Wieża
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Archiwum Checquy (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Rook
- Wydawnictwo:
- Papierowy Księżyc
- Data wydania:
- 2017-11-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-11-29
- Data 1. wydania:
- 2012-01-11
- Liczba stron:
- 550
- Czas czytania
- 9 godz. 10 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365568434
- Tłumacz:
- Iga Wiśniewska
Takiej książki jeszcze nie czytaliście!
Połączenie mrocznego urban fantasy z thrillerem paranormalnym i komedią. Niespotykany dotąd koktajl gatunkowy, na punkcie którego oszaleli czytelnicy na całym świecie, a najczęściej stawianym przez recenzentów pytaniem jest: „Dlaczego nie poznałem Wieży wcześniej?!”.
Jeżeli wydaje Wam się, że w literaturze powiedziano już wszystko, widocznie nie znacie jeszcze imponującego debiutu Daniela O’Malleya. Ta pokręcona, trzymająca w napięciu i inteligentna opowieść zabierze Was do świata, jakiego nie jesteście sobie w stanie nawet wyobrazić. A kiedy już do niego wkroczycie – nie będziecie chcieli wracać.
Myfanwy Thomas budzi się w parku w Londynie otoczona martwymi ciałami. Niczego nie pamięta, więc jej jedyną nadzieją na przetrwanie jest zaufanie instrukcjom, które zostawiła w kieszeni jej poprzedniczka. Wkrótce dowiaduje się, że jest Wieżą – wysoko postawionym członkiem sekretnej organizacji, która chroni świat przez nadnaturalnymi zagrożeniami. Ale wewnątrz organizacji jest zdrajca, który pragnie jej śmierci.
Walcząc o własne bezpieczeństwo, Myfanwy trafia na osobę z czterema ciałami, apodyktyczną kobietę, która może wejść w jej sny, sekretny ośrodek szkoleniowy, gdzie dzieci przekształca się w zabójczych wojowników i spisek większy, niż mogłaby sobie wyobrazić.
Zaskakująca i zabawna, Wieża jest szokująco pomysłowym debiutem, skierowanym do czytelników, którzy lubią powieści szpiegowskie z dawką fioletowego szlamu.
Całkowicie przekonująca i absorbująca – w całości przemyślana i często zabawna. Pewny i dojrzały styl. Nawet ci podstarzali, znużeni i cierpiący na deficyt uwagi krytycy będą zachwyceni.
(Time, Lev Grossman)
Tempo tej zabawnej, zajmującej powieści nigdy nie zwalnia… Niemal idealny nadnaturalny thriller… Niespodziewane rzeczy dzieją się prawie na każdej stronie. Nie zaczynaj tej książki, jeśli nie masz czasu, bo nie będziesz mógł jej odłożyć.
(Library Journal, David Keymer)
Imponujące… Cięty dowcip, zaskakujące zwroty akcji i inteligentna, choć niecodzienna fabuła skazują tę książkę na sukces.
(Publishers Weekly)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Twoje ciało należało niegdyś do mnie*
Gdy Myfanwy Thomas odzyskuje przytomność w londyńskim parku, otoczona kręgiem martwych ciał, szybko zdaje sobie sprawę, że nie pamięta ani jak się tam znalazła, ani kim jest, ani kto na nią poluje. Na szczęście w kieszeni płaszcza znajduje listy, napisane przez samą siebie przed utratą pamięci. Staje przed koniecznością dokonania wyboru: zmienić tożsamość i próbować uciec przed tymi, którzy ją ścigają, czy też jak gdyby nigdy nic wrócić do pracy i starać się rozwiązać tajemnicę swojej amnezji. I tu dopiero zaczyna się robić ciekawie, bo okazuje się, że Myfawny Thomas piastuje wysokie stanowisko w tajnej rządowej organizacji, zajmującej się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Co więcej sama również posiada niecodzienne zdolności kontrolowania ciał innych ludzi.
