Fluff

- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Cykl:
- Fanfik (tom 3)
- Wydawnictwo:
- Agora
- Data wydania:
- 2019-04-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-04-10
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788326828072
- Tagi:
- dziewczyna książka dla młodzieży liceum literatura polska nastolatka poczucie własnej wartości poszukiwanie własnej tożsamości powieść obyczajowa problemy młodzieży przyjaźń relacje rodzinne tolerancja uczucie
- Inne
Czy jest coś ważniejszego, kiedy ma się 18 lat, niż przygotowania do matury?
Tak. Dla Matyldy to przypadkowy komentarz pod fanartem, który wrzuciła do sieci. Komentarz i jego autorka. Znajomość z Wiką, tajemniczą dziewczyną z Internetu, zmusi Matyldę do zadania sobie najtrudniejszych pytań. Kim jestem? Czego chcę? Jak sobie z tym WSZYSTKIM dać radę?
Bo Matylda woli pozostać wiecznym przeciętniakiem niż narazić się na utratę popularności. Wika wręcz przeciwnie: nigdy nie przejdzie niezauważona. Pod kolorowymi perukami, grubą warstwą makijażu i ekscentrycznymi strojami ukrywa swoje prawdziwe ja. W dodatku ma bujną przeszłość, lecz tylko wirtualną.
Czy dziewczyny odnajdą się w labiryncie dotąd nieznanych im uczuć? W realu czeka je prawdziwa gonitwa myśli, plątanina emocji i walka o siebie. Przed nimi prawdziwy test wchodzenia w dorosłość kto zda go lepiej? Dwie nastolatki czy ich pełnoletni najbliżsi?
Fluff to kolejna mądra i wzruszająca książka Natalii Osińskiej. Autorka Fanfika i Slasha oddaje głos tym, którzy na co dzień milczą. Tę historię powinien poznać każdy: i nastolatki, i rodzice, dla których świat ich dzieciaków pozostaje często wielką łamigłówką.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
W życiu warto być wyłącznie sobą
Każdy człowiek żyje tylko raz. Każdy z nas jest niepowtarzalny – ma jedyny na świecie genotyp, charakter, cechy osobowości, swoje mocne i słabe strony. Każdy z nas dokonuje w życiu setek tysięcy wyborów. W wielu z nich mamy odwagę pokazać swoje „ja”, swoje preferencje i marzenia. Bywa jednak tak, że ze strachu boimy się pokazać swoją prawdziwą twarz, swoje wnętrze, swoją duszę. Zasłaniamy się sztucznie stworzonym woalem ze słów i gestów, przywdziewamy maski i gramy. Żyjemy niczym aktor na scenie. Gra męczy, zabiera nam dni, miesiące, czasem nawet lata, których nikt nam potem nie zwróci. Czy warto tracić minuty na bycie kimś sobie obcym? Czy nie lepiej pokazać swoją prawdziwą twarz niż żyć w zakłamaniu? Po lekturze najnowszej powieści Natalii Osińskiej „Fluff” z pewnością dojdziecie do wniosku, że w życiu warto być zawsze sobą i tylko sobą.
Główne bohaterki książki to Matylda i Wika. Obie, gdy się poznają dzięki internetowi, czeka za kilka dni matura. Obie mają zamęt w głowie, obie są sobą od początku zafascynowane. Wszystko zaczyna się od pozornie niewinnego komentarza pod fanartem. Wika z jednej strony okazuje się dla Matyldy bardzo tajemnicza, a z drugiej wydaje się ideałem. Spotkanie w realu szybko obala wyrosłe w głowie dziewczyny stereotypy. Obie zaczynają się wzajemnie poznawać, obie zaczynają też dzięki tej znajomości odkrywać siebie. I nagle wydaje się im, że ich życie wkroczyło na inne tory, a pociąg, którym jadą, wciąż przyspiesza i wcale nie chce się zatrzymać…
Mieć naście lat jest trudno. Mieć naście lat i odkrywać swoją inność jest ogromnie trudno. Mieć naście lat i odważnie pokazać światu swoją prawdziwą twarz to bohaterstwo. Nie każdego na nie stać. Bohaterowie „Fluffa” mają w sobie tę odwagę. Za nią często im się dostaje po nosie. Inność jest trudna i czasem boli, ale daje wolność i chroni przed obrośnięciem skorupą tchórzostwa.
