Wieża
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Archiwum Checquy (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Rook
- Wydawnictwo:
- Papierowy Księżyc
- Data wydania:
- 2017-11-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-11-29
- Data 1. wydania:
- 2012-01-11
- Liczba stron:
- 550
- Czas czytania
- 9 godz. 10 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365568434
- Tłumacz:
- Iga Wiśniewska
Takiej książki jeszcze nie czytaliście!
Połączenie mrocznego urban fantasy z thrillerem paranormalnym i komedią. Niespotykany dotąd koktajl gatunkowy, na punkcie którego oszaleli czytelnicy na całym świecie, a najczęściej stawianym przez recenzentów pytaniem jest: „Dlaczego nie poznałem Wieży wcześniej?!”.
Jeżeli wydaje Wam się, że w literaturze powiedziano już wszystko, widocznie nie znacie jeszcze imponującego debiutu Daniela O’Malleya. Ta pokręcona, trzymająca w napięciu i inteligentna opowieść zabierze Was do świata, jakiego nie jesteście sobie w stanie nawet wyobrazić. A kiedy już do niego wkroczycie – nie będziecie chcieli wracać.
Myfanwy Thomas budzi się w parku w Londynie otoczona martwymi ciałami. Niczego nie pamięta, więc jej jedyną nadzieją na przetrwanie jest zaufanie instrukcjom, które zostawiła w kieszeni jej poprzedniczka. Wkrótce dowiaduje się, że jest Wieżą – wysoko postawionym członkiem sekretnej organizacji, która chroni świat przez nadnaturalnymi zagrożeniami. Ale wewnątrz organizacji jest zdrajca, który pragnie jej śmierci.
Walcząc o własne bezpieczeństwo, Myfanwy trafia na osobę z czterema ciałami, apodyktyczną kobietę, która może wejść w jej sny, sekretny ośrodek szkoleniowy, gdzie dzieci przekształca się w zabójczych wojowników i spisek większy, niż mogłaby sobie wyobrazić.
Zaskakująca i zabawna, Wieża jest szokująco pomysłowym debiutem, skierowanym do czytelników, którzy lubią powieści szpiegowskie z dawką fioletowego szlamu.
Całkowicie przekonująca i absorbująca – w całości przemyślana i często zabawna. Pewny i dojrzały styl. Nawet ci podstarzali, znużeni i cierpiący na deficyt uwagi krytycy będą zachwyceni.
(Time, Lev Grossman)
Tempo tej zabawnej, zajmującej powieści nigdy nie zwalnia… Niemal idealny nadnaturalny thriller… Niespodziewane rzeczy dzieją się prawie na każdej stronie. Nie zaczynaj tej książki, jeśli nie masz czasu, bo nie będziesz mógł jej odłożyć.
(Library Journal, David Keymer)
Imponujące… Cięty dowcip, zaskakujące zwroty akcji i inteligentna, choć niecodzienna fabuła skazują tę książkę na sukces.
(Publishers Weekly)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Twoje ciało należało niegdyś do mnie*
Gdy Myfanwy Thomas odzyskuje przytomność w londyńskim parku, otoczona kręgiem martwych ciał, szybko zdaje sobie sprawę, że nie pamięta ani jak się tam znalazła, ani kim jest, ani kto na nią poluje. Na szczęście w kieszeni płaszcza znajduje listy, napisane przez samą siebie przed utratą pamięci. Staje przed koniecznością dokonania wyboru: zmienić tożsamość i próbować uciec przed tymi, którzy ją ścigają, czy też jak gdyby nigdy nic wrócić do pracy i starać się rozwiązać tajemnicę swojej amnezji. I tu dopiero zaczyna się robić ciekawie, bo okazuje się, że Myfawny Thomas piastuje wysokie stanowisko w tajnej rządowej organizacji, zajmującej się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Co więcej sama również posiada niecodzienne zdolności kontrolowania ciał innych ludzi.
