Podwójna tożsamość bogów
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Imaginatio [SQN]
- Wydawnictwo:
- Sine Qua Non
- Data wydania:
- 2017-08-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-08-30
- Liczba stron:
- 432
- Czas czytania
- 7 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365836366
- Tagi:
- Andrzej Sapkowski eseje fantastyka film gra komputerowa Jacek Dukaj kinowy przebój komiks kultura popularna literatura literatura fantastyczna literatura popularna popkultura przemiany obyczajowe recenzje wywiady
Jaka jest podwójna tożsamość bogów współczesnej popkultury?
Jeśli czytasz książki, oglądasz seriale, znasz „Blade Runnera” i grasz w „Wiedźmina”, ta książka jest dla Ciebie. Jeśli nie, a chcesz po prostu się dowiedzieć, w jakim rytmie bije dziś serce kultury popularnej, także musisz zajrzeć do środka.
„Podwójna tożsamość bogów” to zbiór esejów, rozmów i recenzji poświęconych literaturze popularnej, kinu i komiksowi. Znalazły się tu m.in. teksty o fenomenie prozy Andrzeja Sapkowskiego, Roberta M. Wegnera i Jacka Dukaja, komiksach Alana Moore’a i Neila Gaimana, filmach fantastycznych wczoraj i dziś, książkach i autorach wartych zapamiętania. Michał Cetnarowski od lat nie tylko pisze prozę, tłumaczy komiksy i redaguje beletrystykę, ale też z fascynacją przygląda się kulturze popularnej.
„Podwójna tożsamość bogów” to książka, którą zawsze chcieliście przeczytać, tylko nigdzie nie mogliście jej znaleźć.
„Właśnie na takie książki patrzyłem z zazdrością w amerykańskich księgarniach – pełne znakomicie podanej, fascynującej i merytorycznej wiedzy o popkulturze. I teraz nie dość, że mamy coś takiego po polsku, to jeszcze mamy w Polsce autora, który potrafi tak pisać”.
– Kamil Śmiałkowski, publicysta, badacz kultury popularnej
„Michał Cetnarowski nie tylko w świetnym stylu przekazuje swoją wiedzę, ale także – może nawet przede wszystkim – daje dowód pielęgnowanej od dzieciństwa pasji. Dla dzielących tę pasję to lektura obowiązkowa. Dla niedowiarków, którym kultura popularna w całym swoim bogactwie wciąż pachnie banałem – tym bardziej. Na Odyna! Czytajcie i doceniajcie!”
– Katarzyna Borowiecka, Program III Polskiego Radia
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Popkulturowa biblia?
Aby zbytnio nie utrudniać – ani sobie, ani Państwu – początku tego tekstu, zacznę od rzeczy stworzonej, żeby przez jej pryzmat patrzeć na książkę (przynajmniej dopóty dopóki nie podejmie się lektury), czyli blurba. A właściwie od tezy, która wybrzmiewa w nim dwukrotnie: takiej mianowicie, iż „Podwójna tożsamość bogów” to Święty Graal polskich miłośników popkultury, coś, co zawsze chcieli przeczytać, ale do tej pory nie mogli.
Recenzję z „Bestii najgorszej” otworzyłem przypomnieniem, że Michał Cetnarowski jest nie tylko publicystą, ale i pisarzem – absurdem byłoby teraz tę sytuację odwracać, dlatego zaznaczę jedynie, iż wieloletniemu pracownikowi „Nowej Fantastyki” i redaktorowi kilku zbiorów opowiadań trudno zarzucić brak otrzaskania w kulturze popularnej. Specyficznym świadectwem olbrzymiej wiedzy jest już sam spis treści: w recenzowanej książce znaleźć można eseistykę dotyczącą twórczości i biografii najróżniejszych pisarzy (od tych mocno kojarzących się z popkulturą jak jej legendy Robert E. Howard czy Raymond Chandler, przez tych często zauważanych przez środowiska artystyczne z Lemem i Dickiem na czele, aż do typowego przedstawiciela tak zwanej literatury ambitnej jakim jest Cormac McCarthy), co dla wyżej podpisanego stanowiło kąsek najciekawszy, ale też felietony i recenzje z komiksów oraz teksty powiązane z filmem. Sama różnorodność tematów nie musi oznaczać, że Cetnarowski na wszystkich polach porusza się z równą biegłością, lecz z całą pewnością świadczy o jednej, bardzo pozytywnej rzeczy: autor żyje popkulturą.
