Thorn

Okładka książki Thorn
Jason Hunt Wydawnictwo: JasonHunt Books literatura piękna
330 str. 5 godz. 30 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
JasonHunt Books
Data wydania:
2015-08-18
Data 1. wyd. pol.:
2015-08-18
Liczba stron:
330
Czas czytania
5 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394196516
Tagi:
motywacja
Średnia ocen

                4,6 4,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,6 / 10
248 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar

Jason Hunt. O człowieku dowiedziałem się przypadkiem. Jakiś czas temu moja znajoma polubiła na facebookowym profilu zapowiedź jego nowej książki. Dzieła, które pisał przez większość swojego życia. Historii, z której jest dumny. Jak wierzył – miała to być najlepsza książka na świecie… A ja nie do końca załapałem wtedy, czy autor cierpi na przerost ego, prowokuje, czy może puszcza oko do potencjalnego czytelnika. Ale to nie było ważne. Istotne było, że poczułem się lekko zaintrygowany tematem.

Przede wszystkim dlatego, że z gorącej i szumnej zapowiedzi Jasona Hunta wynikało, iż jego „THORN” będzie współczesnym Martinem Edenem z nutką tajemnicy w stylu serialu „Twin Peaks” i „Lost”. Miało być równie klimatycznie. No i o miłości. A ponieważ uwielbiam oba z wymienionych seriali, a Jason opowiadał o swoim dziecku z rozbrajającym wręcz uwielbieniem (m.in. o tym, że nawet okładka jest częścią fabuły, a on nie może się doczekać kiedy wreszcie to odkryjemy, jupi-jej!), rzekłem: „Ok, bawmy się” i… zamówiłem swój egzemplarz.

Dotarł do mnie na kilka dni przed oficjalną premierą. Piękny, pachnący, w twardej oprawie. Nie pozostało nic innego jak zasiąść do lektury…

…i zapłakać…

Na oficjalnej stronie internetowej zapewniano mnie, że jako wielbiciel zagadek (a zapewniam, że nim jestem) miałem wielokrotnie przerywać lekturę i w podekscytowaniu „googlować” nazwiska, liczby i inne tropy podrzucane mi przez Hunta. Te rzecz jasna miały mnie jeszcze bardziej nakręcać, wzmagać moją ciekawość i przybliżyć do rozwikłania zagadki fresku z Adamem i Ewą, starego kościółka, czy pojawienia się w nim pewnej tajemniczej kobiety.

W „THORNIE” znaleźć można wiele porozrzucanych tu i ówdzie, gotowych do zbadania śladów („Nic nie jest przypadkowe” – ostrzegał wszak Jason), ale główny problem z ową tajemnicą książki polega na tym, że tak jak w przypadku serialu „Lost” fani sami zaczęli doszukiwać się ukrytych znaczeń, nawiązań i symboli – a robili to ponieważ uwiódł ich tamten świat, jak i historie mistrzowsko wykreowanych postaci – tak tutaj zostało to z góry wpisane w trybiki marketingu. Faktem jest, że to działa. Tylko co z tego, że możemy zabawić się w detektywa skoro sama historia nie jest zbyt angażująca. Brnąc przez książkę czułem się jak ktoś, kto z narastającym znużeniem wysłuchuje osoby święcie przekonanej, że jej snuta od trzech godzin opowieść jest ciekawa i ważna. Że jest wyjątkowa. A ja nie przerywam tylko dlatego żeby nie sprawić jej przykrości… Po prostu to znoszę.

„THORN” miał być skonstruowany w taki sposób, aby czytelnik nie mógł się oderwać od lektury i z wypiekami na twarzy przewracać kolejne strony. Tak się nie stało.

Na początku nie byłem pewien, może to żart? Podpucha taka? Może prawdziwa książka z pełnokrwistymi bohaterami dotrze do mnie w dniu premiery, a póki co autor sobie ze mną pogrywa? Może to część sprytnie zaplanowanej akcji marketingowej? Nie. To był „THORN”.

