Wieczne cienie

krosciucha krosciucha
10.03.2020
Okładka książki Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein Kiersten White
Średnia ocen:
7,0 / 10
329 ocen
Czytelnicy: 994 Opinie: 74

Ludzkość lubi opowiadać sobie w kółko znane, sprawdzone opowieści – stąd nienowy trend powstających licznie retellingów. Nie trzeba było długo czekać, aż ktoś zabierze się za genialną opowieść o potworze Frankensteina. I oto nastolatka staje się heroiną w nowej wersji klasycznej historii, nie tak dawno temu stworzonej przez inną nastolatkę. Stara opowieść zyskuje inne spojrzenie, historia przekształca się w popularne ostatnimi czasy herstorie, wyciągając z cienia pomijane lub zbywane wzruszeniem ramion postaci kobiece i podnosząc je do rangi głównych bohaterek. Pomysł to znakomity i odświeżający – choć nie całkiem udany.

Pewnie trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie kojarzy historii Frankensteina – młodego, chorobliwie ambitnego człowieka, któremu udaje się pokonać śmierć i stworzyć monstrum złożone z martwych ciał, przez co popada w szaleństwo. Mary Shelley przedstawiła w niej odwieczne pragnienie nieśmiertelności i ukazała z niezwykłą celnością niebezpieczeństwa, w jakie wikła się niczym nieograniczona nauka. Pokazała, jak to jest, gdy człowiek staje się bogiem… I choć wszyscy znają zakończenie, mało kto pamięta, kim była osóbka zwana Elizabeth Lavenza. Bo też w oryginalnej wersji w zasadzie nie miała nic do roboty: była śliczną, cichą kobietką, obiektem westchnień, a wreszcie ofiarą niepohamowanych ambicji mężczyzny. Pionkiem w doskonale obmyślonej tragedii, mającej ukazać dramat genialnego Victora Frankensteina. Kiersten White, amerykańska pisarka, postanowiła wydobyć ją z mroku.

Sam pomysł przerabiania starych opowieści na nowe jest rewelacyjny. Nadawanie im odmiennego tonu poprzez spoglądanie oczami innego narratora – jeszcze lepszy: daje mnóstwo nowych możliwości interpretacji utworu. Jednocześnie jest coś dodatkowo intrygującego, gdy docenia się zazwyczaj pomijane postaci kobiece. Bo przecież istniały wtedy tak jak i teraz, więc dlaczego by im nie oddać głosu? Nie pokazać świata ich oczyma?

Narratorką tej powieści jest Elizabeth Lavenza – dziewczynka prezent, śliczna, cyniczna manipulatorka, osoba pozbawiona złudzeń, która świadomie gra najlepiej jak potrafi maskotkę ponurego, psychopatycznego Victora Frankensteina. To dla niego zabrano ją z biednego domu, w którym była brutalnie bita; to on jest dla niej jedyną przepustką do bezpiecznego i dostatniego życia. Elizabeth została przedstawiona na dzisiejszą modłę: jeżeli nawet zgadza się być głupią gąską, to czyni to z własnego wyboru. Nie jest naiwna i usiłuje zza kurtyny pociągać za sznurki wydarzeń. Takie jej przedstawienie to świetna decyzja – wreszcie kobiety cienie powieści wiktoriańskich zyskują umysł i duszę! – ale zostało niestety tylko pozornie dobrze wykorzystane.

Otóż Elizabeth, pomimo tych wszystkich cech, jest postacią boleśnie przeciętną. Przypisuje sobie o wiele większe znaczenie, niż w istocie ma. Choć jej działania niewątpliwie wpływają na Victora – a co za tym idzie na stworzenie potwora – to jednak paradoksalnie wydają się zupełnie bezsensowne. Równie dobrze mogłaby nic nie robić, bo tylko wprowadza zamęt i pogarsza sytuację. White zdecydowała się nie zmieniać głównych wątków historii, nadając im tylko inne umotywowanie czy przyczynę – co skutkuje tym, że Elizabeth ponownie traci na znaczeniu. Bo nadal wszystkich tych strasznych czynów dokonuje Victor.

