The Last Days of New Paris

Okładka książki The Last Days of New Paris China Miéville
Okładka książki The Last Days of New Paris
China Miéville Wydawnictwo: Del Rey fantasy, science fiction
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Del Rey
Data wydania:
2016-08-09
Data 1. wyd. pol.:
2016-08-09
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9780345543998
Inne
Średnia ocen

5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki The Book of Elsewhere China Miéville, Keanu Reeves
Ocena 0,0
The Book of El... China Miéville, Kea...
Okładka książki Granta 152: Still Life (07/2020) Ken Babstock, Ann Beattie, Viken Berberian, Emma Cline, Teju Cole, Joe Dunthorne, Jenny Erpenbeck, Mark Haddon, Will Harris, Colin Herd, Michael Hoffmann, Joanna Kavenna, Rachel Long, Diana Matar, David Means, China Miéville, Adam Nicolson, Jason Ockert, Sigrid Rausing, Sam Sax, Leanne Shapton, Wiktoria Wojciechowska, Janine di Giovanni
Ocena 7,0
Granta 152: St... Ken Babstock, Ann B...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
832
14

Na półkach: ,

china jest zdecydowanie najbardziej irracjonalnie kreatywnym pisarzem sf naszych czasów (choć nasz rodzimy matuszek dziarsko goni)
po przeczytaniu wszystkich jego książek (oprócz żelaznej rady) moja konkluzja jest w sumie jedna i dotyczy całości twórczości, jak i tej książki:
nie powinien się spieszyć, gdy da sobie czas na budowanie struktury świata i zaznajomienie się z jego zazwyczaj specyficznymi zasadami odbiorca zyskuje, bo wsiąka bez pośpiechu, jak się spieszy to następuje efekt skumulowania pomysłów do natężenia bardzo trudnego w odbiorze - dlatego dłuższe jego książki są zdecydowanie lepsze

ta książka ma moim zdaniem dokładnie ten problem, za dużo, za szybko

"bliznę" wciąż uważam za arcydzieło

china jest zdecydowanie najbardziej irracjonalnie kreatywnym pisarzem sf naszych czasów (choć nasz rodzimy matuszek dziarsko goni)
po przeczytaniu wszystkich jego książek (oprócz żelaznej rady) moja konkluzja jest w sumie jedna i dotyczy całości twórczości, jak i tej książki:
nie powinien się spieszyć, gdy da sobie czas na budowanie struktury świata i zaznajomienie się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
538
240

Na półkach: ,

Ależ by się to oglądało! Czarno-biały film, nieco w stylu starych francuskich sensacji, a może nawet kina noir… aż tu nagle w samym środku okupowanego Paryża wybucha surrealistyczna bomba. Dosłownie.

Coś pękło w osnowie rzeczywistości. Po Nowym Paryżu snują się istoty z obrazów Roberto Matty, Yvesa Tanguya, Maxa Ernsta, René Magritte’a, po ulicach przemieszczają się krwiożercze twory wyobraźni Andre’a Breton, Alistera Crowleya, ożywają fotografie Claude Cahun. Naziści ściągają demony z piekieł i twory chorej wyobraźni swoich artystów. Po ruinach miasta przemyka Thibaut - jeden z ostatnich surrealistów, który niespodziewanie otrzyma szansę na odkupienie swych win i… uratowania Nowego Paryża.

Tym razem China Mieville nie czaruje słowem, posługuje się krótkimi rwanymi zdaniami. Dzieje się dużo i szybko niczym w starym dobrym filmie sensacyjnym, gdzie piękni mężczyźni pomagają niebezpiecznym kobietom. Z niejakim zaskoczeniem muszę nadmienić, że próżno szukać tutaj jakiejś myśli przewodniej (sztuka-wolność-surrealizm?),ale to chyba wychodzi twórczości Mieville’a na zdrowie. Chociaż mógłbym utyskiwać na brak Spraw Poważnych i Smutnych, to przyznam tylko, że takiej wyobraźni na Zachodzie nie ma nikt. Jeśli jeszcze ktoś z twórców anglojęzycznych czuje fantastykę to właśnie on. Czegokolwiek by o nim nie mówić!

