rozwińzwiń

Fluff

Okładka książki Fluff Natalia Osińska
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2019
Logo Lubimyczytac Patronat
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

W życiu warto być wyłącznie sobą



5772 669 447

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
249 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4383
4198

Na półkach: , , , ,

Pierwsze spotkanie bardzo dobre z Natalią Osińską,dotąd mi nieznana pisarka ładnie napisała tę powieść młodzieżową,pióro ma wspaniałe,styl pisarki autorki fajny.
Trudne tematy porusza,to świetna,przyjemna lektura.

Pierwsze spotkanie bardzo dobre z Natalią Osińską,dotąd mi nieznana pisarka ładnie napisała tę powieść młodzieżową,pióro ma wspaniałe,styl pisarki autorki fajny.
Trudne tematy porusza,to świetna,przyjemna lektura.

Pokaż mimo to

avatar
220
63

Na półkach: , ,

[1 przeczytanie:30.05.2020; 10/10]
[2 przeczytanie:21.10.2023; 7/10]

[1 przeczytanie:30.05.2020; 10/10]
[2 przeczytanie:21.10.2023; 7/10]

Pokaż mimo to

avatar
69
32

Na półkach: , , ,

"Fluff" jest zwieńczeniem tego, jak bardzo Natalia Osińska nie umie pisać, a zwłaszcza pisać o queerach. Nie mam pojęcia dla kogo tak naprawdę są jej książki, bo jeśli dla polskiej młodzieży LGBT, to dlaczego ANI RAZU nie pada w nich choćby słowo związane z orientacją lub tożsamością płciową? Transpłciowy, gej, lesbijka, aseksualna, biseksualna, aromantyczna. To nie boli, naprawdę!

Matylda jest najbardziej nieznośną, mdłą i podłą postacią "Fluffa" Autentycznie modliłem się, by wpadła pod jakiś poznański autobus bądź tramwaj (ej, Poznań, macie u siebie tramwaje?). Niestety Matylda wyszła ze wszystkiego obronną ręką, nie poniosła konsekwencji ani za stek kłamstw, na których zbudowała sobie miłosną relację, ani za traktowanie swojej matki jak śmiecia. Matylda nie zachowuje się jak dziewiętnastolatka, tylko jak wkurwiająca gówniara, rzekłem.

Wika jest ewidentnie w spektrum autyzmu, o czym również nie dowiadujemy się wprost, jedynie pada wzmianka o riserczu na Wikipedii (serio). To się staje naprawdę męczące.

Oczywiście Osińska nie byłaby sobą, gdyby nie wjebała swojego ulubieńca, Daniela, który jak zwykle strzela mizoginią jak z pistoletu na wodę w śmigus dyngus i, again, nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Widocznie dziewczyny z jego paczki mają radochę z tego, że ich kumpel nienawidzi kobiet. (Oprócz Emilii, ale Emilia wyszła chyba pani Osińskiej przypadkiem.).

Mamy we "Fluffie" również naśmiewanie się z tego, że ta GRUBA, TŁUSTA, BRZYDKA, POTĘŻNA Roksanna miała trzech chłopaków w semestrze. Szczypta fatfobii i od razu robi się jakoś weselej, haha. Polecam pogrzebać na Instagramie autorki, by znaleźć rysunek z podobizną nieszczęsnej Roksanny. Czytelniczki z podobną figurą powinny uważać na buty, bo jeszcze pani Osińska je im opluje. Tfu, grubasy pierdolone.

Ach! "Fluff" ukazał nam postać NIE-BI-NAR-NĄ. Pierwszą ever!!! Cieszymy się, prawda? No właśnie nie, bo niebinarna postać ma nickname (imię?) Zło - wiecie, żeby był rodzaj nijaki - a jej zachowania są tak zróżnicowane jak zachowania bota na Twitter dot com o nazwie "generator tejków alternatywek". Nie jest traktowana po ludzku, rabi raczej za śmieszne zwierzątko, które całą gawiedź na zmianę bawi i irytuje. Wdaje się w kłótnie o weganizm i zalewa łzami, gdy ojciec Daniela pyta, czy jest chłopcem, czy dziewczynką. Podziękuję za taką repkę.

