rozwińzwiń

Rzeźnik z Niebuszewa

Okładka książki Rzeźnik z Niebuszewa Jarosław Błahy
Okładka książki Rzeźnik z Niebuszewa
Jarosław Błahy Wydawnictwo: FORMA literatura piękna
98 str. 1 godz. 38 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Rzeźnik z Niebuszewa
Wydawnictwo:
FORMA
Data wydania:
2019-03-17
Data 1. wyd. pol.:
2019-03-17
Liczba stron:
98
Czas czytania
1 godz. 38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366180147
Tagi:
Powieść społeczno-obyczajowa Literatura grozy Literatura faktu
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki 2020. Antologia współczesnych polskich opowiadań Andrzej Ballo, Jacek Bielawa, Jarosław Błahy, Aleksandra Borowiec, Łukasz Drobnik, Jerzy Franczak, Jarosław Jakubowski, Jolanta Jonaszko, Olgierd Kajak, Katarzyna Kałużna, Beata Patrycja Klary, Marika Krajniewska, Ryszard Lenc, Maciej Libich, Krzysztof Maciejewski, Miłka O. Malzahn, Jarosław Maślanek, Piotr Michałowski, Dariusz Muszer, Anna Nasiłowska, Maria Nowakowska-Majcher, Klaudia Pieszczoch, Marek Pogorzelski, Paweł Przywara, Barbara Sadurska, Wojciech Stamm, Elżbieta Stankiewicz-Daleszyńska, Grzegorz Strumyk, Łukasz Suskiewicz, Andrzej Turczyński, Henryk Waniek, Marta Zelwan
Ocena 8,3
2020. Antologi... Andrzej Ballo, Jace...
Okładka książki 2011. Antologia współczesnych polskich opowiadań Waldemar Bawołek, Jarosław Błahy, Paweł Gorszewski, Brygida Helbig, Artur Daniel Liskowacki, Krzysztof Maciejewski, Miłka O. Malzahn, Agnieszka Masłowiecka, Dariusz Muszer, Krzysztof Niewrzęda, Ewa Elżbieta Nowakowska, Paweł Orzeł, Grzegorz Strumyk, Łukasz Suskiewicz, Andrzej Turczyński, Grzegorz Wróblewski, Marta Zelwan
Ocena 7,6
2011. Antologi... Waldemar Bawołek, J...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
885
583

Na półkach:

,, Rzeźnik z Niebuszewa'' to chyba najgorsza książka jaką ostatnio czytałam, a na pewno największe rozczarowanie. Spodziewałam się opowieści o tytułowym rzeźniku z Niebuszewa, czyli Józefie Cyppku, niestety autor bardzo mało uwagi poświęcił jego osobie. Książka jest dziwna, to zlepek opowieści napisanych czasem nie wiadomo o czym . Jarosław Błahy silił się na filozoficzne przemyślenia i analizy, ale wg mnie nie wyszło to dobrze. Druga sprawa która mnie zniesmaczyła to język tej książki. Nienawidzę używania wulgaryzmów i przeklinania w literaturze, a pan Jarosław Błahy stosuje je po prostu masowo.( ale po co?). Podsumowując książka nie spełniła moich oczekiwań i zupełnie mi Się nie spodobała liczyłam na true crime, a dostałam jakiegoś literackiego dziwoląga.

,, Rzeźnik z Niebuszewa'' to chyba najgorsza książka jaką ostatnio czytałam, a na pewno największe rozczarowanie. Spodziewałam się opowieści o tytułowym rzeźniku z Niebuszewa, czyli Józefie Cyppku, niestety autor bardzo mało uwagi poświęcił jego osobie. Książka jest dziwna, to zlepek opowieści napisanych czasem nie wiadomo o czym . Jarosław Błahy silił się na filozoficzne...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
15
5

Na półkach:

Nie mogłem się oderwać ze zdumienia. Takie teksty krzyczą o opinie, a jest ich na rynku więcej i więcej.
Na początek - proszę więcej nie robić z czytelnika idioty, takiego samego jakim prawdopodobnie czuje się autor w tym niesprawiedliwym --merkantylnym-- świecie. Takie przeniesienia są niewskazane.
Wyraźne powtórzenia w tekście wskazują natomiast na to, że fragmenty były pisane w bardzo dużych odstępach czasu i zostały sklejane po latach nie wiadomo w jakim celu.
Nikt nie nabierze mnie pisanymi przez, chyba, znajomych lub krewnych, potoczystymi peanami, na to, że w tekście jest filozofia, katharsis, eseistyka, kwestie społeczne, fotografia, metafora bestii, transgresje, wewnętrzne piekło... o k*&wa. Na tych 90 stronach są jedynie wrzutki dotyczących tego, co autor przeczytał, kiedy i z kim. Gdzie tam są kwestie głębsze? Ludzie błagam odróżniajcie przerośnięte ego i potrzebę publikowania osobistych wspomnień od literatury, którą określacie filozofią, transgresją itd.
Nie zauważyłem, że do tej pory nie odniosłem się do rzeźnika z Niebuszewa. Jego tam właściwie nie ma. Wszystko przyprawione jest jednak, niby uzasadnionymi, przekleństwami, które bardziej mi pasują do obrażonej na świat psychiki człowieka z zachomikowaną agresją, niż do stylizacji języka. Informacje o rzeźniku są przeklejone z innych miejsc i, również te sprawozdawcze wrzutki, nie nabiorą mnie na to, że powinienem uwierzyć, że każdy może być takim rzeźnikiem.
Jedynym rzeźnikiem jest tu w istocie autor, który równo zarżnął literaturę, rżnie pisarza, a czytelnika zarzyna jak podrzędny pracownik biura ubezpieczeń.
Lepszy jest bowiem ch*&$wy odkurzacz, który mogę zwrócić do sklepu, cwaniacka usługa, którą mogę zareklamować, niż wciskanie żałośnie uargumentowanego, osobistego, kitu za zasłoną literatury.
Twór-zdumenie - charakterystyczny dla nowoczesnego rynku wydawniczego, który łyka wszystko, co wleci im pchane wiatrami z dupy nosorożca przez okno na biurko, albo autor i ludzie z takich wydawnictw się po prostu znają? Już k*&$a sam nie wiem. Gdzie mogę poprosić o zwrot pieniędzy?
Jeszcze raz - o ja p*#$$olę. (i zapewniam, że moje wulgaryzmy są bardziej konieczne).
Czy na rynku wydawniczym w końcu nastąpi katharsis. Łoj chyba nie.

Nie mogłem się oderwać ze zdumienia. Takie teksty krzyczą o opinie, a jest ich na rynku więcej i więcej.
Na początek - proszę więcej nie robić z czytelnika idioty, takiego samego jakim prawdopodobnie czuje się autor w tym niesprawiedliwym --merkantylnym-- świecie. Takie przeniesienia są niewskazane.
Wyraźne powtórzenia w tekście wskazują natomiast na to, że fragmenty były...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6142
3443

Na półkach:

Każde miasto kryje w sobie mroczne legendy, każde ma swojego rzeźnika i miejsce, w którym handlował on ludzkim mięsem, ale nie w każdym miejska legenda jest tak bardzo wpisana w historię miasta jak w powojennym Szczecinie.
„W pierwszych latach po wojnie Szczecin jest najniebezpieczniejszym miastem w Polsce, prawie każdego dnia dochodzi do napadów z bronią w ręku. Spotkać tu można sowieckich dezerterów, niemieckie oddziały Werewolfu, polskich konspiratorów ukrywających się przed władzą radziecką. Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku szczecińska milicja prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych morderstw, nieuchwytny zabójca rozczłonkowuje swoje ofiary, części ciał znajdowane są w różnych rejonach miasta (…)”.
Rok 1952. Szczecińscy milicjanci na prośbę Józefa Jarosza dokonują kontroli u sąsiada Józefa Cyppka, książkowego Josepha Zippka, gdzie znajdują ciało 20 letniej Ireny, żony zgłaszającego zaginięcie. Te wydarzenia sprzed lat stają się osią opowieści o okrutnej ludzkiej naturze, o drzemiącym w każdym z nas złu czekającym tylko na pretekst, aby wypełznąć z zakamarków naszej świadomości, autodestrukcyjnej sile gotowej na niszczenie siebie i innych, a wszystko pod dyktando wprawionych w kierowanie tłumów przewodników.
„Oni doskonale znają psychologię tłumu i tanie chwyty marketingowe. W zarządzaniu nie ma miejsca na jakąkolwiek empatię. Nie trzeba być psychopatą. Niekiedy wystarczy karta wędkarska. Uprawnienia rolnika. Hycla. Prezesa firmy. Rakarza. Papieża. Prokuratora generalnego. Szmaty do podłóg, czyli dziennikarza. Bądź posiadanie aktywnego immunitetu poselskiego. Ewentualnie papierów ślusarza po podstawówce, które miał Joseph Zippeck, gdy pracował w zajezdni tramwajowej MPK w Szczecinie. Zwykłego chama nie sposób wyeliminować z życia małych mrówek Faraona w wielkich wieżowcach. (…) Każdy z nas jest potencjalnym zabójcą. Rzeźnikiem z Niebuszewa”.
Potencjalność zła wyłania się z każdej opowieści Jarosława Błahego zawartej w tomie „Rzeźnik z Niebuszewa”. Śmierć czai się po kątach, aby zaatakować w najmniej spodziewanej chwili: kiedy pogoda jest piękna, a przyroda zachęca do cieszenia się życiem. Lato nie chroni przed myślami samobójczymi czy morderczymi zapędami. A tym bardziej jego końcówka, kiedy to w mieszkaniu Josepha Zippka, wokół którego urosła sława pierwszego seryjnego mordercy w powojennej Polsce, znaleziono poćwiartowane ciało młodej kobiety, która osierociła kilkumiesięcznego synka.
"W pokoju na kanapie leżą zwłoki Ireny z odciętą głową, rękami, nogami i wyciągniętymi wnętrznościami. Ręce i jedno udo przy szafie. Wnętrzności w wiadrze pod oknem. W kuchni na zlewie, krzesłach i drzwiach czerwone plamy- część nieudolnie pościerana. Na półce przy kaflowej kuchni miska do połowy wypełniona czerwoną cieczą. Obok maszynka do mielenia mięsa ze śladami mielenia. Na talerzach serce i wątroba ludzka. Na stole na patelni niedojedzona jajecznica z jakimś tłuszczem. Obok chleb ze smalcem, sałatka z pomidorów i kawałek surowego mięsa, chyba wołowego. Po mieszkaniu walały się butelki po piwie i po wódce".
Lakoniczna notka policjanta i bardzo skromna relacja lekarza prowadzącego sekcję zwłok była lakoniczna: "brak głowy - nie wiadomo więc, co było bezpośrednią przyczyną śmierci". W trakcie trwania oskarżony przyznał się do winy i wskazał miejsce, w którym pozbył się głowy. Aby zmniejszyć zainteresowanie prasy wszystko potoczyło się błyskawicznie: szybki proces, szybki wyrok i wydawałoby się, że to już koniec sprawy. Jednak to, co tajemnicze, utajone, zakazane nęci najbardziej. Niedomówienia sprawiają, że ludzie zaczynają fantazjować i tak rodzi się legenda miejska obrastająca w kolejne brutalne opowieści o brutalnym psychopacie i kanibalu zwabiającym ofiary do mieszkania, mordującym je i przerabiającym na wędliny. Niesamowite historie sprawiają, że wydarzenia wydają się nieprawdopodobne. „Legenda miejska ulega rozmaitym mutacjom, niektórzy uznają ją za wytwór chorej wyobraźni, jednak Joseph Zippeck, Rzeźnik z Niebuszewa istniał naprawdę”.
Aurę nieprawdopodobieństwa podsyca fakt braku akt milicyjnych na ten temat, a w archiwum sądowym znajdziemy cienką teczkę – nieadekwatna do rozmiarów przypisywanych mu zbrodni. Ta niewielka ilość informacji i sporo miejsca w miejskiej legendzie daje duże pole do popisu oraz refleksji nad naturą ludzką. Jarosław Błahy, korzystając z dostępnych materiałów, tworzy opowieść o różnych odcieniach zła. Widzimy tu bohatera wprawionego w zabijaniu, doskonale znającego anatomię, z wprawą ćwiartującego ciało, co staje się pretekstem do snucia opowieści o bohaterze wojennym mieszkającym w zakładzie psychiatrycznym. Zamiast amputowanej nogi mamy tu amputowaną część twarzy po wojennych doświadczeniach jednego z bohaterów. Osamotniony w czasie II wojny światowej morderca przywędrował do Szczecina i tu poślubił Niemkę, która trafiła do więzienia za stręczycielstwo.
W tych opowieściach ciągle powraca motyw poćwiartowanych ciał i utajnionych akt. Wszystko w imię poprawności politycznej mającej uchronić miasto przed niepokojami społecznych, o które nie było trudno wśród ludności pamiętającej wojnę i okrucieństwo Niemców. Ze względu na konieczność zadbania, aby jak najwięcej specjalistów obcej narodowości zostało w mieście dbano o dobre relacje. Z tego powodu nie drążono tematu licznych mordów tylko ograniczono się do skazania na podstawie jednego i szybkiego zakończenia sprawy, wyciszenia jej wśród mieszkańców. Jednodniowy (wyjątkowo szybki) proces zakończony karą śmierci i w ciągu dwóch miesięcy wykonaniem wyroku. Jednak to, co bywa utajone zwykle zaczyna żyć własnym życiem. Z miejskiego kanibala stał się seryjnym mordercą dostarczającym ludzkie mięso do punktów sprzedaży, a w czasie wojny należącym do SS (co nie jest możliwe ze względu na jego kalectwo). Nieuchronność śmierci i jej oczekiwanie, okrucieństwo i nieprzyjmowanie winy przywodzą na myśl inne równie ważne i trudne lektury: wspomniany w książce przez autora „Efekt Lucyfera” Philipa Zimbardo i „Zapadnię” Zbigniewa Kosiorowskiego. Nieuchronność naszej destrukcyjnej siły sprawia, że z „Rzeźnika z Niebuszewa” przebija groza. Obrazy ścian ze śladami krwi, serca i wątroby na talerzu, ludzkiego pędu ku śmierci, szukania pretekstów do zabijania. Wszystko na skalę naszych osobistych możliwości. I z tej perspektywy możności autor dekonstrukcyjnie patrzy na mit Ameryki jako wybawicielki, która przybiera bardzo dobrze znaną nam trupią twarz siejącą śmierć pod pretekstem szerzenia demokracji. Niebuszewo staje się symbolicznym punktem wyjścia, w którym osobiste doświadczenia i zasłyszane opowieści mieszają się ze sobą prowadząc do pouczających wniosków i zachęcenia zachowania czujności wobec każdej propagandy, abyśmy nie stali się kolejnymi „Rzeźnikami z Niebuszewa”. Metaforyczna bestia mocno osadzona w lokalnych opowieściach staje się pretekstem do snucia opowieści o własnych autodestrukcyjnych zapędach.
„Człowiek to machina autodestrukcyjna, której nie zawsze wystarczy do oddychania samoświadomość i autorefleksja”.
Jarosław Błahy w „Rzeźniku z Niebuszewa” w zaskakujący sposób łączy pełną makabrycznych obrazów miejską legendę z elementami autobiograficznymi mającymi znamiona spowiedzi, ale z dużym dystansem do siebie i drzemiącego w każdym z nas potencjalnego zła podkreślonego brutalnym, pełnym wulgaryzmów językiem. Takie spojrzenie na zwierzęcą naturę człowieka, jego proste instynkty przywodzi na myśl prozę Marka Hłaski i Marka Nowakowskiego, którzy w dosadny sposób wprowadzali czytelników w świat ludzi z tzw. marginesu społecznego, peryferii wielkomiejskich, gdzie konflikt z prawem był czymś powszednim. Ta codzienna brutalność u Jarosława Błahego wykracza poza dialogi i z rozpędu staje się językiem, którym autor snuje opowieść o mrocznej naturze każdego człowieka, jego zwierzęcości degradując wzniosłą duchowość i dążenie do dobra i piękna:
„Otóż muszę przypomnieć tę anegdotę właśnie w tej chwili, razu pewnego Bogdan, były bokser, który trenował u samego Feliksa ‘Papy’ Stamma, na imprezie z wódką w tle, w okamgnieniu zaplanował, iż puści cichaczem bąka. W ukrytym wymiarze. W świecie równoległym. Nie wyszło. Stała się rzecz straszliwa. Puścił kleksa, narobił w swoje rzeczywiste spodnie uwerturę bigosu dość rzadkiej konsystencji. Ecce homo”. Człowiek odarty z tego, co wzniosłe, namacalny, brzydki, śmierdzący, krzywdzący i podejrzany w czasie zwyczajnych rozmów przy wódce:
„– Wiesz co, Jaruś, przyjacielu – rzekł razu pewnego. – Zastanawiam się nad sensem życia. Człowiek zapierdala, robi mamonę, stara się utrzymać rodzinę, a w końcu i tak ląduje w piachu i chuj z tego ma! Chora ambicja
– Bogdan, nie mów spraw, które są oczywiste!
– Może pierdolę, ale jestem katolikiem i nie wiem czy można, ale wierzę w reinkarnację. Czytałem o tym książkę.
– Teraz to żeś dokładnie przyjebał!”.
Wszystkie drogi prowadzą do konkluzji: w człowieku jest tyle zła, ile zostanie usprawiedliwione. Mroczna korytarze ludzkiej świadomości wypełzają na zewnątrz, jeśli tylko uchylimy im drzwi do naszego świata, więc musimy się bardzo pilnować. O tym właśnie jest ostatni esej pt. „P.S. Lustrianizm”, w którym podkreśla znaczenie autorefleksji i krytycyzmu wobec napływających informacji mogących być punktem wyjścia do ludobójstwa.
W książce Błahego zaczerpnięte z mowy marginesu społecznego wulgaryzmy stanowiące swoistą narrację podkreślające klimat miejsca i ludzi w nich żyjących zostały wymieszane z terminami z różnych dziedzin nauki i kultury. Popularne powiedzonka lub teksty piosenek wymieszano z językiem obscenicznym, przez co zyskujemy „brudny” obraz, co doskonale podsumowują słowa pisarza:
„Taka jest właśnie nieświadomość jako język, wolna od kłamstw kulturowych, od nalotu kamienia nazębnego, od brudu moralności, od smrodu estetyki, od pedagogiki i modeli nauczania, od paradontozy gnijących autorytetów, z którymi to pozostaje w odwiecznym konflikcie. Podświadomość staje się świadomością ocalenia siebie. Biorąc pod mikroskop względność czasu i przestrzeni, możemy stwierdzić, że dzięki relatywizmowi dawno już ogłuchliśmy na determinację środowiska społecznego”.
Książka Jarosława Błahego to swoiste studium i jednocześnie przestroga dla nas przed nami samymi i drzemiącymi w nas pokładami zła. Brutalna opowieść ubrana w adekwatny język podkreślający przekaz.