Ależ by się to oglądało! Czarno-biały film, nieco w stylu starych francuskich sensacji, a może nawet kina noir… aż tu nagle w samym środku okupowanego Paryża wybucha surrealistyczna bomba. Dosłownie.

Coś pękło w osnowie rzeczywistości. Po Nowym Paryżu snują się istoty z obrazów Roberto Matty, Yvesa Tanguya, Maxa Ernsta, René Magritte’a, po ulicach przemieszczają się...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
8
5

Na półkach:

Zaczyna się z przytupem. Oto mamy Paryż w roku 1950. Nadal trwa okupacja niemiecka. Paryż podzielony jest na dzielnice, które znajdują się pod kontrolą różnych stron i ich frakcji: Niemcy, Wolni Francuzi, Main à plume. Nagle przez barykadę do sektora Main à plume przedziera się kobieta dosiadająca Velo: manifę surrealistycznego szkicu Leonory Carrington „I am an Amateur of Velocipedes”. Chwilę później czytelnik staje się świadkiem walki manifa obrazu Maxa Ernsta pt. „Ogród łowcy samolotów” z siłami Luftwaffe. Paryski surrealizm jest mocą, z którą naziści nie potrafią sobie dać rady.
Jak do tego doszło? W 1941 roku w kawiarni „Les Deux Magots” miała miejsce S-plozja. Zdarzenie, po którym świat już nie był taki jak wcześniej. Nagle, z całą mocą, płody wyobraźni surrealistów stają się rzeczywistością. Niemcy jednak nie poddają się. Wyciągają z Piekła Diabły, które przybierają postać stworów znanych z obrazów podobnych „Piekłu muzykantów” H. Boscha. Ale to jest mały psikus. Problemem jest coś grubszego, co szykują heretycki biskup Paryża do spółki z doktorem Mengele. I jeśli uważasz, że scena narodzin Anung un Ramy w „Hellboy’u” była nastrojowa, to jeszcze nie wiesz, co naszykował Miéville. A to jeszcze nie wszystko.
W gruncie rzeczy uderza tu zbieżność z tłem fabularnym „Pokoju światów” i „Wojen przestrzeni” P. Majki, o których miałem okazję już opowiadać. W Nowym Paryżu nastąpiła S-plozja, w uniwersum Majki zdetonowane zostały przez Marsjan mit-bomby, które zmaterializowały wszystkie przesądy i wierzenia od krasnoludków i leśnych czartów po syntetycznych bogów i herosów z legend.
Gdybym miał znaleźć właściwą miarę, by porównać powieści Majki z powieścią Miéville’a, to byłyby nią dwa utwory zespołu Nirvana: „In Bloom” i „Radio Friendly Unit Shifter”. Dwa stylistycznie różne kawałki – pierwszy wypełniony czymś w rodzaju „nastrojowej ostrości”, drugi – drapieżny, pełen przesterów, sprzężeń, surrealistyczny w swej treści. I w zależności od dnia i nastroju wolałbym słuchać jednego lub drugiego. „Im Bloom” jest łatwiejszy w odbiorze; Majka jest lżejszy w lekturze. Pewien poziom humoru dobrze wyważonego z napięciem jest wielkim atutem rozrywkowym dylogii o Zmorze. Z drugiej strony ciężkość, brud gitarowych sprzężeń i bezkompromisowa rytmika „Radio Friendly Unit Shifter” niezwykle przypomina rytm i nierealność (właściwie to nadrealność) zdarzeń Nowego Paryża. Powieść Brytyjczyka jest zwięzła w formie, ale ta zwięzłość uderza precyzją wykonania warsztatowego. Konstrukcja narracyjna (użycie dwóch czasów gramatycznych do dwóch różnych etapów i przeplatanie ich nawzajem, rozdział po rozdziale) i sposób splecenia fabuły z naszym światem poprzez przypisy i posłowie są po prostu kawałkiem bardzo dobrej roboty pisarskiej.
No właśnie. Przypisy. Wspominałem przy okazji powieści „Piranesi”, że wyszukiwanie informacji o indeksowanych osobach nie rozbiło jedności lektury. Tu niestety jest problem z przypisami. Ja rozumiem, jaką rolę autor im, nomen omen, przypisał. Ale odrywanie się co krok od strumienia wydarzeń (które potrafią biec dość wartko),aby przeczytać przypis zredagowany w sposób bez mała encyklopedyczny, pozostawia jakieś wrażenie nierówności. Wybija czytelnika z imersji fabularnej. I, niestety, jest to dość celowe. Gdyby w Paryżu zmaterializowały się zbiory Luwru i w kawiarni spotkalibyśmy Giocondę, a na wodach Sekwany unosiłaby się tratwa „Meduzy”, to mniej więcej każdy by wiedział, jak to wygląda. Ale Miéville celowo powołuje do życia pomniejsze twory surrealistów, by zmusić czytelnika do lektury przypisów, do zwrócenia uwagi, że rozgrywa się w nich osobna linia narracji. Mam taki pomysł, by po pierwszej lekturze zebrać sobie wymienione dziełka w postaci grafik komputerowych i przeczytać tę krótką powieść (140 stron znormalizowanego maszynopisu) raz jeszcze. Bez czytanie przypisów. Z pełną imersją.