Mamy też Julię. Julia odezwała się w całej serii może ze trzy razy, z pięć rzuciła swoim firmowym wrogim spojrzeniem oraz kompletnie od czapy oznajmiła, że ona to seksu i związków nie lubi i nie chce. Pomijając już fakt, że Osińska znów woli iść naokoło, zamiast powiedzieć ZAKAZANE SŁOWA (aroace),strasznie mnie ta scena wkurwiła. Wyobraziłem sobie autorkę z planszą do bingo wykreślającą kolejne orientacje i tożsamości, byle woke points się zgadzały. Czy ta repka jest dobra? Skądże znowu, ale to już nikogo nie obchodzi. Polscy autorzy myślą, że można queerom podsunąć pod nos każde gówno, bo uznanie tłumu i tak będzie.

"Piszę o was książki"? To przestań. Najwyższa pora.

"Fluff" jest zwieńczeniem tego, jak bardzo Natalia Osińska nie umie pisać, a zwłaszcza pisać o queerach. Nie mam pojęcia dla kogo tak naprawdę są jej książki, bo jeśli dla polskiej młodzieży LGBT, to dlaczego ANI RAZU nie pada w nich choćby słowo związane z orientacją lub tożsamością płciową? Transpłciowy, gej, lesbijka, aseksualna, biseksualna, aromantyczna. To nie boli,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
58
48

Na półkach:

W książkach bardzo lubię różnorodność wśród bohaterów. Nie mówię, o różnicach w charatkerze, bo mimo, że bardzo to cenię to jednak uważam, że jest to pewna baza historii, aby bohaterowie się czymś różnili. Chodzi mi bardziej o pewne odwzorowanie świata rzeczywistego, gdzie nie wszyscy ludzie w jednej grupie są jasnej karnacji, jednego wyznania, tej samej orientacji i koniecznie są cispłciowi. Jeśli chodzi o książki Natalii Osińskiej, to autorka zawsze doskonale wywiązuje się z tej różnorodności, co widać również w zakończeniu serii o Leonie i Tośku, noszącej tytuł "Fluff".

Tak jak pierwsza część jest opisywana z perspektywy Tośka, druga zaś z Leona, tak i trzecia zyskuje nowego narratora. Jest nim Matylda, koleżanka z klasy głównych bohaterów poprzednich części. Matylda jest nieco wycofaną dziewczyną, która bardziej niż w siebie wierzy w innych. Jest nieco zbyt mało spontaniczna, brak jej w życiu luzu. Przez internet poznaje Wikę, cosplayerkę z jej miasta, która tak jak Matylda jest w klasie maturalnej. Dziewczyny mają zupełnie inne historie, inne podejście do świata i życia. Jednak obie mają pewne problemy.

Historia opisana w książce jest romansem, który zakwita między dwiema bohaterkami. Moim zdaniem, książka zyskuje wielkiego plusa za tę różnorodność, o której pisałom wcześniej. Bohaterowie, poza odmiennymi charakterami, reprezentują różne grupy. Główna bohaterka, Matylda, jest kobietą kochającą inną kobietę. Jej przyjaciółka, Wika, również jest postacią queer a do tego reprezentuje grupę osób z problemami psychicznymi. Leon, postać z poprzednich części, jest gejem, z kolei jego chłopak jest osobą transseksualną.

Kolejnym plusem dla książki jest realność świata, w którym historia funkcjonuje. Czytałom kilka wypowiedzi, że jest to nierealne, żeby w grupie osób były tylko osoby queer, jednak z własnego doświadczenia muszę powiedzieć, że często właśnie tak jest. Młode osoby, będące nieheteronormatywnymi, często tworzą własną społeczność- w szkole, w internecie, żeby nie musieć ukrywać tego kim są, bez narażania się na przytyki.

