Co do tej książki mam mieszane odczucia dla mnie wyraźnie rozpada się na dwie nierównomiernie pod względem literackim i fabularnym części. Pierwsza dość ciekawa i interesująca dotycząca przeszłości oraz potwornie miałka i mdła cześć dotycząca teraźniejszości. W mojej opinii naprawdę mogłaby być z tego całkiem przyzwoita książka gdyby autorka skupiła się tylko i wyłącznie na wątku historycznym i nie przeprowadziła dość karkołomnego moim zdaniem połączenia obu tych historii - tej toczącej się na początku szesnastego wieku i tej współczesnej. Historia opowiadana współcześnie jest zwyczajnie nudna i nieprawdopodobna, nie przemawia do mnie wizja miłości karmicznej niczego tak naprawdę nie wyjaśnia a tylko niepotrzebnie udziwnia opowiadaną historie, kompletnie też odziera ja z romantyczności . Ta "odwieczna" miłość ciąży na życiem bohaterów jak fatum i nie pozostawia im miejsca na indywidualne wynikające z wolnej woli decyzje. Główni bohaterowie zostają zdegradowani to roli marionetek, które muszą czy tego chcą czy nie porzucić swoje dotychczasowe życie, z którego notabene byli dość zadowoleni, i wypełnić jakieś przyrzeczenia z przed wieków które przecież dotyczyły zupełnie innych ludzi. Bardzo mi przykro ale ten sposób traktowania ludzi bardzo mi nie odpowiada. Chcę wierzyć że każdy z nas ma największy wpływ na swoje własne życie, że podejmujemy autonomiczne decyzje i jak mawia przysłowie sami jesteśmy " kowalami swego losu". Z tego też powodu nie mogę zrozumieć zachowania współczesnej bohaterki która zdaje się być pozbawiona jakiegokolwiek charakteru , pozwala innym ludziom oraz wydarzeniom robić ze sobą dosłownie wszystko bez jakiegokolwiek buntu czy słowa sprzeciwu.
Jest kompletnie bezwolna i do tego mało inteligentna, a czego jak czego ale głupoty postaciom literackim nie wybaczam.
Natomiast zupełnym przeciwieństwem współczesnej Briandy jest jej imienniczka z przeszłości kobieta o niezłomnych charakterze i bardzo interesującej osobowości , która zmaga się z wieloma poważnymi przeciwnościami losu jednak pomimo wszystko nie boi się walczyć o swoje szczęście i miejsce w świecie. To kobieta , która w krótkim czasie musiała dojrzeć i podejmować trudne decyzje dotyczące siebie samej jak i ukochanych przez nią osób. To ona w moim przekonaniu jest najważniejsza bohaterka tej książki i z mojego punktu widzenia tylko jej historia jest warta opowiedzenia . To tylko dzięki jej miłości i bezkompromisowej postawie jej mąż i synek uchodzą z życiem. Briana dokonała poświęcenia swojego życia w imię miłości do swoich bliskich i na tym polega jej wielkość i zwycięstwo. Zginęła ale jej bliscy przeżyli i tak powinna zakończyć się ta książka , życie z rzadka rozdaje za wszelką cenę przesłodzone zakończenia a już wymysł że inni ludzie kilkaset lat później mogą niejako "dożyć" te ukradzione przez zły los życie jest wprost pomysłem uwłaczającym tej heroicznej bohaterce.

Co do tej książki mam mieszane odczucia dla mnie wyraźnie rozpada się na dwie nierównomiernie pod względem literackim i fabularnym części. Pierwsza dość ciekawa i interesująca dotycząca przeszłości oraz potwornie miałka i mdła cześć dotycząca teraźniejszości. W mojej opinii naprawdę mogłaby być z tego całkiem przyzwoita książka gdyby autorka skupiła się tylko i wyłącznie...