Każde miasto kryje w sobie mroczne legendy, każde ma swojego rzeźnika i miejsce, w którym handlował on ludzkim mięsem, ale nie w każdym miejska legenda jest tak bardzo wpisana w historię miasta jak w powojennym Szczecinie.
„W pierwszych latach po wojnie Szczecin jest najniebezpieczniejszym miastem w Polsce, prawie każdego dnia dochodzi do napadów z bronią w ręku. Spotkać tu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Wydawca określił „Rzeźnika z Niebuszewa” jako zbiór opowiadań. Wydaje mi się, że to przyporządkowanie jest tak samo nieprecyzyjne, jak zawężanie treści książki do jej tytułu. I nie chcę tym samym czynić wyrzutu wydawnictwu – wydaje mi się, że próba jakiegokolwiek skategoryzowania tego dzieła, z góry skazana jest na porażkę. Autor na niespełna stu stronach serwuje czytelnikowi literacki galimatias, któremu bliżej do chaosu, niż do ustrukturyzowanej lektury. I co bardzo ważne, ten chaos ma sens, przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Wzajemne przenikanie się reportażu, filozofii, eseju i wspomnień, jest tu czynione bardzo impulsywnie, wypływa wprost z potrzeby danej chwili. Stąd język, którym posługują się bohaterowie bywa potoczysty i wulgarny. I to wspaniale, bo jak człowieka coś wkurwia, to czasami warto to powiedzieć wprost, a nie snuć zawoalowane rozważania prowadzące donikąd.

