Blizna
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Cykl:
- Księgi skór (tom 3)
- Tytuł oryginału:
- Scar
- Wydawnictwo:
- We need YA
- Data wydania:
- 2020-05-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-05-20
- Data 1. wydania:
- 2019-04-04
- Liczba stron:
- 296
- Czas czytania
- 4 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366517943
- Tłumacz:
- Maciej Studecki
- Tagi:
- dla młodzieży
Bestsellerowa seria Alice Broadway udowadnia, że nic nie jest takim, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. To ty musisz zdecydować, komu zaufasz i wziąć los w swoje ręce!
W Tuszu Leora nauczyła się, że wszystko, w co do tej pory wierzyła, było się iluzją. Zdarzenia w Iskrze pokazały jej, że każda historia ma dwie, często nieoczywiste, strony. Teraz Leora ma już dość nauki – chce stworzyć swoją własną historię.
Zaskakujący finał bestsellerowej trylogii „Księgi Skór” opowiada o tym, jak młoda i niepokorna dziewczyna próbuje połączyć swoją przeszłość z przyszłością, a przy tym wszystkim odkrywa, że niektóre problemy nie mają prostych rozwiązań.
Pokochaj piękną historię skrywającą się pod błyszczącą okładką. Wymarzona seria dla okładkowych srok!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Płytka blizna w Księdze skór
„Blizna” to ostatnia część, zamykająca trylogię Alice Broadway pt. „Księgi skór”. Długo czekałam na poznanie zakończenia historii społeczeństwa dzielącego się na naznaczonych i nienaznaczonych oraz historii Leory, która jest i jednym i drugim.
Autorka zręcznie prowadziła bohaterkę przez wierzenia obu światów, by w ostatniej części z powrotem doprowadzić ją do punktu wyjścia. W „Bliźnie” główna bohaterka, wraz ze swoją nienaznaczoną przyjaciółką Gull, powraca do Saintstone, by głosić prawdę o nienaznaczonych. Zostaje jednak złapana i wciągnięta w wir planów zmartwychwstałego Longsighta. Staje się więc bezsilną i szantażowaną zakładniczką, która wraz z bajarką Mel stara się odkryć prawdę o nagłej świętości burmistrza.
Jak pisałam, od początku byłam oczarowana pomysłem autorki na zbudowanie świata podzielonego przez skórę. W „Tuszu” poznajemy mieszkańców Saintstone, którzy znacząc skórę tuszem, oczyszczają sumienie z win. Wszystkie ich tatuaże są odbiciem podejmowanych przez nich decyzji. Jest to opis ich życiowej historii, która po śmierci zostaje z nich zdjęta i przerobiona na Księgę skór. Natomiast „Iskra” jest lustrzanym odbiciem „Tuszu”. Wraz z Leorą zostajemy mieszkańcem Featherstone, miasta nienaznaczonych, gdzie każdy człowiek jest nieoznaczoną księgą. To właśnie wtedy bohaterka orientuje się, że wiara jest narzędziem w rękach rządzących. Jednak najciekawszym elementem w serii są opowieści, baśnie, bajki, które są fundamentem wiary zarówno naznaczonych, jak i nienaznaczonych. Właśnie one stanowiły klucz do rozwiązania zagadki podziału społeczeństwa, którego odnalezienia podjęła się nasza główna bohaterka.
Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zwiedziona. Trzecia część jest najsłabszą pozycją z całej serii. Oczywiście dwie poprzednie nie były ideałami, jednak ogólna oś fabuły miała ręce i nogi. Tutaj zamiast wyraźnych kończyn mamy nibynóżki, które pełzną nieskładną masę zwaną fabułą do przodu. Zabrakło kręgosłupa, który mógłby utrzymać ich ciężar.
Czytając sama już nie byłam pewna, o co tak naprawdę chodzi? Gdzieś pomiędzy kolejnymi bajkami, proroczymi snami i nowymi zwrotami akcji zagubił się ogólny sens całej serii. Odniosłam trochę wrażenie, jakoby autorka się pogubiła i trochę poddała, nie wiedząc jak to zakończyć. Sytuacji nie poprawiają bohaterowie, którym w dalszym ciągu brakuje autentyczności. Nie wzbudzają w czytelniku żadnych emocji. Są trochę jak roboty, które bezrefleksyjnie realizują zaprogramowany cel. Ale chyba najbardziej jestem zawiedziona zakończeniem.
Jeżeli ktoś z wasz liczył na to, że wyjaśni się, skąd Leora miała dziwne, prorocze sny? Dlaczego na jej ciele same pojawiały się znamiona będące kolejnymi elementami jej życiowej historii? Co konkretnie stało się z burmistrzem i jaki ma w tym interes jego wierny przyjaciel Jack Minnow? To obawiam się, że możecie się przeliczyć. W całej książce brakuje głębi i istotnych zwrotów akcji, niebędących zbiegami okoliczności. Wiele wątków zostaje pozostawionych samym sobie i umiera śmiercią naturalną. Natomiast zakończenie trwającej trzy części rozgrywki między Leorą i Minnowem to jedno wielkie „chyba żartujesz”?!
