rozwiń zwiń
Adam

Profil użytkownika: Adam

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
1 308
Przeczytanych
książek
1 346
Książek
w biblioteczce
45
Opinii
245
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 22 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Skończyłem czytać "To przez ten wiatr" Kuby Nowaka i powoli łapie oddech. Warto było czekać tyle lat. Na dobre wyszło Kubie wyjście z fantastycznej estetyki.

Ta książka to historia o Henryku Sienkiewiczu i Helenie Modrzejewskiej, to western - przede wszystkim jednak to opowieść o głupich ludzkich marzeniach, slabostkach i miłości. Bo chyba wszystkie najlepsze opowieści to historie o miłości. Stawkę podbija fakt, że bohaterowie skazani są tu na zawieszenie w swoistym niedokonaniu i niespełnieniu. Porażka wpisana jest we wszystko, w każde pragnienie. Kuba opowiada o rzeczach, które od lat szarpią mi bebechy. Często z zaskoczenia zabierają oddech.

I myślę sobie, że przy odrobinie kreatywność można by tę historię przerobić na współczesną opowieść o grupie znajomych, którzy w porywie brawury, przeprowadzają w Bieszczady. Albo na rasową opowieść SF o kosmicznych osadnikach, którzy nawzajem są dla siebie najważniejszą tajemnicą. I z łatwością można by zachować wszystko to co najważniejsze w tej opowieści. Pierwszoligowa proza.

Ale mimo to ważne jest, że "To przez ten wiatr" to opowieść o Henryku Sienkiewiczu i Halinie Modrzejewskiej. Ten fakt zdecydowanie dodaje głębi i pikanterii. Jeszcze ważniejsze jest, że to western. Kubie udało się znaleźć swój własny, autorski sposób, żeby opowiedzieć o Dzikim Zachodzie. Niby wszystkie standardowe elementy są: rewolwery, samorodki złota, podejrzane speluny, kowboje, bandziory itd. Nawet wariacja na temat pojedynku w samo południe jest. No ale Kuba układa wszystko w mocno nieoczywisty sposób. Nigdzie mu się nie śpieszy, nie szarżuje z akcją, długo i jakby od niechcenia rozkłada pionki. W pewnym momencie jednak wszystko robi klik i nasyceni powinni być nawet najbardziej wybredni smakosze gatunku.

No może tylko fani filmów z Johnem Waynem, mogą marudzić, że to książka o silnych kobietach. Ale to chyba też nie do końca prawda. Bo to raczej mężczyźni wokół nich są słabi, każdy na swój sposób. Taki Dzik Zachód. Kobiety są silniejsze ale równie nieszczęśliwe.

I oczywiście życzę Kubie, żeby tą powieścią podbił mainstream i żeby wysypał się na niego worek nagród. Ale tak naprawdę to kwestia drugorzędna. Najważniejsze, że ja podczas lektury miałem momentami autentyczne ciary.

Skończyłem czytać "To przez ten wiatr" Kuby Nowaka i powoli łapie oddech. Warto było czekać tyle lat. Na dobre wyszło Kubie wyjście z fantastycznej estetyki.

Ta książka to historia o Henryku Sienkiewiczu i Helenie Modrzejewskiej, to western - przede wszystkim jednak to opowieść o głupich ludzkich marzeniach, slabostkach i miłości. Bo chyba wszystkie najlepsze opowieści to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ej, dlaczego przez tyle lat nikt nie potrząsnął mną i nie krzyknął prosto w twarz: „Ziom, natychmiast kupuj ‘Zrozumieć komiks’ Scotta McClouda i rzuć wszystko, by go przeczytać”? Dlaczego? Przecież to album idealnie skrojony pode mnie, przecież idealnie wpisuję się w szablon jego modelowego odbiorcy – lubię bezrefleksyjnie dać się porwać komiksowej narracji, a jednocześnie ciągnie mnie, by ją analizować. I niby wiedziałem, że istnieje ten album McClouda (ma on prawie 30 lat, na polskim rynku funkcjonuje od 15), ale jakoś zawsze były ważniejsze zakupy i lektury. O rany, ale ja byłem pogubiony w tych moich czytelniczych wyborach. Trzeba było zaczynać od „Zrozumieć komiks”, to i frajda z następnych lektur byłaby większa.