Napisałem, że treść książki nie odnosi się wyłącznie do tytułowej postaci ‘zbioru’. Trudno jednak podjąć próbę interpretacji, bez znajomości tego wątku. Kim był Rzeźnika z Niebuszewa? Dla tych, którzy akurat historią brutalnych morderstw się nie interesują, wyjaśniam, że Rzeźnik to Joseph Zippeck, zaś Niebuszewo to dzielnica Szczecina, ciesząca się zresztą niezbyt chlubną opinią. Zippeck zasłynął tym, że na początku lat 50. Porywał ludzi, ćwiartował ich ciała, czaszki wyrzucał do leżącego nieopodal stawu, zaś mięso przerabiał na mięso mielone, które później sprzedawał na targu. Błahy w jednym z epizodów książki dość dokładnie opisuje moment odkrycia działalności mordercy, wchodząc tym samym w polemikę ze słowami dziennikarzy, zajmujących się tą sprawą. W tym małym tekście w pełni ukazuje się nam skłonność autora do drobiazgowości i rzetelnego podawania faktów. Owa szczegółowość będzie widoczna także w innych miejscach, niezależnie czy będzie odnosić się do faktograficznego odtworzenia ścieżki pozyskiwania informacji o Leo Lipskim - polskim pisarzu emigracyjnym pochodzenia żydowskiego, czy do dyskursywnego odwoływania się do różnych prądów filozoficznych

