Chloe i Bennett biorą ślub! Kto by pomyślał, że ta nienawidząca się dwójka szykować się będzie do stanięcia na ślubnym kobiercu! A jednak. Główni bohaterowie powieści „Piękny drań” dostrzegli w sobie coś więcej niż tylko piękne ciała i teraz szykują się do ceremonii zaślubin. Na szczęście jednak to nie o nich opowiadać będzie nowa książka Christiny i Lauren. Oni już nas nie obchodzą – dotarli się, poznali i teraz zmierzają ku ustatkowaniu. A autorki wolą opisywać płomienne romanse, które dopiero się rozwijają, dla których podwaliną nie jest romantyczne zauroczenie tylko czyste, zwierzęce niemal pożądanie. Pora zatem, aby czytelniczki (a może także czytelnicy?) poznały Sarę Dillon – kobietę, z którą większości z nas będzie się łatwiej utożsamić niż z bohaterką poprzedniej powieści.

Sara Dillon musi zacząć od nowa. Powód jest dość prosty i banalny, ale nie podważa to tego, że jest także prawdziwy i bolesny – Sarę skrzywdził ukochany mężczyzna. Skrzywdził na tyle mocno, że kobieta gotowa jest zacząć życie od nowa, w nowym mieście, z nowymi ludźmi, a także, jak się szybko okaże… z nowymi doświadczeniami seksualnymi. Przeprowadzkę do Nowego Jorku ma Sarze ułatwić fakt, że znajduje się tam jej przyjaciółka Chloe. A właściwa akcja „Pięknego nieznajomego” zaczyna się wtedy, kiedy obie panie wybierają się na gorącą, tętniącą życiem imprezę, na której Sara poznaje Maxa Stellę – mężczyznę fizycznie idealnego, którego tożsamość i charakter przyjdzie naszej bohaterce poznać dużo później niż jego rozmiary…

Sara i Max wpadają na siebie przez zupełny przypadek, jednak połączy ich coś więcej niż zwykły zbieg okoliczności. Dla niego przygodny seks nie jest co prawda nowością, ale to, co czuje przy Sarze, sprawia, że ten fizyczny akt nabiera dodatkowego znaczenia. Dla niej natomiast nie tylko seks z nieznajomym jest czymś nowym, ale także to, co staje się wyznacznikiem ich romansu – uleganie pożądaniu w różnych dziwnych, najczęściej publicznych miejscach. Dzięki takiemu poprowadzeniu historii akcja „Pięknego nieznajomego” jest nieco bardziej żywa i toczy się szybciej i ciekawiej niż w przypadku „Pięknego drania”, który z tej perspektywy wydaje się być bardziej jednostajny.

To, co łączy obie powieści, poza znajomymi postaciami, to fakt, że Sara i Max, podobnie jak niegdyś Chloe i Bennett – muszą się ukrywać. O ile jednak para z „Pięknego drania” unikała rozgłosu ze względu na wspólną pracę i rodzinę Bennetta, o tyle Sara i Max mają nieco większe powody do obaw. Muszą się ukrywać, jeśli nie chcą przez kilka tygodni nie schodzić z okładek tamtejszych tabloidów. To zaś wiąże się z faktem, że „Piękny nieznajomy” ma fabułę bardziej rozbudowaną niż miało to miejsce w „Pięknym draniu”, a fabuła ta sprzyja temu, aby także problematyka powieści była ciekawsza. Jeśli jednak martwicie się, że przyćmi to namiętne, gorące sceny – nie martwcie się na zapas.

Jeśli „Piękny drań” Wam się podobał, jeśli czytałyście go z wypiekami na twarzy, jeśli powieść pozwoliła Wam się zupełnie oderwać od szarej rzeczywistości – nie zawiedziecie się, czytając „Pięknego nieznajomego”. Autorki poszły co prawda o krok dalej i otoczyły swoich nowych bohaterów kłopotliwą przeszłością, uczyniły ich postaciami z historią, ale dodaje to powieści barw, a tego, za co pokochałyście „Pięknego drania” – i tutaj wcale nie brakuje. Nie ma się co rozpisywać o stylu, w jakim została napisana ta książka, bo nic się pod tym względem nie zmieniło. Nadal jest szybko, prosto i momentami dość celnie. Sceny łóżkowe (choć zarówno w przypadku Chloe i Bennetta, jak i Sary i Maxa błędem jest mówienie o łóżku jako miejscu erotycznych ekscesów) opisywane są wciąż bardzo dosłownie, a język autorek nie stracił nic ze swojej ostrości. Próżno szukać w „Pięknym nieznajomym” jakichś eufemizmów i zawoalowanych opisów części ciała. Autorki dobrze wiedzą o czym piszą, a czytelnik wiedzieć ma o czym czyta – a nie jest tajemnicą, że głównym tematem książki napisanej przez dwie kobiety jest seks.

„Piękny nieznajomy” to lektura na jeden wieczór, a jeśli „Piękny drań” Wam się podobał, to nie musicie się martwić, że wieczór ten będzie należał do straconych. Nie jest to oczywiście literatura wysokich lotów, jednak historia jest napisana sprawnie i u niejednej czytelniczki wymaluje soczyste rumieńce podczas lektury. Powieść jest lekka i stanowi bardzo luźną kontynuację „Pięknego drania”, co jest jedynie jej plusem. Gdyby bowiem autorki zdecydowały się dalej opisywać historię Chloe i Bennetta, otrzymalibyśmy nudną historię zakochanych, o których wiemy już wszystko. Na szczęście „Piękny nieznajomy” to zupełnie nowe postaci, nowa historia i nowe erotyczne doznania, którym daleko do grzecznego łóżkowego seksu.

Sylwia Sekret

Recenzja książki "Piękny nieznajomy", Christina Lauren, Zysk 2015