Ten album przyjmuje formułę komiksowego wykładu. McCloud wgryza się tu w komiks jako medium i rozkłada go na części pierwsze. Analizuję go jako formę komunikacji (dużo tu McLuchana – i dobrze), opowiada o napięciu między słowem i grafiką, przedstawia wyimki jego narracyjnej specyfiki, podkreśla skomplikowaną relację czasu i przestrzeni w kadrach i planszach, szkicuje proces twórczy, wskazuje na kluczową rolę czytelniczego „dookreślenia” itd. Dodatkowo wplata w to wszystko krótkie wycinki z historii komisów, sygnalizuje różnice między komiksem amerykańskim, europejskim i japońskim oraz próbuje umiejscowić komiks w kontekście zmian jakie zachodziły w sztuce i literaturze na początku XXw - i mieści się na 215 stronach. Warto docenić, że wszystko to opowiedziane jest z pewną dawką akademickiego sznytu, ale równocześnie z luzem i poczuciem humoru. Bardzo lubię takie zachowanie proporcji.

Oczywiście nie jest monografia na temat komiksu, bo McCloud dzieli się tym, co jego zdaniem jest ważne i kluczowe. Ten osobisty punkt widzenia w czysto akademickiej pracy by ciążył, ale w formule komiksowego wykładu wzmacnia jego silę wyrazu i dodaje szczerej autentyczności. No i ponieważ to cały czas jest komiks, to McCloud na bieżąco może pokazywać to o czym opowiada. I nie tylko na bieżąco – miałem masę frajdy, gdy łapałem w jego narracji techniki o których pisał kilkadziesiąt stron wcześniej, albo przypominałem sobie, że to o czym teraz opowiada można odnieść do jego rysunków kilkadziesiąt stron wcześniej. Bardzo fajna zabawa i ogromny atut tego wydawnictwa.

Największą jednak zaletą albumu McClouda jest jednak fakt, że jest on pisany z wielkiej miłości do komiksów. Bo za tymi wszystkimi szczegółowymi analizami, wywodami kryje się myśl, że komiks jest najfajniejszą rzeczą na świeci. Sztuką pełną niuansów i możliwości. „Zrozumieć komiks” to rodzaj listu miłosnego do komiksowej narracji, pod którym i ja bym się chętnie podpisał.

Ej, dlaczego przez tyle lat nikt nie potrząsnął mną i nie krzyknął prosto w twarz: „Ziom, natychmiast kupuj ‘Zrozumieć komiks’ Scotta McClouda i rzuć wszystko, by go przeczytać”? Dlaczego? Przecież to album idealnie skrojony pode mnie, przecież idealnie wpisuję się w szablon jego modelowego odbiorcy – lubię bezrefleksyjnie dać się porwać komiksowej narracji, a jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdyby dziś ktoś kazał mi wskazać jeden polski komiks, który koniecznie trzeba przeczytać poleciłbym z pewnością „Ta małpa poszła do nieba” Gosi Kulik. Nie chcę przez to powiedzieć, że to najlepszy polski komiks ostatnich lat (takiego nie umiałbym wskazać), ale za to idealnie wpisuje się on w kategorię „koniecznie trzeba przeczytać”.