W książce bardzo podobała mi się lekkość, z jaką się ją czytało. Słownictwo jest bardzo odpowiednie dla grupy bohaterów i ich zainteresowań. Wika często używa słów z slangu fanów anime, Matylda wypowiadając się używa bardzo rozbudowanego i profesjonalnego słownictwa.

Akcja książki jest bogata w kilka wątków, takich jak relacja z rodzicami czy róweśnikami, presja nauki do egzaminu maruralnego czy poznawanie kogoś za pomocą internetu. Każdy z tych wątków został, moim zdaniem oczywiście, bardzo dobrze rozwinięty i każdemu z nich zostało poświęcone tyle czasu, na ile było to potrzebne. Trudno mi się doszukać w książce scen pisanych na siłę, wszystko jest dobrze dopracowane.

Zdecydowanie chciałobym polecić tę książkę każdemu, kto chciałby się na trochę zrelaksować. Seria ma dla mnie podobny wydźwięk do popularnego ostatnimi czasy "Heartstoppera" (Alice Oseman),jest lekkim romansem osadzonym w realiach nastolatków piszących maturę tuż przed wybuchem pandemii. Książka broni się sama podczas czytania, a bohaterowie Natalii Osińskiej bardzo chętnie zabiorą was w niezapomnianą podróż, której nie będziecie żałować.

W książkach bardzo lubię różnorodność wśród bohaterów. Nie mówię, o różnicach w charatkerze, bo mimo, że bardzo to cenię to jednak uważam, że jest to pewna baza historii, aby bohaterowie się czymś różnili. Chodzi mi bardziej o pewne odwzorowanie świata rzeczywistego, gdzie nie wszyscy ludzie w jednej grupie są jasnej karnacji, jednego wyznania, tej samej orientacji i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
291
105

Na półkach:

Nie jest to typowa opowieść o młodej miłości. Wika jest szczególną postacią, która zmaga się z różnymi przypadłościami natury psychicznej, co bardzo wpływa na to, o czym ta książka właściwie jest. Śmiało można stwierdzić, że Wika jest osobą na spektrum autyzmu, a książka opisuje związek miedzy nią, a główną bohaterką książki. Ta historia jest naprawdę wyjątkowa.

Przeczytałam tą książkę bez znajomości poprzednich części i mimo że nie czułam się zagubiona w historii, to Tosiek/Daniel często się pojawia i kradnie trochę uwagi.

Nie jest to typowa opowieść o młodej miłości. Wika jest szczególną postacią, która zmaga się z różnymi przypadłościami natury psychicznej, co bardzo wpływa na to, o czym ta książka właściwie jest. Śmiało można stwierdzić, że Wika jest osobą na spektrum autyzmu, a książka opisuje związek miedzy nią, a główną bohaterką książki. Ta historia jest naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
242
28

Na półkach:

Jeżeli wcześniej myślałam, że nie można stworzyć gorzego bohatera niż Tosiek to przepraszam samą siebie, Matylda jest taką płytką, zacofaną i głupią bohaterką, że aż bolało mnie czytanie o niej. Wika to jeszcze gorsza postać, a jej zachowanie 5latki doprowadzało mnie do szału. Cudem dotrwałam do końca tej tony nonsesnu.

A autorce polecam jednak nie udawać, że się na czymś zna. Jestem cosplayerką od 16lat i w życiu nie sądziłam, że dostanę taką tonę głupot na stronach polskiej książki. Copernicon, wbrew temu co sądzi autorka, nie jest najlepszym konwentem świata by co chwila o nim wspominać, a peruk się nie prasuje. Byłam zażenowana czytaniem takiego płytkiego podejścia do mojego hobby.