To wprowadzenie niestety nie oddaje „Wieży” sprawiedliwości - trudno w jednym akapicie ująć całą złożoność tej historii, łączącej różne wątki i gatunki. Utrata pamięci? Było! Tajna rządowa organizacja? Nudy! Ale wszystko razem, w dodatku w połączeniu z dużą dozą humoru, tworzy coś świeżego i odkrywczego. Opis okładkowy sugeruje szukać tu elementów urban fantasy, thrillera paranormalnego i komedii – ja położyłabym tu szczególny akcent na komedię, bo na poważnie wiele elementów trudno byłoby przełknąć. Kto po utracie pamięci i zamachu na swoje życie wraca do pracy, udając, że nic się nie stało? W dodatku do pracy w tajnej organizacji? W dodatku zajmującej się sprawami paranormalnymi? W dodatku w obliczu inwazji modyfikowanych genetycznie potworów i sieci spisków na najwyższym szczeblu władzy?
Co ciekawe, Myfanwy po utracie pamięci ma zupełnie inny charakter niż ta sprzed jej utraty, którą poznajemy z pełnych retrospekcji listów. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że pozbawiona pamięci nie ma nic do stracenia, wraz z nią wyzbyła się ograniczeń i wreszcie może ruszyć do działania. Strukturę organizacji Checkquy i zasady jej funkcjonowania czytelnik poznaje stopniowo ze wspomnianych listów i z szybko rozwijającej się akcji. Jest o tyle ciekawa, że bazuje na figurach szachowych (stąd tytuł powieści). Humor przypomina mi ulepszonego Toma Holta, szkoła, w której uczą się obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami dzieci, ma coś z „Osobliwego Domu Pani Peregrine”, sama organizacja kojarzyła mi się trochę z Ministerstwa Magii z Harry’ego Pottera, a moce agentów upodabniają ich to X-menów. Jest tu wszystko, może oprócz ckliwych romansów i użalania się nad sobą, za co książce należy się kolejny duży plus.
Australijski pisarz Daniel O’Malley otwiera swoją debiutancką powieścią znakomicie zapowiadający się cykl Archiwum Checkquy, na chwilę obecną składający się z dwóch części. Pisze z dużym rozmachem, zapełniając kolejne strony książki spiskami, zdradami, kontrolującymi umysły grzybami, mackami i modyfikowanymi genetycznie potworami. Akcja rozszczepia się na poboczne misje, co nieco wybija z rytmu, zwłaszcza że w kulminacyjnym momencie często następuje przerwa na list z przeszłości. Rozwiązanie jest może trochę naciągane i przekombinowane, ale mimo wszystko pasujące do konwencji całej powieści, spójne i satysfakcjonujące.
Ostatnia uwaga: być może dostałam egzemplarz recenzencki, bez ostatecznych korekt (chociaż żadna informacja na okładce na to nie wskazuje), ale w tekście wprost roi się od błędów, literówek, pominięć i powtórzeń w ilości, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Mam nadzieję, że do sprzedaży trafiły poprawione egzemplarze, bo jeśli nie, to niestety błędy w pewnym stopniu psują przyjemność z lektury.
Agnieszka Kruk
*cytat z pierwszej strony powieści
Oceny
Książka na półkach
- 324
- 169
- 102
- 13
- 11
- 10
- 10
- 7
- 5
- 4
Cytaty
- (...) Dlaczego przystojni faceci zawsze są gejami? - Ech - mruknęła Myfanwy. Albo wampirami.
Opinia
Istnieją książki dziwne i dziwniejsze; te, które zadziwiają swoja treścią, jak i te, które burzą wszelki ład i rodzą umysłowy chaos, zmieniając spojrzenie na współczesną literaturę.
Z pewnością „Wieża” Daniela O’Malleya zalicza się właśnie do tych dziwniejszych, sprawiając bardzo dobre wrażenie swoją oryginalnością jak i niewiarygodną fabułą. Jak się okazuje nadal można zaskakiwać. Choć nie zawsze pozytywnie.
Autor opowiada historię Myfanwy Thomas, która tak naprawdę nią nie jest – jej oczami patrzy już inna osoba. Kim jest? Nawet ona nie ma pojęcia.
