rozwińzwiń

Pegaz zdębiał

Okładka książki Pegaz zdębiał Stanisław Barańczak
Okładka książki Pegaz zdębiał
Stanisław Barańczak Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Seria: Zabawy literackie poezja
199 str. 3 godz. 19 min.
Kategoria:
poezja
Seria:
Zabawy literackie
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
199
Czas czytania
3 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376480374
Tagi:
zabawy językowe alfabetony palindromadery onanagramy mankamęty obleśniki idiomatoły poliględźby liberyki turystychy bezecenzje
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Korespondencja 1972-2011 Stanisław Barańczak, Wisława Szymborska
Ocena 8,1
Inne pozytywne... Stanisław Barańczak...
Okładka książki Zawrót głowy. Antologia polskich wierszy filmowych Mateusz Andała, Marek Krystian Emanuel Baczewski, Tomasz Bąk, Edward Balcerzan, Marcin Baran, Stanisław Barańczak, Kacper Bartczak, Miron Białoszewski, Miłosz Biedrzycki, Dominik Bielicki, Zbigniew Bieńkowski, Jacek Bierut, Wojciech Bonowicz, Piotr Bratkowski, Władysław Broniewski, Jan Brzękowski, Wojciech Brzoska, Andrzej Bursa, Maria Cyranowicz, Michał Czaja, Józef Czechowicz, Stanisław Czycz, Tytus Czyżewski, Cezary Domarus, Julia Fiedorczuk, Darek Foks, Konstanty Ildefons Gałczyński, Rafał Gawin, Zuzanna Ginczanka, Stanisław Grochowiak, Mariusz Grzebalski, Jacek Gutorow, Marcin Hamkało, Zbigniew Herbert, Jarosław Iwaszkiewicz, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Kamila Janiak, Piotr Janicki, Jerzy Jankowski, Jerzy Jarniewicz, Bruno Jasieński, Mieczysław Jastrun, Radosław Jurczak, Adam Kaczanowski, Tymoteusz Karpowicz, Bożena Keff, Piotr Kępiński, Barbara Klicka, Bartosz Konstrat, Szczepan Kopyt, Jakub Kornhauser, Julian Kornhauser, Ryszard Krynicki, Jalu Kurek, Ewa Lipska, Zbigniew Machej, Piotr Macierzyński, Tomasz Majeran, Natalia Malek, Jakobe Mansztajn, Paweł Marcinkiewicz, Maciej Melecki, Stanisław Młodożeniec, Andrzej Niewiadomski, Klara Nowakowska, Bronka Nowicka, Grzegorz Olszański, Antoni Pawlak, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Tadeusz Pióro, Lech Piwowar, Adam Pluszka, Marta Podgórnik, Jacek Podsiadło, Halina Poświatowska, Michał Pranke, Julian Przyboś, Tomasz Pułka, Maciej Robert, Tadeusz Różewicz, Tomasz Różycki, Robert Rybicki, Bartosz Sadulski, Marcin Sendecki, Jerzy Skolimowski, Rafał Skonieczny, Krzysztof Śliwka, Szymon Słomczyński, Antoni Słonimski, Dariusz Sośnicki, Andrzej Sosnowski, Anatol Stern, Dariusz Suska, Marcin Świetlicki, Anna Świrszczyńska, Wisława Szymborska, Maciej Taranek, Julian Tuwim, Witold Wandurski, Aleksander Wat, Adam Ważyk, Adam Wiedemann, Kazimierz Wierzyński, Wojciech Wilczyk, Agnieszka Wolny-Hamkało, Wacław Wolski, Wiktor Woroszylski, Maciej Woźniak, Grzegorz Wróblewski, Bohdan Zadura, Urszula Zajączkowska, Filip Zawada
Ocena 6,2
Zawrót głowy. ... Mateusz Andała, Mar...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
126 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
606
563

Na półkach:

Tak, jak w „Trąbie”, bardzo mnie zawiódł.

Tak, jak w „Trąbie”, bardzo mnie zawiódł.

