rozwińzwiń

Złote klatki. Zniewolenie

Okładka książki Złote klatki. Zniewolenie Elizabeth Smal
Okładka książki Złote klatki. Zniewolenie
Elizabeth Smal Wydawnictwo: Novae Res Cykl: Złote klatki (tom 1) fantasy, science fiction
346 str. 5 godz. 46 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Złote klatki (tom 1)
Tytuł oryginału:
Złote klatki - Zniewolenie
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2019-11-05
Data 1. wyd. pol.:
2019-11-05
Liczba stron:
346
Czas czytania
5 godz. 46 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381476119
Tagi:
kryminał sensacja thriller
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
40
33

Na półkach:

Daleka niedaleka przyszłość. Świat gdzie swoją codzienność ludzie opierają na technologii. Z pozoru technologia wykorzystywana dla dobrego celu, dla ulepszenia świata i bezpieczeństwa wszystkich ludzi. Ale im bardziej zagłębiamy się w zakamarki robotyki tym więcej możemy dostrzec nieprawidłowości. Czy rzeczywiście postawienie życia na szali sztucznej inteligencji jest bezpieczne?

Chcielibyście żyć w świecie, gdzie każdy Wasz ruch jest monitorowany? Gdzie technologia utrudnia Wam manewrowanie w życiu codziennym i wpływa na Wasze decyzje? Czy możliwe jest połączenie człowieka i robota?
Historia niesamowita. Autorka stworzyła bezpieczny - niebezpieczny świat do którego - aż strach o tym mówić - niebezpiecznie dążymy. Leczenie za pomocą nanobotów? Kontrola naszych funkcji życiowych? Czipowanie ludzi?
Książka pełna emocji. Tych wewnątrz i tych które mi dostarczyła. Bohaterowie inteligentni, niebezpieczni. Intryga znakomita. Zakończenie - brak słów! 🔥🔥🔥
Jedna z lepszych jakie czytałam - a to znaczy dużo, gdyż nie przepadam za połączeniem człowieka i robota.... Perełka wśród dobrych książek! :) 🔥🔥🔥🔥

Daleka niedaleka przyszłość. Świat gdzie swoją codzienność ludzie opierają na technologii. Z pozoru technologia wykorzystywana dla dobrego celu, dla ulepszenia świata i bezpieczeństwa wszystkich ludzi. Ale im bardziej zagłębiamy się w zakamarki robotyki tym więcej możemy dostrzec nieprawidłowości. Czy rzeczywiście postawienie życia na szali sztucznej inteligencji jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
76
55

Na półkach:

"Złote klatki. Zniewolenie" to kryminał, z przewodnim motywem sience fiction, rozgrywający się w świecie, który za jakiś czas może stać się rzeczywistością.

Książka opowiada historię detektywa Colina, który po nieprzypadkowej śmierci swojego dziadka, próbuje się dowiedzieć czegoś więcej, zarówno o napastnikach, jak i popełnionym morderstwie. Wraz z rozwojem sytuacji mężczyzna, poznając kolejne, nowe fakty, staje przed coraz większą ilością zagadek.

Pomysł na książkę moim zdaniem jest świetny. Na ogromne brawa zasługuje świat zbudowany przez autorkę, wiele z przedstawionych sytuacji ma miejsce w obecnie trwającej teraźniejszości, a pomysły pisarki są całkiem możliwe do realizacji.

Na mały minus zasługuje fakt, że momentami opisy otoczenia były za długie, w porównaniu do rozgrywającej się akcji. Lekturę określiłabym raczej jako powieść sience fiction z motywem kryminału. Nie mniej jednak historia jest bardzo oryginalna, więc z chęcią przeczytam drugą część, a wam polecam sprawdzić tę pozycję literacką.

"Złote klatki. Zniewolenie" to kryminał, z przewodnim motywem sience fiction, rozgrywający się w świecie, który za jakiś czas może stać się rzeczywistością.