Pierwszy widok w nowym ciele nie zachwyca: wokół niej pełno martwych ciał, a list znaleziony w kieszeni budzi kolejne obawy.
Jej życie zależy od wyboru jednej z dwóch walizek. Jedna z nich daje możliwość zaistnienia w nowym ciele jako nowa osoba, a druga pozwala przejąć ciężar i wszelkie niebezpieczeństwa związane z ciałem dawnej Myfanwy Thomas.
Wybór wydaje się prosty, a jednak wcale taki nie jest.
Cokolwiek należałoby wybrać lawina zdarzeń już ruszyła…
Brzmi zagadkowo? I tak być powinno!
Autor bawi się gatunkami: trochę powiewa tu grozą, co chwila pojawiają się paranoramalne zjawiska, a wszystko dzieje się wśród współczesnych brytyjskich murów. I trzeba przyznać: dużo się dzieje.
Plątanina myśli towarzyszy każdemu przeczytanemu zdaniu i nie można się z niej wyrwać – tak trudno jest przestać czytać.
W moim odczuciu książka została napisana półżartem, półserio.
Chociaż z tym żartem to bywało różnie, ponieważ nie brakowało wybornych „sucharów”, które miejscami zakrawały o żenadę. I chyba to ona najbardziej mnie bawiła.
Najmocniej zapadła mi w głowie rozmowa głównej bohaterki z bliźniakami – potencjalnymi wrogami, którzy w pewnym momencie wykazują zbytnie zainteresowanie jej zmianą osobowości, toteż wprowadza to bohaterkę w przerażenie i aby zmienić temat rozmowy informuje ich o swojej wizycie u ginekologa(?!), mówiąc coś tak absurdalnego: „Żeby sprawdzić co z moją pochwą”, a na deser dorzuca: „I… jest na swoim miejscu. Wszystko z nią w porządku.”
He he. Litości.
I tego typu żarty przewijają się przez powieść regularnie, toteż wrażeń mi nie brakowało.
To takie dziwne i jednocześnie zabawne. I taka właśnie jest ta książka.
Nieco absurdalna.
Nie da się ukryć, że jest to publikacja, która długo pozostaje w pamięci. Nie tylko dzięki nietypowym zjawiskom i mocom bohaterów, ale również za sprawą narracji. W tym samym czasie poznajemy historię nowej Myfanwy, ale również dawnej Thomas, która to przed swoim zniknięciem napisała listy do nowej właścicielki jej ciała. Miejscami są bardzo rzeczowe, ale wnoszą wiele do powieści: pozwalają zrozumieć ten ukryty przed społeczeństwem świat potworów i ich niszczycieli, a także ukazują postać dawnej Myfanwy.
Podobała mi się prostota słów autora i zamysł powieści, która może nie wyrwała mnie z mojego letargu czytelniczego, ale nie pozwoliła też się nudzić.
To, co najbardziej mnie irytowało (poza żenującymi żartami) były niewątpliwie literówki w tekście, które naprawdę zakłócały czytanie i często zmieniały sens zdań. Nie było łatwo przez to przebrnąć. I co najgorsze – nie opuściły mnie do ostatnich stron.
„Wieża” to powieść, której można się bać, trochę się z niej pośmiać (bez przesady) i nieco pozachwycać.
Jest dobrze, nie jest wspaniale, ale warto poczytać, żeby złapać oddech od tego literackiego pospólstwa.
https://madamebooklet.wixsite.com/madamebooklet/single-post/Wieza-Daniel-O-Malley
Istnieją książki dziwne i dziwniejsze; te, które zadziwiają swoja treścią, jak i te, które burzą wszelki ład i rodzą umysłowy chaos, zmieniając spojrzenie na współczesną literaturę.
więcej Pokaż mimo toZ pewnością „Wieża” Daniela O’Malleya zalicza się właśnie do tych dziwniejszych, sprawiając bardzo dobre wrażenie swoją oryginalnością jak i niewiarygodną fabułą. Jak się okazuje nadal można...