Po pierwsze „koniecznie trzeba...” bo na poziomie graficznym jest to rzecz unikalna i fantastyczna. Autorka z jednej strony bawi się tu konwencją „niedbałej”, komiksowej kreski, a z drugiej czerpie pełnymi garściami z mistrzów awangardy. Potrafi znaleźć tę czułości z jaką sztuka nowoczesna lubi obchodzić się z „brzydotą”. Po szybkim przekartkowaniu można by odnieść wrażenie, że ten komiks nie jest do „podobania się”. Nic bardziej mylnego, bo już podczas pierwszej lektury, przekonujemy się że tu wszystko się zgadza. Niby jest niedbale, nerwowo – ale na poziomie kompozycji, ruchu, koloru wszystko jest perfekcyjnie poukładane. Ja co chwil zawieszałem wzrok na poszczególnych kadrach, bo nie mogłem się oderwać. Było to mocno zaskakujące. Chociażby scena bójki, wywarzania drzwi, seksu itd. - to rewelacja w skondensowanej postaci.

Podobnie przy pierwszym kontakcie może wydawać się, że to opowieść graficzna, gdzieś na pograniczu komiksu. Nietypowy sposób dzielenia kadrów, bardzo różne fory dymków, sam układ rysunków – to wszystko nasuwa raczej skojarzenie ze zbiorem osobnych grafik. I znów podczas lektury to wrażenie błyskawicznie pryska, bo okazuje się, że jest tu bardzo klasycznie. Narracja jest przejrzysta, klarowna. Fantastyczni trzyma się rytm układu kadrów (niby dominują cztery kadry na stronie, ale zmiany na trzy, dwa i jeden pojawiają się kiedy graficznie i fabularnie jest to konieczne). Niesamowitą robotę robią tu koloru, które z jednej strony dzielą stronę, a z drugiej zaskakująco dynamizują całą opowieść. Gosia Kulik udowadnia, że można bawić się w komiks na różne sposoby. Jestem olbrzymim fanem.

Po drugie „koniecznie trzeba...” bo fabularnie to historia zarazem absurdalna, groteskowa jak i bardzo na serio. Głównymi bohaterami jest małżeństwo, które nie potrafi poradzić sobie z żałobą po małej małpce. Nie mogli mieć oni dzieci, więc w wyniku kuriozalnej sytuacji przygarnęli człekokształtnego zwierzaka. A gdy umarł wszystko się roztrzaskało. Jest tu mocno surrealistycznie, ale nie przeszkadza to, by wczuć się w dramaty, które tam się rozgrywają. Bo „Ta małpa poszła do nieba” to przejmująca opowieść o miłości, rozpadzie związku, straconych marzeniach i szansach oraz obezwładniającym smutku. Z tym, że za każdym razem jak za bardzo zaczynałem się wczuwać autorka przypominała mi, że mamy tu do czynienia z opowieścią bizarną. I tak sobie balansowaliśmy przez te 144 stron.

en komiks ma już kilka lat, ale ja najpierw troszkę przysypałem przy premierze, a potem zniknął on z rynku. Udało mi się go kupić dopiero w ostatnie wakacje. A potem niestety na kilka miesięcy wylądował na mojej komiksowej kupce wstydu i to zdecydowanie był błąd. Dlatego apeluję Wy go nie popełniajcie. Złapcie „Tę małpę...” od Gosi Kulik gdzie się da i zczytajcie od razu!

Gdyby dziś ktoś kazał mi wskazać jeden polski komiks, który koniecznie trzeba przeczytać poleciłbym z pewnością „Ta małpa poszła do nieba” Gosi Kulik. Nie chcę przez to powiedzieć, że to najlepszy polski komiks ostatnich lat (takiego nie umiałbym wskazać), ale za to idealnie wpisuje się on w kategorię „koniecznie trzeba przeczytać”.

Po pierwsze „koniecznie trzeba...” bo...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Adam Florczyk

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
1 308
książek
Średnio w roku
przeczytane
101
książek
Opinie były
pomocne
245
razy
W sumie
wystawione
1 302
oceny ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
5 338
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
15
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
22
książek [+ Dodaj]