Książka opowiada historię detektywa Colina, który po nieprzypadkowej śmierci swojego dziadka, próbuje się dowiedzieć czegoś więcej, zarówno o napastnikach, jak i popełnionym morderstwie. Wraz z rozwojem sytuacji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
58
56

Na półkach:

Lubicie zagadki kryminalne i tajemnicze zniknięcia? A może morderstwa bez wyraźnego celu i powodu? Świat przyszłości, świat, w którym nowoczesna technologia praktycznie, że zawładnęła światem. Miejsce, w którym teoretycznie, powinno czuć się bezpiecznie, gdyż roboty i inteligentne urządzenia, pilnują porządku. A jednak ludzie nie mogą odetchnąć w spokoju, gdyż grasuje tam seryjny, nieuchwytny mordeca. Działa sam? A może tylko wykonuje swoje zlecenia? Może jest członkiem mafii, bądź ma zakładników? Tego nie wiemy. Oskarżonym staje się John, którego również dotknęła bolesna strata, gdyż jego przyjaciel, Colin, został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach.

Książka opowiada o przyjaźni, stratach, podejmowaniu trudnych wyborów, nowoczesnej technologii, o jej dobrych i złych stronach oraz o serii niewyjaśnionych morderstw. Autorka podkreśla, jak ważny wpływ na nas w dalszym życiu, ma nasze wychowanie i dzieciństwo. W końcu mordercy nie biorą się znikąd.

Książka wciągnęła mnie po pierwszych kilku stronach i będę ją polecać każdemu, kogo interesują takie tematy. Była to pierwsza książka z serii Złotych Klatek, i szczerze? Nie mogę doczekać się kolejnych.

Lubicie zagadki kryminalne i tajemnicze zniknięcia? A może morderstwa bez wyraźnego celu i powodu? Świat przyszłości, świat, w którym nowoczesna technologia praktycznie, że zawładnęła światem. Miejsce, w którym teoretycznie, powinno czuć się bezpiecznie, gdyż roboty i inteligentne urządzenia, pilnują porządku. A jednak ludzie nie mogą odetchnąć w spokoju, gdyż grasuje tam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
148

Na półkach: , ,

sci-fi i nie sci-fi

Sięgając po książkę Pani Elisabeth Smal nawet nie zastanawiałem się nad znaczeniem tytułu. Okładkowy opis zdradzał cyberpunkową otoczkę powieści i to mnie przyciągnęło. Eksploruję światy science – fiction nie od dziś i mam na temat tego gatunku wyrobione pewne zdanie. Kilku autorów uważam za absolutnych mistrzów w tej dziedzinie. Kimże jednak byłby prawdziwy odkrywca, gdyby nie zapuszczał się w nieznane rejony debiutujących autorów? Pani Smal zbudowała swoje Złote Klatki w miejscu, które dopiero niedawno odwiedziłem.

Zanim zacznę wymieniać z jak wielkimi problemami mierzyłem się podczas swojej wycieczki do świata przedstawionego przez autorkę, kilka słów o samej fabule. Colin Moore, którego poznajemy w momencie odwiedzin jedynego żyjącego krewnego w szpitalu to samotny detektyw próbujący rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw. I w sumie tyle o nim wiemy (przynajmniej na razie),ponieważ w momencie jego dziwnego zniknięcia, odnalezieniem Colina zajmuje się najlepszy przyjaciel – John Anderson – również detektyw. Sprawa nie jest oczywiście taka prosta. Oprócz braku jakichkolwiek poszlak, od których można by zacząć, panu Andersonowi przyjdzie się zmierzyć z innymi problemami, a próby dociekania prawdy w prowadzonym śledztwie zejdą na boczny tor, ustępując miejsca konieczności ratowania własnego tyłka i całego kraju.

Powieść Pani Smal to niewątpliwie kryminał osadzony w bliżej nieokreślonej przyszłości. A skoro przyszłość to technologia jest tu oczywiście na poziomie tak zaawansowanym, że czytanie o tych wszystkich udogodnieniach można śmiało porównać do czytania o telefonach mieszczących się w dłoni – gdzieś w latach 60. Drukarki żywności, wszczepy bioniczne, inteligentne roboty kuchenne przygotowujące każdy posiłek na życzenie właściciela, oprogramowanie sterujące mieszkaniem (hej! To akurat już mamy!),femboty na stanowiskach pracy, opaski z medykamentami na ręce, reagujące "nieco" szybciej niż służba zdrowia, e-rowery, latające samochody niewymagające sterowania i wiele wiele innych przydatnych gadżetów. Autorka pomyślała nawet o ludzkim gatunku po śmierci. Każdy dobrowolnie może posadzić drzewko w Parku Pamięci, (czyli chyba coś na wzór obecnego cmentarza) które będzie z nas czerpać siły witalne. A skoro bawimy się już tak doskonale w cyberpunk to dlaczego by nie przenieść cyfrowego zapisu ludzkiego umysłu do innej powłoki? Albo wyświetlać takiego zmarłego delikwenta w postaci hologramu, jak mistrza Kenobiego w znanym uniwersum? Muszę przyznać, że wszystkie te fantastyczne pomysły są naprawdę imponujące i kilka z nich znacznie ułatwiłoby życie w dzisiejszych czasach, ale to niestety jedyny pozytywny aspekt, jaki znalazłem w tej książce… W moim odczuciu o każdej technologii czytałoby się zdecydowanie lepiej, gdyby autorka skupiła się na wypunktowaniu ich i zebraniu w coś a’la spis, zamiast plątać to z fabułą cyberpunkowego kryminału.

