Stephen jest moim ulubionym pisarzem, a ta książka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest Mistrzem. Przez wielkie "M".
I nie będę się rozwodzić nad fabułą, bo pewnie większość się orientuje, o czym "Zielona mila" mówi.
Dwa razy oglądałam film- za każdym razem płakałam pod koniec. Zastanawiałam się, czy książka jest równie dobra, i czy wywoła u mnie takie emocje, jak jej ekranizacja.
Powiem tyle: przez dziewiąty i dziesiąty rozdział nie mogłam przebrnąć. Nie chodzi o to, że moje ślepe oczy skrywające się za szkłami okularów nie miały już siły, bo męczyłam je ciągłym czytaniem (rzadko kiedy zdarza mi się tak wciągnąć). Ale przez calutkie dwa rozdziały lały się z nich strumienie łez (czułam się niczym Coffey). Cholernie to przeżywałam. Chyba nigdy nie zdołam z taką boleścią myśleć o czyjeś śmierci- mimo, że był to bohater fikcyjny. Ale gdy czyta się "„Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie... Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas." i "Zabił je ich miłością, ich wzajemną miłością. Teraz pan widzi jak to jest. Tak jest codziennie... na całym świecie.", nie sposób nie zastanowić się nad tymi słowami. Są przeraźliwie prawdziwe... I to jest w tej książce najgorsze. Uświadamia, że najpodlejszym stworzeniem na tym świecie jest właśnie człowiek. To przykre, że nic nie możemy zrobić, by to zmienić.
Ale warto mieć nadzieję, że na świecie są również ludzie podobni do Johnego. Że są na nim tak cudowni ludzie.
Może głupi, ale dobrzy. Przynajmniej tyle.

Stephen jest moim ulubionym pisarzem, a ta książka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest Mistrzem. Przez wielkie "M".
I nie będę się rozwodzić nad fabułą, bo pewnie większość się orientuje, o czym "Zielona mila" mówi.
Dwa razy oglądałam film- za każdym razem płakałam pod koniec. Zastanawiałam się, czy książka jest równie dobra, i czy wywoła u mnie takie emocje, jak...