Czy książka, której bohaterowie są nastolatkami, to lektura wyłącznie dla ich rówieśników? Osińska dowodzi, że absolutnie nie. Również rodzice młodych ludzi mogą po nią sięgnąć, zaczytać się i ubogacić. Tytuł bowiem pozwala na zobaczenie świata oczami młodszego pokolenia. To nie jest już rzeczywistość podobna do rodzicielskiej młodości, bo wszystko wokół się zmienia. Dziś życie toczy się w dwóch galaktykach – w realu i internecie. Dziś młodzi ludzie są odważniejsi, bardziej skłonni do walki o szczęście, bardziej przygotowani na odkrycie, że nie pasują do powszechnie obowiązującego wzorca.
Tę powieść czyta się naprawdę fenomenalnie. Na początku lektury nic nie zapowiada wyjątkowości rozwijającej się fabuły. Poznając tę historię, nagle uświadamiamy sobie, że nie widzimy nic poza literacką rzeczywistością i oddychamy książkowym światem. „Fluff” to powieść, która może nie zauroczy od pierwszej strony, ale jeśli doczytacie do końca, to zrozumiecie jej fenomen. Z treści płynie wyrazista nauka tolerancji wobec nietuzinkowych osobowości, osób o innej orientacji seksualnej czy tych, którzy mają niepopularne hobby lub ubierają się inaczej.
To mądra książka, która ma cenne drugie dno. Po jej skończeniu długo jej treść pozostała mi w umyśle, długo wracałam do historii dwóch dziewczyn, które oswajają się z dorosłym światem i samymi sobą, które muszą zaakceptować życie takim, jakie jest i zaliczyć lekcję kompromisów.
„Fluff” wzrusza i uczy, dostarcza emocji i porywa. Czaruje i oddaje całą prawdę o skomplikowanym świecie nastolatków, burzach hormonów i wędrówkach w głąb siebie. To wspaniała lektura, która jednych zszokuje, a innym wyda się najnormalniejsza pod słońcem. „Fluff” jest naprawdę warta poznania, a skonfrontowanie jej treści z waszymi poglądami okaże się wyjątkowym przeżyciem.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Oceny
Książka na półkach
- 291
- 283
- 68
- 28
- 20
- 11
- 9
- 8
- 7
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
[1 przeczytanie:30.05.2020; 10/10]
[2 przeczytanie:21.10.2023; 7/10]
[1 przeczytanie:30.05.2020; 10/10]
Pokaż mimo to[2 przeczytanie:21.10.2023; 7/10]
"Fluff" jest zwieńczeniem tego, jak bardzo Natalia Osińska nie umie pisać, a zwłaszcza pisać o queerach. Nie mam pojęcia dla kogo tak naprawdę są jej książki, bo jeśli dla polskiej młodzieży LGBT, to dlaczego ANI RAZU nie pada w nich choćby słowo związane z orientacją lub tożsamością płciową? Transpłciowy, gej, lesbijka, aseksualna, biseksualna, aromantyczna. To nie boli, naprawdę!
Matylda jest najbardziej nieznośną, mdłą i podłą postacią "Fluffa" Autentycznie modliłem się, by wpadła pod jakiś poznański autobus bądź tramwaj (ej, Poznań, macie u siebie tramwaje?). Niestety Matylda wyszła ze wszystkiego obronną ręką, nie poniosła konsekwencji ani za stek kłamstw, na których zbudowała sobie miłosną relację, ani za traktowanie swojej matki jak śmiecia. Matylda nie zachowuje się jak dziewiętnastolatka, tylko jak wkurwiająca gówniara, rzekłem.
Wika jest ewidentnie w spektrum autyzmu, o czym również nie dowiadujemy się wprost, jedynie pada wzmianka o riserczu na Wikipedii (serio). To się staje naprawdę męczące.