Marionetkowe, często irracjonalne zachowanie postaci znacznie wpłynęło na moją radość czytania. Brakuje w nich życia, świeżości, a wypowiadane kwestie są na przemian sztucznie przeładowane emocjami, wulgarne albo zwyczajnie nudne. Autorce gdzieś umknął fakt, że ludzie prowadzący nas fabularnie to dorosłe osoby, nie dzieci w piaskownicy, a takie niestety często odnosiłem wrażenie.

Pani Smal nie powiadamia nas w jak dalekiej przyszłości toczy się akcja książki, dlatego na moje czepianie się kolejnego elementu można śmiało przymknąć oko. Biorąc jednak pod uwagę fakt tak bardzo zaawansowanej technologii, nie są to raczej lata zbyt bliskie naszym. Zatem informacje o tym, że użytkowanie danego gadżetu sprawia niewyobrażalnie wielką frajdę i dostarcza naprawdę niezapomnianych doznań i wrażeń to nic innego jak pewna forma autorskiej egzaltacji, gdyż dla fikcyjnie stworzonych postaci to codzienność, do której zdążyli przywyknąć. Czy nam niezapomnianych przeżyć dostarcza rozmowa telefoniczna sama w sobie? Śmiem wątpić.

Wszystko jednak można na swój sposób wytłumaczyć. Złote klatki w charakterze spisu technologii (być może z ilustracjami) nie miałyby racji bytu (chyba,że jako oddzielny dodatek),ponieważ jak się okazuje pod koniec książki – autorka przez cały czas próbuje zwrócić uwagę czytelnika na zupełnie inny, psychologiczny aspekt. Na dziwne zachowanie postaci oraz interakcje z otoczeniem może wpływać fakt nagłego przewartościowania wymuszonego postępem technologicznym. Ludzka głupota przeszkadzała już w pierwszych etapach powstawania świata ale teraz być może przyćmiona przez SI stała się jeszcze wyraźniejsza? Wreszcie, przez gloryfikowanie zaawansowanych technologicznie udogodnień autorka oddaje być może hołd lepszym czasom, które niewątpliwie do nas nadejdą?

Całe przesłanie, jakiego moglibyśmy się domyślać czytając powieść wsadzoną w świat science-fiction z inteligentnymi robotami i całą tą zaawansowaną technologią bierze w łeb pod koniec książki. Autorka oczywiście daje nam słabe sygnały dotyczące jej zamysłu już nieco wcześniej, ale morał niestety nijak nie ma się do stworzonego przez Panią Smal świata.

sci-fi i nie sci-fi

Sięgając po książkę Pani Elisabeth Smal nawet nie zastanawiałem się nad znaczeniem tytułu. Okładkowy opis zdradzał cyberpunkową otoczkę powieści i to mnie przyciągnęło. Eksploruję światy science – fiction nie od dziś i mam na temat tego gatunku wyrobione pewne zdanie. Kilku autorów uważam za absolutnych mistrzów w tej dziedzinie. Kimże jednak byłby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
201
197

