Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Young
- Tytuł oryginału:
- The Dark Descent of Elizabeth Frankenstein
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Kobiece
- Data wydania:
- 2019-10-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-10-30
- Data 1. wydania:
- 2018-09-25
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366338913
- Tłumacz:
- Ryszard Oślizło
Porywający i mroczny retelling „Frankensteina”, który przyprawi cię o dreszcze.
Co to znaczy być potworem?
Elizabeth Lavenza jest skazana na marne życie. Bita i poniżana przez swoją opiekunkę, spędza dzieciństwo w skrajnej biedzie. Do dnia, w którym zostaje sprzedana rodzinie Frankensteinów.
Ma jedno zadanie – być wierną przyjaciółką Victora Frankensteina, samotnego, niestabilnego emocjonalnie chłopca. Mała Elizabeth wie, że musi zrobić wszystko, żeby zapewnić mu rozrywkę – to jej najlepsza szansa na ucieczkę od nędzy. Wszystko jednak ma swoją cenę.
Z upływem lat niebezpieczny temperament Victora coraz bardziej ją niepokoi. Gdy chłopak wyjeżdża na studia i nie daje znaku życia, Elizabeth obawia się, że nie jest już potrzebna rodzinie, i postanawia go odnaleźć. Nie wie jeszcze, że to początek mrożącej krew w żyłach podróży do odkrycia mrocznej i szokującej prawdy o jej przyjacielu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wieczne cienie
Ludzkość lubi opowiadać sobie w kółko znane, sprawdzone opowieści – stąd nienowy trend powstających licznie retellingów. Nie trzeba było długo czekać, aż ktoś zabierze się za genialną opowieść o potworze Frankensteina. I oto nastolatka staje się heroiną w nowej wersji klasycznej historii, nie tak dawno temu stworzonej przez inną nastolatkę. Stara opowieść zyskuje inne spojrzenie, historia przekształca się w popularne ostatnimi czasy herstorie, wyciągając z cienia pomijane lub zbywane wzruszeniem ramion postaci kobiece i podnosząc je do rangi głównych bohaterek. Pomysł to znakomity i odświeżający – choć nie całkiem udany.
Pewnie trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie kojarzy historii Frankensteina – młodego, chorobliwie ambitnego człowieka, któremu udaje się pokonać śmierć i stworzyć monstrum złożone z martwych ciał, przez co popada w szaleństwo. Mary Shelley przedstawiła w niej odwieczne pragnienie nieśmiertelności i ukazała z niezwykłą celnością niebezpieczeństwa, w jakie wikła się niczym nieograniczona nauka. Pokazała, jak to jest, gdy człowiek staje się bogiem… I choć wszyscy znają zakończenie, mało kto pamięta, kim była osóbka zwana Elizabeth Lavenza. Bo też w oryginalnej wersji w zasadzie nie miała nic do roboty: była śliczną, cichą kobietką, obiektem westchnień, a wreszcie ofiarą niepohamowanych ambicji mężczyzny. Pionkiem w doskonale obmyślonej tragedii, mającej ukazać dramat genialnego Victora Frankensteina. Kiersten White, amerykańska pisarka, postanowiła wydobyć ją z mroku.
Sam pomysł przerabiania starych opowieści na nowe jest rewelacyjny. Nadawanie im odmiennego tonu poprzez spoglądanie oczami innego narratora – jeszcze lepszy: daje mnóstwo nowych możliwości interpretacji utworu. Jednocześnie jest coś dodatkowo intrygującego, gdy docenia się zazwyczaj pomijane postaci kobiece. Bo przecież istniały wtedy tak jak i teraz, więc dlaczego by im nie oddać głosu? Nie pokazać świata ich oczyma?