Oczywiście Osińska nie byłaby sobą, gdyby nie wjebała swojego ulubieńca, Daniela, który jak zwykle strzela mizoginią jak z pistoletu na wodę w śmigus dyngus i, again, nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Widocznie dziewczyny z jego paczki mają radochę z tego, że ich kumpel nienawidzi kobiet. (Oprócz Emilii, ale Emilia wyszła chyba pani Osińskiej przypadkiem.).
Mamy we "Fluffie" również naśmiewanie się z tego, że ta GRUBA, TŁUSTA, BRZYDKA, POTĘŻNA Roksanna miała trzech chłopaków w semestrze. Szczypta fatfobii i od razu robi się jakoś weselej, haha. Polecam pogrzebać na Instagramie autorki, by znaleźć rysunek z podobizną nieszczęsnej Roksanny. Czytelniczki z podobną figurą powinny uważać na buty, bo jeszcze pani Osińska je im opluje. Tfu, grubasy pierdolone.
Ach! "Fluff" ukazał nam postać NIE-BI-NAR-NĄ. Pierwszą ever!!! Cieszymy się, prawda? No właśnie nie, bo niebinarna postać ma nickname (imię?) Zło - wiecie, żeby był rodzaj nijaki - a jej zachowania są tak zróżnicowane jak zachowania bota na Twitter dot com o nazwie "generator tejków alternatywek". Nie jest traktowana po ludzku, rabi raczej za śmieszne zwierzątko, które całą gawiedź na zmianę bawi i irytuje. Wdaje się w kłótnie o weganizm i zalewa łzami, gdy ojciec Daniela pyta, czy jest chłopcem, czy dziewczynką. Podziękuję za taką repkę.
Mamy też Julię. Julia odezwała się w całej serii może ze trzy razy, z pięć rzuciła swoim firmowym wrogim spojrzeniem oraz kompletnie od czapy oznajmiła, że ona to seksu i związków nie lubi i nie chce. Pomijając już fakt, że Osińska znów woli iść naokoło, zamiast powiedzieć ZAKAZANE SŁOWA (aroace),strasznie mnie ta scena wkurwiła. Wyobraziłem sobie autorkę z planszą do bingo wykreślającą kolejne orientacje i tożsamości, byle woke points się zgadzały. Czy ta repka jest dobra? Skądże znowu, ale to już nikogo nie obchodzi. Polscy autorzy myślą, że można queerom podsunąć pod nos każde gówno, bo uznanie tłumu i tak będzie.
"Piszę o was książki"? To przestań. Najwyższa pora.
"Fluff" jest zwieńczeniem tego, jak bardzo Natalia Osińska nie umie pisać, a zwłaszcza pisać o queerach. Nie mam pojęcia dla kogo tak naprawdę są jej książki, bo jeśli dla polskiej młodzieży LGBT, to dlaczego ANI RAZU nie pada w nich choćby słowo związane z orientacją lub tożsamością płciową? Transpłciowy, gej, lesbijka, aseksualna, biseksualna, aromantyczna. To nie boli,...
więcej Pokaż mimo toW książkach bardzo lubię różnorodność wśród bohaterów. Nie mówię, o różnicach w charatkerze, bo mimo, że bardzo to cenię to jednak uważam, że jest to pewna baza historii, aby bohaterowie się czymś różnili. Chodzi mi bardziej o pewne odwzorowanie świata rzeczywistego, gdzie nie wszyscy ludzie w jednej grupie są jasnej karnacji, jednego wyznania, tej samej orientacji i koniecznie są cispłciowi. Jeśli chodzi o książki Natalii Osińskiej, to autorka zawsze doskonale wywiązuje się z tej różnorodności, co widać również w zakończeniu serii o Leonie i Tośku, noszącej tytuł "Fluff".
Tak jak pierwsza część jest opisywana z perspektywy Tośka, druga zaś z Leona, tak i trzecia zyskuje nowego narratora. Jest nim Matylda, koleżanka z klasy głównych bohaterów poprzednich części. Matylda jest nieco wycofaną dziewczyną, która bardziej niż w siebie wierzy w innych. Jest nieco zbyt mało spontaniczna, brak jej w życiu luzu. Przez internet poznaje Wikę, cosplayerkę z jej miasta, która tak jak Matylda jest w klasie maturalnej. Dziewczyny mają zupełnie inne historie, inne podejście do świata i życia. Jednak obie mają pewne problemy.