Na półkach: ,


„Złote klatki” Elizabeth Smal zmusiły mnie do odkurzenia na własny użytek pojęcia „ofiary ironii”.
Uwaga, nie wykładam tu niczego, nie mądrzę się, poprawiam jedynie własną znajomość teorii literatury.Otóż ofiara ironii, to taki ktoś, kto stwierdzenie: „fajna bryka”, wypowiedziane przez jednego „samochodziarza” do innego, bierze za pochwałę samochodu, będącego przedmiotem dyskusji, a nie jego druzgocącą krytykę. Każdemu pewnie raz czy drugi zdarzyło się być taką ofiarą ironii. Mnie także.
Powiem tak: nienawidzę tego uczucia, kiedy już się zorientuję, że się nie zorientowałam!
Czytałam sobie zatem „Złote klatki” Elizabeth Smal, z pewną przyjemnością,
czego nie ukrywam, aczkolwiek co najmniej trzy razy ugryzła mnie w duszę obawa, czy aby nie padłam właśnie ofiarą ironii. Zastanawiałam się, czy tylko ja się wkurzam, czy inni także? Czy nie powinnam aby rozpoznać jakiejś konwencji?
O jakich momentach mówię? Cóż, żeby podtrzymać suspens - o ironii na końcu.
Najpierw o samej książce.
To niezła pozycja. Dobrze się bawiłam, nie miałam wewnętrznego „fuj”. Cieszyłam się może bardziej językiem niż akcją, ale dalipan, jak można nie cieszyć się poprawną polszczyzną? W książkach? No właśnie.

Elizabeth Smal rysuje przed nami dość ciekawą, acz może nie specjalnie odkrywczą wersję niedalekiej przyszłości.
Rzeczywistość jest zautomatyzowana, z jedzeniem z drukarek 3d, autonomicznymi pojazdami, wszechobecną CCTV, chipami dla chętnych, AI zarządzającą naszymi domami, wearables i inteligentnym wszystkim.
Jednak nawet w tym technologicznie zaawansowanym świecie ludzie są ludźmi. Zbrodniarze to zbrodniarze, głupcy to głupcy, egoiści nie są milsi niż ci, których my spotykamy na drodze. Technologia w niewielu rzeczach pomaga, pewne rzeczy za to uwypukla.

Sama akcja interesująca, aczkolwiek bez zaskoczeń
- w końcu obracamy się w pewnej konwencji: świat, nawet jeśli nie jest idealny, jest zagrożony. Zagrożeniu stawia czoła nasz bohater. Ma pomocników, ma wrogów. Mogę już o konwencjach nie pisać? Dziękuję bardzo.

Punktem wyjścia jest śmierć pewnego starego człowieka, w jej efekcie dwójka przyjaciół staje wobec życiowych wyborów, które postawią ich po dwóch stronach barykady. Jak z porządnego westernu - tylko jeden wyjdzie żywy. Więcej nie powiem, bo czytanie tej książki nie sprawia bólu i można zanurzyć się w akcję i podążać jej torem.

Co mnie pociągało w „Złotych klatkach” Elizabeth Smal,
oprócz poprawnego języka, braku manieryzmów i niechlujności? Ascetyczność narracji. Smal nie tworzy skomplikowanych, przerysowanych konstrukcji zdaniowych, które mogłyby odzwierciedlać procesy myślowe jej bohaterów. Nie. Pisze, jak się mówi. Zdania są krótkie, bo tempo akcji jest szybkie.

Widać, że Elizabeth Smal przemyślała świat, który stworzyła.
Wie, co jaka maszyna robi, opisuje, jak działają te wszystkie cuda i cudeńka, potrafi pokazać, jak mogą być one wykorzystane do niecnych celów i kiedy opieka nad obywatelami zamienia się w opresję.
Byłam ciekawa niektórych z tych „futurystycznych” rozwiązań, które w większości już istnieją, tylko jeszcze nie używamy ich powszechnie, lub są za drogie, żeby stały się artykułem powszechnego użytku. Podoba mi się ta rzetelność w wymyśleniu przyszłości.
Co ciekawe, owa rzetelność i kompletność pomysłu na przyszłość są też wadą książki. Jedną z wad. Otóż mam wrażenie, jakbym czytała PR opis na stronie internetowej jakiegoś giganta technologicznego, który opisuje, co to światu nie przyniósł. Lub… jak ulotka developera. Jest akcja, jest dialog i bah! Kawałek takiego opisu technologii, jak z innej bajki. Miałam takie niepokojące odczucie, że autorka opisała sobie ten świat i w opis powstawiała akcję.
Jest za to kolejna rzecz, związana z technologicznym efektem wow, a która jest ciekawa i którą - po pewnej debacie wewnętrznej - muszę podkreślić.