Odkładając tę pozycję na półkę, czułam się oszukana. W ogólnych rozrachunku cała seria wypada przeciętnie na tle innych dystopijnych historii z literatury młodzieżowej. Pozostawi płytką, wręcz niewidoczną bliznę, której nie będzie widać na kartach mojej Księgi skór.
Karolina Wierna
Oceny
Książka na półkach
- 548
- 418
- 172
- 22
- 20
- 12
- 12
- 10
- 9
- 6
Opinia
Wybory. Dokonujemy ich każdego dnia, są praktycznie częścią naszego życia. Część z nich wiąże się często z błahymi, prostymi sprawami, takimi jak wybór składników do stworzenia kanapki, dobranie wzoru na obudowie do telefonu czy zdecydowanie, który kolor sznurówek najlepiej pasuje do nowo zakupionych tenisówek. Jednakże są też takie chwile, kiedy nasze wybory mają ogromne znaczenie. Jedno wypowiedziane słowo może zadecydować nie tylko o naszym losie, ale również o istnieniu innych. Jeden krok jest w stanie sprawić, iż będzie to czyjeś „być lub nie być”. Lecz co uczynić, kiedy nie umiemy podjąć decyzji, doskonale zdając sobie sprawę, że wzniecony ogień całkiem sprawnie pochłania świat, który dotąd znaliśmy?
BO SĄ TAKIE CHWILE, KIEDY SAMI MUSIMY TWORZYĆ HISTORIE, A NIE OPIERAĆ SIĘ NA TYCH, KTÓRE JUŻ ZNAMY.
Między młotem a kowadłem – właśnie w takiej sytuacji została postawiona Leora, która – oszołomiona ostatnimi wydarzeniami – już sama właściwie nie wiedziała, co ma począć. Pragnąca dotąd ujawnić całą prawdę o władzy, pochwycona przez tych, których uznawała za rodzinę i uznana za zdrajczynię, błądziła po omacku, starając się jakkolwiek wynaleźć rozwiązanie mogące wykaraskać ją z zaistniałych problemów. Nie powiem, właśnie to dążenie do odkrycia właściwego kodu do tego zaszyfrowanego zamka, zwanego zwycięstwem, dodawało dynamizmu, a tym samym historię czytało się praktycznie bez przerwy. Pochłaniałam ją bez opamiętania, nawet nie czując upływającego czasu. Ledwo co do niej zasiadłam, a już musiałam zatrzasnąć książkę, bo nie zastałam kolejnych stron. Po prostu inaczej się nie dało. Nie ma co, autorka umie tak zaczarować czytelnika, że ten przestaje istnieć dla reszty świata. Ale. No właśnie – ale. Jeżeli mam być szczera (a muszę, bo sytuacja tego wymaga), to jednak pani Alice Broadway nie zawsze popisała się swoją kreatywnością. Owszem, zdarzały się wątki, przy których wstrzymywanie oddechu czy gęsia skórka wręcz musiało się uaktywnić (ba, nawet raz musiałam rozchodzić pewną akcję, bo aż tak mnie nosiło), ale jednak widziałam pogubienie. Pojawianie się czegoś od czapy, poprowadzenie tego na opak lub po prostu porzucenie gdzieś w połowie trwania nie zachwycało. Czułam wtedy po prostu, jakby zaczynało brakować dobrych pomysłów i zaczęto korzystać z tych awaryjnych, nie do końca przemyślanych. A jednym z nich na pewno jest zakończenie. Budowane napięcie nagle straciło swoją wartość i prysnęło niczym bańka mydlana. Zawiodłam się na nim, i to srogo. Potraktowane po macoszemu, wrzucone na zaledwie parę stron, byle tylko się z nim rozprawić i odetchnąć z ulgą, że się od niego uwolniło… przepraszam, ale co to – do jasnej cholewki – właściwie było? Pomijając już to, że miałam nieodparte wrażenie deja vu, bo sceneria skojarzyła mi się z pewną popularną trylogią (nie zdradzę jaką, bo jednak nie chcę popsuć „niespodzianki”), to jeszcze chciało mi się płakać, że tak dobrze zapowiadające się zamknięcie cyklu, po dwóch udanych – moim zdaniem – tomach legło w gruzach.