Historia opisana w książce jest romansem, który zakwita między dwiema bohaterkami. Moim zdaniem, książka zyskuje wielkiego plusa za tę różnorodność, o której pisałom wcześniej. Bohaterowie, poza odmiennymi charakterami, reprezentują różne grupy. Główna bohaterka, Matylda, jest kobietą kochającą inną kobietę. Jej przyjaciółka, Wika, również jest postacią queer a do tego reprezentuje grupę osób z problemami psychicznymi. Leon, postać z poprzednich części, jest gejem, z kolei jego chłopak jest osobą transseksualną.
Kolejnym plusem dla książki jest realność świata, w którym historia funkcjonuje. Czytałom kilka wypowiedzi, że jest to nierealne, żeby w grupie osób były tylko osoby queer, jednak z własnego doświadczenia muszę powiedzieć, że często właśnie tak jest. Młode osoby, będące nieheteronormatywnymi, często tworzą własną społeczność- w szkole, w internecie, żeby nie musieć ukrywać tego kim są, bez narażania się na przytyki.
W książce bardzo podobała mi się lekkość, z jaką się ją czytało. Słownictwo jest bardzo odpowiednie dla grupy bohaterów i ich zainteresowań. Wika często używa słów z slangu fanów anime, Matylda wypowiadając się używa bardzo rozbudowanego i profesjonalnego słownictwa.
Akcja książki jest bogata w kilka wątków, takich jak relacja z rodzicami czy róweśnikami, presja nauki do egzaminu maruralnego czy poznawanie kogoś za pomocą internetu. Każdy z tych wątków został, moim zdaniem oczywiście, bardzo dobrze rozwinięty i każdemu z nich zostało poświęcone tyle czasu, na ile było to potrzebne. Trudno mi się doszukać w książce scen pisanych na siłę, wszystko jest dobrze dopracowane.
Zdecydowanie chciałobym polecić tę książkę każdemu, kto chciałby się na trochę zrelaksować. Seria ma dla mnie podobny wydźwięk do popularnego ostatnimi czasy "Heartstoppera" (Alice Oseman),jest lekkim romansem osadzonym w realiach nastolatków piszących maturę tuż przed wybuchem pandemii. Książka broni się sama podczas czytania, a bohaterowie Natalii Osińskiej bardzo chętnie zabiorą was w niezapomnianą podróż, której nie będziecie żałować.
W książkach bardzo lubię różnorodność wśród bohaterów. Nie mówię, o różnicach w charatkerze, bo mimo, że bardzo to cenię to jednak uważam, że jest to pewna baza historii, aby bohaterowie się czymś różnili. Chodzi mi bardziej o pewne odwzorowanie świata rzeczywistego, gdzie nie wszyscy ludzie w jednej grupie są jasnej karnacji, jednego wyznania, tej samej orientacji i...
więcej Pokaż mimo toNie jest to typowa opowieść o młodej miłości. Wika jest szczególną postacią, która zmaga się z różnymi przypadłościami natury psychicznej, co bardzo wpływa na to, o czym ta książka właściwie jest. Śmiało można stwierdzić, że Wika jest osobą na spektrum autyzmu, a książka opisuje związek miedzy nią, a główną bohaterką książki. Ta historia jest naprawdę wyjątkowa.
Przeczytałam tą książkę bez znajomości poprzednich części i mimo że nie czułam się zagubiona w historii, to Tosiek/Daniel często się pojawia i kradnie trochę uwagi.
Nie jest to typowa opowieść o młodej miłości. Wika jest szczególną postacią, która zmaga się z różnymi przypadłościami natury psychicznej, co bardzo wpływa na to, o czym ta książka właściwie jest. Śmiało można stwierdzić, że Wika jest osobą na spektrum autyzmu, a książka opisuje związek miedzy nią, a główną bohaterką książki. Ta historia jest naprawdę...
więcej Pokaż mimo toJeżeli wcześniej myślałam, że nie można stworzyć gorzego bohatera niż Tosiek to przepraszam samą siebie, Matylda jest taką płytką, zacofaną i głupią bohaterką, że aż bolało mnie czytanie o niej. Wika to jeszcze gorsza postać, a jej zachowanie 5latki doprowadzało mnie do szału. Cudem dotrwałam do końca tej tony nonsesnu.
