Początek „Ekspedycji” bardzo przypadł mi do smaku. Miałam i kawałek historii, przygodę, akcję i do tego sensacje. A wszystko napisane w lekkim „rollinsowskim” stylu. Ciekawi bohaterowie uzupełniali zalety książki. Niestety, im dalej w las tym gorzej się działo. Akcja zaczęła zbaczać w dziwnym kierunku, jakieś nierealne stwory, wydarzenia wywołujące co prawda gęsią skórkę, ale zupełnie oderwane od realności, a bohaterowie tez przeszli metamorfozę: ci dobrzy prawie mieli nad głowami aureole, a źli diable różki i ogonki. Wszystko poszło w kierunku zupełnie przeciwnym od realizmu. O ile lekkość i płytkość narracji zniosłabym dość obojętnie, o tyle fantastyka mnie odrzuca. Tym samym powieść przestała mi się podobać, doczytałam już z rozpędu chociaż bez początkowego zainteresowania. Tym samym spadła i ocena z bardzo dobrej na zaledwie dobrą- bo nie przeczę, czytało się lekko, szkoda tylko, że bez zbytniego zaangażowania.

Początek „Ekspedycji” bardzo przypadł mi do smaku. Miałam i kawałek historii, przygodę, akcję i do tego sensacje. A wszystko napisane w lekkim „rollinsowskim” stylu. Ciekawi bohaterowie uzupełniali zalety książki. Niestety, im dalej w las tym gorzej się działo. Akcja zaczęła zbaczać w dziwnym kierunku, jakieś nierealne stwory, wydarzenia wywołujące co prawda gęsią skórkę,...