Jeżeli wcześniej myślałam, że nie można stworzyć gorzego bohatera niż Tosiek to przepraszam samą siebie, Matylda jest taką płytką, zacofaną i głupią bohaterką, że aż bolało mnie czytanie o niej. Wika to jeszcze gorsza postać, a jej zachowanie 5latki doprowadzało mnie do szału. Cudem dotrwałam do końca tej tony nonsesnu.

A autorce polecam jednak nie udawać, że się na czymś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
44
13

Na półkach:

Przeczytałam w tym roku osiem polskich książek i każde gówno nazywałam "najgorszą książką jaką czytałam w życiu". Czy mogę powiedzieć tak o książce "Fluff"? Owszem. Jednak z zupełnie innych powodów. To nie jest gówno w tak oczywistym znaczeniu jak np. książka bez fabuły, z postaciami z papieru. Nie. "Fluff" ma jakąś fabułę i to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Osińska próbuje opowiedzieć jakąś historię, jakiś tam pomysł ma i plus minus realizuje - ale bardziej jednak na minus. Bo każde zdanie, które wysmrodziła na klawiaturze pełne jest drzazg. Nie wiem, czy ta książka miała redakcję, pewnie miała, a przynajmniej jakaś osoba się podpisała pod poprawionymi przecinkami. Nie uwierzę, że cokolwiek innego tam zostało sprawdzone. Może justowanie tekstu.
Pozornie nieszkodliwy, "Fluff" już od pierwszej strony oferuje lekki smrodek kulek na mole. Główna bohaterka i jej znajomi - a także jej dziewczyna - są maturzystami. Pierwszy raz jednak zdarzyło mi się, żebym czytała o dziewiętnastolatkach, którzy jednocześnie są szesnastolatkami i ludźmi przed trzydziestką udającymi nastolatków w internecie. Widać, że całą galerię postaci napisała osoba, która z liceum wyszła na tyle dawno, by nie mieć świadomości, jak wypowiadają się dzieciaki - zrobiła jednak research używanych przez nich aplikacji oraz oglądanych seriali. Co rusz padają słowa: Snap, Instagram, Marvel, *wstaw tytuł popularnego w 2017 serialu*. To ma mnie przekonać, że czytam o maturzystach, ale ja jednak słyszę ten nieprzyjemny dźwięk drapania pazurami po tablicy, kiedy autorka wciska mi, że jest taka kul dżezi na czasie, ja znam tę młodzież! No nie wiem, moja trzynastoletnia siostrzenica by powiedziała, że pani Osińska to zapodała jednak krindżawę. Nie wnikam, ile autorka ma lat - mogłaby jednak tak ostentacyjnie nie wsadzać siebie na jedną półkę z dinozaurami i matką Lucasa Scotta, która krzyczała ze sceny o "Fall Down Boy".
Kiedy już przedrzemy się przez warstwę ekspozycji roku 2017, który wygląda jak 2003 w futurystycznych dekoracjach, zaczyna się prawdziwe bagienko: fabuła, o której wcześniej wspominałam. Matylda przygotowuje się do matury, jest nijaka, potem poznaję Wikę, zaczyna się robić nieznośna, mamy sapphic romans usiany drzazgami i metaforą słabą jak barszcz Winiary z jednej łyżeczki zalany litrem wrzątku, potem są geje i reprezentacja pozostałych literek lgbtq+, Matylda jest jeszcze gorsza niż była, no i happy end. A, po drodze jest jeszcze matura. Kolejna poprzeczka, w którą pani Osińska ryje zębami, brakowało mi tylko mema o "Lalce". Tak jak pisałam wcześniej, jakiś pomysł tu był - słaby, bo słaby - ale był. Realizacja nie wyszła wcale. W tej książce dzieją się rzeczy, ale w próżni, nie wpływają ani na mnie, ani na tych okropnych bohaterów. NIKT tam się nie rozwija, trzysta stron o kant dupy potłuc, kiedy próbujesz wmawiać czytelnikowi, że patrz!!! rozwinęłam, ale chyba tylko papier toaletowy. Bo bohaterowie od początku do końca stoją w miejscu i przebierają nogami, jakby jechali donikąd na rowerku stacjonarnym. I pół biedy, gdyby ci ludzie byli po prostu nijacy. Przełknęłabym to, zaraz zapomniała. Nie. Galeria bohaterów Osińskiej to reprezentacja wręcz obrzydliwa. Najgorszy jest bohater "Fanfika", którego mam chyba lubić tylko za bycie trans, ale to tak nie działa. Daniel jest okropnym farfoclem traktującym wszystkich jak śmieci na czele z ojcem i nie - wszystkiego nie da się wytłumaczyć tranzycją. Bycie shitty to część jego charakteru, Osińska podbija to dodatkowo mizoginią i robi z postaci, która mogłaby być jednak przełomowa w polskiej literaturze, jakąś karykaturę. Jego chłopak ma homofobiczną rodzinę i to tyle. Leon istnieje sobie, jest niemiły jak wszystkie inne postacie, no i fajnie, lecimy dalej, pora na CSa. Największą gwiazdą tego nieśmiesznego kabaretu jest oczywiście Matylda, główna