rozwińzwiń

Imago

Okładka książki Imago Wiktor Żwikiewicz
Okładka książki Imago
Wiktor Żwikiewicz Wydawnictwo: Solaris Seria: Archiwum Polskiej Fantastyki fantasy, science fiction
663 str. 11 godz. 3 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Archiwum Polskiej Fantastyki
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2015-06-10
Data 1. wyd. pol.:
2015-06-10
Liczba stron:
663
Czas czytania
11 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375902389
Tagi:
fantastyka science-fiction polska fantastyka Kosmos
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
26
26

Na półkach:

Na pewno nie jest to twórczość przeciętna. Ale... kurcze, sam nie wiem co myśleć. Ta książka to właściwie monolog pisany pod wpływem silnych prochów lub co bardziej prawdopodobne, zaburzeń psychicznych. Postacie reagują paranoicznie, nieadekwatnie do sytuacji. Komuś trzeba pomoc? Kogo to. Katastrofa? Kogo to. Ktoś chce nas zgładzić? Kogo to. Dzieją się cuda? No panie, cuda, kogo to?! Itd. A najbardziej mnie dobiły pewne pseudofilozoficzne dowody - tak dziecinne, tak niedojrzale...

Na pewno nie jest to twórczość przeciętna. Ale... kurcze, sam nie wiem co myśleć. Ta książka to właściwie monolog pisany pod wpływem silnych prochów lub co bardziej prawdopodobne, zaburzeń psychicznych. Postacie reagują paranoicznie, nieadekwatnie do sytuacji. Komuś trzeba pomoc? Kogo to. Katastrofa? Kogo to. Ktoś chce nas zgładzić? Kogo to. Dzieją się cuda? No panie, cuda,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
47

Na półkach:

Najszczersze gratulacje dla autora, bo zwykle gdy przeczytam pierwsze 10 stron, to już potem twardo brnę do końca, choćby nie wiadomo jak zakalcowatego gniota - tu jednak po ok. 1/3 ległem definitywnie pokonany, długo jeszcze dygocząc ze wstrętu na samo tylko wspomnienie tytułu recenzowanego dzieła.

Najszczersze gratulacje dla autora, bo zwykle gdy przeczytam pierwsze 10 stron, to już potem twardo brnę do końca, choćby nie wiadomo jak zakalcowatego gniota - tu jednak po ok. 1/3 ległem definitywnie pokonany, długo jeszcze dygocząc ze wstrętu na samo tylko wspomnienie tytułu recenzowanego dzieła.

Pokaż mimo to

avatar
53
32

Na półkach: ,

Możecie nie lubić Sci-Fi, sama w swoim życiu przeczytałam dopiero drugą książkę z tej kategorii, ale to w jaki sposób autor napisał tę powieść, zasługuję na dużą uwagę.
Książka jest ponadczasowa, wszak loty w kosmos i obce planety, nie wyszły z mody zarówno w książkach jak i w kinie.
Powieść pochodzi z 1985 roku. Autor udowodnił w swojej narracji i opisach, że nawet gdyby opowiadał o stawonogach, byłoby to arcydzieło literatury.

"Między pniami wysokich drzew przechodziłem jak po pokładzie dziwacznego statku, który zaopatrzono w nieprzeliczone maszty. Żagle wciągnięte na reje konarów – zielone płótna utkane z liści i powojów – zdają się wydymać, trzeszczą pod naporem wiatru wiejącego z siłą orkanu w wyższych partiach atmosfery."

Pierwszy tom rozpoczyna się ciekawą opowieścią głównego bohatera, będącego zwierzeniem, tuż przed kolejnym lotem w kosmos. Mówi o tym jak dokonał wraz ze swoją załogą niesamowitego doświadczenia na obcej planecie.
W końcu ekspedycja postanawia wrócić na nieznany teren i sprawdzić co się zmieniło po zasianiu w martwej glebie ziemskich nasion. Efekt jest... dojmujący.
Jego załoga jest dosyć ekscentryczna, jeśli można tak powiedzieć o inteligentnych istotach, które ledwie przypominają ludzi i koślawo interpretują Biblię, wypaczając jej sens. Jest taki moment, w którym trudno rozeznać czy jest to fantastyka wymyślona na potrzeby fikcji (i ogłupiająca charakter postaci),czy może jednak kpina autora, który tak ochoczo i często nawiązuje do Pisma.

"Na noc turyści winni wracać do swojego domu albo przeczekać za rogiem księżyca."

Głodnym prawdziwego dzieła literackiego i pięknego pióra – gorąco polecam.