Opowieść o Zippecku wisi nad książką, ale mam wrażenie, że w żaden sposób jej nie definiuje. Błahy chce nam przekazać coś więcej niż kolejną historię o wykolejonej postaci. Przywołując szereg obrzydliwych i/lub makabrycznych scen z życia wziętych (ta z uciętym w prosektorium penisem i włożeniem go do kieszeni w formie żartu, budzi we mnie wyjątkowy sprzeciw),autor ze Szczecina wtłacza nas w mroki wewnętrznego piekła tkwiącego w człowieku. Ta lektura nakazuje nam myśleć, analizować i łączyć pozornie niezwiązane ze sobą wątki. Wyłączenie uwagi choćby na chwilę, może skończyć się pominięciem jakiegoś istotnego wątku. Znaczenie ma tu wszystko, od rytmu, przez pojedyncze słowa, mroczne fotografie, aż po liryczne uzupełnienie prozatorskiej myśli.

„Rzeźnik z Niebuszewa” to proza bardzo osobista. Dużo tu autobiograficznych historii, rozciągających się między rodzinnymi traumami, naukowymi fascynacjami, muzycznymi inspiracjami, aż na kontrowersyjnych poglądach kończąc (patrz atak na WTC). Dużo także świeżych myśli, jak chociażby ta, określająca literaturę: „literatura albowiem jest pochodną walki o byt, wynika z teorii ewolucji, konfliktu, buntu, prowokacji i niezgody na świat w sensie Iwana Karamazowa. Jest odruchem wymiotnym organizmu, procesem fizjologicznym, a nie udawaniem wszechmocnego stwórcy, który w wyniku potężnego zaparcia, zatwierdzenia sytuacyjnego wysiedział świat na sedesie”. Jeśli przyjrzeć się tej definicji dokładnie, trudno się dziwić, że książka przybiera właśnie taki, burzliwy i nieokrzesany styl. Jakby w opozycji do stylu wciąż pojawiającego się na kartach książki Dostojewskiego. Chociaż związek prozy Błahego i twórcy „Biesów” ma tu daleko większe znaczenie – obaj pragną oddać głos tym, którzy nie mogą pogodzić się ze światem i samym sobą, z pragnieniem osiągnięcia ideału a świadomości kim się jest.