To wprowadzenie niestety nie oddaje „Wieży” sprawiedliwości - trudno w jednym akapicie ująć całą złożoność tej historii, łączącej różne wątki i gatunki. Utrata pamięci? Było! Tajna rządowa organizacja? Nudy! Ale wszystko razem, w dodatku w połączeniu z dużą dozą humoru, tworzy coś świeżego i odkrywczego. Opis okładkowy sugeruje szukać tu elementów urban fantasy, thrillera paranormalnego i komedii – ja położyłabym tu szczególny akcent na komedię, bo na poważnie wiele elementów trudno byłoby przełknąć. Kto po utracie pamięci i zamachu na swoje życie wraca do pracy, udając, że nic się nie stało? W dodatku do pracy w tajnej organizacji? W dodatku zajmującej się sprawami paranormalnymi? W dodatku w obliczu inwazji modyfikowanych genetycznie potworów i sieci spisków na najwyższym szczeblu władzy?
Co ciekawe, Myfanwy po utracie pamięci ma zupełnie inny charakter niż ta sprzed jej utraty, którą poznajemy z pełnych retrospekcji listów. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że pozbawiona pamięci nie ma nic do stracenia, wraz z nią wyzbyła się ograniczeń i wreszcie może ruszyć do działania. Strukturę organizacji Checkquy i zasady jej funkcjonowania czytelnik poznaje stopniowo ze wspomnianych listów i z szybko rozwijającej się akcji. Jest o tyle ciekawa, że bazuje na figurach szachowych (stąd tytuł powieści). Humor przypomina mi ulepszonego Toma Holta, szkoła, w której uczą się obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami dzieci, ma coś z „Osobliwego Domu Pani Peregrine”, sama organizacja kojarzyła mi się trochę z Ministerstwa Magii z Harry’ego Pottera, a moce agentów upodabniają ich to X-menów. Jest tu wszystko, może oprócz ckliwych romansów i użalania się nad sobą, za co książce należy się kolejny duży plus.
Australijski pisarz Daniel O’Malley otwiera swoją debiutancką powieścią znakomicie zapowiadający się cykl Archiwum Checkquy, na chwilę obecną składający się z dwóch części. Pisze z dużym rozmachem, zapełniając kolejne strony książki spiskami, zdradami, kontrolującymi umysły grzybami, mackami i modyfikowanymi genetycznie potworami. Akcja rozszczepia się na poboczne misje, co nieco wybija z rytmu, zwłaszcza że w kulminacyjnym momencie często następuje przerwa na list z przeszłości. Rozwiązanie jest może trochę naciągane i przekombinowane, ale mimo wszystko pasujące do konwencji całej powieści, spójne i satysfakcjonujące.
Ostatnia uwaga: być może dostałam egzemplarz recenzencki, bez ostatecznych korekt (chociaż żadna informacja na okładce na to nie wskazuje),ale w tekście wprost roi się od błędów, literówek, pominięć i powtórzeń w ilości, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Mam nadzieję, że do sprzedaży trafiły poprawione egzemplarze, bo jeśli nie, to niestety błędy w pewnym stopniu psują przyjemność z lektury.
Agnieszka Kruk
*cytat z pierwszej strony powieści
Oceny
Książka na półkach
- 323
- 169
- 100
- 13
- 10
- 10
- 10
- 7
- 5
- 4
Cytaty
- (...) Dlaczego przystojni faceci zawsze są gejami? - Ech - mruknęła Myfanwy. Albo wampirami.
OPINIE i DYSKUSJE
Uważam, że książka była bardzo nierówna. Były momenty, w których była serio spoko ale były też takie jak np. rozdział 16, który był totalnym nieporozumieniem. Pomysł na historię jest interesujący ale zostało otwartych tu zbyt wiele wątków, z których część została potraktowana bardzo pobieżnie lub ich zakończenie było po prostu niezwykle niesatysfakcjonujące.
Uważam, że książka była bardzo nierówna. Były momenty, w których była serio spoko ale były też takie jak np. rozdział 16, który był totalnym nieporozumieniem. Pomysł na historię jest interesujący ale zostało otwartych tu zbyt wiele wątków, z których część została potraktowana bardzo pobieżnie lub ich zakończenie było po prostu niezwykle niesatysfakcjonujące.
