Styczność z "Przygodami Sherlocka Holmesa" Arthura Conana Doyle'a była moim pierwszym literackim spotkaniem ze słynnym detektywem. Do tej pory znałam go wyłącznie z filmów i seriali, a patrząc z perspektywy poznanych wcześniej przygód przyjaciela doktora Watsona, oczekiwałam po jego książkowym odpowiedniku rozwiązywania równie zawiłych i zajmujących zagadek. Niestety, musiałam obejść się smakiem.

Ta cienka lekturka jest zbiorem jedynie kilku króciutkich opowiadań, a w takich około dwudziestostronicowych "zajawkach" nie można było zawrzeć zbyt wiele treści. Nawet zachowanie wyrozumiałości nie wykluczy rozczarowania (w szczególności podczas czytania rozdziałów drugiego, trzeciego i czwartego).
Zawiodłam się na tym, że mi, jako czytelnikowi, nie przypadł choćby mały udział w domyślaniu się, kto mógł dokonać zbrodni czy kradzieży. Przerzucałam kolejne kartki książeczki wiedząc, jaki będzie finał historii. Apogeum niedosytu poczułam podczas wertowania ostatnich stron "Przygód...", ponieważ te poniekąd obligują mnie do sięgnięcia po inne dzieła autora.

Na uznanie zasługują fragmenty poświęcone osobliwej, fragmentarycznej dedukcji Sherlocka, który zwraca uwagę na najdrobniejsze elementy scenerii czy mimiki podejrzanych i na ich podstawie udowadnia swoje kryminalne hipotezy. Przeciętny człowiek nie jest tak spostrzegawczy.

Pozycję tę mogę polecić fanom postaci detektywa, a także wszystkim tym, którzy nie oczekują pasjonujących przygód, ale chcą się dowiedzieć czegoś więcej o samej osobie Holmesa i sposobie jego pracy.

Styczność z "Przygodami Sherlocka Holmesa" Arthura Conana Doyle'a była moim pierwszym literackim spotkaniem ze słynnym detektywem. Do tej pory znałam go wyłącznie z filmów i seriali, a patrząc z perspektywy poznanych wcześniej przygód przyjaciela doktora Watsona, oczekiwałam po jego książkowym odpowiedniku rozwiązywania równie zawiłych i zajmujących zagadek. Niestety,...