A autorce polecam jednak nie udawać, że się na czymś zna. Jestem cosplayerką od 16lat i w życiu nie sądziłam, że dostanę taką tonę głupot na stronach polskiej książki. Copernicon, wbrew temu co sądzi autorka, nie jest najlepszym konwentem świata by co chwila o nim wspominać, a peruk się nie prasuje. Byłam zażenowana czytaniem takiego płytkiego podejścia do mojego hobby.
Jeżeli wcześniej myślałam, że nie można stworzyć gorzego bohatera niż Tosiek to przepraszam samą siebie, Matylda jest taką płytką, zacofaną i głupią bohaterką, że aż bolało mnie czytanie o niej. Wika to jeszcze gorsza postać, a jej zachowanie 5latki doprowadzało mnie do szału. Cudem dotrwałam do końca tej tony nonsesnu.
więcej Pokaż mimo toA autorce polecam jednak nie udawać, że się na czymś...
Przeczytałam w tym roku osiem polskich książek i każde gówno nazywałam "najgorszą książką jaką czytałam w życiu". Czy mogę powiedzieć tak o książce "Fluff"? Owszem. Jednak z zupełnie innych powodów. To nie jest gówno w tak oczywistym znaczeniu jak np. książka bez fabuły, z postaciami z papieru. Nie. "Fluff" ma jakąś fabułę i to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Osińska próbuje opowiedzieć jakąś historię, jakiś tam pomysł ma i plus minus realizuje - ale bardziej jednak na minus. Bo każde zdanie, które wysmrodziła na klawiaturze pełne jest drzazg. Nie wiem, czy ta książka miała redakcję, pewnie miała, a przynajmniej jakaś osoba się podpisała pod poprawionymi przecinkami. Nie uwierzę, że cokolwiek innego tam zostało sprawdzone. Może justowanie tekstu.
Pozornie nieszkodliwy, "Fluff" już od pierwszej strony oferuje lekki smrodek kulek na mole. Główna bohaterka i jej znajomi - a także jej dziewczyna - są maturzystami. Pierwszy raz jednak zdarzyło mi się, żebym czytała o dziewiętnastolatkach, którzy jednocześnie są szesnastolatkami i ludźmi przed trzydziestką udającymi nastolatków w internecie. Widać, że całą galerię postaci napisała osoba, która z liceum wyszła na tyle dawno, by nie mieć świadomości, jak wypowiadają się dzieciaki - zrobiła jednak research używanych przez nich aplikacji oraz oglądanych seriali. Co rusz padają słowa: Snap, Instagram, Marvel, *wstaw tytuł popularnego w 2017 serialu*. To ma mnie przekonać, że czytam o maturzystach, ale ja jednak słyszę ten nieprzyjemny dźwięk drapania pazurami po tablicy, kiedy autorka wciska mi, że jest taka kul dżezi na czasie, ja znam tę młodzież! No nie wiem, moja trzynastoletnia siostrzenica by powiedziała, że pani Osińska to zapodała jednak krindżawę. Nie wnikam, ile autorka ma lat - mogłaby jednak tak ostentacyjnie nie wsadzać siebie na jedną półkę z dinozaurami i matką Lucasa Scotta, która krzyczała ze sceny o "Fall Down Boy".