Pokaż mimo to

avatar
348
94

Na półkach:

Najwyraźniej zatęsknił Stanisław Barańczak na obczyźnie za chrzęstem i szumem polskich źdźbeł i szuwarów… A że był mistrzem, dał upust językowej wirtuozerii – żonglował słowami i literami między polskim a angielskim tworząc arcyśmieszne nierzadko efekty. I chwała mu za to, bo zbyt często ostatnio gardzimy naszymi nosówkami, zbyt łatwo klecimy wypowiedź z obcymi słowami, zbyt mało uwagi przywiązujemy do jakości słowa i jego znaczenia.

Dlatego tę książkę cenię niezmiernie: za piękno wyciągnięte z języka polskiego, za zręczność i swobodę w łączeniu wyrazów, za tworzenie nowych: z lekkością, humorem i wdziękiem (słychać tu anty-”mankamęt” na cześć polskich nosówek?).

W dodatku (założę się, że nie ja jedna) pod wpływem Autora poczułam impuls do słowotwórczej aktywności (choćby skromnej, ale własnej). Dlatego dodam jeden, dość oczywisty co prawda „onanagram”, powstały na cześć Stanisława Barańczaka (niewykluczone, że znalazł się taki wśród 5 400 stworzonych przez niego samego auto-anagramów):
WASIŁ STAŃCZAK-BARAN.

Czyż nie świetna zabawa? Zabawa „słowem, dźwiękiem, zwrotem frazeologicznym, zdaniem”, która wśród pląsów prowadzi do konkluzji: polski jest świetny, „polszczyzna potrafi zakasować dźwięcznością nawet włoszczyznę”!

Na szczęście Stanisław Barańczak przewidział zachwyt rzeszy swoich wielbicielek (wielbiciele muszą niestety stworzyć własny pean),więc nie pozostaje mi nic innego jak zacytować fragment z „Poezji nonsensu…”:

„Oddalona o eony -
O, idolu, pieję ja o
Tobie pean nieuczony.”

I tu zamilknę.

Najwyraźniej zatęsknił Stanisław Barańczak na obczyźnie za chrzęstem i szumem polskich źdźbeł i szuwarów… A że był mistrzem, dał upust językowej wirtuozerii – żonglował słowami i literami między polskim a angielskim tworząc arcyśmieszne nierzadko efekty. I chwała mu za to, bo zbyt często ostatnio gardzimy naszymi nosówkami, zbyt łatwo klecimy wypowiedź z obcymi słowami,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
34

Na półkach:

Za tę książkę Stasiek zasłużył na tuzin całusów (spokojnie, „nadaję do was w pozytywnej relacji, bez zbędnych męsko-męskich aberracji"). To, co on tu zrobił, to jest tytaniczna robota, nad którą normalnie powinny pracować tabuny tęgich łbów, ale z niedostatku takowych w polskiej kulturze, musiał się na nią zdobyć jeden gigant. Szczerze, nie wiem nawet od której strony ugryźć tę reckę, boż naprawdę czuję potrzebę wyrażenia swojej estymy wobec Stana B., a zarazem nie chcę przesadnie roztapiać się nad jego umysłowością (ja z przyszłości: nie udało mi się uniknąć nieuniknionego). Chyba rozpocznę od zawstydzającego wyznania, że wnętrze Barańczaka jest dla mnie bardzo pociągające. Chciałbym mieć przyjaciela jak on. Zazdroszczę Antoniemu Liberze, któremu ta książka została zadedykowana i korespondencja z którym bywa na jej łamach przytaczana. Czytałem przedtem wiersze Barańczaka, przede wszystkim jego ostatni zbiór, który wciąż uważam za najwspanialszy tomik poetycki, jaki wpadł w moje łapska, ale dopiero ta książka należycie odsłoniła przede mną stosunek Barańczaka wobec poezji. Nie dziwi fakt, że „Pegaz zdębiał" odwołuje się do tuwimowskiego „Pegazu dęba", bo jeśli ktoś przed Barańczakiem miał w polskiej literaturze zacięcie dłubacza (a więc kogoś, kto „rozbija językowe skamieliny"),to był to właśnie Tuwim (którego „Polski słownik pijacki" niedawno czytałem z zachwytem). Wszelako nie znam jeszcze „Pegazu dęba", ale, jak łatwo się domyślić, rychło sięgnę po tę pozycję.

