Kuchnia osadników. O miłości, wędrówkach i jedzeniu
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Dolce Vita
- Tytuł oryginału:
- The Settlers Cookbook: A Memoir of Love, Migration and Food
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2014-04-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-04-08
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375367287
- Tłumacz:
- Dobromiła Jankowska
- Tagi:
- miłość jedzenie kuchnia
Wzruszająca, chwilami zabawna, chwilami nostalgiczna opowieść o losach hinduskiej diaspory w Afryce. Rodzina Yasmin Alibhai-Brown przybyła do Ugandy w poszukiwaniu lepszego życia, skuszona perspektywami rozwijającego się imperium brytyjskiego. Czekała tam na nich jednak pogarda Brytyjczyków i nieufność miejscowych. Miejsce na nowym kontynencie pomagają znaleźć silne więzi rodzinne i tradycja, w tym kulinarna. Jednak wraz z upadkiem kolonializmu i dojściem do władzy Idiego Amina rodzina Yasmin znów musi ruszyć w drogę. Nie zabiera jednak z sobą zdjęć ani innych pamiątek dawnego życia, tylko smaki ulubionych potraw. To właśnie w kuchni – zapiekance pasterskiej z dodatkiem chili czy domowym curry — kondensuje się skomplikowana historia zmierzchu imperium brytyjskiego.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Z kuchnią w dalekim tle
Seria Wydawnictwa Czarne zachwyciła mnie już pozycją „Wśród mangowych drzew”. Następna była „W miasteczku długowieczności” , potem podczytywałam „Język baklawy”. Za każdym razem byłam zachwycona, bo mnie niejadka a w zasadzie to kulinarną marudę, trudno zmusić do stania w kuchni przy garach, a po tych książkach jeździłam na zakupy i … zmuszałam małżonka do pichcenia. No dobra, byłam kontrolerem smaku i odbiorcą końcowym. Ale byłam zachwycona efektami! Czegoś podobnego spodziewałam się po „Kuchni osadników”, wszak słowo „Kuchnia” dumnie otwierało tą beletrystyczno-kulinarną podróż. Nie do końca dostałam to, czego oczekiwałam, a nikt nie uprzedził mnie, że towar prezentowany na stronie, może się nieco różnić od oryginału.
Wyjaśniam. Szukałam ciekawej historii osnutej wokół jedzenia, które będzie osią karuzeli, korzeniem drzewa dobrej powieści , które zaowocuje przepisami, tak naturalnie jak jabłoń rodzi jabłka. Chciałam, żeby pretekstem były przepisy, jedzenie które koi ból, jedzenie, które intensyfikuje doznania, jedzenie, które mnie znów wygoni z domu po egzotyczne składniki. A było trochę odwrotnie.
Książka jest bezsprzecznie dobra, nie mam jej nic do zarzucenia, ale nie jest to książka o jedzeniu. Wszystkie przepisy, które się tam znalazły oraz wszelkie wzmianki o tradycjach kulinarnych są w moim odczuciu doczepione na siłę, jakby ktoś polecił autorce, że tak się lepiej sprzeda (zupełnie niepotrzebnie, bo jej historia jest wystarczająco fascynująca). Nie czułam związku między życiem bohaterki a potrawami , których tajemnice nam zdradzała. Nie było tej magii, która mnie tak zachwyciła u Madhur Jaffrey, niespodziewanie właściwie, bo z kolei nie spodziewałam się wówczas w jej książce zastać tak wybornie zastawionego stołu.
Być może problem tkwi we mnie i w moich oczekiwaniach, ale cóż, to ja jestem autorką recenzji i jako entrée serwuję Wam swoją subiektywną opinię
Bycie Azjatką w Afryce wschodniej w latach pięćdziesiątych musiało być jednocześnie wyczerpujące i zagmatwane. Przez całą lekturę dość opasłego tomu usiłowałam sobie to wyobrazić, a Yasmin Alibhai-Brown próbowała mi skrupulatnie i obrazowo tłumaczyć. Myślę jednak, że pewne doświadczenia są dla nas niewyobrażalne, bo zwyczajnie są niedostępne, dlatego też niejednokrotnie nie mogłam się zgodzić z opinią autorki ani jej postulatami. Natomiast, przyznaję, że z wielką fascynacją i zdumieniem odkrywałam świat, który jak dotąd dla mnie nie istniał.