Najlepiej widać to wtedy, gdy swoje refleksje ma szansę z kimś skonfrontować – mniej więcej czwartą cześć „Podwójnej tożsamości bogów” stanowią rozmowy. Jest to, warto dodać, część najciekawsza. Po pierwsze i oczywiste: kolejni rozmówcy przychodzą ze swoimi przemyśleniami na zadany temat; nie stanowią, broń Boże, dopełnienia Centarowskiego, nie traktują go jak gospodarza, któremu trzeba przytakiwać (czemu zresztą trudno się dziwić, bo owe dyskusje ukazywały się w różnych miejscach i czasami to autor teoretycznie był „wypytywany”). A kiedy ktoś rzuca swoją myśl, to twórca „Labiryntów” natychmiast ją komentuje – zewnętrzne bodźce zmuszają Cetnarowskiego do zachowania intelektualnej dyscypliny, którą, szczególnie w recenzjach, zdarza mu się nieco gubić. Po drugie, równie ważne: to właśnie w dyskusjach poruszane są tematy najciekawsze. I to zarówno te, bez których trudno sobie współczesną popkulturę wyobrazić (gdyby nie było w „Podwójnej tożsamości bogów” omówienia recepcji „Wiedźmina” to można by tej książki w ogóle nie wydawać), jak i takie, które miały swe chwile chwały, ale po latach okazują się nieco zapomniane (tutaj przywołam szczególnie bliskiego memu sercu „Pana Lodowego Ogrodu”).
Rozmowy najbardziej docenią czytelnicy, którym do gustu nie przypadną charakterystyczne cechy stylu Cetnarowskiego, które wyróżniają zarówno felietony, jak i recenzje. Autor ma skłonność do łapania się z całej siły swej ścieżki interpretacyjnej, dlatego też podczas dowodzenia jeńców nie bierze – szczególnie widać to „Widoku z wysokiego okna”, gdzie odważnie projektuje wzorzec wypracowany przez Raymonda Chandlera na całą (CAŁĄ) popkulturę, czy w recenzji „Drogi”, którą zaczyna od udowodnienia, iż można tę książkę – jego zdaniem – czytać źle. Trudno też uznać „Podwójną tożsamość bogów” za dzieło wyczerpujące temat. I nie chodzi o temat kultury popularnej, bo wymaganie tego od liczącej czterysta stron książki byłoby śmieszne, ale tylko o te zagadnienia, które bezpośrednio porusza. Dwanaście stron dla Dukaja? Po dziesięć dla Dicka i, o zgrozo, McCarthy'ego? Ja wiem, że nie ilość, a jakość, ale mimo wszystko – mało. Większość tekstów, szczególnie felietonów, to raczej instrukcje obsługi dla początkujących niż poradniki dla zaawansowanych.
Czy „Podwójna tożsamość bogów” jest tą książką, na którą czekali fani popkultury? Pal licho: czy jest książką, na którą czekaliśmy? Nie mam złudzeń: nie stanie się biblią ludzi żyjących filmem i komiksem, fantastyką i kryminałem, bo pozycją wybitną nie jest. To ciekawa, przyjemna i lekka lektura, posiadająca w dodatku sporą wartość historyczną, bo Michał Centarowski nie skupia się wcale na zjawiskach najświeższych. Starszym przypomni szczęśliwe chwile przy ulubionych dziełach, młodszym pewne rzeczy uświadomi – warto ją przeczytać choćby z tego względu.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 123
- 57
- 22
- 7
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
Opinia
Nakręciłam się na tę książkę niesamowicie - w czasach (smutno przyznać, ale jednak) z wolna zdychającej eseistyki, cały jej pękaty tom poświęcony na domiar dobrego tematowi tak barwnemu i szerokiemu, jak kultura popularna - nic, tylko brać i czytać! Zwłaszcza, że na wstępie autor obiecuje swego rodzaju przeglądowość, określając tomiszcze mianem "stanu gry na rok 2017". Brzmi zacnie. A jak się czyta?
Przede wszystkim, nie samymi esejami "Podwójna tożsamość..." stoi - są one nieco ponad połową objętości książki. Następnie mamy jakieś 100 stron rozmów prowadzonych z innymi osobistościami fantastycznego półświatka - Michałem Foersterem, Pawłem Majką, Piotrem Górskim i Maciejem Parowskim. Zbiór zamyka dość zagadkowy wybór 15 recenzji fantastyki rozmaitej. Czyli łącznie nieco ponad 400 stron publicystyki rozmaitej. Palce lizać. A jako, że każda z tych trzech części czyta się zupełnie inaczej, aż wypada każdej z nich poświęcić osobny kawałek tekstu. Niech więc tak będzie.