Otóż mamy czyściutki świat, w którym dron przywozi zakupy, lodówka sama się uzupełnia, jeździmy na desce w nowocześniejszej wersji parku wodnego, opaska na nadgarstku monitoruje funkcje życiowe i na pozór wszystko jest czyściusie i piękne, takie wypucowane. Błyszczy szkłem i stalą, jak opis szpitala, który otwiera „Złote klatki” Elizabeth Smal. A potem okazuje się, że są bezdomni, są „gorsze dzielnice”, ktoś sprzedaje narkotyki, ktoś bije innych dla rozrywki. Jest to rzeczywistość, w której niektórych stać na roboty pracujące za nich, w której femboty są sexworkers.

Jest napięcie między dwiema częściami tego świata, które jest jak niepokojące pęknięcie w obrazie. Daje do myślenia. Pytam sama siebie: po co mi ta nowoczesność, drony, jacuzzi, deskorolki, automaty z izotonikami przy ścieżkach biegowych i w ogóle - cały ten szmelc, jeśli nic się nie zmienia? Co to za postęp, który obejmuje tylko technologię?

Wiecie, co jest najgorsze? Że ktoś także zadaje sobie to pytanie i odpowiada na nie, a żeby było gorzej - wdraża w życie swoją na nie odpowiedź. I wtedy sprawy robią się paskudne, bo chyba nie o taką odpowiedź chodziło. Przewrotnie, Miss Smal, bardzo przewrotnie.
No dobrze, a co mi się nie podobało?

Bohaterowie! Rany Julek, oni mają emocjonalną biegunkę! Z jednej emocji do drugiej przeskakują, jakby jakieś spięcie w mózgu przełączało ich na nowe ścieżki. Tak mogą się zachowywać młodsze nastolatki, owszem. Kiedy hormony opływają mózg dokładnie z tym mamy do czynienia, ale tu mamy do czynienia z dorosłymi mężczyznami i kobietami!
„- Colin, zwariowałeś?! Popieprzyło cię?! Chcesz mnie zabić?! Kurwa! Chłopie! Nie wierzę! Co się z tobą dzieje, do jasnej cholery? Zablokowałeś mi dostęp do swojego domu. Nie chciałeś wczoraj przyjechać, a wszystko było uzgodnione. Nie odbierasz telefonów, ani nie odpowiadasz na wiadomości. Kurwa, co się dzieje?! - krzyczał wzburzony. Po chwili jednak się uspokoił i usiadł w ratanowym fotelu na tarasie”. [s. 50]

W książce jeszcze kilka razy miałam do czynienia z sytuacją, gdy zastanawiam się, jak można przejść od jednej emocji do innej, w tak krótkim czasie?
Przyszła mi do głowy taka interpretacja, korzystna dla Elizabeth Smal i jej książki: może autorka podkreśla to, co z naszą psychiką robi technologia i nieustanne podpięcie do różnych feedów informacji? Mamy skrócony attention span, emocje wybuchają i gasną szybciej, ale są płytsze? Nie wiem, to byłoby jakieś wyjaśnienie tego emocjonalnego rozdygotania, jeśli jest jednak nadinterpretacją, to trudno, mogę z tym żyć.

Nie podoba mi się wysilony dydaktyzm narratora.
Dostajemy miedzy innymi coś, co mógłby wygłosić pogrobowiec Hobbesa. No wiecie, że natura to krew i pazury, a ludzie są tylko zwierzętami, które zachowują się, bo muszą, bo wiąże ich prawo [s. 157]. Zgrzytnęłam zębami.

Narrator daje nam poznać dokumenty zebrane przez jednego z bohaterów, Colina, a mówiące o rozwoju osobowości. [s. 124-128]. Komentarz jego przyjaciela, Johna, jest następujący „Nie przypuszczał, że Colin tak mocno zagłębił się w ten temat” [s. 128]. Mam złą informację: to żadne zagłębianie się, tylko komunały.

Nie podoba mi się brak wewnętrznej logiki w podejściu do robotów i AI. Używanie w stosunku do nich kategorii moralnych i etycznych zarezerwowanych dla ludzi wydaje mi się nieodpowiednie, zgrzyta mi to niesamowicie. Jak można stawiać robotom bojowym zarzut bycia zimnymi, bezdusznymi […] bez empatii i moralności, wykonującymi zadania zgodnie z zapisanych w nich programem. [omówienie, nie dosłowny cytat, s. 97]
Halooo! Roboty! To są roboty! Takie są! Nie słyszę narzekań na brat etyki komórki, na brak moralności komputera, na brak empatii samochodu. Irytuję się, bo to duży zgrzyt.
Co jeszcze?