Ale wróćmy do Barańczaka, wróćmy do tego, gdy mówiłem o jego stosunku wobec (do?) poezji. Najmniej podoba mi się on wówczas, gdy wpada w swój elitarystyczny ton, gdy ekskluzywuje (moja propozycja dla gatekeepingu, co myślicie?) poezję. „Dziecięcy błąd językowy jest pytaniem postawionym systemowi językowemu: Dlaczego nie jesteś konsekwentny? Jak mamy cię brać na serio, jeżeli ty sam najwyraźniej na serio siebie nie bierzesz? Na szczęście, z chorobliwej skłonności do stawiania takich pytań około 99,7% dzieci bardzo szybko wyrasta. Te 0,3% którym schorzenie nie przechodzi, zostaje w późniejszym wieku poetami lub czytelnikami poezji". Jakżeż zbawienne jest to „na szczęście"! To ono zdradza ironię; bez niego całość zabrzmiała by nie dość, że wielkoświatowo, to na dodatek gburnie, a nikt nie lubi buraków. Tutaj więc udało się jeszcze uratować sytuację, ale – tu?: „Jeśli istnieje jeszcze na kuli ziemskiej pod koniec XX wieku Polak na tyle Niezorientowany, a zarazem Nieinteligentny, że nie wie, co należy zrobić z powyższymi dwoma słowami, wyjaśniam przez zaciśnięte zęby (...)". Przyznacie, że zabrzmiało niepotrzebnie urągliwie. Ale jako że, jak już przed Wami wyjawiłem, mam słabość do Barańczaka, znowu usiłuję go obronić, bo przecież zaraz po tych słowach dodaje on w nawiasie: „człowiek nie ma niestety wpływu na to, kto bierze do ręki jego książkę". I myślę sobie, że jego salonowe docinki wynikają z niewymuszonego zaangażowania w poezję, która – jak każda dziedzina sztuki – opiera się na nieustannym poszukiwaniu nieodgadnionego, odkrywaniu nowych terytoriów, poszerzaniu horyzontów, skonfrontowanego (to zdanie jeszcze się nie skończyło, ale starczy wam tchu, prawda?) z kwaśnym dostrzeżeniem postępującego ogłupiania mas. A przynajmniej chcę wierzyć, że stąd się to bierze.

A kiedy lubię Barańczaka najbardziej? Cóż, zasadniczo w każdym innym wydaniu. Na początku podkreśliłem wysiłek, jaki jestem przekonany, że przygotowanie i wydanie tej książki kosztowało. Nie chodzi nawet o samo wymyślenie tych wszystkich gatunków, sformułowanie ich „prawideł", a o obfitość przykładów, o nieustanną, codzienną (jak zakładam) pracę nad tworzeniem kolejnych tworów. „Poniższa lista jest wyborem z ok. 5400 autoonanagramów, których sporządzenie – w kalendarzyku, na odwrocie znalezionego w kieszeni starego kwitu albo, jeśli inaczej nie wypadało, w myślach – pozwoliło autorowi przetrwać bez uszczerbku dla zdrowia psychicznego około 650 zebrań, konferencji i posiedzeń". Czujecie to?! Przecież to jest niesamowite, oddać się swojej pasji – w tym przypadku dla słowa – do tego stopnia, żeby poświęcić jej nieomal każdą chwilę swojego życia. Tworzenie onanagramów W GŁOWIE? To się ledwo mieści w zasięgu mojej wyobraźni.

Wszelako najbardziej cenię w tej książce to, co samemu udało mi się z niej wynieść. Złapałem bakcyla i sam mam ochotę przejść teraz do tworzenia autoonanagramów, które – kto wie? – mogą w przyszłości posłużyć mi jako pseudonimy. Już wiem, że wysyłając następnym razem pocztówkę z Paryża, zacznę od kelnera, która mi ubliża (!),a jeśli będę kiedyś w Dublinie, to muszę za wszelką cenę wystrzegać się pisania o Lublinie. A ponad tym wszystkim – mój najulubieńszy rozdział poświęcony poligędźbom, a zwłaszcza similofonom, które zresztą zawierają się gatunkowo w poligędźbie. Otóż najpierw muszę wyjaśnić, że słucham często piosenek w językach, których nie rozumiem. I zdarza mi się nieraz (na pewno też tak mieliście),że w środku wersu słyszę jak gdyby polski akcent, znajomo brzmiąco sylaby, które tworzą polski sens. Pod wpływem tych wrażeń zacząłem niedawno bawić się w pisanie polskich tekstów do zagranicznych piosenek, w taki sposób, aby były one jak najbliższe fonetycznie do oryginału. Otóż okazuje się, że taki tekst nosi nazwę... similofonu. Wyobraźcie więc tylko sobie moją ekscytację, gdy spostrzegłem, jak razem z Barańczakiem spotkaliśmy się w pół drogi.