Pokaż mimo toTa książka to mój DNF, co mnie zaskakuje. Nigdy nie zdarzyło mi się nie skończyć książki, może to przez krótki staż czytelniczy bądź ta książka to po prostu dla mnie za dużo. Fabuła jest, ale za dużo się dzieje , trudno się skupić na tym co się czyta, dużo niepotrzebnych wątków i przesadzone, przegadane opisy. Sam zamysł tej książki jest super jednak realizacja mnie pokonała. Tłumaczenie boli, sporo błędów, infantylne dialogi. Całość sprawiła, że odpuściłam sobie ostatnie 100 stron.
Ta książka zraziła mnie do czytania na najbliższe kilka dni.
Ta książka to mój DNF, co mnie zaskakuje. Nigdy nie zdarzyło mi się nie skończyć książki, może to przez krótki staż czytelniczy bądź ta książka to po prostu dla mnie za dużo. Fabuła jest, ale za dużo się dzieje , trudno się skupić na tym co się czyta, dużo niepotrzebnych wątków i przesadzone, przegadane opisy. Sam zamysł tej książki jest super jednak realizacja mnie...
więcej Pokaż mimo toSzacunek za kreatywność. Dla mnie za dużo.
Szacunek za kreatywność. Dla mnie za dużo.
Pokaż mimo toSprawnie napisany thriler z elementami fantasy. Doceniam pomysł choć spokój bohaterki, która traci pamięc jest zaskakujący. Pomijając ten aspekt dostajemy ciekawa historie o rządowej organizacji zajmującej sie dziwnymi zdarzeniami. Jest tu trochę czarnego humoru, zagadka która bohaterka musi rozwiązac jesli chce dalej żyć i ciekawe nawiaząnia do postaci z legend, bajek i mitów. Historie przyjemnie się czyta, zaciekawiło mnie o czym autor planuje napisać w dlaszych częściach cyklu.
Sprawnie napisany thriler z elementami fantasy. Doceniam pomysł choć spokój bohaterki, która traci pamięc jest zaskakujący. Pomijając ten aspekt dostajemy ciekawa historie o rządowej organizacji zajmującej sie dziwnymi zdarzeniami. Jest tu trochę czarnego humoru, zagadka która bohaterka musi rozwiązac jesli chce dalej żyć i ciekawe nawiaząnia do postaci z legend, bajek i...
więcej Pokaż mimo toNo niestety, DNF (nie skończyłam). Utknęłam na połowie i stwierdziłam, że nie będę się zmuszać do dalszego czytania. Dla mnie ta książka jest nielogiczna, główna bohaterka jest irytująca, a fabuła skupia się nie na tym na czym powinna. Za dużo listów "od siebie do siebie", część przekartkowałam bo były po prostu nudne. Mam wrażenie, że autor poszedł na skróty i z braku innego pomysłu w ten sposób zbudował świat.
Sam pomysł na książkę uważam za naprawdę dobry i interesujący, natomiast wykonanie jest po prostu kiepskie.
No niestety, DNF (nie skończyłam). Utknęłam na połowie i stwierdziłam, że nie będę się zmuszać do dalszego czytania. Dla mnie ta książka jest nielogiczna, główna bohaterka jest irytująca, a fabuła skupia się nie na tym na czym powinna. Za dużo listów "od siebie do siebie", część przekartkowałam bo były po prostu nudne. Mam wrażenie, że autor poszedł na skróty i z braku...
więcej Pokaż mimo toZ początku opornie czytało mi się tą książkę, jednak teraz - już po skończonej lekturze - wiem, że nie było to spowodowane jej słabą jakością, a po prostu brakiem akcji. Duża część jest tu przeznaczona na wprowadzenie do świata powieści - autor szczegółowo opisuje historię każdej ważniejszej postaci, sposoby działania organizacji i jej historię, co z początku może nudzić, jednak niesie ze sobą dwa niebywałe plusy. Pierwszym z nich jest możliwość powracania do historii podczas dalszego czytania co znacznie ułatwia zrozumienie licznych sytuacji, a drugim - ogromna różnorodność i szczegółowość stworzonego przez Daniela O'Malley'ego świata. Zasłużył on sobie tym na ogromny szacunek z mojej strony.