Narratorką tej powieści jest Elizabeth Lavenza – dziewczynka prezent, śliczna, cyniczna manipulatorka, osoba pozbawiona złudzeń, która świadomie gra najlepiej jak potrafi maskotkę ponurego, psychopatycznego Victora Frankensteina. To dla niego zabrano ją z biednego domu, w którym była brutalnie bita; to on jest dla niej jedyną przepustką do bezpiecznego i dostatniego życia. Elizabeth została przedstawiona na dzisiejszą modłę: jeżeli nawet zgadza się być głupią gąską, to czyni to z własnego wyboru. Nie jest naiwna i usiłuje zza kurtyny pociągać za sznurki wydarzeń. Takie jej przedstawienie to świetna decyzja – wreszcie kobiety cienie powieści wiktoriańskich zyskują umysł i duszę! – ale zostało niestety tylko pozornie dobrze wykorzystane.
Otóż Elizabeth, pomimo tych wszystkich cech, jest postacią boleśnie przeciętną. Przypisuje sobie o wiele większe znaczenie, niż w istocie ma. Choć jej działania niewątpliwie wpływają na Victora – a co za tym idzie na stworzenie potwora – to jednak paradoksalnie wydają się zupełnie bezsensowne. Równie dobrze mogłaby nic nie robić, bo tylko wprowadza zamęt i pogarsza sytuację. White zdecydowała się nie zmieniać głównych wątków historii, nadając im tylko inne umotywowanie czy przyczynę – co skutkuje tym, że Elizabeth ponownie traci na znaczeniu. Bo nadal wszystkich tych strasznych czynów dokonuje Victor.
Niezłym pomysłem White było uczynienie z Elizabeth twórczyni monstrum. Ale kompletnie naiwnym zrobienie tego w formie przenośni. Już od dawna interpretowano dzieło Shelley w ten sposób – oceniając Victora jako największego potwora. To nic nowego. W dodatku książce White brakuje głębi psychologicznej, przez co Elizabeth staje się megalomanką przeświadczoną o swym wielkim wpływie na wciąż, jak zawsze, dominującą postać Victora, zmienionego oczywiście w psychopatę.
Jest jeszcze jeden problem: autorka, siląc się na zgodność z tzw. realizmem historycznym, skazuje swoją bohaterkę na bylejakość. To zaklęty krąg, z którego nie ma ucieczki. I tak, mężczyzna w powieści fantastycznej (!) staje się bogiem, a kobieta odważa się sama przejść po mieście wieczorem. Bo przecież zawsze musi być związana konwenansami epoki, nawet w powieści nierealistycznej, w której realniejsze są myślące i czujące potwory posklejane z trupów, niż samodzielna, charyzmatyczna postać kobieca.
Bo Elizabeth także tego brakuje – charyzmy. Jest postacią koszmarnie nudną. Pomimo całego swojego zdrowego rozsądku, oczytania i cynizmu wciąż pozostaje cieniem Victora. Skoro czytali w dzieciństwie te same książki, to dlaczego tylko on miał marzenia, a ona nie? Dlaczego będąc tak wielką manipulatorką, była jego niewolnicą – dlaczego White nie postanowiła zrobić z niej silniejszej postaci od niego? W cenie przeciętnej bohaterki dostajemy za to niezły obraz ponurej sytuacji życiowej protagonistki, pełnej zależności wynikającej z reguł społeczności, w jakiej żyć musiała młoda, wiecznie grzeczna panna w XIX wieku.
Mdła postać Elizabeth jakoś współgra z całą powieścią. Oczywiście mamy tutaj wszystkie typowe dla herstorii motywy: siostrzeństwa, solidarności z mniejszościami, ubezwłasnowolnienia, a nawet charakterystycznego dla tamtej epoki pobytu w zakładzie dla obłąkanych. Cóż, skoro powieść do pięt nie dorasta szalenie klimatycznej, często przegadanej, ale nieskończenie poetyckiej i głębokiej prozie Shelley. Scena, w której Elizabeth żartuje z wersji Victora – będącej tutaj jednoznaczną z wersją Shelley (co jest dodatkowym ciosem dla całej idei herstorii – przypisywać autorstwo genialnej powieści mężczyźnie, gdy napisała ją kobieta!; w dodatku w powieści, która w centrum stawia kobietę!) – tylko obrazuje brak samokrytycyzmu autorki. Powieść napisana w stylu new adult pewnie nigdy nie dorówna najlepszym dziełom minionych epok, ale nawet w porównaniu z innymi ze swojego gatunku nie wypada zbyt dobrze. Napięcie jest żadne, pełno tu męczących dłużyzn i pojawiają się denerwujące rozwiązania fabularne: twist z odwróceniem ról, dla którego wykonania autorka w połowie książki zmienia Elizabeth w kretynkę, i ratunek à la deux ex machina, co zawsze jest słabym rozwiązaniem.