Słowem: Barańczak to tytan i chwała mu za to.

Za tę książkę Stasiek zasłużył na tuzin całusów (spokojnie, „nadaję do was w pozytywnej relacji, bez zbędnych męsko-męskich aberracji"). To, co on tu zrobił, to jest tytaniczna robota, nad którą normalnie powinny pracować tabuny tęgich łbów, ale z niedostatku takowych w polskiej kulturze, musiał się na nią zdobyć jeden gigant. Szczerze, nie wiem nawet od której strony...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1159
1135

Na półkach: , , ,

Zachwycające gry słowne, nieznane nam zabawy językowe. Tymczasem to wszak najzwyklejsze idiomatoły, identografy, similofony, fabuliony i inne łamańce, które zapierają dech w piersiach, a zarazem zmuszają synapsy do najwyższego wysiłku - błogosławionego dla mózgu uśpionego tym, co mu aż za dobrze znane…

Dla zachęty taka zabawa dla nieznających włoskiego, ale umiejących czytać w języku Dantego:

„Testare obbi bocchi doce piace- plaga a lei! Ogni tampani irenze dopp'alta trendo c'e piagli- a lemani todo Piero doce piano! Trento frasca- spinace, clammerchi, colcicchi, broschi, spirale, i corrale! Smarcata cosa stronza spalta tendar, mia tepare de bigli. Tempestar che duracchi! Parca ramoghli. Cita vascia ghierca marenze i nogghi? Poggra nice para noi”…

No dobra, aby bylo jasne:

"Te stare obiboki doczepiacze- plaga alei! Oni tam pani Irence do palta tren doczepiali - ale Mani to dopiero doczepiano! Tren to fraszka- spinacze, klamerki, kolczyki, broszki,spirale i korale! Smarkata koza strąca z palta ten dar, mija te parę debili: Tępe starcze duraki! Parka ramoli! Czy ta wasza gierka ma ręce i nogi? Pogranicze paranoi!!"

Ale też jest i inwokacja „Pana Tadeusza”, napisana tak, gdyby w Paryżu nie było czcionek z polskimi znakami diakrytycznymi, zaczynająca się od:

„Litwo, ojczyzno moja, przypominasz zdrowie, jaka jest twoja cena, ten tylko odpowie, komu ciebie zabraknie…”.

Do tego wariacje na temat limeryków, z których mój ulubiony:

Terapeutka z Dąbrowy Górniczej
Łkała: „Dziczeć chcesz serce? - to dziczej!”
Grzęznąc w życia zjejczałej osełce,
Terapeucę wciąż i terapeucę....
Duszo, spsiałaś? Zstąp niżej: zjamniczej!”

Jakże by dziś nieodżałowany Barańczak demaskował współczesną „pianę gazet”, a zwłaszcza Internetu, bełkot korpo, staromowę kleru czy wokabularz tzw. "polityków". Miałby używanie, a my razem z nim. Na szczęście dzielnie zastępuje go Michał Rusinek

Zachwycające gry słowne, nieznane nam zabawy językowe. Tymczasem to wszak najzwyklejsze idiomatoły, identografy, similofony, fabuliony i inne łamańce, które zapierają dech w piersiach, a zarazem zmuszają synapsy do najwyższego wysiłku - błogosławionego dla mózgu uśpionego tym, co mu aż za dobrze znane…

Dla zachęty taka zabawa dla nieznających włoskiego, ale umiejących...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
20

Na półkach:

Wiem, że to nie ładnie, ale czasem myślałam że ze śmiechu no wiecie.

Wiem, że to nie ładnie, ale czasem myślałam że ze śmiechu no wiecie.

Pokaż mimo to

avatar
75
14

Na półkach:

Ta książka to wyśmienita uczta! Zabawy słowem jakie lubię i każdemu polecam!

Ta książka to wyśmienita uczta! Zabawy słowem jakie lubię i każdemu polecam!