Być może brak ojczyzny to wybawienie, wyzwolenie od fanatycznego, nieprzyzwoitego nacjonalizmu. Choć czasami czuje ogromny smutek i odizolowanie, rozumiem teraz, że nasza wędrowna historia zmieniła nas w entuzjastycznych, niepoprawnych kosmopolitów, zwycięzców w tym zglobalizowanym świecie.
Nie można autorce odmówić tułaczki i wielu mocnych, nie zawsze miłych doświadczeń, natomiast nawet teraz, kilka dni po lekturze nadal słyszę rozdźwięk między tym, jak ona siebie postrzega ( cytat wyżej) a jak widzę ją ja, na podstawie tego, co o sobie mówi i na podstawie sposobu, w jakim mówi o swoich losach, ludziach, których spotkała, sukcesach i porażkach. To niewątpliwie emocjonalna opowieść i jest to jej ogromnym plusem (nie jedynym),bo wystarczy słuchać uważnie, by wyciągnąć własne wnioski. To przygoda, w którą zabiera nas autorka nie prowadząc za rękę, ale pokazując drogę i dając czas na podotykanie, posmakowanie, poczucie i pomyślenie. Nie czuję się przytłoczona cudzymi wnioskami, osądami, osobowością ( jakkolwiek silną i z charakterem),bo opowieść ma przestrzeń, w której mogę poruszać się dość swobodnie i mieć swoje zdanie.
Bez bicia przyznaję, że książka mnie wciągnęła i choć wielokrotnie nie mogłam przyznać autorce racji, pałałam do niej sympatią. Ale podczas lektury nie podjadałam i nie wzięłam też niczego na wynos. I tego mi najbardziej żal.
Monika Stocka
Książka na półkach
- 92
- 37
- 12
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Interesująca książka, mimo iż mój pogląd na wiele poruszonych kwestii był zupełnie inny niż ten autorki. Powieść ma w sobie sporo goryczy - jest dosyć posępna w nastroju. Co więcej kilka razy przyłapałam autorkę na niekonsekwencji np. ciągle oskarża Brytyjczyków o zepsucie i brak moralności natomiast sama nie stanowi wzoru w tej kwestii tłumacząc się szaleństwem młodości. Mimo wszystko warto przeczytać tę książkę, zwłaszcza ze względu na historię - Uganda i jej mieszkańcy nie są tematem zbyt wielu książek.
Interesująca książka, mimo iż mój pogląd na wiele poruszonych kwestii był zupełnie inny niż ten autorki. Powieść ma w sobie sporo goryczy - jest dosyć posępna w nastroju. Co więcej kilka razy przyłapałam autorkę na niekonsekwencji np. ciągle oskarża Brytyjczyków o zepsucie i brak moralności natomiast sama nie stanowi wzoru w tej kwestii tłumacząc się szaleństwem młodości. ...
więcej Pokaż mimo toPamiętam, że nie pasowałam do świata i zawsze miałam problem z krajem, w którym się urodziłam. Czy była to Afryka? Dodatkowy kawałek Indii? Albo Mała Anglia, tyle że słoneczna?
[Yasmin Alibhai - Brown, Kuchnia osadników. O miłości, wędrówkach i jedzeniu.]
Yasmin Alibhai - Brown jest brytyjską dziennikarką urodzoną w Ugandzie. Współpracowała m. in. z „New Statesman", „The Guardian", „The New York Times", „The Observer" i za swą działalność została wyróżniona w 2004 roku nagrodą EMMA.
Alibhai - Brown zajmuje się głównie tematyką związaną z prawami imigrantów oraz z problemami wielokulturowości. „Kuchnia osadników. O miłości, wędrówkach i jedzeniu" to swoista autobiografia, w której autorka podjęła się próby ocalenia od zapomnienia historii swojej rodziny: Nasze drzewo genealogiczne jest karłowate i prawie całkiem nagie. Jego korzenie nie sięgają dość głęboko, by mogło zrodzić bogaty plon, a więc historie przodków i ciekawych krewnych (...) Ludzkie pragnienie, by odtworzyć długą biologiczną linię krwi, jest bardzo silne. Ale akurat nasza przeszłość została unicestwiona przez niedbały los z impetem rzucający moją rodzinę po morzach , coraz dalej, ku nowym początkom - wspomina w prologu.