Podsumowując, „Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein”, choć mają kilka niewątpliwie rewelacyjnych założeń i pomysłów, zawodzą na całej linii. Nie jest to retelling, który choćby w połowie dorównywałby oryginałowi. Jako herstoria, choć pełna dobrych chęci, także wypada nad wyraz blado, dowodząc, że nawet powieść fantastyczna wciąż narzuca większe kajdany na postaci kobiece niż męskie. Wydaje się, że nastolatka dostała tutaj główną rolę z tego tylko powodu, że nią jest – a nie dlatego, że po prostu warto opowiedzieć jej wersję wydarzeń – co przekreśla założenia herstorii i retellingów: opowieść, tak jak jej heroina, ma być ciekawa, a nie po prostu ciut inna niż poprzednie! Po co wyciągać kobiety z cienia, skoro nadal są cieniami samych siebie?
Agata Majchrowicz
Oceny
Książka na półkach
- 624
- 376
- 107
- 16
- 15
- 14
- 14
- 11
- 10
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
Elizabeth była sierotą.
Nie raz doświadczała poniżania czy przemocy.
Gdy trafiła do domu Frankensteinów obiecała sobie: ,,Zrobię wszystko, aby być dla nich niezastąpiona".
Stała się prezentem dla samotnego, ponurego chłopca - Viktora.
Zdobyła jego serce.
Dopóki on jej potrzebuje - jest bezpieczna.
Niestety, Victor wyjeżdża na studia. Znika.
Elizabeth zrobi wszystko, aby go odzyskać.
•••
Ta historia jest... zimna.
Czytając ją naprawdę będzie Wam potrzebny koc.
Nastrój koszmaru, grozy, horroru.
Niezdrowej miłości.
Miłości? Może bardziej... uzależnienia.
Pytanie: kto tu naprawdę jest uzależniony i od kogo?
Jedna z moich ulubionych książek. Mimo że nie jest to żadna nowość i wiem, że swego czasu była to książka dość popularna, to może jest tu ktoś, kto jeszcze jej nie zna.
W takim razie polecam z całego serca.
Historia wciąga, elektryzuje, poraża.
A zakończenie? Słuchajcie - musicie sami to poczuć.
Elizabeth była sierotą.
więcej Pokaż mimo toNie raz doświadczała poniżania czy przemocy.
Gdy trafiła do domu Frankensteinów obiecała sobie: ,,Zrobię wszystko, aby być dla nich niezastąpiona".
Stała się prezentem dla samotnego, ponurego chłopca - Viktora.
Zdobyła jego serce.
Dopóki on jej potrzebuje - jest bezpieczna.
Niestety, Victor wyjeżdża na studia. Znika.
Elizabeth zrobi wszystko, aby...
Współczesny retelling Frankensteina, to powieść, w której główną bohaterką jest tytułowa Elizabeth. Poznajemy jej losy od wczesnego dzieciństwa, aż do wieku, w którym dziewczyna wchodzi w dorosłość. W tej powieści znajdziemy mroczną historię, która pełna jest odkrywanych krok po kroku sekretów. Czasami pełna smutku, w inncyh momentach przerażająca, a przede wszystkim ukazująca, jak bardzo człowiek może stać się zależny od drugiego człowieka. Historia o tym, co jest się w stanie zrobić, do czego można się posunąć, żeby zawalczyć o swoją przyszłość. Mi powieść bardzo przypadła do gustu.
