Ktoś źle przypisał tę książkę do cyklu o Lacey Flint, więc od razu się na nią skusiłam. Czytając wciąż czekałam na pojawienie się Lacey, aż w końcu domyśliłam się, że ktoś się pomylił i cóż, miałam rację. Porzuciwszy nadzieję na spotkanie z Lacey Flint, wciągnęłam się i cóż, przyznam, że było warto nawet jeśli oczekiwałam czegoś innego. Akcja rozgrywa się na Falklandach, wszystko koncentruje się wokół zaginięć dzieci. Bohaterowie – trójka ludzi wzajemnie powiązanych – Catrin Quinn, która kilka lat wcześniej straciła dwóch synów w wypadku, spowodowanych przez jej najlepszą przyjaciółkę Rachel,a których próbował ratować kochanek Catrin, weteran wojny falklandzkiej, Callum. Catrin pożerana nienawiścią do Rachel. Callum wciąż kochający Catrin ze swoimi koszmarami. Rachel jakby zawieszona w czasie, zżerana poczuciem winy... I zaginione dzieci. I muszę przyznać, że całość jest niemal doskonała. Łącznie z umiejscowieniem akcji i zakończeniem, które mnie zaskoczyło i potrząsnęło. I nawet jeśli nie spotkacie tam Lacey Flint to warto "Mroczne małe kłamstwa" przeczytać.

zapraszam na http://babski-magiel.pl/mybookcase/

Ktoś źle przypisał tę książkę do cyklu o Lacey Flint, więc od razu się na nią skusiłam. Czytając wciąż czekałam na pojawienie się Lacey, aż w końcu domyśliłam się, że ktoś się pomylił i cóż, miałam rację. Porzuciwszy nadzieję na spotkanie z Lacey Flint, wciągnęłam się i cóż, przyznam, że było warto nawet jeśli oczekiwałam czegoś innego. Akcja rozgrywa się na Falklandach,...