PS.
Tekst pierwotnie ukazał się na moim blogu:
https://marginopis.blogspot.com/2021/03/s-plozja-china-mieville-ostatnie-dni.html

Zaczyna się z przytupem. Oto mamy Paryż w roku 1950. Nadal trwa okupacja niemiecka. Paryż podzielony jest na dzielnice, które znajdują się pod kontrolą różnych stron i ich frakcji: Niemcy, Wolni Francuzi, Main à plume. Nagle przez barykadę do sektora Main à plume przedziera się kobieta dosiadająca Velo: manifę surrealistycznego szkicu Leonory Carrington „I am an Amateur of...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
163
132

Na półkach: , , ,

Bardzo brutalna ocena, jednak całkowicie odzwierciedlająca moje zdanie na temat "Ostatnich dni Nowego Paryża".

Lubię fantastykę. Lubię osadzenie fantastyki w historycznych realiach. Jednak to, co proponuje Mieville, najzwyczajniej w świecie mi się nie podoba. Zacznę od fabuły. Według mnie, bardzo uboga. Jest protagonista, podejmuje decyzję pójścia w miejsce A, mały twist, idzie w miejsce B "bo tak mu podpowiada wnętrze", kolejny twist, miejsce C, akcja, koniec. Druga linia fabuły zmieściłaby się w jednym rozdziale, a nie w trzech. Tak naprawdę miałem wrażenie, że ważniejsze było zamieszczenie w opisach jak największej ilości surrealistycznych dzieł niż rozbudowanie fabuły. A ta momentami była wręcz nieczytelna przez sposób jej zaprezentowania czytelnikowi. Idealnym tego przykładem może być swego rodzaju retrospekcja głównego bohatera, kiedy to opowiada współtowarzyszce o okolicznościach zdobycia niezwykłej piżamy. Pomieszanie z poplątaniem. Wspomniany fragment musiałem przeczytać kilka razy, ponieważ opowieść bardzo topornie przeskakuje z przeszłości w teraźniejszość, i z powrotem. Do tego dochodzi najbardziej kiczowate zakończenie, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. Może to mój osobisty problem przy czytaniu książek osadzonych w realiach II WŚ, jednak manifa będąca Hitlerem zamieniającym wszystko w idealne miejsce rodem z akwareli? Po raz kolejny, do tego bezsensowne "zniknięcie" Sam. Fabularnie nie zmieniło to nic, a tak to straciliśmy najciekawszą chyba postać w książce (główny bohater jest niestety nudny oraz "bezpłciowy"). Kolejną rzeczą, która mnie uderzyła, jest brak wyjaśnienia, dlaczego w 1950 roku wojna nadal trwa. Wiemy, że w 1941 eksplodowała surrealistyczna hekatomba, ale nic więcej.