"Historie, które się nie wydarzyły" - eseje
Gdy myślę o eseju, kolejnym skojarzeniem jest (wybaczcie mi wszyscy inni wspaniali eseiści) "Barbarzyńca w ogrodzie". Ewentualnie "Godzina cieni". Czyli poprzeczka dla tego rodzaju literatury wisi u mnie raczej wysoko. Raczej bardzo wysoko. I teoretycznie trudno od każdego, kto się tej formy podejmuje oczekiwać poziomu Herberta czy Herlinga-Grudzińskiego, ale...
U Cetnarowskiego boli mnie zasadniczo jedna rzecz - po eseistyce spodziewałabym się, że nie tylko coś ciekawego mi pokaże, ale, że pokaże również punkt widzenia autora na owo coś, przedstawi jakąś refleksję, im bardziej niesztampową i niespodziewaną, tym lepiej. Że sprawi, że coś mi znienacka w mózgu przeskoczy, kliknie i od tej pory będę na jakiś fragment rzeczywistości patrzyła nieco inaczej.
To mało, a dużo.
A w tych konkretnych esejach elementu opinii nie ma prawie wcale, tyle może, ile te okazjonalne peany na cześć jakiegoś tam pisarza przemycone w epitetach. Pisze się o ciekawych ludziach i ich ciekawych dziełach, ale tonem raczej artykułu z Wikipedii - żył wtedy i tak, to i tamto napisał. Z króciutkimi strzeszczeniami tych ksiąg czy innych tworów najważniejszych. I nawet nie o to chodzi, że jest to złe - to potężna dawka informacji o kulturze popularnej, ujęta w dodatku w formę, którą się jednak nieco lepiej od tej przytoczonej Wiki czyta - ale daleko tutaj do tego zachłyśnięcia się erudycją i wiedzą autora, jakie serwuje nam na przykład Barbarzyńca, choć i tu widać, że autor zna doskonale omawiany przedmiot.
Problemem jest też pobieżność części tekstów, co najlepiej widać chyba na przykładzie eseju "Odgonić piekło ze wzgórz. Czas adaptacji", który, jak nietrudno się domyślić, traktuje o adaptowaniu powieści na wszystkie możliwe sposoby. Czyni to jednak o tyle ciekawie, że za punkt wyjścia bierze sobie przykład dość nieoczywisty - "Jądro ciemności" Conrada i jego specyficzne adaptacje, czyli "Czas apokalipsy" Coppoli i "Serce mroku", conradowskie opowiadanie Jacka Dukaja. Czyli - interesująco. Problem jedynie w tym, że punkt wyjścia staje się w tym przypadku także punktem... Dojścia. Oto mamy bowiem - parę akapitów o życiu Korzeniowskiego vel Conrada, dwie strony na temat filmu Coppoli, tyleż na temat fantastycznego przekładu Dukaja i - już. Tekst się kończy. To, co mogłoby być wstępem do szerszej refleksji na temat natury adaptacji czy sposobu przetwarzania kultowych tekstów kultury staje się więc jego clou; a jako takie, niestety nie wystarcza.
Denerwuje także to, że każdy tekst z tego zbioru funkcjonuje jako całkowicie odrębna całość. To akurat łatwo wytłumaczyć - sam autor już na wstępie pisze, że są to po prostu teksty, które przez ostatnich 10 lat ukazywały się na łamach różnych czasopism. Mimo wszystko brakuje jednak jakiejś wspólnej myśli biegnącej przez tych dwieście stron. W tym samym należy upatrywać się przyczyn pewnej powtarzalności - przy okazji różnych tematów Cetnarowski wielokrotnie przywołuje i streszcza te same tytuły, więc nazwiska takie, jak Chandler czy Dukaj mamy odmienione przez wszystkie przypadki.
Słowem - mimo, że interesująca i niekoniecznie zła jako lektura, część eseistyczna "Podwójnej tożsamości bogów" może boleśnie rozczarować.