Nie podoba mi się powtarzanie w kółko rzeczy ewidentnych i wcale nie tak trudnych do pojęcia, jak na przykład, że jedzenie jest z drukarek. W ogóle informację pojawiają się po kilka razy. Bohaterowie opowiadają sobie coś, czego byli świadkami. Mówią „muszę iść” a ktoś odpowiada „przecież już musisz iść”. I tak dalej. Ech.
Czas akcji mi się nie schodzi, ale przyznaję, że nie przeczytałam książki z ołówkiem w ręku i nie policzyłam dokładnie, ile trwa akcja. Ale nie sądzę, żeby od jej zawiązania do końca upłynęło wystarczająco dużo czasu, żeby dokonać odkrycia, które ułatwi operację walki z przypadłościami ludzkiej psychiki, wymyślenie całej akcji, wprowadzenie jej w życie i potem…. No, bez spoilerów. Nie wydaje mi się, ale dopuszczam, że się mylę, bo opieram się na wrażeniach. Jak mówię, akcja rozwija się szybko.
Teraz wreszcie ta ironia.
Wiecie, kwestie wychowania i kształtowania osobowości, napięcie między nature/nurture są kluczem do zrozumienia tej powieści. Wychowanie i jego wpływ na ludzi.
Bohaterowie wcześnie zgadzają się z sobą co do jednego: wszystko zaczyna się w domu, wszystkie późniejsze złe/dobre wybory mają źródło w wychowaniu. To podejście będzie mieć poważne konsekwencje, ale nie o nich tutaj.

Otóż dwaj bohaterowie, Colin i John odbywają następującą rozmowę:

„- […] A taki mały brzdąc, co on może wiedzieć? Dorośli powinni go przygotować. Uodpornić na stres. Pokazać, że są granice, porażki i wzloty.
- A nie tylko sielanka - dokończył John - Żadnej odpowiedzialności, żadnych konsekwencji. Życie jest twarde. Musimy być przygotowani od małego. 
- Tak. Tak powinno być - zgodził się Colin - A nie potem ganiają takie małolaty i myślą, że im wszystko wolno. […]
- Kiedyś było inaczej - zaczął wspominać John - Pamiętasz, jak paliliśmy papierosy w ukryciu przed rodzicami? Jak byliśmy wyrostkami?
- Pamiętam - przytaknął Colin.
- Złapał nas na tym sąsiad. Nawet nie wołał naszych rodziców. Po prostu złapał kawałek gałęzi i zlał nas po tyłkach. 
[…] - Ale wyszliśmy na ludzi. Nikt nas nie katował. A przetrzepanie tyłka w słusznej sprawie nam nie zaszkodziło” [s. 26-27]

Skróciłam ten dialog, ale nie wykrzywiłam znaczeń. I mam WTF. Padłam ofiarą ironii, czy nie? Autorka tak poważnie? Serio???
Jesli tak... Nie, no pięknie i anachronicznie.
Obaj bohaterowie są tuż po trzydziestce, nie wiem, jak bardzo w przyszłości rozgrywa się akcja „Złote klatki” Elizabeth Smal, ale i tak… anachronicznie.

Druga sytuacja, w której chyba mam do czynienia z ironią jest następująca: jeden z bohaterów idzie na hamburgera, autorka powtarza nam oczywiście, ze jedzenie jest drukowane, ok, nie o to mi chodzi. Otóż John ma taki proces myślowy:
„Przypomniał sobie prawdziwe mięso z czasów dzieciństwa. Mimo że to, które obecnie było produkowane w laboratoriach z komórek macierzystych zwierzęcia, w smaku nie różniło się od prawdziwego, to jednak świadomość jedzenia czegoś sztucznie wyhodowanego zawsze pozostawała w jego podświadomości”. [s. 262]

I znowu nie wiem, czy to ironia, czy nie? W "mojej podświadomości" zostaje raczej zostaje wiedza, że jakieś zwierzę jest hodowane w strasznych warunkach, a następnie zabijane tylko po to, żeby znaleźć się na moim talerzu. Moim i moich bliźnich. To jest dopiero mindfuck, nie hodowla karkówki na szkiełku.