Czy Jason Hunt ma mnie zatem za totalnego imbecyla przekazując mi w swojej motywacyjnej rzekomo powieści takie oto złote myśli?: „Wszystkie decyzje jakie podejmujemy sprowadzają się do jednej prostej odpowiedzi. Pozytywnej lub negatywnej” . A trzeba zaznaczyć, że niektóre z tych perełek rzucają się na człowieka znienacka, eksplodują na kolejnych stronach czcionką o rozmiarach 400 (ja rozumiem, że komuś bardzo zależało żeby wycisnąć z tej książki chociaż 300 stron, ale bez przesady). Za którymś razem byłem gotów wybiec z domu, zmałpować ton Jerzego Stuhra z „Seksmisji” i poskarżyć się pierwszej napotkanej osobie słowami: „Książka na mnie krzyyyczy”.

Ale to nie wszystko… „THORN” to także metafory z wszelkiej maści drobiem w roli głównej. Z kurami, kaczkami i orłami na czele. Powodowały one, że moja głowa mimowolnie zaczęła zaprzeczać wszystkiemu temu co w nią aktualnie wsiąkało. Zapewne w trosce o własne zdrowie psychiczne.

W „THORNIE” miało być też śmiesznie, przynajmniej momentami. I rzeczywiście było. Powiedziałbym nawet, że do łez. I nie chodzi tu o żarty pokroju: „Lody, lody na śmietanie, kto spróbuje temu stanie!”, które może i rozbawią mniej wymagającego odbiorcę w wieku gimnazjalnym, ale nie jestem przekonany czy usatysfakcjonują tych, którzy czekali na ponoć WYJĄTKOWĄ książkę, nienachalnie motywującą do czegoś tam. Nie jestem też pewien do czego miałaby zmotywować feeria topornych dialogów wychodzących z ust nieciekawych w większości bohaterów, czy jakże błyskotliwych myśli usiłujących wbić mi ćwieka pytaniem, czy jestem delfinem czy kurą (tak, w „THORNIE” są delfiny i kury, i koty też są, w liczbie trzech… i żaba jest jeszcze). Także jakby nie było, cytaty, w zamyśle motywujące, dają radę. Śmieszą.

Tajemnica miała być zaledwie pretekstem do opowiedzenia pewnej historii. Po części smutnej. I to się chyba najbardziej udało. Smutne jest bowiem to, że niczego wyjątkowego i ważnego „THORN” ze sobą nie niesie. To nudna, przewidywalna, miejscami bełkotliwa, napakowana oczywistymi oczywistościami, rozwałkowana poprzez konstrukcję graficzną, zwyczajnie kiepsko napisana rzecz, przez którą brnie się jak przez… ciernie. Są rozliczne dowody na to, że o miłości i marzeniach można opowiadać w pasjonujący i wciągający sposób. „THORN” nie jest przykładem takiej powieści. To emocjonalny „Klan”. A jego największym sekretem okazała się marność.

Jeżeli „THORN” do czegokolwiek mnie zmotywował, to do pozbycia się tej książki. Biblioteka? Allegro? Tylko czy ja mam sumienie wyrządzić komuś takie świństwo?

Jason Hunt „Thorn”. [JasonHuntBooks, 2015]. Po części autobiograficzna przypowieść o poszukiwaniu przysłowiowego ostatniego rozdziału, którego w czasie lektury szukałem przez ponad 300 (oszukanych) stron i wreszcie z ulgą odnalazłem…

…jednak zaraz potem i tak czaiła się pułapka. Zapowiedź II Tomu…

2/10 – Za niezwykle przyjemną w dotyku, ładną okładkę i czaderski spis treści.

Jason Hunt. O człowieku dowiedziałem się przypadkiem. Jakiś czas temu moja znajoma polubiła na facebookowym profilu zapowiedź jego nowej książki. Dzieła, które pisał przez większość swojego życia. Historii, z której jest dumny. Jak wierzył – miała to być najlepsza książka na świecie… A ja nie do końca załapałem wtedy, czy autor cierpi na przerost ego, prowokuje, czy może...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    291
  • Chcę przeczytać
    157
  • Posiadam
    97
  • Ulubione
    7
  • 2015
    6
  • Teraz czytam
    4
  • 2015
    3
  • 2016
    2
  • 2015
    2
  • 52 książki (2015)
    2

Cytaty

Więcej
Tomek Tomczyk Thorn Zobacz więcej
Tomek Tomczyk Thorn Zobacz więcej
Tomek Tomczyk Thorn Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także