Kiedy już przedrzemy się przez warstwę ekspozycji roku 2017, który wygląda jak 2003 w futurystycznych dekoracjach, zaczyna się prawdziwe bagienko: fabuła, o której wcześniej wspominałam. Matylda przygotowuje się do matury, jest nijaka, potem poznaję Wikę, zaczyna się robić nieznośna, mamy sapphic romans usiany drzazgami i metaforą słabą jak barszcz Winiary z jednej łyżeczki zalany litrem wrzątku, potem są geje i reprezentacja pozostałych literek lgbtq+, Matylda jest jeszcze gorsza niż była, no i happy end. A, po drodze jest jeszcze matura. Kolejna poprzeczka, w którą pani Osińska ryje zębami, brakowało mi tylko mema o "Lalce". Tak jak pisałam wcześniej, jakiś pomysł tu był - słaby, bo słaby - ale był. Realizacja nie wyszła wcale. W tej książce dzieją się rzeczy, ale w próżni, nie wpływają ani na mnie, ani na tych okropnych bohaterów. NIKT tam się nie rozwija, trzysta stron o kant dupy potłuc, kiedy próbujesz wmawiać czytelnikowi, że patrz!!! rozwinęłam, ale chyba tylko papier toaletowy. Bo bohaterowie od początku do końca stoją w miejscu i przebierają nogami, jakby jechali donikąd na rowerku stacjonarnym. I pół biedy, gdyby ci ludzie byli po prostu nijacy. Przełknęłabym to, zaraz zapomniała. Nie. Galeria bohaterów Osińskiej to reprezentacja wręcz obrzydliwa. Najgorszy jest bohater "Fanfika", którego mam chyba lubić tylko za bycie trans, ale to tak nie działa. Daniel jest okropnym farfoclem traktującym wszystkich jak śmieci na czele z ojcem i nie - wszystkiego nie da się wytłumaczyć tranzycją. Bycie shitty to część jego charakteru, Osińska podbija to dodatkowo mizoginią i robi z postaci, która mogłaby być jednak przełomowa w polskiej literaturze, jakąś karykaturę. Jego chłopak ma homofobiczną rodzinę i to tyle. Leon istnieje sobie, jest niemiły jak wszystkie inne postacie, no i fajnie, lecimy dalej, pora na CSa. Największą gwiazdą tego nieśmiesznego kabaretu jest oczywiście Matylda, główna bohaterka. Pochłonięta głównie sobą, wszystkich innych traktuje paskudnie, chyba że to jej tru loff Wika - Wikę akurat rozstawia po kątach jak rasowy coach. Przyjaciół traktuje jak rekwizyty w swoim przedstawieniu, pięć razy na stronę podkreśla JAK BARDZO nie obchodzą ją problemy innych, warczy na matkę, oczekuje od swoich znajomych, żeby byli wyjątkowi, bo wtedy czuje się lepiej jako przeciętna Matylda - jest rasowym wampirem energetycznym, od siebie dającym z 10% tylko wtedy, kiedy jej się akurat uwidzi, że tak ma być. Nie znam drugiej tak antypatycznej postaci - kibicowałam jej, żeby wpadła pod tramwaj na Kaponierze, jako kierowca wstałabym i zaczęła klaskać. Czy to czyni z jej drugiej połówki lepszą postać? Nie. Wika jest równie okropna. Szczerze, to ja nawet nie rozumiem, jaka miała być ta postać. Ekscentryczna? No nie. Jest denerwująca i po prostu ż a d n a do tego stopnia, że ma się ochotę zasadzić kopa w jej żaden zad. Matylda łazi za nią z jakiegoś powodu, za to Wika przez większość czasu ma ją w dupie. Kiedy okazuje się, że wcale nie, to ja jednak w to nie wierzę - wierzę za to, że Osińska stworzyła osobę niezrównoważoną psychicznie, której kreacja wymknęła się spod kontroli. Autorka jednak nie umie napisać prostego zdania bez zapodania grafomanii na poziomie "herbaty tańczącej w filiżance", nie podejrzewam jej więc o to, że ten fakap zauważyła, a co dopiero próbowała go naprawić. Z innych postaci to są tam jeszcze rodzice - tutaj mam wrażenie, że autorka nigdy nie spotkała ludzi po czterdziestce, bo zarówno pan Marcin jak i pani Joanna zachowują się jak dwudziestolatki z domalowanymi zmarszczkami. O! Zapomniałabym! JEST ZŁO. RODZAJU NIJAKIEGO. Reprezentacja musi być absolutnie wszystkich, ale na miejscu ludzi niebinarnych wolałabym wcale nie mieć prezentacji u Osińskiej, wolałabym zostać zignorowana niż obrażona. Nawet nie będę strzępić języka. Po prostu splunę na autorkę. TFU!
