rozwińzwiń

Luna: Wschód

Okładka książki Luna: Wschód Ian McDonald
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2020
Okładka książki Luna: Wschód
Ian McDonald
7,0 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2020
Wydawnictwo: Mag Cykl: Luna (tom 3) Seria: Uczta Wyobraźni fantasy, science fiction
392 str. 6 godz. 32 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Luna (tom 3)
Seria:
Uczta Wyobraźni
Tytuł oryginału:
Moon Rising (2019)
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2020-03-27
Data 1. wyd. pol.:
2020-03-27
Liczba stron:
392
Czas czytania
6 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366409101
Tłumacz:
Wojciech Próchniewicz
Inne
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Wyróżniona opinia i

Luna: Wschód



przeczytanych książek 1220 napisanych opinii 42

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
77 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2312
2134

Na półkach: , , ,

Drugi tom podobał mi się najbardziej. Ambitniejsza space opera, choć kameralna; lubię lunarne historie.

Drugi tom podobał mi się najbardziej. Ambitniejsza space opera, choć kameralna; lubię lunarne historie.

Pokaż mimo to

avatar
434
418

Na półkach: , ,

Zakończenie serii „Luna” nie bierze jeńców. Jeżeli w opiniach na temat poprzednich tomów mówiłam, że tempo jest zabójcze, to w tej części weszło na jeszcze wyższy poziom. I moim zdaniem trochę ze szkodą dla opowieści, bo przez specyficzny styl pisania autora próbując nadążyć za opowiadaną przez niego historią tracimy sporo – ja na przykład dopiero w połowie sceny uświadamiałam sobie, że czytam o jednym z kluczowych momentów dla fabuły. Parę kontynuowanych wątków też wygląda jakby ciągnęły się z rozbiegu, bo według mnie, niewiele wnoszą np. wątek Mariny. Gdyby autor zwolnił może powieść byłaby bardziej dopracowana, a tak to czasami wygląda jakby Ian McDonald potykał się o własne nogi. Ale podsumowując, trzeci tom, jak cała ta seria, to kawał dobrej rozrywki i mimo paru potknięć i nielogiczności świetnie się przy nim bawiłam. Jeżeli więc ktoś lubi „Diunę” ale uważa, że za mało w niej seksu, albo jest fanem „ Gry o tron” ale drażnią go smoki, to „Luna” będzie dla niego książką idealną.

Zakończenie serii „Luna” nie bierze jeńców. Jeżeli w opiniach na temat poprzednich tomów mówiłam, że tempo jest zabójcze, to w tej części weszło na jeszcze wyższy poziom. I moim zdaniem trochę ze szkodą dla opowieści, bo przez specyficzny styl pisania autora próbując nadążyć za opowiadaną przez niego historią tracimy sporo – ja na przykład dopiero w połowie sceny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
630
39

Na półkach: , ,

7.5*/10

7.5*/10

Pokaż mimo to

avatar
72
64

Na półkach:

Zwieńczenie historii trochę mnie rozczarowało. Wciąż mamy szybką akcję, ciekawą futurologię, sugestywny język, ale kończy się to wszystko bez napięcia, kilka wątków urywa się trochę przypadkowo. To wciąż bardzo dobra książka, ale poprzednie tomy rozbudziły większe oczekiwania. Polski przekład pozostawia trochę do życzenia, tłumacz kilkakrotnie pogubił się w kwestiach co kto w danym momencie mówi, także w przypadkach gdy zmienia to wymowę sceny.

Zwieńczenie historii trochę mnie rozczarowało. Wciąż mamy szybką akcję, ciekawą futurologię, sugestywny język, ale kończy się to wszystko bez napięcia, kilka wątków urywa się trochę przypadkowo. To wciąż bardzo dobra książka, ale poprzednie tomy rozbudziły większe oczekiwania. Polski przekład pozostawia trochę do życzenia, tłumacz kilkakrotnie pogubił się w kwestiach co kto...

więcej Pokaż mimo to

avatar
690
103

Na półkach:

Aby Księżyc miał swój smaczek,
raz dziewczynka, raz chłopaczek.
Z niewiadomych powodów, % osób nieheteornormatywnych na Księżycu rośnie z ziemskich 3 % do 50, a nawet więcej % na Księżycu. Gdyby jednak to był jedyny problem tego cyklu, to bym się nie czepiał.
Niestety, z równie tajemniczych przyczyn, państwa na Ziemi mają się słabo, a na Księżycu w ogóle nie istnieją, bo kolonizację przeprowadziły korporacje. I to nie jakieś ziemskie. Te korporacje powstały na Księżycu w magiczny sposób, bo jakiś Cotra (narkotykowy gangster?),jakiś McKenzie (właściciel kilku australijskich kopalni?) wpadł kiedyś na pomysł, żeby zainwestować kilkadziesiąt milionów na Księżycu. Bzdur niestety jest więcej.
Ale, paradoksalnie, pojawia się jedna z zalet cyklu. Właśnie tak mógłby wyglądać świat, nieważne, ziemski, czy księżycowy, w warunkach tzw. "neoliberalizmu", "konserwatywnego liberalizmu", czy inaczej, świat bezsilnych państw i "pełnej wolności gospodarczej", czyli wszechwładzy korporacji. Płać za każdy oddech albo zdychaj. Chętni? To głosujcie na Korwina.
Niestety, logiczna konsekwencja takiej wizji nie jest satysfakcjonująca ani koncepcyjnie, ani literacko. To po prostu Diuna dla ubogich, pozbawiona wątku metafizycznego. Korporacje, pozbawione wszelkich ograniczeń, zamieniają się w feudalne klany. Walczą ze sobą i między sobą. Ale oryginalne.
Literacko jest to bardzo nierówne, raz słabiutkie, raz znakomite.
Generalnie, od czasów Rzeki Bogów (szczególnie kilku opowiadań z tego cyklu),imho Donaldson obniża poziom z każdą kolejną książką. Ale są momenty, kiedy przypomina sobie, że jest wielkiej klasy pisarzem.
No to czytać, czy nie czytać? W czasach, kiedy na całym świecie pojawia się jedna ciekawa książka s-f na 2 lata, może jednak czytać.

Aby Księżyc miał swój smaczek,
raz dziewczynka, raz chłopaczek.
Z niewiadomych powodów, % osób nieheteornormatywnych na Księżycu rośnie z ziemskich 3 % do 50, a nawet więcej % na Księżycu. Gdyby jednak to był jedyny problem tego cyklu, to bym się nie czepiał.
Niestety, z równie tajemniczych przyczyn, państwa na Ziemi mają się słabo, a na Księżycu w ogóle nie istnieją, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
79
46

Na półkach:

Miłe zwieńczenie całości, ciekawa akcja na koniec.
Zdecydowanie warto było sięgnąć po 3 część książki, autora nadal trzyma poziom, bohaterowie nie odpuszczają :-)

Miłe zwieńczenie całości, ciekawa akcja na koniec.
Zdecydowanie warto było sięgnąć po 3 część książki, autora nadal trzyma poziom, bohaterowie nie odpuszczają :-)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
455
3

Na półkach:

Pod względem futurologicznym: perełka. Kompletna i spójna wizję kolonizacji Księżyca. Czytając o miastach księżycowych, ma się nieodparte wrażenie, że w istocie tak mogłoby to wyglądać. Podobne wrażenie miałem, czytając Marsjanina. Niby science fiction, ale jakże bliskie i realne. Niewątpliwie McDonald włożył gigantyczny wysiłek, żeby ten efekt osiągnąć. Naukowość wizji to niejedyny plus. McDonald bawi się wizją społeczeństwa księżycowego. Wyobraża sobie alternatywne modele polityczne i ekonomiczne, które nie mogłyby powstać na Ziemi. Wordbuilding, czy jak kto woli światotwórstwo, najwyższej próby. Pod względem fabularnym to trochę kosmiczna Gra o Tron. Śledzi się ją w gruncie rzeczy z zainteresowaniem, ale jednocześnie ma się wrażenie, że gdzieś się już o tym czytało. Postacie żywe i wyraziste, niekiedy komiksowo przerysowane. Styl McDonalda nie przeszkadza w czytaniu (Nobla raczej za to nie weźmie). Całość poprawna, pod względem wizji — ocierająca się o poziom Neala Stephensona.