Współczesny retelling Frankensteina, to powieść, w której główną bohaterką jest tytułowa Elizabeth. Poznajemy jej losy od wczesnego dzieciństwa, aż do wieku, w którym dziewczyna wchodzi w dorosłość. W tej powieści znajdziemy mroczną historię, która pełna jest odkrywanych krok po kroku sekretów. Czasami pełna smutku, w inncyh momentach przerażająca, a przede wszystkim...
więcej Pokaż mimo toUwielbiam retellingi. Nie tylko mitów i legend (chociaż do nich mi zdecydowanie najbliżej),ale każdy pomysł na opowiedzenie nowej wersji jakiejś historii od razu budzi moją ciekawość. Dla niektórych jest to nudne i odtwórcze - mnie zawsze fascynuje, jak różne osoby mogą odbierać na pozór tą samą opowieść, jak ukazanie czegoś zmienia się w zależności od naszej epoki, od płci, wieku, a czasem po prostu od wrażliwości i poglądów. Byłam więc bardzo zaintrygowana, jak można przerobić historię Frankensteina i jego monstrum na wersję bardziej kobiecą i postmodernistyczną. Takiego zadania podjęła się Kiersten White, która główną bohaterką swojej powieści uczyniła Elizabeth, ukochaną Victora Frankensteina.
Elizabeth była ubogą sierotą niewiadomego pochodzenia, która pewnego dnia została zwyczajnie sprzedana przez swoją opiekunkę państwu Frankenstein. Tam stała się towarzyszką i przyjaciółką ich syna Victora, inteligentnego, ale wyobcowanego chłopca, który pozwala zbliżać się do siebie jedynie Elizabeth. Gdy dorastają, ta przyjaźń przeradza się w miłość, ale pewnego dnia Victor znika, a Elizabeth udaje się w podróż, by go odnaleźć. Po powrocie nic już nie będzie takie samo...
Kiersten White jest autorką powieści Young Adult i New Adult i to widać także tutaj. ,,Mroczne dzieje..." to powieść z takim młodzieżowym vibem, z motywami, które obecnie są popularne w tej grupie wiekowej, takie jak pierwsza miłość, szukanie swojego miejsca czy ,,girl power". Dlatego rozumiem wszystkie głosy krytyczne wobec tej historii, bo zdecydowanie nie jest to ten sam klimat, jaki stworzyła Mary Shealley. Początkowo i mi on przeszkadzał, ale z czasem zostałam całkowicie wciągnięta przez tę historię. Nie jest to typowa powieść historyczna, nie naśladuje klasyki, ale mimo to w sposobie stopniowania napięcia i tajemniczym klimacie było coś, co przypominało mi dawne powieści gotyckie z rodzaju ,,Wichrowych Wzgórz" czy ,,Jane Eyre". Jest to coś innego niż XIX-wieczna groza, coś lżejszego i bardziej luźnego, ale w moim przypadku to był przykład, że inne nie znaczy gorsze. Mnie to naprawdę wciągnęło i nie mogłam oderwać się od lektury.
White twierdzi, że chociaż sama Mary Shealley była kobietą wyemancypowaną i przekraczającą epokę, to tworzone przez nią postacie kobiece były stereotypowe i niewyróżniające się. I trudno się nie zgodzić - ,,Frankenstein" jest genialny (co prawda, czytałam go w gimnazjum i niewiele pamiętam, ale uważam go za powieść wybitną i na pewno do niej wrócę),ale to przede wszystkim historia Victora i jego ,,stworzenia". Sama Elizabeth została ukazana jako anioł w ludzkim ciele, delikatna, słodka panienka, której jedynym celem jest wyjście za mąż i uszczęśliwianie swojego wybranka. Tutaj natomiast otrzymujemy kogoś całkiem innego. Elizabeth jest przede wszystkim dziewczyną z ludu, która wie, że ze względu na swoją płeć i pochodzenie, nigdy nie będzie całkowicie bezpieczna. Kocha Victora, ale jednocześnie widzi w nim jedyną szansę na bezpieczeństwo. Jest silna, uparta, niepozbawiona wrażliwości, ale jednocześnie potrafi być bezwzględna, ma problemy z relacjami, bez mrugnięcia okiem kłamie i