Niezłym pomysłem White było uczynienie z Elizabeth twórczyni monstrum. Ale kompletnie naiwnym zrobienie tego w formie przenośni. Już od dawna interpretowano dzieło Shelley w ten sposób – oceniając Victora jako największego potwora. To nic nowego. W dodatku książce White brakuje głębi psychologicznej, przez co Elizabeth staje się megalomanką przeświadczoną o swym wielkim wpływie na wciąż, jak zawsze, dominującą postać Victora, zmienionego oczywiście w psychopatę.

Jest jeszcze jeden problem: autorka, siląc się na zgodność z tzw. realizmem historycznym, skazuje swoją bohaterkę na bylejakość. To zaklęty krąg, z którego nie ma ucieczki. I tak, mężczyzna w powieści fantastycznej (!) staje się bogiem, a kobieta odważa się sama przejść po mieście wieczorem. Bo przecież zawsze musi być związana konwenansami epoki, nawet w powieści nierealistycznej, w której realniejsze są myślące i czujące potwory posklejane z trupów, niż samodzielna, charyzmatyczna postać kobieca.

Bo Elizabeth także tego brakuje – charyzmy. Jest postacią koszmarnie nudną. Pomimo całego swojego zdrowego rozsądku, oczytania i cynizmu wciąż pozostaje cieniem Victora. Skoro czytali w dzieciństwie te same książki, to dlaczego tylko on miał marzenia, a ona nie? Dlaczego będąc tak wielką manipulatorką, była jego niewolnicą – dlaczego White nie postanowiła zrobić z niej silniejszej postaci od niego? W cenie przeciętnej bohaterki dostajemy za to niezły obraz ponurej sytuacji życiowej protagonistki, pełnej zależności wynikającej z reguł społeczności, w jakiej żyć musiała młoda, wiecznie grzeczna panna w XIX wieku.

Mdła postać Elizabeth jakoś współgra z całą powieścią. Oczywiście mamy tutaj wszystkie typowe dla herstorii motywy: siostrzeństwa, solidarności z mniejszościami, ubezwłasnowolnienia, a nawet charakterystycznego dla tamtej epoki pobytu w zakładzie dla obłąkanych. Cóż, skoro powieść do pięt nie dorasta szalenie klimatycznej, często przegadanej, ale nieskończenie poetyckiej i głębokiej prozie Shelley. Scena, w której Elizabeth żartuje z wersji Victora – będącej tutaj jednoznaczną z wersją Shelley (co jest dodatkowym ciosem dla całej idei herstorii – przypisywać autorstwo genialnej powieści mężczyźnie, gdy napisała ją kobieta!; w dodatku w powieści, która w centrum stawia kobietę!) – tylko obrazuje brak samokrytycyzmu autorki. Powieść napisana w stylu new adult pewnie nigdy nie dorówna najlepszym dziełom minionych epok, ale nawet w porównaniu z innymi ze swojego gatunku nie wypada zbyt dobrze. Napięcie jest żadne, pełno tu męczących dłużyzn i pojawiają się denerwujące rozwiązania fabularne: twist z odwróceniem ról, dla którego wykonania autorka w połowie książki zmienia Elizabeth w kretynkę, i ratunek à la deux ex machina, co zawsze jest słabym rozwiązaniem.

Podsumowując, „Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein”, choć mają kilka niewątpliwie rewelacyjnych założeń i pomysłów, zawodzą na całej linii. Nie jest to retelling, który choćby w połowie dorównywałby oryginałowi. Jako herstoria, choć pełna dobrych chęci, także wypada nad wyraz blado, dowodząc, że nawet powieść fantastyczna wciąż narzuca większe kajdany na postaci kobiece niż męskie. Wydaje się, że nastolatka dostała tutaj główną rolę z tego tylko powodu, że nią jest – a nie dlatego, że po prostu warto opowiedzieć jej wersję wydarzeń – co przekreśla założenia herstorii i retellingów: opowieść, tak jak jej heroina, ma być ciekawa, a nie po prostu ciut inna niż poprzednie! Po co wyciągać kobiety z cienia, skoro nadal są cieniami samych siebie?

Agata Majchrowicz

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja