przeczytałam pierwszą stronę i stwierdziłam "co ja wypożyczyłam" główny bohater - facet grający w filmach typu porno prowadzi samochód popijając burbona a do tego ma narkotykowe omamy, więc nikogo nie dziwi, że już na następnej stronie ma wypadek. Samochód staje w płomieniach, facet dodatkowo oblany wódeczką nieźle się przypieka itd. Następnie trochę faktów z młodości ale nadal nie zachwyca.
Aż do dnia gdy przy łóżku poparzonego pojawia się schizofreniczna Marianne Engel i książka nabiera zupełnie innego wymiaru.
Opowieści Marianne przeplatają się z narracją głównego bohatera, czasami przed ich zakończeniem i wtedy nie mogłam się doczekać dalszej części. Opowieści są magiczne, ni to legenda, ni bajka, bardziej lub mniej wzruszajace ale pięknie ukazujące istotę prawdziwej miłości. Nie takiej pustej gdzie najważniejsze są słowa, tylko takiej gdy dla drugiego człowieka jesteśmy w stanie oddać życie.

O czym jest ta książka? Na pewno o wielkiej, bezinteresownej przyjaźni, poświęceniu się dla innych, o niesamowicie trudnych wyborach i o tym, że pod wpływem osób, zdarzeń możemy stać się zupełnie kimś innym, ale przede wszystkim o wielkiej miłości, miłości której jak mówi głowny bohater nie da się opisać słowami.

„- Opowiedz o swej miłości do tej kobiety. - Nie potrafię - odparłem szczerze. Flegias zmarszczył brwi.(...) - Każdy, kto mysli, że potrafi opisać miłość - odpowiedziałem - nie rozumie jej ani trochę” (fragm.)

Naprawdę polecam
i szkoda, że ma tylko 500 stron, bo chciałoby się jeszcze

przeczytałam pierwszą stronę i stwierdziłam "co ja wypożyczyłam" główny bohater - facet grający w filmach typu porno prowadzi samochód popijając burbona a do tego ma narkotykowe omamy, więc nikogo nie dziwi, że już na następnej stronie ma wypadek. Samochód staje w płomieniach, facet dodatkowo oblany wódeczką nieźle się przypieka itd. Następnie trochę faktów z młodości ale...