Kolejny młodzieżowy bestseller. Kolejna nadzieja na dobrą rozrywkę. Kolejne wrażenie deja-vu.

Zacznijmy od głównej bohaterki. Nora Grey, kolejna szesnastolatka (czy to nie zastanawiające, że główne bohaterki współczesnych "hitów" są licealistkami?), mieszka z matką, która pracuje w odległym mieście (dzięki czemu autorka nie musi wymyślać powodów, dla których kobiety nie ma w domu). Na jednej z lekcji biologii (brzmi znajomo?), poświęconej - omen nomen - współżyciu, nawiązuje znajomość z tajemniczym Patchem. Chłopak sprawia wrażenie niesympatycznego, a jednocześnie pociągającego. Nora nieświadomie ulega jego urokowi...

Koniec zżynania ze "Zmierzchu". Stop. Wampiry są passe. Anioły są na topie. A jeśli jeszcze są upadłe, ponieważ z powodu miłości do człowieka utraciły skrzydła... Tym lepiej. Na początku fabuła jest do cna przewidywalna, brak jej jakiegokolwiek powiewu świeżości, później (jakieś 50 stron przed końcem) robi się troszkę ciekawiej, ale całe napięcie kończy się wraz z tomem. Co gorsza, niektóre zachowania wydają się tak absurdalne, że nawet nieśmieszne. Jak chociażby sytuacja, gdy dwóch kumpli rzuca się na siebie z pięściami tylko po to, by jednemu z nich rozedrzeć koszulkę i umożliwić Norze zobaczenie ważnych dla rozwoju fabuły blizn (i przerażająco twardego brzucha)...

Gdyby nie oficjalne zapowiedzi, uznałabym "Szeptem" za historię kompletną - z otwartym, współcześnie popularnym, zakończeniem. Być może skuszę się na część drugą, ale poznanie dalszych perypetii Nory, Patcha i wianuszka ich znajomych mnie nie pociąga.
Jeśli szukacie historii o aniołach, sięgnijcie po "Miasto Kości", które jest wręcz porażająco podobne. Jeśli stawiacie nastoletnią, naiwną miłość ponad fabułę, przeczytajcie. Jeśli spodobał się Wam "Zmierzch", przeczytajcie. Jeśli nie spełniacie żadnego z powyższych warunków, odpuśćcie sobie - nie ominie Was nic godnego uwagi.

Kolejny młodzieżowy bestseller. Kolejna nadzieja na dobrą rozrywkę. Kolejne wrażenie deja-vu.

Zacznijmy od głównej bohaterki. Nora Grey, kolejna szesnastolatka (czy to nie zastanawiające, że główne bohaterki współczesnych "hitów" są licealistkami?), mieszka z matką, która pracuje w odległym mieście (dzięki czemu autorka nie musi wymyślać powodów, dla których kobiety nie ma...