Kolejny zwykły i nudny dzień w Perdido Beach. Sam i jego kumpel Quinn właśnie siedzą sobie w szkole i zastanawiają się jakby to było pośmigać na wzburzonych falach oceanu. Nagle ni stąd ni zowąd znika ich nauczyciel, niczym za sprawą czarodziejskiej sztuczki. Znika również ich klasowy kolega. Wszystkich zaczyna ogarniać przerażenie, gdy okazuje się, że zniknęli wszyscy dorośli – a dokładniej osoby powyżej piętnastego roku życia.

Nieodpowiedzialne i niedojrzałe dzieciaki zaczynają wariować i szaleć nie tylko po szkole, ale również po mieście. W Perdido Beach zaczyna rządzić panika i rozgardiasz. Chcąc zapanować nad całym tym bałaganem Sam i Astrid próbują skontaktować się z kimś, kto mógłby im pomóc. Okazuje się jednak, że nie mają żadnego kontaktu ze światem – telefony nie działają, Internet i telewizja również. Władzę nad miastem zaczynają przejmować szkolne łobuzy, które chcą tylko własnych korzyści – nie potrafią sobie poradzić z przestraszonymi dziećmi szukającymi swoich rodziców i ogólnym chaosem.

Dochodzi do tego, że w jednym z mieszkań wybucha pożar, w którym uwięziona została mała dziewczynka. Opanowany Sam wybiera grupę ratowniczą, a sam udaje się do płonącego budynku, by wydobyć z niego dziewczynkę. Ku jego zaskoczeniu dziewczynka zaczyna ciskać w niego płomieniami wydobywającymi się wprost z jej dłoni. Chłopak w panice używa własnej mocy, której nie był dotąd świadom i przypadkowo zabija dziewczynkę. A to dopiero początek dziwnych wydarzeń, które mają miejsce w Perdido Beach.

Nie tylko wszyscy powyżej piętnastego roku życia zniknęli, ale również wokół miasta pojawiła się dziwna bariera, która oddziela miasteczko od reszty świata. Ponadto niektóre z dzieciaków odkrywają w sobie nieznane dotąd moce. Wkrótce w mieście pojawiają się uczniowie z Coates Academy – szkoły dla trudnych dzieciaków, która od zawsze rywalizowała z dzieciakami z Perdido Beach. Caine, Diana i Drake przybyli by przejąć władzę w mieście, które nazywane jest ETAP-em. Wprowadzają nowe zasady, często brutalne i bezwzględne, które sprawiają, że w mieście zagościł terror. Wszystko prowadzi do wojny o Perdido Beach. Tajemnicze moce chcą przejąć władzę nad dzieciakami.

Jak to się wszystko skończy? Co się stało z miastem? Gdzie są dorośli?

Najnowsza seria autorstwa Michaela Granta p.t. „Gone – zniknęli” jest smakowitym kąskiem dla fanatyków historii zabarwionych nutką science-fiction. Już od samego początku byłam zafascynowana pomysłem, na jaki wpadł autor książki. I już od pierwszej strony byłam tą książką oczarowana – wciąga od pierwszej strony. Książka ta jest świetnie napisana – w sposób, który powoli dawkuje nie tylko emocje, ale również niezbędne informacje uzupełniające brakujące luki w wątkach, co sprawia, że chce się czytać więcej i więcej.

Niektóre fragmenty zadziwiają, inne przerażają i wstrząsają, inne zaś wzruszają i poruszają. Ponadto opinia Stephena Kinga – światowej sławy pisarza – zamieszona na okładce książki nie może być pochopna, a mówi on, że: „naprawdę kocha tę książkę” – to chyba w zupełności wystarczy nam, by być pewnym, że jest to niesamowita książka, która zachwyca stylem i opisaną historią. Już nie mogę się doczekać aż wpadnie w moje ręce kolejna część serii bym mogła poznać dalsze losy mieszkańców Perdido Beach – w końcu wciąż pozostało wiele niewyjaśnionych wątków, które z niecierpliwością chcę poznać. Polecam!

Kolejny zwykły i nudny dzień w Perdido Beach. Sam i jego kumpel Quinn właśnie siedzą sobie w szkole i zastanawiają się jakby to było pośmigać na wzburzonych falach oceanu. Nagle ni stąd ni zowąd znika ich nauczyciel, niczym za sprawą czarodziejskiej sztuczki. Znika również ich klasowy kolega. Wszystkich zaczyna ogarniać przerażenie, gdy okazuje się, że zniknęli wszyscy...