To jest tragedia, uważam, że książki tego typu nie powinny być dopuszczane na rynek.
Autorka to farmaceutka, cóż z tego, że doktor, jeśli nie medycyny? To nie jest dobre wydawnictwo. Autorka pisze o sobie i znanych jej ludziach, którzy także chorują, ale brak tutaj lekarskiego podejścia. Jest tu tak wiele banialuk, że sama jestem już w stanie to rozpoznać, po 18 latach chorowania.

Postanowiłam poszperać, poczytać i porozmawiać o tej książce z kilkoma lekarzami z najbliższej rodziny i z moim endokrynologiem, wspólnie zauważyliśmy sporo kardynalnych błędów, ta książka może wręcz zaszkodzić, jeśli zacznie się ślepo jej ufać i podążać za niektórymi radami:

1. Autorka zaleca bezpieczne solarium i opalanie na słońcu w celu zdobycia większej ilości witaminy D. Ok, jasne, sporo osób z Hashimoto, w tym ja, ma niedobór tej witaminy, musi więc jeść sporo pożywienia ją zawierającego oraz suplementować ją. Nie ma czegoś takiego jak bezpieczne opalanie, ono zawsze jest złe! Opalenizna to oznaka nieprawidłowości. Nie wspomnę już o tym, że solaria są jeszcze bardziej niezdrowe!
2. Poleca ona ciągłą suplementację wszystkiego, do tego wcale nie poleca wcześniej skonsultować się z lekarzem, nic w tym stylu. Suplementować należy tylko te składniki, których mamy niedobór, a oznaczyć to możemy badaniami krwi. Duża pomyłka i wprowadzanie ludzie w błąd, zwłaszcza jak na farmaceutkę.
3. Dieta, którą proponuje autorka nie jest zdrowa, zaleca ona wykluczanie różnych składników w różnych okresach. Dieta eliminacyjne nie są zdrowe dla człowieka, powinien on mieć dostarczane stale wszystkie potrzebne mu wartości.
4. Autorka twierdzi, że Hashimoto można wyleczyć, ot tak.
5. Wydaje bardzo krytyczne opinie na temat glutenu, jednakże medycyna mówi jasno, jeśli nie jesteś na niego uczulony, powinieneś go jeść.
6. Nie należy fundować organizmowi żadnego detoksu, to szkodliwe, organizm to wspaniały twór, który sam oczyszcza się wtedy, kiedy trzeba.
7. Autorka poleca wspomaganie wątroby. Bzdura. Jeśli wątroba nie jest chora, nie potrzebuje żadnego wspomagania, bo radzi sobie świetnie, jeśli jest chora, wymaga leczenia (lekarskiego, w sensie lekarz powinien się nią zająć, być może nawet operacyjnie, a nie suplementem bez recepty).
8. Autorka ma taki fragment, taki ustęp "czy warto zażywać leki", już sam tytuł zostawię bez komentarza.
9. W całym wydawnictwie jest masa psychologicznych pierdół, pod tytułem dbaj o siebie i się nie stresuj, jest ich o wiele za dużo i absolutnie niczego nie wnoszą.
10. Autorka w którymś miejscu pisze, że wifi jest dla nas szkodliwe. Brak mi słów.

Jedno wielkie nie.

To jest tragedia, uważam, że książki tego typu nie powinny być dopuszczane na rynek.
Autorka to farmaceutka, cóż z tego, że doktor, jeśli nie medycyny? To nie jest dobre wydawnictwo. Autorka pisze o sobie i znanych jej ludziach, którzy także chorują, ale brak tutaj lekarskiego podejścia. Jest tu tak wiele banialuk, że sama jestem już w stanie to rozpoznać, po 18 latach...