Trzecia zagwozdka. Na końcu książki autorka serwuje nam zasady Metody Montessori. Jest to tak z… czapy, tak kontekstowo źle umocowane, że zastanawiam się, czy te wspaniałe zasady mają zostać tu podkreślone czy wręcz przeciwnie.
Ogólnie? 
Warto. „Złote klatki” Elizabeth Smal warto przeczytać, choćby tylko po to, żeby wejść z nimi w gorący spór.

www.veryurbanfantasy.pl


„Złote klatki” Elizabeth Smal zmusiły mnie do odkurzenia na własny użytek pojęcia „ofiary ironii”.
Uwaga, nie wykładam tu niczego, nie mądrzę się, poprawiam jedynie własną znajomość teorii literatury.Otóż ofiara ironii, to taki ktoś, kto stwierdzenie: „fajna bryka”, wypowiedziane przez jednego „samochodziarza” do innego, bierze za pochwałę samochodu, będącego przedmiotem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1243
1243

Na półkach:

„ZŁOTE KLATKI.ZNIEWOLENIE” ELISABETH SMAL
Ciekawa powieść kryminalna połączona z science Fiction. To zagadka kryminalna w świecie naszej przyszłości.
Wciągnęła mnie bardzo szybko, jednak później zaczęło się robić nudnawo.Główny bohater to Colin Moore, jest samotnym, bezdzietnym kawalerem. Pracuje jako detektyw.
Poznajemy go w momencie, gdy wchodzi do szpitala Hosmed, aby odwiedzić swego dziadka, który trafił tutaj ponieważ został pobity.
Wkraczamy w świat naszej przyszłości – wszystko mega nowoczesne, skomputeryzowane. Już na recepcji siedzi fembot – robot, który zastępuje człowieka. Wykonuje on swoją prace niezwykle cierpliwie zupełnie nie tak jak ludzie. Specjalny czytnik sprawdza linie papilarne na kciuku, dzięki czemu wiadomo, czy Colin jest upoważniony do uzyskania informacji o swoim dziadku.
Niestety dziadek bohatera umiera, nie było możliwości by przytrzymać go przy życiu. Dziadek nie zgodził się być zamiennikiem czyli nie chciał aby jego organy zostały ponownie wykorzystane.
Zgodnie z życzeniem zmarłego zostaje on pochowany a właściwie zasadzony w Parku Pamięci. W specjalnej kapsule w pozycji embrionalnej wraz z wybranym nasionem dębu.
Colin próbuje dowiedzieć się kto zaatakował i zabił jego dziadka. Na własną rękę zaczyna prowadzić dochodzenie, przeszukując zapisy z ulicznych kamer. Niestety sprawa nie jest taka prosta.Tym czasem w mieście szerzy się chaos. Bezstresowe wychowanie przyniosło skutek w zabijaniu dla zabawy lub dla zysku. Czy to dla nas jakaś przestroga?
Do naszego bohatera zgłasza się matka jego dawnego kolegi prosząc, aby go odszukał ponieważ ten od dwóch miesięcy nie daje znaku życia. Pomimo zapewnień policji, że z synem jest wszystko w porządku kobieta czuje niepokój. Niebawem kobieta ginie.
Do wszystkich posterunków policji dla bezpieczeństwa trafiają bolsy. To roboty bojowe bezduszne, bez empatii i moralności. Zrobią dokładnie to co mają zaprojektowane w swych zadaniach.Colin zastanawia się nad kształtowaniem osobowości człowieka. Czy jesteśmy tacy, jakimi nas wychowano ?
W mieście zaczyna się implantacja czyli czipowanie ludzi. Najpierw wybierają ludzi bezdomnych i rodziny tych, którzy złamali prawo. Zapanowała ogólna panika. Tym bardziej,że po zaczipowaniu ludzi ci umierają. Ludzie zostają oznaczeni bez wolnej woli wczepiają czipów. Jest pewne,że ktoś kontrolować ludzi – każdy ich ruch i zachowanie.
Jasno się już mówi na ulicy, że implantacja to nie czipy tylko pewna śmierć.
Powstają Lotosy czyli obozy w mieście, gdzie przewożeni zostają poszukiwani ludzie Przechodzą tu oczyszczenie Zostają ponownie zaczipowaniu i wracają do domu. Bardzo szybko umierają.