manipuluje (kojarzyła mi się trochę z Penelopą w wersji Margaret Atwood, chociaż jak wiadomo, ja nie jestem fanką ,,Penelopiady"). Mimo jej wad polubiłam ją, rozumiałam i współczułam. Z kolei Victor w tej wersji nie jest już idealistą pragnącym lepszego świata, jest psychopatą nastawionym wyłącznie na jeden cel, szalonym, okrutnym i trochę oderwanym od rzeczywistości, chociaż sam uważa się za zbawcę świata. Zdecydowanie to nie jest ten Victor z oryginału, dla mnie bardziej przypominał Lighta Yagami czy mroczniejszą wersję Raskolnikowa. I nie do końca mi to odpowiadało, o czym opowiem w ,,sekcji spoilerowej", ale muszę przyznać, że autorka wykreowała tego swojego Victora naprawdę przekonująco i wyraziście, sprawiła, że się go bałam, a zakończenie i rozwiązanie zagadek pod wieloma względami mnie zaskoczyło. Bardzo dobrze wyszło też ukazanie tego, jak Victor manipuluje Elizabeth, jak traktuje ją jak swoją własność, chociaż sam uważa to za dowód miłości, i jak ona jest od niego uzależniona i uczy się, że nic innego na świecie nie ma znaczenia. Często narzekam na ukazywanie toksycznych relacji w książkach z wątkami romantycznymi, czasami czuję, że autorzy za bardzo przekraczają granicę i nie zauważają, że w pewnym momencie ich bohaterowie zachowują się toksycznie. Tutaj tego nie było - Victor uważa swoją miłość za piękną, Elizabeth mu wierzy, ale czytelnik czuje, że to wszystkie jest złe, chore i creepy. Co ciekawe, w posłowiu White przyznała, że pisząc o tej dwójce, inspirowała się historią samej Mary Shealley i jej męża Percy'ego.
***Segment spoilerowy***
Powieść ta zebrała mieszane opinie i jednym z powodów była zmiana charakteru oryginalnego Victora oraz roli jego i ,,potwora" w powieści. I rzeczywiście - tutaj Victor nie jest idealistą, który za bardzo pragnął zmieniać świat i przez to upadł, a jego potrzeba piękna i doskonałości sprawiła, że odrzucił swoje ,,dziecko". Z kolei ,,potwór" nazywany tu Adamem (sprytne nawiązanie do Biblii, ale może też i po części do motywu Pięknej i Bestii - w wersji Disneya Bestia został nazwany Adamem ;)) został całkowicie oczyszczony z wszelkich zarzutów morderstw - po prostu jest nieszczęśliwy po odrzuceniu, ale nie mści się na innych. To Victor nadal zabija wszystkie osoby uśmiercone w ,,Frankensteinie", aby stworzyć kolejne dzieło i zrzuca winę na ,,potwora". I przyznam, że zgadzam się z tym, że upraszcza to przekaz oryginału i sprawia, że w tej relacji mamy prosty podział na dobro i zło, nie ma tu tego tragicznego konfliktu, gdzie zarówno Victor, jak i jego dzieło, są oprawcami i ofiarami. Z drugiej strony przyznam, że mnie ten zabieg zaskoczył. I jak w świetle powieści Shealley absolutnie by się nie bronił, tak w tej powieści ma sens - czytelnik od początku widzi szaleństwo Victora, jego megalomanię, przekonanie o byciu kimś wyjątkowym oraz obsesję na punkcie Elizabeth - ja całkowicie wierzę, że ten bohater mógł uznać, że uczyni swoją ukochaną nieśmiertelną, idąc po trupach do celu (dosłownie). I chociaż uważam, że pomysł na zmianę protagonisty w antagonistę za bardzo prosty, nawet leniwy sposób na retelling znanej historii, to i tak z zapałem przewracałam internetowe strony, miałam ciarki podczas czytania dialogów Victora i Elizabeth i naprawdę przeżywałam tę historię. I pod tym względem z kolei ,,Mroczne Dzieje..." są retellingiem bardzo dobrym - sprawiają, że jestem w stanie przymknąć oko na wierność oryginałowi i po prostu przemawia do mnie taka konstrukcja fabuły. Rozumiem jednak, że niektórym się to nie spodoba.