Pod względem futurologicznym: perełka. Kompletna i spójna wizję kolonizacji Księżyca. Czytając o miastach księżycowych, ma się nieodparte wrażenie, że w istocie tak mogłoby to wyglądać. Podobne wrażenie miałem, czytając Marsjanina. Niby science fiction, ale jakże bliskie i realne. Niewątpliwie McDonald włożył gigantyczny wysiłek, żeby ten efekt osiągnąć. Naukowość wizji...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
581
310

Na półkach: ,

Zastanawiałem się pomiędzy 9 a 10, gdyż trzecia część aż takiego wrażenia na mnie nie zrobiła. Może to moja niechęć do wielotomowych pozycji. Książce nic nie brakuje, jest równie dobra jak poprzednie części. Ale mi brakuje jakieś nowości.

Zastanawiałem się pomiędzy 9 a 10, gdyż trzecia część aż takiego wrażenia na mnie nie zrobiła. Może to moja niechęć do wielotomowych pozycji. Książce nic nie brakuje, jest równie dobra jak poprzednie części. Ale mi brakuje jakieś nowości.

Pokaż mimo to

avatar
520
346

Na półkach:

Trylogia jako całość jest fenomenalna, ten tom nieco słabszy, głównie przez brak nowatorskich elementów i niebezbłędny rytm: tempo akcji jest olbrzymie (do czego McDonald ma skłonność),ale w dwóch poprzednich częściach chwilami zwalniał pozwalając czytelnikowi złapać oddech, tak naprawdę niezbędny do zachłyśnięcia się światem.
Oj będę tęsknić za kolejną taką opowieścią.

Trylogia jako całość jest fenomenalna, ten tom nieco słabszy, głównie przez brak nowatorskich elementów i niebezbłędny rytm: tempo akcji jest olbrzymie (do czego McDonald ma skłonność),ale w dwóch poprzednich częściach chwilami zwalniał pozwalając czytelnikowi złapać oddech, tak naprawdę niezbędny do zachłyśnięcia się światem.
Oj będę tęsknić za kolejną taką opowieścią.

Pokaż mimo to

avatar
737
42

Na półkach: , ,

Będąc uziemiona w domu z rodziną doszłam do wniosku, że wolałabym zostać uksiężycowiona w którymś z miast na Lunie. Życie na księżycu byłoby na równi niebezpieczne co fascynujące, o czym przekonał mnie Ian McDonald.
Czytam go i czuję zapach regolitu, wielokrotnie przefiltrowanego powietrza, miętowej herbaty z hot-shopu, świeżo wydrukowanych przedmiotów. Staję się trybikiem w świecie rządzonym przez rodzinne korporacje. Mam bezpośredni dostęp do sieci i chowańca, na każdym kroku mijam zmienione przez księżycowe ciążenie modnie ubrane sylwetki osób, których kompletnie nie obchodzi moje istnienie, przynajmniej dopóki sama tego nie zechcę. Wychodzę na powierzchnię - znowu pył, tysiące gwiazd, blask luster, porzucone rzęchy i błękit ziemskiego globu w oddali.
To wszystko i więcej oferuje cykl o Lunie. Uwielbiam te książki od pierwszych stron za tę intensywność, tempo wydarzeń i skrupulatność opisów. W tym cyklu jest wszystko, czego wymagam od dobrego sci-fi: barwni bohaterowie, wciągające walki, intrygi polityczne, fascynujące z ziemskiego punktu widzenia zjawiska społeczne. I cała masa emocji.
Dla zniechęconych przez nieheteronormatywne sceny erotyczne - warto zacisnąć zęby i spróbować zrozumieć, że świat może wyglądać inaczej.
Bonus dla maniaków seriali: CBS bierze się za produkcję serialowej wersji!

Będąc uziemiona w domu z rodziną doszłam do wniosku, że wolałabym zostać uksiężycowiona w którymś z miast na Lunie. Życie na księżycu byłoby na równi niebezpieczne co fascynujące, o czym przekonał mnie Ian McDonald.
Czytam go i czuję zapach regolitu, wielokrotnie przefiltrowanego powietrza, miętowej herbaty z hot-shopu, świeżo wydrukowanych przedmiotów. Staję się trybikiem...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    233
  • Przeczytane
    106
  • Posiadam
    94
  • Uczta Wyobraźni
    15
  • Fantastyka
    8
  • 2020
    6
  • Uczta wyobraźni
    5
  • 2021
    4
  • Science Fiction
    3
  • Science fiction
    3

Cytaty

Więcej
Ian McDonald Luna: Wschód Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także