Amerykański pisarz, z zawodu lekarz, uznawany za mistrza w gatunku thrillera medycznego.
Ukończył medycynę na Uniwersytecie Columbia oraz studia podyplomowe na Harvardzie. W swojej twórczości wykorzystuje najnowszą wiedzę medyczną oraz doświadczenia z własnej praktyki lekarskiej. Jest autorem wielu powieści, w tym takich bestsellerów, jak Mutant, Epidemia, Zabójcza kuracja, Chromosom 6 czy Toksyna. Wydana w 1977 roku Coma była debiutem Cooka i przyniosła mu sławę, którą utwierdził słynny już film w reżyserii Michaela Crichtona z Genevieve Bujold i Michaelem Douglasem.
W swoich powieściach między innymi porusza problemy etyki zawodowej lekarzy (np. w Comie) czy naukowców (np. w Mutancie); zagrożenia wykorzystaniem zdobyczy medycyny w złych celach (np. w Epidemii) czy też historie science-fiction będące jednak przerażająco realne (np. w Inwazji)..http://
Bardzo lubię horrory medyczne. Wiadomo, że one zazwyczaj nie mają wiele sensu, ale to jest takie cudownie optymistyczne i odświeżające, gdy prawy człowiek, czy dwóch, staje przeciw wielkiemu koncernowi i ogromnym pieniądzom i zwycięża. Koncerny medyczne, czy wielkie spółki medyczne są całkiem złe, są ogromne, przeżarte chciwości, ale walą się w pył, gdy do akcji rusza dwóch patologów o szczerych sercach.
czyli prawość i szczere serce, i przyjaźń, znowu przezwycięża zło Tego świata.
To takie bajki w stylu jak były kiedyś, czyli o biednym, ale dobrym chłopcu, który rusza na swoim wiernym koniu, lub z wiernym jakimś przyjacielem, na kraj świata, albo i dalej, po lekarstwo dla chorej matki. I na drodze staje mu całkiem zły smok, lub okropny olbrzym czy inna bestia.
I prawy chłopak, co jest przecież absurdalne całkiem, zwycięża tego smoka czy potwora. I wraca do chorej matki z lekarstwem, a potem wszyscy wiwatują. I zyją długo i szczęśliwie.
Może to i kiczowate, ale jednak jakie miłe i pozytywne.
Przyjemnie czasem zanurzyć się w taki straszny świat, wyraźnie podzielony na dobro i zło, z potworami, ale i prawymi lekarzami, którzy są pasjonatami swojej pracy.
Kolejny tom z Laurie Montgomery i Jackiem Stappletonem przeczytałem błyskawicznie. Nie spodziewałem się, że opowiedziana przez mistrza thrillera medycznego Robina Cooka historia okaże się tak pasjonująca i bez reszty wciągająca.
Tym razem para patologów nowojorskiego inspektoratu medycyny sądowej nie do końca była pierwszoplanowymi postaciami. Głównym bohaterem był starszy rezydent patologii, odbywający obowiązkowy staż w inspektoracie, dr Rayan Sullivan. Bada przypadki podejrzanych samobójstw, które ostatecznie zostały zakwalifikowane jako zwykłe samobójstwa. Czy rzeczywista "Przyczyna zgonu" może być inna, niż ta wystawiona w akcie zgonu? Powoli odkrywa bardzo niepokojące fakty...
Jak to u mistrza Cooka bywa, stwarza to straszliwe zagrożenie nie tylko dla niego, ale też dla szefowej inspektoratu Laurie...
Powieść niesamowicie trzyma w napięciu, a bezwzględność i chciwość prywatnej firmy diagnozującej raka we wczesnym jego stadium budzi przerażenie. Posuwają się do przerażających zbrodni. Naprawdę włos się jeży na głowie, do czego są zdolni...
Robin Cook po raz kolejny piętnuje prywatny biznes medyczny, wskazując do jakich patologii może doprowadzić. Przyznaję, że mam słabość do tego typu powieści. To nie jest przecież literatura najwyższych lotów, ale ja nie potrafię się od nich oderwać. Moja ocena nie będzie więc obiektywna i pewnie zawyżona, ale ponieważ powieść pochłonęła mnie bez reszty, daję 9 gwiazdek. Bez wahania!