Zostając przy prezentacji w sumie, to ja poczułam się osobiście dotknięta. Sięgnęłam po tę książkę właśnie przez relację dwóch dziewczyn. Główna bohaterka uświadamia sobie, że nie jest heteroseksualna, bo jej długoletni crush, kiedyś-Tosia-teraz-Daniel przestaje pachnieć dziewczyńsko. Chciałabym żartować. Chciałabym. Przełknęłabym to jednak jeszcze, gdyby potem Osińska nie odpakowała gorszego gówna samą relacją Matyldy i Wiki. Chciała romansu dwóch dziewczyn, ale poległa już na rozmowach. One nie mają o czym ze sobą rozmawiać. Ciągle się obrażają, są dla siebie niemiłe, zrywają ze sobą przez głupotę, a potem nagle już są w sobie zakochane - padają wielkie deklaracje i co jeszcze, frytki do tego. Wolałabym frytki. Wolałabym frytki niż te trudne do przełknięcia metafory, śmieciowe przemyślenia Matyldy, w których podkreśla swoje zakochanie i to JAK BARDZO w dupie ma problemy swoich przyjaciół. Dosłownie przyznaje jak mocno nie obchodzi ją to, co do niej mówi Daniel. To po co się z nim zadajesz? Dobra, wiem. To jest ulubiony bąbelek autorki i musi mieć swój wątek w tym opku... tfu, książce, żeby geje mogli tańczyć poloneza i być uciskani. Nie ma dobrej lgbt literatury bez uciskanego geja. A najlepiej trans geja, bo wtedy można ustrzelić bingo.
I nie, nie uważam za coś złego pisania o realnych problemach, z jakimi stykamy się codziennie - z homofobią, brakiem akceptacji ze strony otoczenia, strachem. Ale, na litość boską, o tym trzeba umieć pisać! Osińska nie umie. Albo robi konflikt bez sensu, albo nakręca taki realistyczny do takiego stopnia, że ojcu Leona brakuje tylko rogów i trójzębu, którym mógłby dźgać syna w dupę. No sorry, nikomu nie robi przysługi chujowa reprezentacja naprzeciw której stawiasz jeszcze chujowszą grupę homofobów. Ale happy end musi być. Wszyscy jedzą kanapki w samochodzie, pora na CSa. Rozwiązane wszystkie problemy.
W tej książce było wiele więcej, ale w połowie recenzji zorientowałam się, że mi się nawet nie chce o tym pisać. Szkoda mojego czasu. Zaczęłabym się w końcu zapętlać, bo wniosek jest jeden: w książce "Fluff" nic nie jest dobre. Nie ma tam ani jednej pozytywnej rzeczy. Nic nie mogę pochwalić. NIC. Nie mogę nawet pochwalić ryby za umiejętność pływania, bo się utopiła, próbując jechać na rowerze.
Polecam tę książkę wszystkim pisarzom. Można sobie z niej wypisać własny poradnik pt. JAK NIE PISAĆ.
Przeczytałam w tym roku osiem polskich książek i każde gówno nazywałam "najgorszą książką jaką czytałam w życiu". Czy mogę powiedzieć tak o książce "Fluff"? Owszem. Jednak z zupełnie innych powodów. To nie jest gówno w tak oczywistym znaczeniu jak np. książka bez fabuły, z postaciami z papieru. Nie. "Fluff" ma jakąś fabułę i to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Osińska...
więcej Pokaż mimo toGorsza od Fanfika - 5/10
Właściwie w tej książce NIC się nie dzieje. Dwie nastolatki nawiązują kontakt w internecie. Potem spotykają się w realu. Kłócą się o bzdurę i rozstają (co trwa dosłownie parę stron) i ponownie się godzą. Tak w skrócie można streścić całą książkę. ZERO DRAMY.
Największą wadą powieści nie jest jednak nuda wylewająca się z fabuły, ale same główne bohaterki. Choć obie zdają maturę to są niestety na poziomie emocjonalnym dziecka, które kończy podstawówkę. Wróć! Wika jest na poziomie dziecka, które kończy przedszkole (wierzcie mi na słowo). Trudno polubić tę postać i jeszcze trudniej jest zrozumieć drugą bohaterkę, która się w niej zakochuje.