Możecie nie lubić Sci-Fi, sama w swoim życiu przeczytałam dopiero drugą książkę z tej kategorii, ale to w jaki sposób autor napisał tę powieść, zasługuję na dużą uwagę.
Książka jest ponadczasowa, wszak loty w kosmos i obce planety, nie wyszły z mody zarówno w książkach jak i w kinie.
Powieść pochodzi z 1985 roku. Autor udowodnił w swojej narracji i opisach, że nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2728
610

Na półkach: ,

Powieść Żwikiewicza jest jak szwedzki stół - każdy czytelnik dostanie to, czego pragnie. Jeden z dumą odłowi sens, inny po czubki uszu nasłodzi się barokową polszczyzną, a jeszcze inny - szczerze powiedziawszy chyba większość - postawi sobie ją na regale, żeby tkwiła tam przez następne lata jako niemy wyrzut czytelniczej porażki.

A wszystko przez to, że początek fabuły - dość chropawy, choć w sumie klarowny - potrafi zwieść czytelnika i ugruntować go w przekonaniu, że lektura będzie może niezupełnie lekka, ale mimo wszystko owocna. Wskazuje na to zarówno samo zawiązanie fabuły (lot trzech osób na odległą planetę w celu jej przebadania),jak i tok akcji (na planecie, która podczas poprzedniej wizyty ziemskiej rakiety była jałowa, krzewi się teraz bujna roślinność). Ułuda sielanki pryska jednak po góra dwustu stronach, kiedy to okazuje się, że przynajmniej dwie osoby z załogi mają bliżej niesprecyzowane, ale zdecydowanie niebezpieczne zamiary wobec planety, po statku myszkuje jakiś krasnal/hobbit, a dychawiczna akcja ostatecznie zostaje przygnieciona wewnętrznymi monologami bohatera i rozpasanymi, zawiłymi opisami planetarnej gęstwy.

To prawda, autor ma niebagatelną wyobraźnię, połączoną z bardzo obszerną wiedzą biologiczną i fizyczną. Zarazem jest wszechstronnym erudytą i sypie jak z rękawa rozmaitymi cytatami, ze swadą odnosząc się tak do zjawisk kulturowych, jak i historycznych. Ma również świetnie opanowany warsztat literacki, dzięki czemu mnóstwo tutaj barokowo rozbuchanych zdań, wręcz tryskających bogatym, świetnie skomponowanym słownictwem. Wiele z tych zdań to istne perełki, godne oprawiania w ramki i wieszania na ścianach.

Jednak co za dużo, to niezdrowo. Ze względu na tę barokowość książki nie czyta się gładko. Brnie się przez nią jak przez najeżone kolorowym kwieciem mokradła, w których co i rusz noga grzęźnie po pachwinę w barwnym błocie, a krokodyl nieostrożności tylko czeka, by chapnąć dłoń, jeśli nie całe ramię. Chwila nieuwagi, i już ścieżka znika z oczu, a czytelnik z chlupotem pogrąża się w odmętach meandrującej prozy, tonąc w zdaniach, których sens gubi się gdzieś w zakamarkach mózgu, przemieniając się w stada opalizujących, pękających z cichym puknięciem bąbelków. Trzeba się wtedy przecknąć, cofnąć kawałek, zaczepić wzrokiem w wyślizgnięty fragment tekstu i znów go orać, aż uda się zahaczyć sedno autorskiego wywodu.

Ta książka bezlitośnie wykorzystuje u czytelnika każdą najmniejszą chwilę słabości. Tak naprawdę należy ją czytać w małych kawałeczkach, po kilka stron na jedno posiedzenie - i sycić się konstrukcją zdań, zrozumienie zostawiając na później. Na czas, kiedy przebrnie się kolejny naszpikowany słownym żywopłotem rozdział.

Ale to niejedyna pułapka. Narracji - odmalowującej świat rozszalałego biologicznego bogactwa, chwilami posuwającego się w absurd - nie dotrzymuje tempa warstwa psychologiczna. Bohaterowie są ciosani łopatą. Ten główny, notabene dowódca wyprawy - to tępawy cham, gbur i niedojda, zamknięty w sobie i nie przejawiający bodaj jednej przywódczej cechy. Dwaj załoganci - wściekli indywidualiści, mający dziwaczne skoki humoru i przymierzający się do wycięcia planecie jakiegoś świństwa. Wszyscy postępują dziwnie, często nielogicznie, a przede wszystkim skrycie - nie tylko przed kolegami, ale i przed czytelnikiem. I wszyscy gadają rebusami. Suchymi, pozbawionymi znaczenia i sensu równoważnikami zdań, przeplatanymi niekiedy jakąś większą tyradą, która do niczego się nie klei i która zapewne ma przynajmniej szesnaście ukrytych znaczeń. Jakich? Niech czytelnik sam odgadnie. Innymi słowy - bełkotliwe dyskusje wcale nie są wytchnieniem od rozchwaszczonej prozy, a jedynie dokręcają czytelnikowi śrubę w mózgu.