Brak korzeni, problem tożsamości, rasizm i ksenofobia, to wątki, które jak lejtmotywy powracają w opowieści brytyjskiej dziennikarki. Często pada bowiem pytanie: kim jestem, skąd się wywodzę? Różni bigoci często każą mi spieprzać tam, skąd przyjechałam. Czyli dokąd właściwie? Do Kampali, gdzie się urodziłam? Czy do Karaczi, skąd pochodził mój ojciec, ale skąd jako siedemnastolatek wyjechał na zawsze do ukochanej Anglii? A może do Porbandaru w prowincji Gudźarat w Indiach, skąd zabrano mojego dziadka ze ztrony matki, gdy był małym chłopcem. Albo do Dar es Salaam w ówczesnej Tanganice, bo tam się urodziła i wychowała moja matka?
Wielokulturowość może być atutem, ale często spotyka się z nietolerancyjnymi zachowaniami. Alibhai - Brown z goryczą opisuje rasistowskie docinki, na które była narażona w Londynie, pisze o nieodwzajemnionej miłości do Anglii, opisuje swoje prywatne życie, studia, małżeńskie perypetie. Poznajemy kobietę z silną osobowością, choć mam wrażenie, że są w niej nieograniczone pokłady żalu. Alibhai - Brown jawi się jako osoba, która mimo wszystko potrafi się znaleźć w każdej sytuacji, a swoją wielokulturowość oraz wielowyznaniowość potrafi dostosować do sytuacji w jakiej się znalazła. To kobieta wielu masek, ale doświadczona przez los.
Dzieje rodziny Alibhai są ściśle połączone z wątkami politycznymi. Autorka daje czytelnikowi szeroko zakreśloną na przestrzeni całego XX wieku panoramę losów wschodnioafrykańskich Azjatów. Brytyjska dziennikarka po kolei przedstawia dążenia do uzyskania niepodległości przez Ugandę, opisuje krwawe rządy Amina, wspomina o przymusowej emigracji swojej rodziny, wypowiada się na temat rządów Margaret Thatcher, daje upust swoim lewicowym poglądom oraz pisze o rozczarowaniach związanych z angielskimi feministycznymi organizacjami.
Wiele tu wątków, wiele polityki, zawirowań dziejowych, historii traumatycznych, żalu, rozczarowań. Ale w tę całą niemalże martyrologiczną opowieść wplecione zostały kulinarne perełki. W każdym rozdziale znajdziemy kilka przepisów z kuchni indyjskiej, azjatyckiej i angielskiej. Autorka wykazuje smykałką do gotowania, a opisanych dań jest tak wiele, że można by z nich stworzyć całkiem przyzwoitą książkę kucharską.
Pamiętam, że nie pasowałam do świata i zawsze miałam problem z krajem, w którym się urodziłam. Czy była to Afryka? Dodatkowy kawałek Indii? Albo Mała Anglia, tyle że słoneczna?
więcej Pokaż mimo to[Yasmin Alibhai - Brown, Kuchnia osadników. O miłości, wędrówkach i jedzeniu.]
Yasmin Alibhai - Brown jest brytyjską dziennikarką urodzoną w Ugandzie. Współpracowała m. in. z „New Statesman", „The...
Reportaże "kulinarno-podróżnicze" z wydawnictwa Czarne uwielbiam przede wszystkim za to, że nigdzie indziej nie znajdę tego typu książek. Seria Dolce Vita jest jedyną na rynku, która w taki sposób opowiada o losach emigrantów, osadników i uciekinierów, po prostu o ludziach, którzy wiele w życiu przeszli, wiele widzieli i zwiedzili kawałek świata, a wszystko to w otoczeniu pysznego jedzenia. Ten miły dodatek zawsze nadaje lekkości nawet najcięższym tematom. Jednak nie ukrywam, że seria jest tak wspaniała także ze względu na przepyszne przepisy jakie zawiera każda książka, nie znajdziecie takich nawet w najlepszych książkach kulinarnych i internecie.
