Wyobraźcie sobie małe miasteczko w Australii, z cudowną plażą w sam raz do surfowania, gdzie wszyscy się znają, albo przynajmniej o sobie co nieco wiedzą (tak im się wydaje). Takie jest właśnie Pirriwee. Jest kawiarnia, którą wszyscy lubią, szkoła, do której chodzą dzieci wasze i sąsiadów. Jest nawet sąsiadka, która wszystko widzi i wszystko wie 😉

Sielanka? Tylko pozornie.W małych miasteczkach wiele się dzieje, trzeba się im tylko bacznie przyjrzeć.

Nie wiem, co w tej książce podobało mi się najbardziej. Nie umiem wybrać. Kolejność (a pewnie i tak wszystkiego nie wymienię) jest więc przypadkowa 😉

Trzy kobiety i przyjaźń.

Temat oklepany, bo nic zaskakującego nie ma w tym, że kobiety się przyjaźnią. Jednak to, w jaki sposób autorka przedstawia tę przyjaźń: ani nie sielankowo, ani mrocznie, tylko po prostu, z rysami na relacjach, z odrobiną egoizmu w postaciach, ale również z momentami wyjątkowymi, jest genialne w swej prostocie.

Matki i ich dzieci.

Rodziny pełne, patchworkowe, jak i samotni rodzice. Liane Moriarty pokazuje radości dnia codziennego, ale i trudności. Fabuła zawiera trudne sytuacje, mówienie dziecku o ojcu, którego nie ma czy ciężkie relacje matki i córki nastolatki. Nie ocenia, nie pokazuje rozwiązań, tak jakby po prostu „była” ze swoimi bohaterami. Codzienne życie bez przesłodzenia.

Zbrodnia.

Już na samym początku dowiadujemy się, że „coś” się stało, ale do samego końca nie wiemy co. Autorka niezwykle umiejętnie prowadzi nas przez opowieść od początku do końca. Bardzo sprawnie i bardzo rozmyślnie. Nie pozwala nam się znudzić. Krótkie rozdziały, które w tej książce są niebywałym atutem, przerywane są „wypowiedziami” bohaterów, pierwszo, drugo, czy trzecioplanowych już po tym, jak „coś” się stało.

Kłamstwo. Pozory. Półprawda.

Kiedy warto? Kiedy można? Czy można kłamać? Do czego to prowadzi? A ocenianie innych? Ile razy wydaje nam się, że wiemy wszystko i zawsze mamy rację? Tym, którzy tak myślą autorka z pewnością da do myślenia i trochę utrze nosa.

Pierwszy raz dałam w tym roku tak wysoką ocenę przeczytanej książce. Po którą sięgnęłam w zasadzie tylko dlatego, że usłyszałam o nowym serialu HBO (bardzo lubię dobre seriale), w którym grają aktorki, które cenię (Reese Witherspoon, Nicole Kidman, Shailene Woodley) i Alexander Skarsgard (mrau 😉 ). Serial powstał na podstawie właśnie tej książki. Sięgnęłam więc najpierw po nią. Przeczytałam, odłożyłam zauroczona i gorąco wam polecam.

Wyobraźcie sobie małe miasteczko w Australii, z cudowną plażą w sam raz do surfowania, gdzie wszyscy się znają, albo przynajmniej o sobie co nieco wiedzą (tak im się wydaje). Takie jest właśnie Pirriwee. Jest kawiarnia, którą wszyscy lubią, szkoła, do której chodzą dzieci wasze i sąsiadów. Jest nawet sąsiadka, która wszystko widzi i wszystko wie 😉

Sielanka? Tylko...