Po wprowadzeniu do świata organizacji Checquy rozpoczyna się akcja. Wydarzenia są przyjemnie intrygujące i zawierają w sobie - charakterystyczny dla thrillerów - dreszczyk emocji. Bardzo łatwo wciągnąć się w wydarzenia, które zdecydowane rekompensują spokojny początek.
Na największą pochwałę zdecydowanie zasługuje sposób napisania książki. Jest ona wykonana wręcz perfekcyjnie, a od autora aż bije talent do tworzenia literatury. Sprawia to, że czytanie jest czystą przyjemnością.
Serdecznie polecam, a sama z niecierpliwością wyczekuję tłumaczenia drugiej części!
Z początku opornie czytało mi się tą książkę, jednak teraz - już po skończonej lekturze - wiem, że nie było to spowodowane jej słabą jakością, a po prostu brakiem akcji. Duża część jest tu przeznaczona na wprowadzenie do świata powieści - autor szczegółowo opisuje historię każdej ważniejszej postaci, sposoby działania organizacji i jej historię, co z początku może nudzić,...
więcej Pokaż mimo toMyfanwy budzi się w parku. Otacza ją scena wyjęta z horroru: wokół niej roztaczają się martwe ciała. Kobieta jednak nie ma pojęcia, kim jest i w jaki sposób znalazła się w tym miejscu. Na swoje szczęście w kieszeni znajduje list. W nim osoba, podająca się za poprzednią mieszkankę tego samego ciała, zaczyna zdradzać jej tajemnice z przeszłości.
„Wieża” kusiła mnie, odkąd została wydana. Nie przez recenzje (bo tych nawet nie próbowałam czytać, huh),a przez okładkę, która krzyczała do mnie: „CZEŚĆ, JESTEM DOBRĄ ZABAWĄ!”. Ale jak to bywa, zawsze były do przeczytania inne rzeczy, inne powieści trafiały na moją półkę… aż tu w końcu upolowałam debiut Daniela O’Malleya za drobną kwotę. Efekt? No średni. Gdybym czytała tę powieść w chwili premiery może miałabym bardziej pozytywne odczucia. Teraz – choć nie uważam jej za „kompletny gniot” to sama bawiłam się na niej co najwyżej średnio.
Początek nie zapowiadał się źle. Gdy główna bohaterka budzi się, nie pamiętając kim jest, poczułam się zaintrygowana. Nie wpadam na motywy związane z amnezją zbyt często, a listy, które pisze do postaci „Myfanwy z przeszłości” zapowiadały kryminalne urban fantasy z zagadką kryminalną w roli głównej, a to jest coś, co po prostu lubię. Im jednak było dalej w las, tym właściwie było gorzej.
Nie dlatego, że jest to książka ciężka czy tragicznie napisana. Owszem, mam wrażenie, że tłumaczenie nie wypada najlepiej i że przez to wiele dialogów brzmi płasko, czasem wręcz infantylnie. Ale ogółem „Wieża” to powieść, która bardzo lekko wchodzi. Ot, typowe czytadło, bez wybitnego języka. Neutralne pod kątem samego stylu autora. Choć nie wszystkie jego wybory mi odpowiadały, ale o tym napiszę za chwilę.
Chyba jednak mój główny problem z tą powieścią polega na tym, że z czegoś pozornie unikatowego prędko robi się sztampowa historia o agencji chroniącej zwykłych ludzi przed magicznym światem. Przy czym ta agencja to mocno komiksowy, przerysowany twór, który ma swoich Największych na Świecie Wrogów oraz Często Wrednych i Aroganckich Agentów.
Na domiar złego, estetyka świata O’Malley’a kompletnie do mnie nie przemawia. Kojarzy mi się ona z jakimiś powieściami fantasy dla nastoletnich chłopców pokroju „Tuneli” albo z trailerem „Artemisa Fowla” (bo ani filmu nie oglądałam, ani nie czytałam książek). To ten typ świata, w którym im dziwniejsze i brzydsze są magiczne stworzenia (a przynajmniej te złe z nich),tym lepiej i ciekawiej, przynajmniej według twórcy. A ja tego typu glutowato-obrzydliwej estetyki nie lubię. I to akurat jest moim osobistym problemem z tym tytułem: rozumiem, jeśli komuś coś takiego bardzo się podoba.