***Koniec spoileru***
,,Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein" nie przypadną do gustu każdemu. Zdecydowanie jest to adaptacja dzieła Shealley do punktu widzenia, który może się spodobać młodym kobietom, chcącym czytać o tym, że mogą być niezależne i nie polegać tylko na mężczyznach. Ale ja bawiłam się świetnie przy czytaniu i trudno było mi się oderwać, czterysta stron przeczytałam w niecałe dwa dni. Jeśli więc nie będziecie oczekiwać dokładnie tego, co w oryginale i ciekawi was taka kobieca wersja, skupiona na toksycznej relacji i manipulacji, to polecam z całego serca.
,,— Nie jestem bez winy.
— To nie znaczy, że jesteś winna."
Uwielbiam retellingi. Nie tylko mitów i legend (chociaż do nich mi zdecydowanie najbliżej),ale każdy pomysł na opowiedzenie nowej wersji jakiejś historii od razu budzi moją ciekawość. Dla niektórych jest to nudne i odtwórcze - mnie zawsze fascynuje, jak różne osoby mogą odbierać na pozór tą samą opowieść, jak ukazanie czegoś zmienia się w zależności od naszej epoki, od...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa powieść to kalka historii Frankensteina. Tylko napisana zupełnie bez polotu. Każdy kto czytał arcydzieło Shelley uzna tę powieść za marną replikę.
Ta powieść to kalka historii Frankensteina. Tylko napisana zupełnie bez polotu. Każdy kto czytał arcydzieło Shelley uzna tę powieść za marną replikę.
Pokaż mimo toLekka, książka ma wiele zwrotów akcji. Przyjemnie się ją czyta.
Lekka, książka ma wiele zwrotów akcji. Przyjemnie się ją czyta.
Pokaż mimo toDzieje Elizabeth były jak moja nauka angielskiego - niejasne i wątpliwe
Dzieje Elizabeth były jak moja nauka angielskiego - niejasne i wątpliwe
Pokaż mimo toHistorie ponownie opowiadane, chyba nie są dla mnie. Była Alicja, a teraz Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein i znowu zawód.
Niestety, nie dałam rady przebrnąć dalej niż połowa, głównie dlatego, że było to strasznie nużące. Główna bohaterka irytująca, pozostałe postaci bez wyrazu. Nie rozumiem zachwytów i nie zamierzam kontynuować. Szkoda czasu.
Historie ponownie opowiadane, chyba nie są dla mnie. Była Alicja, a teraz Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein i znowu zawód.
Pokaż mimo toNiestety, nie dałam rady przebrnąć dalej niż połowa, głównie dlatego, że było to strasznie nużące. Główna bohaterka irytująca, pozostałe postaci bez wyrazu. Nie rozumiem zachwytów i nie zamierzam kontynuować. Szkoda czasu.
Zdecydowanie najpierw polecam przeczytać "Frankensteina". Liczyłam na coś z efektem "wow" i się nie doczekałam. Obie książki są po prostu okej.
Zdecydowanie najpierw polecam przeczytać "Frankensteina". Liczyłam na coś z efektem "wow" i się nie doczekałam. Obie książki są po prostu okej.
Pokaż mimo toNa początku wciągnęła mnie historia głównej bohaterki i zastanawiałam się nad motywem antagonisty, ale jakieś 90 stron pod koniec strasznie mi się dłużyła i chciałam jak najszybciej skończyć. Zakończenie jak dla mnie mało satysfakcjonujące.
Na początku wciągnęła mnie historia głównej bohaterki i zastanawiałam się nad motywem antagonisty, ale jakieś 90 stron pod koniec strasznie mi się dłużyła i chciałam jak najszybciej skończyć. Zakończenie jak dla mnie mało satysfakcjonujące.
Pokaż mimo toKsiążka naprawdę fajna, na początku ciężko się wciągnąć, jednak później się płynie przez całą powieść. To książka raczej 16+ co prawda nie było tam scen erotycznych ale niektóre sceny były drastyczne i zbyt realnie napisane, więc tej książki nie dałabym młodszej osobie.
Książka naprawdę fajna, na początku ciężko się wciągnąć, jednak później się płynie przez całą powieść. To książka raczej 16+ co prawda nie było tam scen erotycznych ale niektóre sceny były drastyczne i zbyt realnie napisane, więc tej książki nie dałabym młodszej osobie.
Pokaż mimo to