Książka jest dla mnie bardzo słaba, uboga fabularnie oraz warsztatowo. Dwie gwiazdki tylko dlatego, że sam pomysł na powieść jest interesujący.

Bardzo brutalna ocena, jednak całkowicie odzwierciedlająca moje zdanie na temat "Ostatnich dni Nowego Paryża".

Lubię fantastykę. Lubię osadzenie fantastyki w historycznych realiach. Jednak to, co proponuje Mieville, najzwyczajniej w świecie mi się nie podoba. Zacznę od fabuły. Według mnie, bardzo uboga. Jest protagonista, podejmuje decyzję pójścia w miejsce A, mały twist,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1201
268

Na półkach:

Szacun za pomysł.

Szacun za pomysł.

Pokaż mimo to

avatar
1297
955

Na półkach:

Dawno nie czytałem niczego Mieville'a i troszku zapomniałem, jakie ożywcze bywają orgie niesamowitych pomysłów tego jednego z najbardziej kreatywnych literackich lewaków. Tym razem wykreował świat fantasmagorycznych manif, kolaży snów i koszmarów surrealizmu pierwszej połowy XX wieku. Na niespełna 170 stronach minipowieści opakował prostą, dwutorową fabułę, która wypełniona jest bogactwem wyobrażeń rodem z piekła przypadku. Manifą przewodnią tego "dixitowego" świata jest "wyimaginowany trup", efekt gry surrealistów z tworzeniem obrazu na kartce papieru przechodzącej z rąk do rąk, tak aby kolejni twórcy nie wiedzieli, co stworzyli poprzednicy.
Oczywiście to tylko niewielka cząstka tego, co serwuje autor, Mieville nie kryje, że jego bohaterem jest świat przedstawiony, manify surrealizmu ożywione okultystycznymi modlitwami Alesteira Crowleya, diabły, naziści, szpiedzy, grupy interesów upakowane na poddanych kwarantannie ulicach dwudziestu dzielnic Paryża roku 1950. Każda strona "Ostatnich dni Nowego Paryża" niesie za sobą zaskoczenie, aż do jednego z najoryginalniejszych zakończeń w historii fantastyki. Intensywność tych pomysłów jest zdumiewająca, tyleż samo co fakt, że kiczowatość niektórych z nich podana jest zaskakująco świeżo i lekko, a jednocześnie z powagą, Mieville'owi udaje się uniknąć debilizmu własnych pomysłów (tak jak nie udało się to twórcom takiego "Iron sky").
Nie rozumiem, dlaczego proza Mieville'a nie jest u nas doceniana, choć specyficzna i trudna w odbiorze, to jednak jest oryginalna i niesie za sobą sporo fajnych wrażeń czytelniczych.

Dawno nie czytałem niczego Mieville'a i troszku zapomniałem, jakie ożywcze bywają orgie niesamowitych pomysłów tego jednego z najbardziej kreatywnych literackich lewaków. Tym razem wykreował świat fantasmagorycznych manif, kolaży snów i koszmarów surrealizmu pierwszej połowy XX wieku. Na niespełna 170 stronach minipowieści opakował prostą, dwutorową fabułę, która wypełniona...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1308
45

Na półkach: ,

A gdyby tak zderzyć surrealizm z pulpem. Tylko tak na serio. Wrzucić idee z artystycznych manifestów do historii o złych nazistach, uprawiających okultyzm i paktujących z diabłami. Dzieła klasyków drugiej awangardy kontra fantastyka klasy B. Pomysł szalony, ale łączący dwie moje wielkie pasje. Dlatego nie będę ukrywał, że „Ostatnimi dniami Nowego Paryża” jestem zachwycony. No bo surrealizm i pulp! Dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł?