Połknięcie książki w zaledwie parę godzin to spory atut, bo jednak kunszt pisarski autorki, przewijające się baśnie, przy których buzia sama mi się uśmiechała, wnoszą wiele plusów. Również podobało mi się to, jak ukazano, że możemy próbować inspirować się zasłyszanymi historiami, wprowadzać tamtejsze mądrości w życie lub po prostu próbować działać po swojemu, odnosząc zarówno sukcesy, jak i porażki, kształtujące i pouczające. „Blizna” również przedstawia świat, gdzie wytyka się ludzkiej naturze łatwowierność oraz – poniekąd – lenistwo. Stoimy murem za kimś silniejszym, obawiając się upokorzenia, wyjścia z szeregu czy też w ogóle tak jest nam wygodniej, bo sami nie musimy o czymś decydować i dostajemy gotowe rozwiązanie. Brak własnego zdania nigdy nie wróżył niczego dobrego… Jednakże, kiedy ma się przed oczami tamte fragmenty oraz zakończenie, aż pragnie się zasiąść i srogo zapłakać…
Wątek miłosny w tym cyklu to jedno wielkie nieporozumienie. To, co działo się między Leorą a wybrankiem jej serca… ja po prostu nie czułam tej chemii, jaką autorka próbowała tutaj ukazać. Dobrze, widać było to przyciąganie między nimi, coś tam szumiało, ale nie na tyle, abym rozczulała się nad tą parą i życzyła im jak najlepiej. Po prostu pani Alice Broadway ofiarowała im niepewny grunt, pozbawiając przedmiotów, które pozwoliłyby polepszyć sytuację i cokolwiek pogłębić. Przepraszam, ale temu wątkowi mówię stanowcze NIE!
NAWET SUPERBOHATEROWIE MAJĄ JAKIEŚ SŁABOŚCI.
Słabość jest zarówno wadą, jak i zaletą. Wadą, bo nie pozwala osiągnąć tego, co było naszym priorytetem, przez co się poddajemy; zaletą, bo dzięki temu nie przypominamy zaprogramowanego cyborga, gotowego stanąć do walki o każdej porze dnia i nocy. Leora bywała słaba. Choć miewała przebłyski odwagi, stawiając się, jednakże często po prostu upadała na kolana i czekała po prostu na to, co los przyniesie. Nie jest to zachowanie godne ikony buntu. Kogoś, od kogo zaczęły się spore zmiany, a tymczasowy spokój przeistoczył się w chaos, na czym wielu pragnęło skorzystać. Jednakże widać w tym przede wszystkim… ludzkość. Pani Alice Broadway wyposażyła Leorę w cechę, która – choć doprowadza do wielu niechcianych skutków – podkreśla, że jest ona przede wszystkim człowiekiem. Człowiekiem mającym chwile zwątpienia i nieumiejącym poradzić sobie z nadmiarem problemów zrzuconych na ramiona. Widząc ją w tym stanie, aż chciałoby się jakoś wślizgnąć do książki i wesprzeć, dodając sił. A kiedy jeszcze stawała się workiem treningowym lub kartą przetargową, to aż serce się krajało…
Mel. Bajarka, która była ślepo zapatrzona w swoją „religię”, gdzie mogłaby opowiadać baśnie w każdej sekundzie życia; kobieta, która ni stąd, ni zowąd wyciągnęła pomocną dłoń ku Leorze. Szczerze? Śmierdziała. Śmierdziała na kilometr fałszem, bo nijak mi to do niej nie pasowało. Od zawsze wierna władzy Saintstone miałaby trzymać z buntownikami, mocno się narażając? Nie, nie i jeszcze raz nie! Każdy jej ruch był tak przeze mnie analizowany, że pewnie najbliższe sąsiedztwo słyszało, jak głośno pracują trybiki w mojej głowie. Również postać Oscara mnie do siebie nie przekonała. Tutaj muszę zgodzić się ze stwierdzeniem Marlu, że on pojawił się tylko po to, aby Leora mogła obdarzyć kogoś uczuciem i żeby – teoretycznie – miała w swoim wybranku swoiste wsparcie. Natomiast jest jeden bohater, który ostro przebija się przez nich i aż łzy radości napływają do oczu, gdy tylko się pojawia. Seb. Chłopak, który ma w nosie innych ludzi i robi to, co podpowiada mu serce. Altruistyczny, gotowy do poświęceń wniósł wiele ciepła w tę historię i udowodnił, iż przyjacielem nie jest się tylko na pokaz. Przyjaciel, niezależnie od wszystkiego, staje za nami murem. No, wyrazi też swoje zdanie, jednak nie pozwoli sobie na to, by również zadawać ból.
Podsumowując. Przyznam, że spodziewałam się czegoś zgoła innego. Po fenomenalnym „Tuszu” i równie udanej „Iskrze”, „Blizna” wypada dość słabo. Nadmiar niedokończonych czy niedopracowanych wątków, wypadający nienaturalnie – prócz kilku osób – bohaterowie oraz rozczarowujące zakończenie nie są w stanie ukryć się za sporym (lecz nie wykorzystanym) potencjałem oraz tym, że tę książkę kończy się w ekspresowym tempie. Naprawdę żałuję, że nie mogę lepiej ocenić tej powieści. Serce pęka z bólu, ale niestety...
Wybory. Dokonujemy ich każdego dnia, są praktycznie częścią naszego życia. Część z nich wiąże się często z błahymi, prostymi sprawami, takimi jak wybór składników do stworzenia kanapki, dobranie wzoru na obudowie do telefonu czy zdecydowanie, który kolor sznurówek najlepiej pasuje do nowo zakupionych tenisówek. Jednakże są też takie chwile, kiedy nasze wybory mają ogromne...
więcej Pokaż mimo to