Dodać jednak muszę, że bardzo podobało mi się samo nawiązanie do szachownicy. Bo członkowie organizacji są nazywani nazewnictwem z tego sportu. Nie jest to wykorzystane wystarczająco mocno ani wystarczająco dobrze, ale sam pomysł naprawdę zasługuje na pochwałę.
I tu wracamy na chwile do narracji powieści. Mianowicie, Daniel O’Malley „nie umie w ekspozycję”. Listy z przeszłości stają się swego rodzaju podręcznikiem. Jeśli jakiś temat pojawia się w fabule, dostajemy zaraz długi list do „drogiej Ty” z wyjaśnieniem, co to takiego jest, do czego służy, jaka jest tego historia i tak dalej. A połowa z tych informacji czytelnikowi wcale potrzeba nie jest. Z resztą, Myfanwy regularnie prosi inne postacie, aby opowiedziały, jak wspominają ją z dzieciństwa albo z lat nastoletnich, bo ma ochotę tego posłuchać. I owe postacie po prostu się jej słuchają, serwując nam monolog o rzeczach, których bliskie bohaterce postacie powinny uznawać za oczywiste dla swojej towarzyszki.
Odnoszę też wrażenie, że historia z poprzednią Myfanwy w roli głównej byłaby ciekawsza, bo ta postać miałaby do przejścia zdecydowanie lepszą drogę. Dlatego że poprzednie wcielenie naszej bohaterki to dziewczyna zahukana, niepewna siebie, zdolna, ale cicha. Geniusz, który musiałby się przemóc aby dowiedzieć się kto i dlaczego chce go zabić. Główna bohaterka „Wieży” jest jednak aż do bólu typowa. To ta stereotypowo silna kobieta, która po spojrzeniu w lustro uznaje, że ma zbyt mało seksowne ciało. Która jest liderem, jest głośna, kopie tyłki i generalnie – od samego początku nie ma do przejścia żadnej drogi. Bo właściwie musi jedynie odnaleźć się w sytuacji, a gdy już to zrobi będzie mogła tylko czekać na awans.
Jest tu też sporo innych elementów, po których wyraźnie widać, że to debiut. Mamy tego złego, który robi długi monolog o tym, czemu kogoś chciał skrzywdzić. Mamy też nagłe pojawienie się rodziny Myfanwy, która jej oczywiście nie pamięta, ale od razu czuje się za nią odpowiedzialna. Mamy też budowane na siłę damskie przyjaźnie, w których nie ma szczególnej chemii. Nie brakuje oczywiście sekretarek, które nagle staja się bojowymi narzędziami w rękach Myfanwy.
„Wieża” jest powieścią przeciętno-rozrywkową. I jako taka powinna sprawdzić się tym, którzy po prostu szukają czytadła. Jakiejś powieści sensacyjno-magicznej, osadzonej we w miarę współczesnych realiach. Dlatego przeciętny czytelnik powinien być z tej lektury w miarę zadowolony. Gorzej jednak, jeśli na debiut O’Malley’a trafi ktoś taki jak ja, mający na swoim koncie wiele przeczytanych powieści i starający się je w miarę dokładnie analizować. Wtedy… coż, wtedy to spotkanie może być dużo gorsze, co widać chyba po powyższym tekście.
Myfanwy budzi się w parku. Otacza ją scena wyjęta z horroru: wokół niej roztaczają się martwe ciała. Kobieta jednak nie ma pojęcia, kim jest i w jaki sposób znalazła się w tym miejscu. Na swoje szczęście w kieszeni znajduje list. W nim osoba, podająca się za poprzednią mieszkankę tego samego ciała, zaczyna zdradzać jej tajemnice z przeszłości.
więcej Pokaż mimo to„Wieża” kusiła mnie, odkąd...