Moja sympatia do literatury fantastycznej w dużym stopniu wynika ze słabości do światotwórstwa. Po prostu uwielbiam, gdy autor rzuca mnie do rzeczywistości nie tylko totalnie odmiennej od naszej, ale również oryginalnej w stosunku do tego co literatura miała wcześniej do zaproponowania. Doceniam zarówno te misterne światy-konstrukty, tworzone z dbałością o każdy szczegół i wewnętrzną spójność, jak i wizje składające się z miliona coraz bardziej szalonych pomysłów, które na logikę nie powinny razem działać, a jednak jakoś im to się udaje. Dlatego jednym z moich ulubionych pisarzy jest China Miéville. Jestem świadom, że zdarza mu się popełniać kardynalne warsztatowe błędy, ale co z tego, jeśli przy tym nie brak mu odwagi do tworzenia światów ekstremalnie odjechanych. Nikt inny nie potrafi tak sprawnie zlepiać razem bardzo różne elementy rzeczywistości.

Książka Miéville'a jest właściwie mikro-powieścią (nowelą?) zatem nie ma co się spodziewać rozbudowanej fabuły i miliona wątków. Brytyjski autor świetnie sprawdza się w takiej formule. Bez skrępowania może całą energię włożyć w kreację świata przedstawionego i zaskakiwanie czytelnika kolejnymi wizjami. Nie ma tu miejsca na misterne intrygi i rozwój bohaterów. Miéville jest jednak przy tym uczciwy – nie tworzy skomplikowanej narracji tylko wysyła nam pocztówkę ze stolicy Francji, gdzie„wybuchła surrealistyczna hektabomba”.

Mamy oto Paryż, rok 1950, II Wojna Światowa trwa nadal, odmienił się tylko jej fronty. Oto bowiem dziewięć lat wcześniej dochodzi do wydarzeń, które wywróciły świat na lewą stronę. W wyniku pewnego okultystyczno-mistycznego eksperymentu oraz przypadkowej kradzieży pęka rzeczywistości jaką znamy. Do naszego świata zaczynają przenikać fizyczne manifestacje pomysłów surrealistów, które na swój sposób włączają się w zastany konflikt. Przede wszystkim jednak wypaczają i wykrzywiają rzeczywistość. Jak można się domyślić wojna zyskuje tutaj niespodziewanego ontologicznego kontekstu, bo nasz świat i ten surrealistyczny w sposób oczywisty do siebie nie przystają. Śledzenie tarć między nimi, odkrywanie jak na siebie wzajemnie reagują, to były moje największe radości podczas lektury. Miéville potrafi wyrzucać z siebie setki szalonych pomysłów na stronę, panując przy tym nad spójnością narracji. Jest mistrzem kompozycji chaotycznych kadrów.

Wyjątkowość tej wizji polega też na tym, że brytyjski pisarz nie potraktował surrealizmu naskórkowo, tylko wczytał się w niego uważnie i przeniósł jego ducha do swojej historii. Na równi traktuje oniryczny i rewolucyjny potencjał tego awangardowego nurtu sztuki. Autor inspiruje się przy tym nie tylko artystami z pierwszej linii europejskiego surrealizmu i przypomina też twórców dziś trochę zapomnianych. Dzięki temu jego wizja jest różnorodna i jeszcze bardziej szalona. Bo odmian surrealizmu było przecież wiele. Miéville potrafi tym grać, a masę smaczków można znaleźć w autorskich komentarzach, na końcu książki.

„Ostatnie dni Nowego Paryża” fabularnie są połączeniem pulpowej wojennej przygodówki z ciężkim klimatem postapokaliptycznej opowieści drogi. Z naciskiem na to drugie. Wojna jest tu surrealistycznym obłędem. Ale te pulpowe elementy cały czas przypominają nam, by nie traktować tej historii zbyt serio. Że to żartobliwy eksperyment i zabawa konwencją. To połączenie wydaje się być brawurowe, ale Miéville najlepiej się spełnia, gdy ryzyko jest największe. Tylko on potrafi równocześnie pokazać dzieła surrealistów jako tajemnicze byty wzbudzające metafizyczny dreszczyk oraz jako potwory, z kiepskich filmów sci-fi, rozdeptujące nazistów. I za to go uwielbiam!

