Mroczne gry

Okładka książki Mroczne gry Maya Kathryn Bohnhoff, Michael Reaves
Okładka książki Mroczne gry
Maya Kathryn BohnhoffMichael Reaves Wydawnictwo: Amber Seria: Star Wars: Gwiezdne wojny fantasy, science fiction
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Star Wars: Gwiezdne wojny
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2013-01-29
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-29
Data 1. wydania:
2011-11-29
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324144815
Tłumacz:
Anna Hikiert-Bereza
Tagi:
star wars gwiezdne wojny
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Eternitys Wheel Neil Gaiman, Michael Reaves
Ocena 4,0
Eternitys Wheel Neil Gaiman, Michae...
Okładka książki The Silver Dream Neil Gaiman, Michael Reaves
Ocena 6,4
The Silver Dream Neil Gaiman, Michae...
Okładka książki Gwiazda Śmierci Steve Perry, Michael Reaves
Ocena 6,7
Gwiazda Śmierci Steve Perry, Michae...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
71 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
157
148

Na półkach:

Po krótkiej przerwie od gwiezdnowojennych legend sięgnęłam po "Mroczne gry" M. Reevesa i M. K. Bohnhoff, które pomogliście mi wybrać z książek zalegających na półce. Absolutnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo tak jakoś wyszło, że nawet nie przeczytałam opisu. Co więc dostajemy?

Dash Rendar, przemytnik z chwilowo niezdatnym do użytku statkiem wraz ze swoim drugim pilotem Eadenem Vrillem oraz droidem słynącym z opowiadania sucharów Leebo przyjmują pracę jako ochroniarze hologwiazdy Javul Charn z prostego powodu - brakuje im pieniędzy, a piosenkarka nieźle płaci. Niestety proste zlecenie ochrony przed psychofanem znacznie się komplikuje, a do gry włącza się Czarne Słońce i inne organizacje. Javul też nie mówi im całej prawdy, a na jej trasie koncertowej dochodzi do coraz to bardziej niebezpiecznych wypadków i sabotaży.

Początkowo książka zdawała się być oderwana od świata Gwiezdnych Wojen i mogła robić po prostu za jakąś pozycję lekko detektywistyczną i szpiegowską z zagmatwaną intrygą w tle. I cóż, zaczęło mi się to podobać! Wciągnęło mnie rozwikłanie prawdy razem z Dashem i przedzieranie się przez kolejne warstwy kłamstw Javul... Po czym zostałam sprowadzona na ziemię i niestety odniesienia do świata Gwiezdnych Wojen zaczęły się pojawiać na pęczki.

Z jednej strony ciężko to zaliczyć jako wadę, ale lekko się rozczarowałam, bo miałam nadzieję, że w końcu nie dostaniemy znanej postaci za każdym rogiem, odniesień do wielkiego ratowania galaktyki, ale cóż, najwyraźniej tak się nie da. Mimo wszystko książkę czytało mi się dobrze.

Pomagał w tym w miarę lekki język, humor i postacie, do których zdążyłam się przywiązać. Jedyne problemy miałam z Javul, której zachowanie momentami było tak nielogiczne, że miałam ochotę jej wytłumaczyć ręcznie, czemu wymykanie się do klubów po nocy, kiedy ktoś planuję cię zabić, jest totalnie złym pomysłem. Albo po prostu powstrzymać ekipę ratunkową i jeśli coś jej się stanie, to cóż, trudno. Nie tęskniłabym zbytnio.

Całościowo książkę oceniam dobrze, choć bez szaleństw, ale myślę, że szybko wypadnie mi z pamięci jak tona jej podobnych.

Po krótkiej przerwie od gwiezdnowojennych legend sięgnęłam po "Mroczne gry" M. Reevesa i M. K. Bohnhoff, które pomogliście mi wybrać z książek zalegających na półce. Absolutnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo tak jakoś wyszło, że nawet nie przeczytałam opisu. Co więc dostajemy?

Dash Rendar, przemytnik z chwilowo niezdatnym do użytku statkiem wraz ze swoim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
403
376

Na półkach:

Nic specjalnego. 3/10

Nic specjalnego. 3/10

Pokaż mimo to

avatar
544
540

Na półkach:

Doświadczanie swojej pasji, w tym podążanie za treścią danego Uniwersum fantastycznego, zajmującego dużą część dobytku popkultury, które jest rozległą, mającą wiele odgałęzień tematyką, i która wyrażana jest przez różne formy przekazu, jest sposobem na wyrażanie siebie. Jako ludzie mamy naturalny pociąg nie tylko do dbania o zadowalanie bliskich nam osób, sprawiania, że uśmiech na twarzy i pogoda ducha nigdy nie będą ich opuszczały. Troszczymy się też o własne psychiczne bezpieczeństwo, samozadowolenie i samorealizację. Dlatego niezwykle istotnym jest, aby w dzisiejszym, jakże rozpędzonym, dyszącym od przepracowania świecie umieć znaleźć czas dla siebie; to sprawi, że nie pękniemy ścianą płaczu lub falą wściekłości w pracy, w środku tygodnia, i to w dodatku przed szefem. Czytanie na przykład może być swoistym remedium, które wzbogaci nas samych i rozszerzy wypełniającą nas po brzegi pasję. Najlepiej robi się wtedy, gdy czytamy to, co pragniemy, doświadczamy tego, co chcemy, aby w jakiś sposób wpłynęło to na postrzeganie nas samych w otaczającym nas pełnym kakofonii dźwięków, obrazów i doznań, świecie.

Czytanie pozycji literackich z szerokiego Uniwersum tematycznego jest jak akt, jak katharsis, które nie dość, że w jakimś stopniu cię określa, to pozwala rozszerzyć ci sposób zaznajamiania się z wybraną przez ciebie tematyką, czy zakresem fikcyjnej rzeczywistości, która zawiera się w najrozmaitszych postaciach kultury popularnej. To właśnie poprzez zagłębianie się ostatnimi czasy w lekturę powieści z zakresu Legend "Gwiezdnych Wojen", mogę przeniknąć do płaszczyzny wydarzeń Galaktyki, gdzie nieznana niegdyś siła tudzież pole energii zwane ,,Mocą” stworzyło w niej życie, i zaznać starwarsowskiej przygody nieco głębiej, inaczej i jakby dosadnie - nie tylko poprzez filmy, gry video, przewodniki, czy wpisy tematyczne, ale właśnie w ten sposób: poprzez czytanie. Powieści, które sprawiają, że za każdą kolejną uważnie przeczytaną pozycją mamy pełniejszy i dokładniejszy obraz tego, co zawiera w sobie Galaktyka, to nie tylko wspomniane wyżej Legendy, lecz również Nowy Kanon, którego powstanie w obrębie Uniwersum "Star Wars" w 2014 roku, w dalszym ciągu uważane jest za mocno kontrowersyjne i mocno ,,disneyowskie”. Ów Kanon zawiera jednak kilkadziesiąt pozycji książkowych, przy czym kilkanaście z nich fani uznają za wartościowe, warte uwagi, gwiezdnowojenne cegiełki. Przy Legendach, które wprost powalają ilością zgromadzonej, pięknie poszerzającej macierz Galaktyki, beletrystyki – jest ich grubo ponad setkę – Nowy Kanon wygląda jak młody wrażliwy na Moc adept, który zagubił się w bibliotece Jedi, szukając informacji potrzebnych do budowy miecza świetlnego, przy czym tą biblioteką byłyby właśnie Legendy.

Wyłóżmy karty na stół; my sami możemy być jak taki adept Jedi, gubiąc się w tej, aż tak ogromniastej ilości pozycji, które oferują nam Legendy. Wybranie sobie określonego okresu lub pozycji skupiających się wokół postaci, mini-cyklu bądź konfliktu z chronologii wydarzeń na Osi Czasu "Uniwersum Legend" Star Wars będzie najwłaściwszym rozwiązaniem, które spowoduje, że nie pogubimy się w zalewie danych Starego Kanonu", czując się, jakby dotknęła nas ,,klątwa braku w archiwach”.

Kolejną pozycją z listy powieści Legend, którą wybrałem sobie obecnie na swój geekowski, czytelniczy cel, która pozwoli mi zyskać świadomość pewnych wydarzeń i ich reperkusji z okresu poprzedzającego tzw. ,,rok zerowy” – czyli akcję otwierającego Gwiezdnym Wojnom furtkę do popkultury, filmu: "The Star Wars", nazwanego później "Star Wars: Episode IV, A New Hope", w którym Luke Skywalker, wypuszczając bombę protonową w otwór Gwiazdy Śmierci, posłał ją w piach, w totalne zapomnienie, i tym samym pozwolił Rebeliantom w walce z Imperium odnieść istotne zwycięstwo, są "Star Wars: Mroczne Gry" autorstwa Michaela Reavesa i Mayi Kaathryn Bohnhoff. To w jej, zawartej w prawie 300-stronicową objętość, treści, przede wszystkim, w odróżnieniu od nieustającej walki na miecze świetlne, przecinających przestrzeń kosmiczną wiązek blasterowych rozszalałych w tańcu okrętów, kanonierek, myśliwców i niszczycieli gwiezdnych walczących między sobą, dzielących Imperium i Rebelię na zaciekłych wrogów, których to możemy doświadczyć w typowych Gwiezdnych Wojnach zobaczymy nieco bardziej nastawioną na: intrygę, atmosferę, rodem z siatki powiązań powieści czy filmów detektywistycznych, i na intensywnie rozwiniętą relację między postaciami, specyficzną, dziwnie wyszukaną akcję. Dodatkowo, co w stosunku do tego, co miało miejsce w całej powieści było jej dużym plusem, znalazło się tu miejsce dla Hana Solo, którego pierwszy raz miłośnicy Gwiezdnych Wojen widzieli w filmie z 1977r., będącym głównym jądrem datowania wydarzeń – tzw. ,,rokiem zerowym” w Chronologii Wydarzeń "Uniwersum Legend", o czym wspominałem wyżej. Jest to istotne o tyle, że dosłownie na przededniu starcia Imperium z Rebelią, które widzieliśmy w tejże produkcji, zyskujemy możliwość doświadczenia tego, co takiego ciekawego porabiał wtedy Han Solo. Gdzie włóczył się nasz znany koreliański przemytnik i urwipołeć.

Z pracy Michaela Reavesa, jak dotąd, jestem usatysfakcjonowany; jego jedyna powieść z zakresu Legend, którą przeczytałem, i którą napisał on sam - bez współpracy z innym twórcą: "Ostatni Jedi" - to bez ogródek, mówiąc, jedna z najlepszych, najbardziej wartościowych pozycji literackich z ram różnych tytułów określających Legendy. M.K. Bohnhoff, natomiast, to pisarka, której dobytek warsztatu pisarskiego nie jest mi znany, a tym samym żadna jej nowela opisana w galaktycznej rzeczywistości, jak dotąd nie przykuła jeszcze mojej uwagi, aż do teraz. Jednak z tym optymizmem nie bądźmy niczym szaleni RENEGACI. Otóż wspólne napisana z Michaelem Reavesem powieść pt. "Mroczne Gry", dla porównania jej ogólnej jakości i wydźwięku do literackiego "Ostatniego Jedi" Reavesa, to bardziej skomplikowana, otoczona siatką powiązań, ot specyficznie łączonych wątków – elementów nieschematycznych, niekojarzących się z Gwiezdnymi Wojnami, beletrystyka. W powieści dostajemy grę sekretów i tajemnic. Nawet najskrytsze z nich nie ukryją się przed Galaktyką. Hana Solo, o którego tajemniczej obecności pisałem nieco wyżej, i który ,,zaszczycił nas”, jak to Han ma w zwyczaju swoją osobą w "Mrocznych Grach", pojawia się tu niewymiernie w stosunku do tego, czego fan może oczekiwać: solidny akcent na początku fabuły, aby powrócić po ponad 100 stronach lektury i występować w ważnych, choć krótkich momentach, i to w sposób szarpany. Solidna rola wszędobylskiego, zadufanego, narcystycznego nerfopasa, o którym, jako o Hanie, powiedziałaby Leia, zaczyna się pod koniec powieści, w kluczowych momentach na Rodii, Tatooine, Christophsis, czyli planetach tudzież miejscach trasy koncertowej Javul Charn – znanej piosenkarki / holo-gwiazdy, która była niczym centrum decyzyjne, wokół którego gromadziła się, jak masa pyłowo-gwiezdna wokół dysku akrecyjnego czarnej dziury, cała fabuła. A linia fabularną tej noweli, to splot wydarzeń i okoliczności, którymi rządzi przypadek. Dash Rendar wraz z Eadenem Vrillem, swoim przyjacielem i towarzyszem przemytniczego fachu muszą przewieść pewien ładunek egzotycznego narkotyku, lecz ich sprzęt, ot ulepszona wersja okrętu ,,Sokół Millennium”, ulega awarii. Tak specyficzna sytuacja zmusza ich to pewnego ruchu - zatrudniają się jako ochrona artystki Javul Charn. Przewiezienie przyprawy zlecają napotkanemu w kantynie Mos Eisley, na Tatooine, urwipołciowi Hanowi Solo. I unikając spoilerów, mówiąc krótko, tak to wszystko się zaczyna. Jedna przekładnia fabularnego mechanizmu wskakuje na odpowiednie miejsce. "Mroczne Gry" przetaczają krew w swym ciele, i dają życie całej treści, którą w sobie noszą.

Javul bawi się czujnością czytelnika; i jest to dobre, i jest to złe. A dlaczego? Sylwetka artystki, będącej chlubą ukulturowionego świata, o niezliczonej ilości Planet, Galaktyki, może jawić się, jako postać poszerzająca całość "Uniwersum Gwiezdnych Wojen", bo jest to przecież ktoś inny niż strzelający do siebie członkowie Imperium i Rebelii, czy stykanie się ze sobą kling mieczy świetlnych w tańcu pojedynku Rycerzy Jedi z pochłoniętymi Ciemną Stroną Mocy, Sithami. Oczywiście, wizerunkowi i aparycji zewnętrznej Javul poświęca się bardzo dużo uwagi, aczkolwiek nie jest to ktoś komu chciałoby się zaufać i doświadczyć każdej kolejnej części wydarzeń z jej udziałem. Artystka, którą zachwyca się kulturalna część życia Galaktyki nie jest ciepła i rozległa charakterologicznie – ,,O ironio!“ – a powinno być zupełnie inaczej, przecież poprzez swoją bytność w płaszczyźnie tej starwarsowskiej opowieści staje się jądrem przyczynowo-skutkowym; wokół niej rodzi się wiele wątków, wiele istotnych wydarzeń. Powieść traci w ten niepojęty sposób ważną inteligencję emocjonalną, wręcz rozstraja skupienie fana na swej całości. "Mrocznych Gier" nie ratuje powiązanie Javul z Sojuszem Rebeliantów i zajście Xizorowi za skórę, z którego prostego wątku dochodzi do powiązania Xizora z Dashem Randerem, którego to rodzinę przywódca Czarnego Słońca kiedyś okrutnie pozbawił życia. Autorzy beletrystyki poprzedzającej rok zerowy – filmowy "Epizod IV Star Wars, Nowa Nadzieja" - nie przyciągnęli mojej czytelniczej uwagi na tyle, aby chcieć śledzić z pełnym zaangażowaniem ich wspólne prace, czy inne pojedyncze dzieła o ,,jednostrzałowej”, atypowej z dużą ilością akcji, sensacji i fragmentów doświadczania innej historii życia Galaktyki, tematyce.

Doświadczanie swojej pasji, w tym podążanie za treścią danego Uniwersum fantastycznego, zajmującego dużą część dobytku popkultury, które jest rozległą, mającą wiele odgałęzień tematyką, i która wyrażana jest przez różne formy przekazu, jest sposobem na wyrażanie siebie. Jako ludzie mamy naturalny pociąg nie tylko do dbania o zadowalanie bliskich nam osób, sprawiania, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
30

Na półkach: ,

W niniejszej powieści przyjemną odmianą w porównaniu do innych książek gwiezdnowojennych było odejście od spraw Jedi i Sithów, i opowiedzenie o czymś innym, mianowicie, jak się robi karierę w galaktyce i jak wygląda organizacja koncertów na różnych planetach. Było to pomysłowe i ciekawe, ale do pewnego momentu.

Przez pół książki dialogi były naprawdę niezłe, postacie można było polubić, zwłaszcza teksty Eadena i kłótnie Dasha z robotem. Natomiast wprowadzenie do tego komediodramatu Hana Solo było średnio trafione, jakoś nie kleili mi się bohaterowie, z którymi zetknęłam się w tej książce po raz pierwszy, z tą jedną niezbyt udolnie oddaną postacią z filmu. Miał być motyw rywalizacji dwóch pilotów, ale na prawdę gdyby ten drugi nazywał się Bran Zolo, albo w ogóle by go nie było, fabuła nic by nie straciła.

Szczególnie mocno przytłoczyła mnie ilość i dokładność specyfikacji technicznych. Owszem, budzi to we mnie jakiś podziw, że autorzy opisując statki i planety, na których lądowały byli w stanie rozpisać jak działały poszczególne systemy i oprogramowanie, tak że wszystko się trzyma kupy, ale po pewnym czasie czytanie tego nuży.

Mamy bardzo mozolne budowanie napięcia prowadzące do zupełnie nijakiego zakończenia.

Krótko mówiąc, do poczytania jak ktoś ma ochotę na przygodę w kosmosie, nic poza tym.

W niniejszej powieści przyjemną odmianą w porównaniu do innych książek gwiezdnowojennych było odejście od spraw Jedi i Sithów, i opowiedzenie o czymś innym, mianowicie, jak się robi karierę w galaktyce i jak wygląda organizacja koncertów na różnych planetach. Było to pomysłowe i ciekawe, ale do pewnego momentu.

Przez pół książki dialogi były naprawdę niezłe, postacie można...

więcej Pokaż mimo to

avatar
225
51

Na półkach: , , ,

Niespecjalnie ciekawa pozycja. Sięgnąłem po nią z sentymentu do głównego bohatera, który w niniejszej opowieści nijak nie jest sobą - z zuchwałego, pyszałkowatego twardziela o potężnym Ego (co było plusem, bo był przez to mimo wszystko interesującą postacią odbijającą się od otaczającej go rzeczywistości) stał się nieco rozmemłanym, niepewnym siebie takim-sobie bohaterem.
Wątki w książce są dość ciekawe, ale powtarzają się zbyt wiele razy, by nie zwrócić na to uwagi. Co gorsza, znów eksploatuje się w niej te same postaci (na litość boską, Han Solo nie musi być wszędzie!),a twisty fabularne nie mają w sobie jakiejś większej wagi. Książka miewa momenty, ale jest ich stanowczo za mało.
Odnoszę wrażenie, że pan Reaves "uświetnia" tylko okładkę, a większość pisała pani Bohnhoff, bo Reavesa znam i wiem, że stać go na dużo więcej - jego "Darth Maul. Łowca z mroku" to wszak niemal "starwarsowe" arcydzieło.

Niespecjalnie ciekawa pozycja. Sięgnąłem po nią z sentymentu do głównego bohatera, który w niniejszej opowieści nijak nie jest sobą - z zuchwałego, pyszałkowatego twardziela o potężnym Ego (co było plusem, bo był przez to mimo wszystko interesującą postacią odbijającą się od otaczającej go rzeczywistości) stał się nieco rozmemłanym, niepewnym siebie takim-sobie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    101
  • Chcę przeczytać
    95
  • Posiadam
    71
  • Star Wars
    19
  • Star Wars
    8
  • Teraz czytam
    5
  • Manga / Komiks - kiedyś będzie
    2
  • Sci-Fi
    2
  • Science Fiction
    2
  • Na syreny
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mroczne gry


Podobne książki

Przeczytaj także