Jeffery Deaver znów nie zawodzi. Tak jak czytając jakąkolwiek z książek o Jacku Reacherze i tu mogę mieć pewność, że akcja tak mnie wciągnie, że na kilka godzin zapomnę o wszystkim innym.

Tym razem duet Lincoln Rhyme i Amelia Sachs działa na dwóch kontynentach: najpierw tropi mordercę, którego roboczo nazwano kompozytorem w USA, a następnie przylatuje do Włoch, by pomóc tamtejszej policji, gdyż wydaje się, że kompozytor właśnie tam postanowił zabić kolejną ofiarę. Skąd przydomek kompozytor? Otóż Stefana, bo tak ma na imię morderca,
pasjonują naturalne dźwięki. Jednym z jego ulubionych jest dźwięk jaki wydaje konający człowiek.

Na plus powieści działa fakt, że autor nie trzyma się ustalonego schematu z poprzednich powieści, czyli nad śledztwem nie pracuje ten sam zespół ekspertów. Akcja toczy się wartko ale ostateczne rozwiązanie zagadki wcale nie tak łatwo zgadnąć. Widać, że autor stara się zmieniać schematy i dostosowywać nowe powieści do realiów otaczającego świata, gdyż nie zabrakło tu wątku rozgrywek między pewnymi grupami interesów, które dzieją się na tle problemu fali uchodźców w Europie - jednym z porwanych jest uchodźca z Libii.

Książkę można czytać samodzielnie, mimo że jest kontynuacją serii o Lincolnie Rhymie, genialnym kryminalistyku, który podczas analizy śladów wiele lat temu na miejscu zbrodni, uległ wypadkowi, w konsekwencji którego stał się tetraplegikiem (osoba dotknięta całkowitym paraliżem wszystkich kończyn). Serdecznie polecam!

Jeffery Deaver znów nie zawodzi. Tak jak czytając jakąkolwiek z książek o Jacku Reacherze i tu mogę mieć pewność, że akcja tak mnie wciągnie, że na kilka godzin zapomnę o wszystkim innym.

Tym razem duet Lincoln Rhyme i Amelia Sachs działa na dwóch kontynentach: najpierw tropi mordercę, którego roboczo nazwano kompozytorem w USA, a następnie przylatuje do Włoch, by pomóc...