Właściwie to nie wiem, czy celem autora było odwołanie się do pojęcia cierpienia. Wiele jest pobudek do wysnucia takiego wniosku, ale są też elementy komiczne, które w jakimś sensie każą mi postawić przy tej kwestii znaki zapytania. Niezależnie jednak od intencji, ja „Rzeźnika z Niebuszewa” odczytuję trochę jako prywatny traktat o istocie uniwersalnej, wszechobecnej przemocy. Skoro literatura może dawać głos tym, którzy na co dzień tego głosu nie mają, może też poruszać kwestie dotąd nieobecne lub przemilczane, to Jarosław Błahy właśnie tego typu pisarstwo w „Rzeźniku…” uprawia. A powodzenie jego misji wynika głównie ze wspomnianej już świeżości przekazu. Ta książka dowodzi, że jednym z fundamentalnych warunków dobrej literatury jest umiejętne operowanie na kilku jej warstwach: nie tylko treści i bohaterów, ale przede wszystkim narracji, która tworzy formalny szkielet przedstawionego świata. „Rzeźnik z Niebuszewa” nie został napisany w konfesyjnej pierwszej osobie, czy nawet przy użyciu wszechwiedzącego medium. Błahy pisząc swoją książkę, stworzył swoisty pomost językowy, którego skuteczność polega nie tylko na konfrontacji czytelnika z okrucieństwem, ale także na znacznie głębszym poziomie – na precyzyjnie pokomplikowanej narracji, która w jakimś sensie odtwarza współczesne struktury przemocy. I jest to też przestroga dla czytelnika o słabych nerwach – narracja przenika tu niepostrzeżenie do stylistycznego krwioobiegu czytelnika, w bardzo osobisty językowy rejestr, być może nawet nie do końca podczas lektury uświadomiony. Tym samym nie pozwala dłużej trwać w pozycji tego, który historii o brudzie i cierpieniu jedynie biernie słucha. Lektura „Rzeźnika z Niebuszewa” jest doznaniem empirycznym, przejściem przez krainę mroku i destrukcji, bezwstydną i frywolną eskapadą po złu krążącym po świecie.

Nie wiem czy mogę powiedzieć, że ta książka mi się podobała. To jedna z tych niewielu lektur, które nie tyle się czyta, co współodczuwa. Tym samym nie polecam Wam jej, nie sugeruje że musicie znać, ale też nie mówię, że pomińcie ją w swoich planach. „Rzeźnika z Niebuszewa” przekracza granice, nęka, bawi i brzydzi. Wiedząc to, sami musicie zdecydować, czy tego typu doświadczenia Was interesują. Ja o niej długo nie zapomnę.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/07/recenzja-rzeznik-z-niebuszewa-jarosaw.html

Wydawca określił „Rzeźnika z Niebuszewa” jako zbiór opowiadań. Wydaje mi się, że to przyporządkowanie jest tak samo nieprecyzyjne, jak zawężanie treści książki do jej tytułu. I nie chcę tym samym czynić wyrzutu wydawnictwu – wydaje mi się, że próba jakiegokolwiek skategoryzowania tego dzieła, z góry skazana jest na porażkę. Autor na niespełna stu stronach serwuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1730
360

Na półkach: ,

"W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat
Czarna błyskawica spala czarny kwiat,
Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów,
Spieszmy się, nim czarny dzień powróci znów"
To że jesteśmy w czarnej dupie to jasne. Problem w tym, że zaczęliśmy się tam urządzać.
Proza Błahego to czerń, ta proza to Błahego niezgoda na czerń. Tu nie jest miło. Tutaj naprawdę nie jest miło. Nie udawajmy, że jest.
Nikt w tym mrocznym kraju nie potrafić pisać tak dobrze, tak ostro i przy tym tak mrocznie. Gore to przy tej książce z Polski bajeczka dla grzecznych dzieciaczków.
Pokażcie mi drugiego takiego następcę Celine'a czy Bukowskiego w polskiej literaturze a ozłocę.

"W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat
Czarna błyskawica spala czarny kwiat,
Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów,
Spieszmy się, nim czarny dzień powróci znów"
To że jesteśmy w czarnej dupie to jasne. Problem w tym, że zaczęliśmy się tam urządzać.
Proza Błahego to czerń, ta proza to Błahego niezgoda na czerń. Tu nie jest miło. Tutaj naprawdę nie jest miło. Nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    34
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    4
  • Teraz czytam
    2
  • True crime
    2
  • 2022
    2
  • 2019
    2
  • Moje
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • 2020
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Rzeźnik z Niebuszewa


Podobne książki

Przeczytaj także