bohaterka. Pochłonięta głównie sobą, wszystkich innych traktuje paskudnie, chyba że to jej tru loff Wika - Wikę akurat rozstawia po kątach jak rasowy coach. Przyjaciół traktuje jak rekwizyty w swoim przedstawieniu, pięć razy na stronę podkreśla JAK BARDZO nie obchodzą ją problemy innych, warczy na matkę, oczekuje od swoich znajomych, żeby byli wyjątkowi, bo wtedy czuje się lepiej jako przeciętna Matylda - jest rasowym wampirem energetycznym, od siebie dającym z 10% tylko wtedy, kiedy jej się akurat uwidzi, że tak ma być. Nie znam drugiej tak antypatycznej postaci - kibicowałam jej, żeby wpadła pod tramwaj na Kaponierze, jako kierowca wstałabym i zaczęła klaskać. Czy to czyni z jej drugiej połówki lepszą postać? Nie. Wika jest równie okropna. Szczerze, to ja nawet nie rozumiem, jaka miała być ta postać. Ekscentryczna? No nie. Jest denerwująca i po prostu ż a d n a do tego stopnia, że ma się ochotę zasadzić kopa w jej żaden zad. Matylda łazi za nią z jakiegoś powodu, za to Wika przez większość czasu ma ją w dupie. Kiedy okazuje się, że wcale nie, to ja jednak w to nie wierzę - wierzę za to, że Osińska stworzyła osobę niezrównoważoną psychicznie, której kreacja wymknęła się spod kontroli. Autorka jednak nie umie napisać prostego zdania bez zapodania grafomanii na poziomie "herbaty tańczącej w filiżance", nie podejrzewam jej więc o to, że ten fakap zauważyła, a co dopiero próbowała go naprawić. Z innych postaci to są tam jeszcze rodzice - tutaj mam wrażenie, że autorka nigdy nie spotkała ludzi po czterdziestce, bo zarówno pan Marcin jak i pani Joanna zachowują się jak dwudziestolatki z domalowanymi zmarszczkami. O! Zapomniałabym! JEST ZŁO. RODZAJU NIJAKIEGO. Reprezentacja musi być absolutnie wszystkich, ale na miejscu ludzi niebinarnych wolałabym wcale nie mieć prezentacji u Osińskiej, wolałabym zostać zignorowana niż obrażona. Nawet nie będę strzępić języka. Po prostu splunę na autorkę. TFU!
Zostając przy prezentacji w sumie, to ja poczułam się osobiście dotknięta. Sięgnęłam po tę książkę właśnie przez relację dwóch dziewczyn. Główna bohaterka uświadamia sobie, że nie jest heteroseksualna, bo jej długoletni crush, kiedyś-Tosia-teraz-Daniel przestaje pachnieć dziewczyńsko. Chciałabym żartować. Chciałabym. Przełknęłabym to jednak jeszcze, gdyby potem Osińska nie odpakowała gorszego gówna samą relacją Matyldy i Wiki. Chciała romansu dwóch dziewczyn, ale poległa już na rozmowach. One nie mają o czym ze sobą rozmawiać. Ciągle się obrażają, są dla siebie niemiłe, zrywają ze sobą przez głupotę, a potem nagle już są w sobie zakochane - padają wielkie deklaracje i co jeszcze, frytki do tego. Wolałabym frytki. Wolałabym frytki niż te trudne do przełknięcia metafory, śmieciowe przemyślenia Matyldy, w których podkreśla swoje zakochanie i to JAK BARDZO w dupie ma problemy swoich przyjaciół. Dosłownie przyznaje jak mocno nie obchodzi ją to, co do niej mówi Daniel. To po co się z nim zadajesz? Dobra, wiem. To jest ulubiony bąbelek autorki i musi mieć swój wątek w tym opku... tfu, książce, żeby geje mogli tańczyć poloneza i być uciskani. Nie ma dobrej lgbt literatury bez uciskanego geja. A najlepiej trans geja, bo wtedy można ustrzelić bingo.
I nie, nie uważam za coś złego pisania o realnych problemach, z jakimi stykamy się codziennie - z homofobią, brakiem akceptacji ze strony otoczenia, strachem. Ale, na litość boską, o tym trzeba umieć pisać! Osińska nie umie. Albo robi konflikt bez sensu, albo nakręca taki realistyczny do takiego stopnia, że ojcu Leona brakuje tylko rogów i trójzębu, którym mógłby dźgać syna w dupę. No sorry, nikomu nie robi przysługi chujowa reprezentacja naprzeciw której stawiasz jeszcze chujowszą grupę homofobów. Ale happy end musi być. Wszyscy jedzą kanapki w samochodzie, pora na CSa. Rozwiązane wszystkie problemy.
W tej książce było wiele więcej, ale w połowie recenzji zorientowałam się, że mi się nawet nie chce o tym pisać. Szkoda mojego czasu. Zaczęłabym się w końcu zapętlać, bo wniosek jest jeden: w książce "Fluff" nic nie jest dobre. Nie ma tam ani jednej pozytywnej rzeczy. Nic nie mogę pochwalić. NIC. Nie mogę nawet pochwalić ryby za umiejętność pływania, bo się utopiła, próbując jechać na rowerze.
Polecam tę książkę wszystkim pisarzom. Można sobie z niej wypisać własny poradnik pt. JAK NIE PISAĆ.

