
Stylowi pisania nic nie można zarzucić. Wydaje mi się, że autorce łatwo się pisało tę pozycję, wplatając dużo własnych przemyśleń (o tytułowym Saturnie I symulacji),które są no hmm, nie aż tak odkrywcze czy niestandardowe jak by bohaterka a może autorka, chciały sądzić.
Jeszcze nie wiem jak książka się kończy, domyślam się, że nijak, bohaterowie rozjeżdżają się do domów, albo zostają w Korei, zapewne bez żadnych zwrotów akcji, ALE książka dużo by zyskała, gdyby się okazało, że tytułowa bohaterka za dużo naoglądała się filmów o amerykańskich nastolatkach czy innych młodych za hajs matki baluj, naprawdę siedząc w ciasnym pokoiki mieszkania z rodzicami i obierając ziemniaki na obiad, nawet nie poszedłwszy na studia, bo nie było hajsu/możliwości, ale ciągle o tym marząc i jako jedyną rozrywkę mając jutuba i blogi oraz relacje video, właśnie takich dzieciaków z dobrych domów o nieskończonych możliwościach i z tego wszytkiego, zmęczenia, ucisku, braku możliwości realizacji siebie, jej odwaliło i sama pomyślała, że taka jest, snując tę cukierkowo - introspekcyjną opowieść.
Dobra, już prawie skończyłam i mogę powiedzieć, że być może problemem głównej bohaterki i jej nie ogarnięcia w życiu jest to jak strasznie konsulmcyjna i niedoceniająca otoczenia, biorąca wszystko za pewnik, jest. Każdą miłą rzecz, każdego nowo napotkanego człowieka, wydaje się traktować jako figury w swojej grze (o czym zresztą wspomina na początku, że ludzie, nawet najlepsza koleżanka, to dla niej NPC),w której istnieje tylko ona jako prawdziwie czująca, myśląca I przeżywająca oraz maksymalnie zakochana i zafascynowana sobą postać.
Ciężko, ciężko z taką bohaterką, naprawdę. Przemyślenia i wrażliwość wczesnego gimnazjum, zaostrzenie w siebie poziomu wysokiego.
Jeszcze nie przeczytałam do końca, co niebawem nastąpi, ale wypowiem się już teraz, bo później zapomnę zapewne.
więcej Pokaż mimo toKsiążkę czyta się dobrze i szybko, niewątpliwie autorka ma talent i potrafi pisać. Zastanawiam się tylko czy wszechobecny konsumpcjonizm i gonienie za nowymi bodźcami jest potraktowany ironicznie, czy raczej jako część stylu życia głównej bohaterki, traktując go...
Dzięki książce posmakowałem trochę Korei. Przesłuchałem w międzyczasie utwory, które autorka wplatała w treść. To z pewnością pozwoliło mi bardziej wejść w skórę bohaterki. Najbardziej utkwił w mojej głowie fragment, w którym opisane zostały "warunki" do bycia normalnym i zdałem sobie sprawę, że millenialsi (a przynajmniej postacie z książki) w pewnym stopniu komplikują sobie życie, i że za ową "normalnością" gonią krętymi ścieżkami.
Dzięki książce posmakowałem trochę Korei. Przesłuchałem w międzyczasie utwory, które autorka wplatała w treść. To z pewnością pozwoliło mi bardziej wejść w skórę bohaterki. Najbardziej utkwił w mojej głowie fragment, w którym opisane zostały "warunki" do bycia normalnym i zdałem sobie sprawę, że millenialsi (a przynajmniej postacie z książki) w pewnym stopniu komplikują...
więcej Pokaż mimo toTo powieść, która z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo, chociaż jestem świadoma, że nie wszystkim podejdzie do gustu. Ja... coż, uwielbiam ją od pierwszej do ostatniej strony.
Pełno jest w niej Korei Południowej, zapachu kimchi, młodości, poszukiwania siebie i zadawania pytań. Z perspektywy głównej bohaterki odkrywamy kolejne tajemnice wszechświata, oglądamy filmy na przyspieszeniu i zastanawiamy się nad prawdziwą wolnością i miłością.
