Nie sięgam zbyt często po literaturę tego rodzaju, trochę czasu od mojego nastolęctwa też minęło, także zaległości mam co miara. Jednak nie oznacza to, że nie jestem w stanie dostrzec pewnych trendów, które w połączeniu z dobrym marketingiem, są w stanie wywindować konkretny tytuł na szczyty list bestsellerów – i zdaję sobie sprawę, że tak się stało w przypadku „Czerwonej królowej”.

Tym razem błogosławię fakt bycia laikiem, bo uchroniło mnie to przed uczuciem rozczarowania, którego doznało wielu moich przedmówców. Omija mnie przykry obowiązek dogłębnej analizy poszczególnych elementów składowych, tropienia schematów fabularnych, zestawiania podobieństw i różnic w stosunku do innych tytułów. Zamiast tego mogę po prostu skupić się na samej lekturze i przeżyciach, jakie wywołuje. Te są jednak sprzeczne. Z jednej strony doceniam dbałość kreacyjną autorki oraz potencjał, jaki można wykrzesać z fabuły, z drugiej jednak uważam, że wszystko zostało zbyt płytko osadzone. Zabrakło mi większego akcentu położonego na historię oraz podwaliny tak skonstruowanego świata, pogłębienia motywacji bohaterów innych aniżeli Ci pierwszoplanowi. Autorka oderwała oś fabularną od łańcuchu przyczynowo-skutkowego, czytelnik zgłębia wydarzenia bez zrozumienia podstaw, które leżały u zarania tych pierwszych. Znacznie więcej oczekiwałam od tła społecznego i opisu sytuacji geopolitycznej, ale liczę na to, że te niedociągnięcia będą korygowane w kontynuacjach cyklu.

Ot, nieco naiwna, nie do końca wolna od uproszczeń historia, która podbiła świat. Spełniła moje początkowe oczekiwania – miałam potrzebę sięgnięcia po coś, co nie będzie wymagało przeforsowania intelektualnego, a jednocześnie będzie w stanie w pewien sposób zaangażować. Nie wymęczyła mnie ta lektura, jestem ciekawa kontynuacji.

Nie sięgam zbyt często po literaturę tego rodzaju, trochę czasu od mojego nastolęctwa też minęło, także zaległości mam co miara. Jednak nie oznacza to, że nie jestem w stanie dostrzec pewnych trendów, które w połączeniu z dobrym marketingiem, są w stanie wywindować konkretny tytuł na szczyty list bestsellerów – i zdaję sobie sprawę, że tak się stało w przypadku „Czerwonej...