Do miłości dziewczyn też można mieć zastrzeżenia. Czytelnik nie czuje tej miłości. Dziewczyny spotykają się po raz pierwszy, a parę stron dalej już wyznają sobie miłość. Już jedna jest zakochana :) Jasne! Trudno w to uwierzyć, bo zakochać się w Wice - to jak zadurzyć się w przedszkolaku. Na takim poziomie emocjonalnym i intelektualnym jest ta bohaterka. Nieznośna i irytująca - staje się NAJWIĘKSZYM minusem "Fluff".
Gorsza od Fanfika - 5/10
więcej Pokaż mimo toWłaściwie w tej książce NIC się nie dzieje. Dwie nastolatki nawiązują kontakt w internecie. Potem spotykają się w realu. Kłócą się o bzdurę i rozstają (co trwa dosłownie parę stron) i ponownie się godzą. Tak w skrócie można streścić całą książkę. ZERO DRAMY.
Największą wadą powieści nie jest jednak nuda wylewająca się z fabuły, ale same główne...
Na pierwszy rzut oka "najspokojniejsza" książka z serii, ale bardzo, bardzo wiele się tu dzieje. Warto przeczytać, chociaż główna postać jest trochę nijaka - odkrywa w sobie to, czego dotychczas się nie spodziewała, ale podchodzi do tego zaskakująco bezrefleksyjnie, nie stara się zrozumieć samej siebie jak Tosia_Tosiek_Daniel, Leon czy pojawiająca się w tej części Wika. Wyraziście zostały zarysowane konflikty między osobami o konserwatywnym spojrzeniu na świat lub tymi, którzy po prostu niewiele jeszcze na jego temat wiedzą, a osobami doświadczonymi aż za mocno przez życie. Niemniej jednak, postacie drugoplanowe często są silniejsze i bardziej wyraziste niż Matylda.
Na pierwszy rzut oka "najspokojniejsza" książka z serii, ale bardzo, bardzo wiele się tu dzieje. Warto przeczytać, chociaż główna postać jest trochę nijaka - odkrywa w sobie to, czego dotychczas się nie spodziewała, ale podchodzi do tego zaskakująco bezrefleksyjnie, nie stara się zrozumieć samej siebie jak Tosia_Tosiek_Daniel, Leon czy pojawiająca się w tej części Wika....
więcej Pokaż mimo toKolejny, trzeci już tom przygód o poznańskich licealistach zmuszonych do walki z szarą rzeczywistością i problemami. Jak zwykle książka ma morał i wspiera na duchu w najtrudniejszych życiowych momentach, przynajmniej w moim przypadku. Bardzo przyjemnie się czyta, napisane w prosty i przejrzysty sposób. Postacie kolorowe i dobrze oddające osoby, które możemy spotkać na co dzień. Jakby nie było wszystko toczy się w naszym wszechświecie.
Kolejny, trzeci już tom przygód o poznańskich licealistach zmuszonych do walki z szarą rzeczywistością i problemami. Jak zwykle książka ma morał i wspiera na duchu w najtrudniejszych życiowych momentach, przynajmniej w moim przypadku. Bardzo przyjemnie się czyta, napisane w prosty i przejrzysty sposób. Postacie kolorowe i dobrze oddające osoby, które możemy spotkać na co...
więcej Pokaż mimo toCoś na co czekałam od kiedy po raz pierwszy przeczytałam ,,Fanfik". Osińska napisała o dwóch dziewczynach! Powstaje zdecydowanie za mało książek z tym motywem.
Na pewno będę wychwalać to w książkach Osińskiej już zawsze - realizm. Tak zachowują się nastolatki. To robią i o tym myślą. Bardzo łatwo utożsamić się z bohaterkami dzięki czemu lektura jest bardzo przyjemna.
Jak wcześniejsze książki Osińskiej tę również polecam każdemu.
Coś na co czekałam od kiedy po raz pierwszy przeczytałam ,,Fanfik". Osińska napisała o dwóch dziewczynach! Powstaje zdecydowanie za mało książek z tym motywem.
więcej Pokaż mimo toNa pewno będę wychwalać to w książkach Osińskiej już zawsze - realizm. Tak zachowują się nastolatki. To robią i o tym myślą. Bardzo łatwo utożsamić się z bohaterkami dzięki czemu lektura jest bardzo przyjemna.
Jak...