Pojawiające się na każdym kroku przemyślenia i filozoficzne rozważania ujęte są w cudowny, prosty i naturalny język. Odnalazłam w tej książce cząstkę siebie, odbicie swoich uczuć i obaw. Polecam ją cieplutko.
To powieść, która z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo, chociaż jestem świadoma, że nie wszystkim podejdzie do gustu. Ja... coż, uwielbiam ją od pierwszej do ostatniej strony.
więcej Pokaż mimo toPełno jest w niej Korei Południowej, zapachu kimchi, młodości, poszukiwania siebie i zadawania pytań. Z perspektywy głównej bohaterki odkrywamy kolejne tajemnice wszechświata, oglądamy filmy...
Jest to pełna refleksji książka - tak pełna, że czasem można poczuć już przesyt tą refleksyjnością głównej bohaterki. Mnie przyciągnęło głównie osadzenie historii w Korei Południowej, ale nie spodziewałam się tego, co zadziało się na kartach "Pół roku na Saturnie". Niestety to zaskoczenie okazało się najzwyczajniej w świecie... nudne.
Jest to pełna refleksji książka - tak pełna, że czasem można poczuć już przesyt tą refleksyjnością głównej bohaterki. Mnie przyciągnęło głównie osadzenie historii w Korei Południowej, ale nie spodziewałam się tego, co zadziało się na kartach "Pół roku na Saturnie". Niestety to zaskoczenie okazało się najzwyczajniej w świecie... nudne.
Pokaż mimo toNie polecam. Książka o niczym. Równie dobrze można przeczytać parę pierwszych stron i parę ostatnich, żeby dowiedzieć się, że dziewczyna otrzymuje 6 miesięcy wolnego na uczelni i chce je spędzić na "poszukiwaniu siebie ", po czym po 250 stronach lektury książka kończy się wnioskiem, że już siebie nie poszukuje, bo to jednak nie ma sensu. A cały środek powieści to jejpseudofilozoficzne rozważania od kapitalizmu po ruchy Saturna. Nic się w tej książce nie dzieje - dziewczyna spotyka się z przyjaciółmi, je japońskie dania, puszcza piosenki z Youtube'a i dywaguje. Szkoda czasu.
Nie polecam. Książka o niczym. Równie dobrze można przeczytać parę pierwszych stron i parę ostatnich, żeby dowiedzieć się, że dziewczyna otrzymuje 6 miesięcy wolnego na uczelni i chce je spędzić na "poszukiwaniu siebie ", po czym po 250 stronach lektury książka kończy się wnioskiem, że już siebie nie poszukuje, bo to jednak nie ma sensu. A cały środek powieści to...
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałam o tej książce, ze opisuje zachowania millenialsów, ich rozterki życiowe. Ja jej tak nie odczytałam.
Może jej nie zrozumiałam.
Przeczytałam o tej książce, ze opisuje zachowania millenialsów, ich rozterki życiowe. Ja jej tak nie odczytałam.
Pokaż mimo toMoże jej nie zrozumiałam.
Autor opisu z tyłu okładki powinien dostać nagrodę, że potrafił za pomocą kilku słów przyciągnąć czytelników do tak słabej książki. Nie dajcie się zwieść zachętom, że to głos pokolenia - jeśli by tak faktycznie miałoby być, obawiałabym się o przyszłość ludzkości. Książka jest zupełnie o niczym, wielkim i infantylnym strumieniem (nie)świadomości i chaosem. Wielkie rozczarowanie, niestety. Rzadko przerywam czytanie, ale tym razem wytrzymałam tylko 100 str - szkoda życia na złą literaturę. Dodatkowa gwiazdka za okładkę i opis.
Autor opisu z tyłu okładki powinien dostać nagrodę, że potrafił za pomocą kilku słów przyciągnąć czytelników do tak słabej książki. Nie dajcie się zwieść zachętom, że to głos pokolenia - jeśli by tak faktycznie miałoby być, obawiałabym się o przyszłość ludzkości. Książka jest zupełnie o niczym, wielkim i infantylnym strumieniem (nie)świadomości i chaosem. Wielkie...
więcej Pokaż mimo to