Książkę czytało mi się dość opornie z kilku względów. Przede wszystkim była dla mnie mało wiarygodna, ot studentka po dwóch godzinach w szpitalu od razu wykrywa nieścisłości prowadzące do wielkiej afery, podczas gdy ludzie pracujący tutaj na stałe są ślepi i głusi na wszystko. Poza tym dziewczyna ukończyła zaledwie dwa lata medycyny, a zachowuje się, jakby wiedziała o niej wszystko. Nie przemówiło do mnie też zachowanie Susan, pierwszy dzień na praktykach, a ona robi co chce i wszyscy jej pozwalają na ignorowanie zasad. Bardzo powyższe watki mnie irytowały, co nie ułatwiało lektury. Dodatkowo początek powieści obfitował w dość szczegółowe opisy leków i czynności medycznych, było to nużące dla czytelnika niezainteresowanego medycyną. Dodajmy do tego niejednoznaczne zakończenie i mamy raczej słabą powieść. Początkowo trochę mnie to dziwiło, bo Cooka czytałam wcześniej i pomimo jego przewidywalności lektura sprawiała raczej przyjemność. Ale na koniec doczytałam, że „Coma" jest powieścią debiutancką, dlatego jeszcze trochę toporną, wiec pewne rzeczy da się wybaczyć, tyle, że nie polecam od tej książki zaczynać znajomości z powyższym autorem.

Książkę czytało mi się dość opornie z kilku względów. Przede wszystkim była dla mnie mało wiarygodna, ot studentka po dwóch godzinach w szpitalu od razu wykrywa nieścisłości prowadzące do wielkiej afery, podczas gdy ludzie pracujący tutaj na stałe są ślepi i głusi na wszystko. Poza tym dziewczyna ukończyła zaledwie dwa lata medycyny, a zachowuje się, jakby wiedziała o niej...