Uwielbiam tę książkę! Jest w niej wszystko co lubię - tajemnica, bardzo rozbudowany świat, postacie i oczywiście mnóstwo fantastyki. Bardzo się cieszę, że główna bohaterka była taka opanowana i silna bo gdyby byłą taka jak z przed amnezji to bym jej raczej nie polubiła. Za to po prostu zafascynowała mnie Figura - taka interesująca postać, mogłabym o niej przeczytać oddzielną książkę. Ciekawi mnie czy w drugim tomie ta postać została rozwinięta.
Było kilka błędów w tłumaczeniu ale za to oceny nie obniżam, bo to nie wina autora.
Uwielbiam tę książkę! Jest w niej wszystko co lubię - tajemnica, bardzo rozbudowany świat, postacie i oczywiście mnóstwo fantastyki. Bardzo się cieszę, że główna bohaterka była taka opanowana i silna bo gdyby byłą taka jak z przed amnezji to bym jej raczej nie polubiła. Za to po prostu zafascynowała mnie Figura - taka interesująca postać, mogłabym o niej przeczytać...
więcej Pokaż mimo toDobrnęłam do 25 strony. Tłumaczenie i korekta to słabe strony wydawnictwa Papierowy Księżyc. Tego naprawdę nie da się czyta, bo Ilość błędów przytłacza. Poza tym, nie wiem czy tłumaczka jest tak słaba, czy autor jest infantylny, ale drętwe dialogi i dziwne zdania nie zachęcają...
Dobrnęłam do 25 strony. Tłumaczenie i korekta to słabe strony wydawnictwa Papierowy Księżyc. Tego naprawdę nie da się czyta, bo Ilość błędów przytłacza. Poza tym, nie wiem czy tłumaczka jest tak słaba, czy autor jest infantylny, ale drętwe dialogi i dziwne zdania nie zachęcają...
Pokaż mimo toJest to opowieść o instytucji jak "Faceci w czerni" ale bez kosmitów. Książka ta była debiutem australijskiego pisarza zajmującego się na co dzień badaniem wypadków lotniczych i morskich. I widać w niej precyzję, która musi cechować człowieka wykonującego taki zawód - jest 'pozapinana' pomimo wielości i różnorodności zdarzeń. Np. w jednym rozdziale komisja naukowców oczekuje wyklucia się smoczego jaja...
Po nieco smętnym początku autor rozpędza się jak ekspres nie pozwalając się nam nudzić aż do ostatniego akapitu. Polecam ją wszystkim miłośnikom wielkomiejskiej baśni.
Jednak jej czytanie jest trudne z uwagi na nieprzebraną ilość błędów edytorskich - literówek, gramatycznych, urwanych zdań i chyba kilku kiksów w tłumaczeniu. Moi poprzednicy pisali o co najmniej kilkunastu literówkach. Otóż nie, nie stworzymy z nich drużyny lub nawet plutonu. Jest tych błędów tyle, że spokojnie utworzą kompanię a kto wie może nawet batalion. Nie sądzę aby wydawnictwo w ramach równych szans zleciło korektę dyslektykowi. Raczej ktoś się machnął wysyłając do druku plik 1.0 gdy ostatecznie poprawiona wersja nr 423 została na jego komputerze. Tak więc pomimo tego, że książka zasługuje na uwagę będziecie musieli zmierzyć się z fragmentami (cytuję włącznie z wielkością liter) : "...Mamy się tafli udać...", "...rzuciła mu złe: spój rżenie..." lub "...te prysznice były dla uczniów W majątku...".
Cenię wydawnictwo Papierowy Księżyc za trafne wybory niesłychanie interesujących autorów. Szkoda, że ktoś zabił tę książkę. Trochę przypomniał mi się PRL, nie było wtedy literówek ale kupiłem np. "Policjantów" Doroty Uhnak bez ostatnich kilkunastu stron. Taki sam ból....
Jest to opowieść o instytucji jak "Faceci w czerni" ale bez kosmitów. Książka ta była debiutem australijskiego pisarza zajmującego się na co dzień badaniem wypadków lotniczych i morskich. I widać w niej precyzję, która musi cechować człowieka wykonującego taki zawód - jest 'pozapinana' pomimo wielości i różnorodności zdarzeń. Np. w jednym rozdziale komisja naukowców...
więcej Pokaż mimo to