Przeczytałam w tym roku osiem polskich książek i każde gówno nazywałam "najgorszą książką jaką czytałam w życiu". Czy mogę powiedzieć tak o książce "Fluff"? Owszem. Jednak z zupełnie innych powodów. To nie jest gówno w tak oczywistym znaczeniu jak np. książka bez fabuły, z postaciami z papieru. Nie. "Fluff" ma jakąś fabułę i to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Osińska...

więcej Pokaż mimo to

avatar
451
341

Na półkach:

Gorsza od Fanfika - 5/10

Właściwie w tej książce NIC się nie dzieje. Dwie nastolatki nawiązują kontakt w internecie. Potem spotykają się w realu. Kłócą się o bzdurę i rozstają (co trwa dosłownie parę stron) i ponownie się godzą. Tak w skrócie można streścić całą książkę. ZERO DRAMY.

Największą wadą powieści nie jest jednak nuda wylewająca się z fabuły, ale same główne bohaterki. Choć obie zdają maturę to są niestety na poziomie emocjonalnym dziecka, które kończy podstawówkę. Wróć! Wika jest na poziomie dziecka, które kończy przedszkole (wierzcie mi na słowo). Trudno polubić tę postać i jeszcze trudniej jest zrozumieć drugą bohaterkę, która się w niej zakochuje.