Ktoś robi czystki i eliminuje najsłabsze ogniwa społeczeństwa. Ktoś chce stworzyć idealne społeczeństwo wolne od jakichkolwiek obciążeń i zależności. Coś mi to przypomina …
Jednocześnie słyszymy głos „Człowiek to nasze wewnętrzne JA. Nasza świadomość i podświadomość. Nic więcej”.Przyznam, że spodziewałam się po tej pozycji czegoś więcej. Dużego WOW i niedowierzania dla wyobraźni autorki.
Pewnie dlatego,że dopiero co przeczytałam „Black Mirror”, które mnie wbiło w fotel.Książkę warto przeczytać ponieważ skłania do refleksji nad naszą przyszłością, nad tym co nas czeka jako ludzi, jako społeczeństwo, jako gatunek.
Czy wprowadzanie robotów do naszego świata jest dobre i bezpieczne? Czy czipowanie ludzi wynika z zapewnienia im bezpieczeństwa czy totalnej kontroli?
I najważniejsze pytanie – komu tak bardzo zależy aby wzbudzić w NAS niepokój i lęk jednocześnie podpowiadając NAM co możemy zrobić aby czuć spokój i bezpieczeństwo? Pomyślcie.Ważne:1. Dzieci uczą się od tego, co je otacza.
2. Jeśli dziecko jest często krytykowane, uczy się potępiać innych.
3. Jeśli dziecko jest często chwalone, uczy się doceniać innych.
4. Jeśli dziecko jest narażone na wrogie zachowanie, uczy się walczyć z otoczeniem.
5. Jeśli jesteś uczciwy wobec dziecka, dowie się, czym jest uczciwość.
6. Jeśli dziecko jest stale wyśmiewane, staje się nieśmiałe.
7. Jeśli dziecko czuje się bezpieczne, uczy się ufać ludziom.
8. Jeśli dziecko jest często zmuszane do odczuwania wstydu, uczy się czuć winne.
9. Jeśli dziecko jest często zachęcane, będzie miało większa pewność siebie.
10. Jeśli obniżysz swoje wymagania i będziesz dziecko traktować na równi, nauczy się cierpliwości.
11. Jeśli popierasz dziecko, będzie miało większą pewność siebie.
12. Jeśli dziecko dorasta w przyjaznej atmosferze i czuje się potrzebne, nauczy się, jak znaleźć miłość.
13. Nigdy nie mów o dziecku źle w jego obecności ani wtedy, gdy Cię nie słyszy.
14. Skup się na tym, co jest dobre dla dziecka, i wspieraj je. Wtedy złe doświadczenie nie będzie mieć miejsca.
15. Zawsze słuchaj dziecka i odpowiadaj na jego pytania lub prośby.W ten sposób zbudujesz bliską i trwałą relację z pociechą.
16. Szanuj dziecko nawet wtedy, gdy popełnia błąd.
17. Bądź zawsze gotowy, aby pomóc dziecku, które potrzebuje Twojej pomocy. jednak odsuń się w cień, kiedy ma wszystko, czego potrzebuje, aby coś zrobić samemu.
18. Dzieci zawsze wybierają najlepszy przykład, więc dawaj im go codziennie.
Zaczerpnięte z mojej strony http://ostatniastrona.com.pl/zlote-klatki-zniewolenie-elisabeth-smal/

„ZŁOTE KLATKI.ZNIEWOLENIE” ELISABETH SMAL
Ciekawa powieść kryminalna połączona z science Fiction. To zagadka kryminalna w świecie naszej przyszłości.
Wciągnęła mnie bardzo szybko, jednak później zaczęło się robić nudnawo.Główny bohater to Colin Moore, jest samotnym, bezdzietnym kawalerem. Pracuje jako detektyw.
Poznajemy go w momencie, gdy wchodzi do szpitala Hosmed, aby...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
498
52

Na półkach: ,

Interesująca historia i inteligentni bohaterowie, ciekawe zwroty akcji. Mimo powtarzalność, niepowtarzalna ;-)

Interesująca historia i inteligentni bohaterowie, ciekawe zwroty akcji. Mimo powtarzalność, niepowtarzalna ;-)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    31
  • Przeczytane
    18
  • Posiadam
    2
  • Kolejka 2020
    1
  • Do przeczytania 2019
    1
  • Jeszcze nie ma/MUST HAVE!!!
    1
  • Chcę kupić
    1
  • Mam ebooka2 - epub
    1
  • Styczen 21 r.
    1
  • 2019
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Złote klatki. Zniewolenie


Podobne książki

Przeczytaj także