Pokaż mimo to

avatar
1886
339

Na półkach: ,

Zbiór purenonsenownych łamańców językowych jest zabawny, ale to wszystko jakieś wysilone; w tej dziedzinie zdecydowanie wolę Tuwima i Słonimskiego.

Zbiór purenonsenownych łamańców językowych jest zabawny, ale to wszystko jakieś wysilone; w tej dziedzinie zdecydowanie wolę Tuwima i Słonimskiego.

Pokaż mimo to

avatar
125
75

Na półkach: ,

Barańczak. Nic więcej nie trzeba mówić. Właściwie za recenzję mogłoby robić nagranie salw śmiechu tudzież nieudanie tłumionych parsków spod kołdry (żeby nie budzić osoby śpiącej obok). Napiszę tylko, że czytałem najnowsze wydanie Agory, zredagowane przez Joannę Szczęsną, z obfitym wstępem, dwoma czy trzema dodatkowymi rozdziałami i notami redaktorskimi po każdym rozdziale. Więcej niepublikowanych bezsensów, więcej zabawy językiem, więcej śmiechu. Samo dobro.

Barańczak. Nic więcej nie trzeba mówić. Właściwie za recenzję mogłoby robić nagranie salw śmiechu tudzież nieudanie tłumionych parsków spod kołdry (żeby nie budzić osoby śpiącej obok). Napiszę tylko, że czytałem najnowsze wydanie Agory, zredagowane przez Joannę Szczęsną, z obfitym wstępem, dwoma czy trzema dodatkowymi rozdziałami i notami redaktorskimi po każdym rozdziale....

więcej Pokaż mimo to

avatar
313
156

Na półkach: ,

Dawkowalam sobie tego Baranczaka pomalutku, aptekarskimi dawkami,w podziwie, ze ktos tak po polsku potrafi.

Dawkowalam sobie tego Baranczaka pomalutku, aptekarskimi dawkami,w podziwie, ze ktos tak po polsku potrafi.

Pokaż mimo to

avatar
108
108

Na półkach: ,

"Czytelnicy i Czytelniczki Pozbawieni Kompletnie Poczucia Humoru proszeni są o nieczytanie tej książki, ponieważ odwrotną stroną braku poczucia humoru jest zwykle u takich czytelników wybujała zdolność do obrażania się w cudzym imieniu, nawet w imieniu osób fikcyjnych."

Ja nie potrzebuję większej zachęty, żeby zagłębić się w purenonsensowe, acz genialne teksty Stanisława Barańczaka. Kto inny tak umie dzisiaj bawić się meandrami języka! I to wszystko w hołdzie Tuwimowi, z którym Barańczak mógłby skrzyżować szable ciętych, świszczących inteligencją ripost. Jeżeli nie lubicie poezji, to tylko dlatego, że tej książki zabrakło w kanonie obowiązkowych lektur szkolnych.

Jestem przekonana, że nie można nie zakochać się w języku po przeczytaniu takich szalonych wywijasów umysłowych. Brzmi poważnie, ale nie macie pojęcia, jaka to zabawna książka :). Ja już wiem, czym są alfabetony, palindromadery, mankamęty, obleśniki, idiomatoły, bezecenzje i inne stworki językowe :).

Smaczne toto jak lody pistacjowe!

"Czytelnicy i Czytelniczki Pozbawieni Kompletnie Poczucia Humoru proszeni są o nieczytanie tej książki, ponieważ odwrotną stroną braku poczucia humoru jest zwykle u takich czytelników wybujała zdolność do obrażania się w cudzym imieniu, nawet w imieniu osób fikcyjnych."

Ja nie potrzebuję większej zachęty, żeby zagłębić się w purenonsensowe, acz genialne teksty Stanisława...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    421
  • Przeczytane
    254
  • Posiadam
    89
  • Ulubione
    21
  • Poezja
    13
  • Teraz czytam
    13
  • Chcę w prezencie
    11
  • Literatura polska
    5
  • Papierowe
    3
  • 2018
    3

Cytaty

Więcej
Stanisław Barańczak Pegaz zdębiał. Poezja nonsensu a życie codzienne: Wprowadzenie w prywatną teorię gatunków Zobacz więcej
Stanisław Barańczak Pegaz zdębiał Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także