Dzisiaj zrecenzuje "Kuchnię osadników. O miłości, wędrówkach i jedzeniu." To wspaniała historia rodziny hinduskiej, która szukając lepszego życia wędruje do Ugandy w Afryce. Podobno powstająca tam kolonia Wielkiej Brytanii zapewnia lepszy żywot, lecz jak się potem okazuje, dla przybyszów o wyróżniającym się wyglądzie, stylu życia i ubioru, nie jest to za przychylne miejsce. Jednak mimo trudności rodzina postanawia osadzić się tam i zacząć nowe życie. Dzięki silnym więzom i miłości, stawiają nowy dom i gdy wydaje się, że w końcu odnaleźli swoje miejsce na Ziemi, Imperium Brytyjskie upada, a oni muszą ponownie ruszyć w drogę. Jednak zostawiają za sobą wszystko, rzeczy osobiste, majątek, zabierając jedynie uczucia, wspomnienia i przepisy, w których wyrażona jest ich cala miłość, ich przeżycia i historia widziana ich oczami. Rodzina Yasmin jest bowiem silą samą w sobie, która przetrwa zawsze, bez względu na przeszkody i warunki ich otaczające.
Książka pełna jest opisów krajobrazów, właściwie w wyobraźni widziałam konkretne obrazy, bo autorka opisuje je bardzo malowniczo i realistycznie. Oprócz podróży jednak dowiedziałam się mnóstwo ciekawych rzeczy o samej historii Ugandy i Imperium Brytyjskiego. Najważniejsze jednak były losy samej rodziny, dosyć burzliwe, ale z pozytywnym, optymistycznym zakończeniem. Yasmin niezwykle ciekawie opisuje wspólne posiłki, biesiadowanie i bardzo zdziwiło mnie to, jak spokojnie i ciepło celebrowali wszystkie rodzinne spotkania, mimo, że przecież wokół nich wcale nie było tak różowo. To przykład na to, jak ważne jest wsparcie i wzajemny szacunek, który dodaje otuchy i pozwala odnaleźć pozytywy w najgorszej nawet sytuacji.
Jednak oprócz tego wszystkiego, co oczywiście jest ważne w książce, nie mogę nie wspomnieć o tym, co chyba najważniejsze w serii Dolce Vita, czyli o jedzeniu. Zawsze najpierw czytam o bohaterach książki, bo kraj ich pochodzenia dużo mówi o tym czego należy się spodziewać w kwestii kulinarnej. Rodzina Hinduska od razu skojarzyła mi się z kolorowymi warzywami, ryżem na wiele sposobów, pieczonymi owocami i sałatkami i nie pomyliłam się. Kuchnia Indyjska jest naprawdę bogata i do tego zdrowa i pyszna. Królują w niej warzywa podawane na tysiąc sposobów. Przepisy z tej opowieści są bardzo apetyczne, szczególnie zainteresowały mnie wszelkie wypieki, na które nabrałam ochoty, np. chelebk bananowy czy wiele rodzai naleśników i placków. Przeważają jednak mięsa faszerowane świeżymi owocami lub warzywami, główną zasadą jest to, by danie było tak kolorowe, jak tylko się da. Te opisy przygotowywania potraw były dla mnie najprzyjemniejsze i myślę, że można tu znaleźć więcej kuchennych inspiracji niż w niejednym przewodniku kulinarnym.
Autorka jest jedną z członkiń rodziny, Yasmin Alibhai-Brown. Dzisiaj już uznana pisarka brytyjska, która ma na koncie mnóstwo nagród i publikacji. Mieszka w Anglii, gdzie osiedliła się po trudnej podróży. Warto ją poznać czytając tę powieść.
Reportaże "kulinarno-podróżnicze" z wydawnictwa Czarne uwielbiam przede wszystkim za to, że nigdzie indziej nie znajdę tego typu książek. Seria Dolce Vita jest jedyną na rynku, która w taki sposób opowiada o losach emigrantów, osadników i uciekinierów, po prostu o ludziach, którzy wiele w życiu przeszli, wiele widzieli i zwiedzili kawałek świata, a wszystko to w otoczeniu...
więcej Pokaż mimo toAbsolutna perełka! Wprowadzenie w zupełnie nieznany nam świat i rozliczenie z własną złożoną tożsamością pachnące kuminem i kurkumą.
Absolutna perełka! Wprowadzenie w zupełnie nieznany nam świat i rozliczenie z własną złożoną tożsamością pachnące kuminem i kurkumą.
Pokaż mimo toRównowaga między historią a opowieścią o swojej rodzinie. I ciekawe przepisy :)
Równowaga między historią a opowieścią o swojej rodzinie. I ciekawe przepisy :)
Pokaż mimo to