"Stale coś mi smakowało" - rozmowy
O ile więc od pierwszej części zbioru boleśnie się odbiłam, druga, po której nie spodziewałam się zbyt wiele - a jeszcze mniej w kontekście przeczytanej właśnie eseistyki - okazała się być przyjemnym zaskoczeniem. Nie są to w żadnym stopniu wywiady, a pełnowartościowe rozmowy, w których dwie (a czasem i trzy) strony polemizują, spierają się i próbują się nawzajem zrozumieć. I o tyle jest to ciekawsze, że i Cetnarowski, i jego rozmówcy bardzo dobrze znają tak przedmiot swoich dociekań, jak i jego otoczkę, czyli cały ten konwentowo-fanfikowy światek fantastyczny, słowem - rozmawiają o fantastyce swobodnie operując terminami i przykładami, ale także anegdotami.
Szczególnie interesujący okazuje się dość długi dialog na trzy głosy (Cetnarowski, Majka, Górski), w którym panowie szczegółowo omawiają sagę wiedźmińską i jej wpływ na kształtowanie się polskiej sceny fantastycznej. Z oddalenia - bo w 10 lat po wydaniu "Pani Jeziora" - zostaje tu dokonana wiwisekcja fenomenu prozy Sapkowskiego i całej tej sapkowszczyzny, która zapanowała potem w rodzimej fantastyce. Cieszy on zwłaszcza w kontekście nieco dziwnej nieobecności Wiedźmina w części eseistycznej - pojawia się on parokrotnie w nawiązaniach, nie ma jednak tekstu poświęconego mu w całości (tak samo jest, z tym, że bez poprawki w rozmowach czy nawet w recenzjach, z Georgem R.R. Martinem i jego "Pieśniami Lodu i Ognia"; parokrotnie pojawia się wspomnienie, brak jednak szerszego omówienia, choć trudno pretendować do całościowego mówienia o popkulturze pomijając fenomen "Gry o Tron").
"Rozpoznanie walką" - recenzje
Szczerze powiedziawszy, o tej części "Podwójnej tożsamości..." najtrudniej jest mi pisać, bo też najtrudniej określić ją jakkolwiek. Teksty w niej zawarte są generalnie rzecz biorąc w porządku - ot, recenzje. Nie próbują raczej wnikać konkretnie w strukturę omawianych dzieł, analizować ich szczegółowo - jest to raczej pisarstwo na poziomie przyzwoitego bloga literackiego, niż literaturoznawcy. Są to zdecydowanie najkrótsze z tworzących zbiór form - nie przekraczają na ogół sześciu stron i tak samo trudno zarzucić im cokolwiek, jak do czegokolwiek się przyczepić.
Jako całość, "Podwójna tożsamość bogów" wypada dość dziwacznie. Z jednej strony, już na wstępie narzuca sobie powinność mówienia o popkulturze w wydaniu polskim całościowo, z drugiej - już od samego początku konsekwentnie tego nie robi, zamiast całościowego przeglądu przez formy i zjawiska serwując nam opisy wybranych fragmentów popkultury, co mogłoby być niezłym punktem wyjścia do refleksji bardziej ogólnych, ale nigdy nie staje się takowym. W efekcie dostajemy dość chaotyczny zbiór jakichś tekstów, pojedynczo nawet niezłych, ale zupełnie nie grających jako całość, zwłaszcza jako całość próbująca wypełnić jakąś lukę na rynku wydawniczym - wszak na okładce możemy przeczytać, że to książka, którą zawsze chcieliście przeczytać, tylko nigdzie nie mogliście jej znaleźć. Zgadzam się, że luka ta istnieje - brakuje nam pisania o bogactwie kultury popularnej - ale "Podwójna tożsamość bogów" w żadnym stopniu nie jest odpowiedzią na jej istnienie, jedynie otwiera drzwi innym pozycjom, które być może z większym powodzeniem spróbują to barwne zjawisko uchwycić.
Coby jednak nie kończyć na gorzko, dobre słówko na zakończenie - Wydawnictwo SQN wykonało przy okazji tej książki świetną robotę wydawniczą. Komiksowa wklejka, rysunki tu i ówdzie (tak, duże dziewczynki też lubią obrazki) i przede wszystkim - solidna, twarda oprawa sprawiają, że patrzy się na toto z przyjemnością.
Serdeczne dzięki Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.
Po więcej tego - i innego - zapraszam na czymkolwiek.blogspot.com
Nakręciłam się na tę książkę niesamowicie - w czasach (smutno przyznać, ale jednak) z wolna zdychającej eseistyki, cały jej pękaty tom poświęcony na domiar dobrego tematowi tak barwnemu i szerokiemu, jak kultura popularna - nic, tylko brać i czytać! Zwłaszcza, że na wstępie autor obiecuje swego rodzaju przeglądowość, określając tomiszcze mianem "stanu gry na rok 2017"....
więcej Pokaż mimo to