Na koniec kilka słów o okładce. Ech... Surrealizm to studnia bez dna dla graficznych inspiracji. Surrealizm zmiksowany z pulpem ma natomiast potencjał nuklearnej bomby estetycznej. „Ostatnie dni Nowego Paryża” zasługuje na okładkę wyjątkową i łamiącą czytelnicze przyzwyczajenia. Dostaliśmy natomiast okładkę przeciętna do bólu, wpisującą się we wszelkie standardy polskich okładek prozy fantastycznej. Ech... taka szkoda niewykorzystanej szansy.

A gdyby tak zderzyć surrealizm z pulpem. Tylko tak na serio. Wrzucić idee z artystycznych manifestów do historii o złych nazistach, uprawiających okultyzm i paktujących z diabłami. Dzieła klasyków drugiej awangardy kontra fantastyka klasy B. Pomysł szalony, ale łączący dwie moje wielkie pasje. Dlatego nie będę ukrywał, że „Ostatnimi dniami Nowego Paryża” jestem zachwycony....

więcej Pokaż mimo to

avatar
123
40

Na półkach: ,

Ouezu, co ja przeczytałem?

Może jestem zbyt głupi, może nie do końca rozumiem surrealizm.
Tak na prawdę nie mam pewności o czym jest ta nowela, bo mamy tutaj tak:
-II wojnę światową w roku 1950
-ożywione obrazy , rzeźby i poematy różnych surrealistów
-demony, które mają pseudo sojusz z Nazistami (to w sumie ma sens)
-czołgo-człowieka, który jak umiera ożywia Fuhrera, który maluje Paryż.

Jeżeli powyższe punkty mają dla Ciebie sens, to stawiam, że "Ostatnie Dni" Ci podejdą.
Jeżeli nie do końca to....przemilczmy sprawę i ruszajamy dalej :)

Ouezu, co ja przeczytałem?

Może jestem zbyt głupi, może nie do końca rozumiem surrealizm.
Tak na prawdę nie mam pewności o czym jest ta nowela, bo mamy tutaj tak:
-II wojnę światową w roku 1950
-ożywione obrazy , rzeźby i poematy różnych surrealistów
-demony, które mają pseudo sojusz z Nazistami (to w sumie ma sens)
-czołgo-człowieka, który jak umiera ożywia Fuhrera, który...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
442
314

Na półkach:

Mistrz China... Bryluje językowo, myślowo, kulturowo. Kakofonia nawiązań artystycznych do istniejących i nieistniejących dzieł sztuki i kultury początkowo powala, ale szybko porywa. Niezwykle kolorowy ptak, świetnie rozpisany, chociaż tak krótki

Mistrz China... Bryluje językowo, myślowo, kulturowo. Kakofonia nawiązań artystycznych do istniejących i nieistniejących dzieł sztuki i kultury początkowo powala, ale szybko porywa. Niezwykle kolorowy ptak, świetnie rozpisany, chociaż tak krótki

Pokaż mimo to

avatar
1205
22

Na półkach: ,

Jakoś się nie polubiliśmy z tą książką - nie przekonała mnie fabuła, nie zaciekawili bohaterowie, nie wciągnął świat. Chylę czoła za mariaż surrealizmu w sztuce z literaturą, ale efekt zupełnie mnie nie przekonał.

Jakoś się nie polubiliśmy z tą książką - nie przekonała mnie fabuła, nie zaciekawili bohaterowie, nie wciągnął świat. Chylę czoła za mariaż surrealizmu w sztuce z literaturą, ale efekt zupełnie mnie nie przekonał.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    144
  • Przeczytane
    113
  • Posiadam
    42
  • Fantastyka
    12
  • 2018
    9
  • 2019
    4
  • Fantasy
    3
  • Teraz czytam
    3
  • 2018
    2
  • Przeczytane w 2018
    2

Cytaty

Więcej
China Miéville Ostatnie dni Nowego Paryża Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także