Do miłości dziewczyn też można mieć zastrzeżenia. Czytelnik nie czuje tej miłości. Dziewczyny spotykają się po raz pierwszy, a parę stron dalej już wyznają sobie miłość. Już jedna jest zakochana :) Jasne! Trudno w to uwierzyć, bo zakochać się w Wice - to jak zadurzyć się w przedszkolaku. Na takim poziomie emocjonalnym i intelektualnym jest ta bohaterka. Nieznośna i irytująca - staje się NAJWIĘKSZYM minusem "Fluff".

Gorsza od Fanfika - 5/10

Właściwie w tej książce NIC się nie dzieje. Dwie nastolatki nawiązują kontakt w internecie. Potem spotykają się w realu. Kłócą się o bzdurę i rozstają (co trwa dosłownie parę stron) i ponownie się godzą. Tak w skrócie można streścić całą książkę. ZERO DRAMY.

Największą wadą powieści nie jest jednak nuda wylewająca się z fabuły, ale same główne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
65
18

Na półkach:

Na pierwszy rzut oka "najspokojniejsza" książka z serii, ale bardzo, bardzo wiele się tu dzieje. Warto przeczytać, chociaż główna postać jest trochę nijaka - odkrywa w sobie to, czego dotychczas się nie spodziewała, ale podchodzi do tego zaskakująco bezrefleksyjnie, nie stara się zrozumieć samej siebie jak Tosia_Tosiek_Daniel, Leon czy pojawiająca się w tej części Wika. Wyraziście zostały zarysowane konflikty między osobami o konserwatywnym spojrzeniu na świat lub tymi, którzy po prostu niewiele jeszcze na jego temat wiedzą, a osobami doświadczonymi aż za mocno przez życie. Niemniej jednak, postacie drugoplanowe często są silniejsze i bardziej wyraziste niż Matylda.

Na pierwszy rzut oka "najspokojniejsza" książka z serii, ale bardzo, bardzo wiele się tu dzieje. Warto przeczytać, chociaż główna postać jest trochę nijaka - odkrywa w sobie to, czego dotychczas się nie spodziewała, ale podchodzi do tego zaskakująco bezrefleksyjnie, nie stara się zrozumieć samej siebie jak Tosia_Tosiek_Daniel, Leon czy pojawiająca się w tej części Wika....

więcej Pokaż mimo to

avatar
82
43

Na półkach: , , , ,

Kolejny, trzeci już tom przygód o poznańskich licealistach zmuszonych do walki z szarą rzeczywistością i problemami. Jak zwykle książka ma morał i wspiera na duchu w najtrudniejszych życiowych momentach, przynajmniej w moim przypadku. Bardzo przyjemnie się czyta, napisane w prosty i przejrzysty sposób. Postacie kolorowe i dobrze oddające osoby, które możemy spotkać na co dzień. Jakby nie było wszystko toczy się w naszym wszechświecie.

Kolejny, trzeci już tom przygód o poznańskich licealistach zmuszonych do walki z szarą rzeczywistością i problemami. Jak zwykle książka ma morał i wspiera na duchu w najtrudniejszych życiowych momentach, przynajmniej w moim przypadku. Bardzo przyjemnie się czyta, napisane w prosty i przejrzysty sposób. Postacie kolorowe i dobrze oddające osoby, które możemy spotkać na co...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    300
  • Chcę przeczytać
    286
  • Posiadam
    72
  • 2019
    28
  • Ulubione
    18
  • LGBT
    11
  • LGBTQ+
    9
  • Teraz czytam
    9
  • 2019
    8
  • Młodzieżowe
    6

Cytaty

Więcej
Natalia Osińska Fluff Zobacz więcej
Natalia Osińska Fluff Zobacz więcej
Natalia Osińska Fluff Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także