Do czasu starcia z "Imago" uważałem, że obok prozy lekkiej i przyjemnej warto co pewien czas sięgać po rzeczy pisane z misją, z twardym zacięciem, w których akcja, humor i romanse schodzą na plan dalszy, ustępując miejsca rozrywkom intelektualnym i literackim eksperymentom. Niestety, wychodzi na to, że w przypadku niektórych dzieł ambicje mocno wykraczają poza ramy intelektualnych wyzwań, sięgając półki umysłowego sado-maso. Naturalnie "Imago" wciąż nie jest takim na przykład "Kreksem" Krzepkowskiego czy zupełnie nieczytalną "Ataraksją" Kurpisza, ale w porównaniu choćby z "Drugą jesienią" jest tworem uciążliwym w lekturze i zwyczajnie męczącym. Co oczywiście nie znaczy, że należy go natychmiast skreślać z listy czytelniczych wyzwań.

(Esensja.pl)

Powieść Żwikiewicza jest jak szwedzki stół - każdy czytelnik dostanie to, czego pragnie. Jeden z dumą odłowi sens, inny po czubki uszu nasłodzi się barokową polszczyzną, a jeszcze inny - szczerze powiedziawszy chyba większość - postawi sobie ją na regale, żeby tkwiła tam przez następne lata jako niemy wyrzut czytelniczej porażki.

A wszystko przez to, że początek fabuły -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
50
50

Na półkach:

Imago - czyli ostateczne stadium rozwoju owada.
Słowo, którego sens czytelnik poznaje (?) na końcu powieści.
Ksiażka pierwotnie podzielona na dwa tomy, tom pierwszy jest w miarę (jak na Żwikiewicza) klarowny, natomiast tom drugi.....
Maksymalna jazda bez trzymanki przez labirynt fantastycznie chorej wyobraźni, z Miedzianym Miastem, glutowatymi istotami podróżującymi rurociągami, zboczonym sobowtórem w skafandrze i wyciąganiem mózgu z głowy.
Liczne podobieństwa do innych powieści i opowiadań Żwikiewicza, ale to znacznie bardziej skomplikowana lektura. "Delirium...." to przy "Imago" małe miki, a Zmrocznik Pochwiasty to fajny stworek.
Mam silne wrażenie, że przy pisaniu "Katedry", Dukaja natchnął właśnie motyw Katedry Księżyca z "Imago".
Niestety, stopień komplikacji fabuły (czy raczej opisów) jest dla mnie trochę za wysoki, dlatego daję tylko 8/10. Być może brakuje mi po prostu wyobraźni, ha.

Imago - czyli ostateczne stadium rozwoju owada.
Słowo, którego sens czytelnik poznaje (?) na końcu powieści.
Ksiażka pierwotnie podzielona na dwa tomy, tom pierwszy jest w miarę (jak na Żwikiewicza) klarowny, natomiast tom drugi.....
Maksymalna jazda bez trzymanki przez labirynt fantastycznie chorej wyobraźni, z Miedzianym Miastem, glutowatymi istotami podróżującymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
889
416

Na półkach: ,

świetna fantastyka,
polecem na najbliższy urlop

świetna fantastyka,
polecem na najbliższy urlop

Pokaż mimo to

avatar
406
11

Na półkach: ,

Udało się!
Przebrnęłam przez Imago i w zasadzie jak nie wiedziałam nic tak dalej nic nie wiem.
Zdecydowanie jest potrzebny drugi tom, dlatego że w pierwszym nic nie zostaje rozwiązane, pojawiają się zaledwie iluzje domysłów w którym kierunku to wszystko zmierza.
Nie wiem czy mam siłę poznać zagadkę tej Planety.

Udało się!
Przebrnęłam przez Imago i w zasadzie jak nie wiedziałam nic tak dalej nic nie wiem.
Zdecydowanie jest potrzebny drugi tom, dlatego że w pierwszym nic nie zostaje rozwiązane, pojawiają się zaledwie iluzje domysłów w którym kierunku to wszystko zmierza.
Nie wiem czy mam siłę poznać zagadkę tej Planety.

Pokaż mimo to

avatar
776
94

Na półkach:

Coś koszmarnego. Książka legenda, podobno kiedyś komuś udalo się ją przeczytać...

Coś koszmarnego. Książka legenda, podobno kiedyś komuś udalo się ją przeczytać...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    140
  • Przeczytane
    124
  • Posiadam
    100
  • Fantastyka
    17
  • Teraz czytam
    7
  • Science Fiction
    3
  • Posiadam Nie Czytałem
    3
  • SF, fantasy
    2
  • 2018 Przybyło
    2
  • ! to-move
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Imago


Podobne książki

Przeczytaj także