Kiedyś nie byłem świadomy tego, że tak wiele filmów, które oglądałem za dzieciaka są zrealizowane na podstawie książek. Byłem zafascynowany wieloma filmami, lecz nigdy nie brałem pod uwagę tego, że sukces danego filmu nie jest tylko dziełem twórców nad nim pracujących...
Gdyby nie pomysłowość, wyobraźni, mądrość i niezwykła zabawa słowem autora, który potrafi przenieść w daną historię z siłą o wiele większą niż film, wówczas historia kinematografii nie była by tak bogata, wielka. Wystarczy przeanalizować sobie jak wiele książek zostało przeniesionych wielkie ekrany...
Twórcy filmowi biorąc się za jakąś historię opartą na książce chcą stać jej lustrzanym odbiciem. Odwzorowują najdokładniej potrafią, próbując oddać klimat książki, jej wartość, jej siłę przebicia czy popularność, która da rozgłos również filmowi...
W większość przypadków można mieć wiele zastrzeżeń, co do poziomu ich realizacji...bowiem książka stanowi ogromne wyzwanie dla filmowców...ciężko zrobić film, który uchwyci z książki całą historię, przeżycia bohaterów...w wielu przypadkach reżyserzy, scenarzyści pomijają rzeczy, które w istocie są równie ważne, co inne części fabuły...średnio film trwa jakieś dwie godziny...nie każdą książką można zmieścić w tym czasie...wielu próbuje, lecz to jakby porywanie się z motyką na księżyc...NIEREALNE !!!
Książka karmi naszą wyobraźnię, a film utrzymuję ją w uśpieniu...!!!
Wielkich literackich perełek z szacunku dla ich wartości nie powinno się zaczepiać...najlepiej jak historie, o których opowiadają zostaną w wyobraźni czytelników...ludzi, którzy docenią jej wartość...!!!

RAPORT PELIKANA Johna Grishama to książka znakomita...mimo braku jakiejś efektownej akcji, czytelnik cały czas w napięciu podąża za fabułą, aż do samego końca...Prawniczy bełkot i ogólnie wszystko, co związane jest z prawem jest dla mnie tak nudne, że coś strasznego...a John Grisham po raz kolejny udowodnił mi, że prawniczy thiller może być ciekawy...
Raportu Pelikana nie oglądałem tak w pełni...potrafię wydobyć z pamięci jakieś tam strzępki, obrazy z dzieciństwa, niektóre sceny, które w podświadomości zostały, lecz jest to zbyt niewiele, by rzeczowo ocenić wartość filmu; to czy stał się lustrem książki...lecz dobrze, że przy tak ogromnej popularności filmów, który bił rekordy popularności w okresie gdy powstał i nawet do dzisiaj jest systematycznie odświeżany widzom, udało mi się zacząć najpierw od książki...!!!
Nie wiem czy sięgnąłbym po książkę, gdyby tytuł nie był tak dobrze mi znany... jednak teraz z pewnością zechcę obejrzeć film, bo książka bardzo mi się podobała.
Gdy go obejrzę, dodam do recenzji kilka zdań odnośnie niego...ale książkę polecam z CZYSTYM SUMIENIEM

Kiedyś nie byłem świadomy tego, że tak wiele filmów, które oglądałem za dzieciaka są zrealizowane na podstawie książek. Byłem zafascynowany wieloma filmami, lecz nigdy nie brałem pod uwagę tego, że sukces danego filmu nie jest tylko dziełem twórców nad nim pracujących...
Gdyby nie pomysłowość, wyobraźni, mądrość i niezwykła zabawa słowem autora, który potrafi przenieść w...